W wieczór sylwestrowy Ewa dowiaduje się nieoczekiwanie, że jej ukochana babcia zamierza odejść od dziadka i wprowadzić się do nowego mieszkania - po sześćdziesięciu latach małżeństwa. Szok! Ewa od sześciu lat jest w szczęśliwym związku z nauczycielem matematyki. A może nie do końca czuje się spełniona? Mają piękne mieszkanie, dużo podróżują i oboje kochają swoją pracę. Ewa chce mieć dziecko, Johannes nie. Nie rozmawiają o tym, ponieważ decyzja w tej sprawie właściwie już zapadła. Ale wtedy Ewa spotyka w kolońskim klubie zabójczo przystojnego Tobiasza. Nagle wszystko się zmienia, sprawy nabierają tempa. Kiedy dzwoni do niej babcia i żali się na trudną do zniesienia sytuację w domu, obie postanawiają jednomyślnie: ,,Raz kozie śmierć! Pryskamy!". Na południe, nad morze. Rozpoczyna się ekscytująca podróż na Elbę. Debiut literacki Sabine Heinrich jest błyskotliwą powieścią z gatunku drogi, której bohaterki - dwie kobiety - znajdują się na życiowym zakręcie, a zarazem historią o słonecznych Włoszech w styczniu. Wszystko to opowiedziane lekko, dowcipnie, okraszone szczyptą melancholii. Idealna ,,babska lektura" do poduszki.
Wydawnictwo: PWN
Data wydania: 2015-06-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 344
Ewa i Johannes mają około trzydziestu lat i mieszkają razem już od kilku. On jest nauczycielem matematyki a ona fizjoterapeutką. Kobieta pragnie mieć dziecko, jej partner niestety nie. Powoli coś zaczyna się psuć w ich związku. I przypadkiem Ewa poznaje innego mężczyznę. A potem nagle, pod wpływem chwili wyjeżdża z babcią do Włoch. Obie pragną zmienić swoje życie...
Obserwowałam tu poczynania dwóch kobiet należących do różnych pokoleń. Stałam się świadkiem melancholijnej podróży do Italii i to w styczniu. W trakcie burzliwej wyprawy na południe nasze bohaterki zastanawiają się nad tym na jakie kompromisy są jeszcze w stanie się zgodzić w swoich związkach i czy są już gotowe zacząć wszystko od nowa. Rozmawiają otwarcie o miłości, zaangażowaniu i sensie życia. A iskrą zapalną tego wszystkiego okazał się pierwszy dzień Nowego Roku kiedy to babcia Ewy podjęła trudną decyzję. Nawet jej wnuczka z początku nie rozumiała jej postępowania.
W drodze relacja pomiędzy Ewą i jej babcią staje się bliższa niż kiedykolwiek. Powoli poznają się jakby na nowo. Dla wnuczki dopiero teraz zaczyna być jasne, że jednak nie wszystko jest takie, jakim się jej wydawało. Opisy krajobrazów mijanych po drodze zapierały mi dech w piersi. Gdy bohaterki dotarły wreszcie do celu odczuły komfort, poczucie wolności i brak granic. Muszę się przyznać, że miło mi się podróżowało w ich towarzystwie. Chwilami miałam wrażenie, że wędruję z przyjaciółkami. Chętnie zagłębiałam się w lekturze, żeby choć na chwilę wraz z nimi uciec od problemów życia codziennego.
Styl autorki jest dość luźny. Książkę czyta się bardzo szybko. Autorka nie poskąpiła tu dialogów. Powieść opisuje wydarzenia z perspektywy Ewy w narracji pierwszoosobowej i pewnie dlatego niewiele dowiedziałam się o innych bohaterach. Wspominam o tym z żalem, ponieważ z chęcią poznałabym bliżej przykładowo dziadka Ewy. Czasami rozmowy pomiędzy babcią a wnuczką są bardzo zabawne mimo, że całość powieści nie ma raczej zadatków na komedię. Sabine Heinrich pisze tu o dużych i małych troskach życia codziennego. Niestety momentami książka przypomina utwory Rosamunde Pilcher. Muszę przyznać, że te fragmenty mnie irytowały. Otwarty koniec nadszedł w moim odczuciu zbyt gwałtownie i jakoś nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że był niezbyt przemyślany. W rezultacie pozostałam z wieloma pytaniami bez odpowiedzi...
Przeczytane:2016-02-12, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2016,