Sprawa zaginięcia samotnej pięćdziesięcioletniej kobiety nie robi wrażenia na doświadczonych policjantach: ludzie mają swoje powody, by znikać. Czy miały je jednak również zakompleksiona dziewczyna i sympatyczna staruszka - kolejne zaginione?
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 2014-06-03
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 431
Tytuł oryginału: The Various Haunts of Men
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Jan Kraśko
Ilustracje:Zbigniew Foniok
Książka w całości jest jak dla mnie nudna, monotonna i w sumie nie licząc „głównego” wątku to jest o niczym, zresztą sam główny wątek jest trochę wymizerowany i całość akcji toczy się w oku szeroko pojętego życia w Lefferton i okolicy. Nie mogę też nie wspomnieć o tym że wątki medyczne i pokrewne” jak choć by dom opieki” są wszędzie w książce i przeważają całą fabułę w stronę jednego wielkiego szpitala, już nie mówiąc o wątkach medycyny alternatywnej. Postacie takie jak Cat Deerbon i choć by jej brat Simon Serrailler są opisane trochę iluzoryczne i mają wykreować u czytelnika profil postaci której zachowanie i charakter jest wytyczony sztywno w wąskich ramach. Na plus muszę stwierdzić, że akcja pod koniec trochę przyspieszyła ale i tak nie jest to wstanie wymazać złego wrażenia całości tej lektury, a wymienione tu negatywne cechy są tylko częścią, niestety kupiłem całą serię i będę musiał przeboleć kolejny tomy :(, ps. Samo zakończenie też nie było złe.
Opowieść o szaleństwie, która chwyta czytelnika za gardło i odsłania mroczne zakamarki dusz ludzi dobrych i złych: zbrodniarzy, ich ofiar i tropicieli...
Kontynuacja historii porwanego Davida Augusa, w której dowiadujemy się o porwaniu kolejnego chłopca w innym mieście i po ponad roku, czy obie sprawy...
Przeczytane:2014-08-01, Przeczytałam,
Wzgórze. Ulubione miejsce mieszkańców Lafferton. Spokojne, pełne tajemniczej aury dawnych druidzkich rytuałów. Miejsce, w którym odpoczywa dusza i ciało. Zostaje zbezczeszczone i nic już nigdy nie będzie takie samo. Strach o własne życie, strach o życie bliskich, pełna bezsilność władz. Idealne tło dla psychopatycznego mordercy, realizującego swoje niespełnione marzenia w tym makabrycznym czynie. A to wszystko okraszone delikatnym powiewem pierwszej miłości, ostatniego tchnienia i utraconych możliwości.
Poznajemy pewne spokojne miasteczko od bardzo delikatnej strony – sfery uczuć. W całej książce to emocje są najważniejsze i to, co ludzie myślą. Mamy psychopatycznego mordercę, którego charakterystyczne monologi są próbą zrozumienia motywacji, która nim kieruje. Czytelnik ma możliwość zagłębienia się w umysł zbrodniarza, dla którego to, co robi nie jest niczym złym, wręcz przeciwnie! To jest jego sztuka. On osiągnął już perfekcje w tym co robi i pragnie zostać doceniony przez świat, który go odrzucił, a szczególnie przez matkę, która nigdy w niego nie wierzyła. W pewnym momencie można nawet odczuć małą iskierkę litości w jego kierunku, jednak to właśnie litość często popycha ludzi do zbrodni.
Jak sama autorka przyznaje, oprócz wniknięcia w psychikę złego charakteru, chciała także „ożywić” ofiary, nadać im pewnego charakteru, sprawić, aby Czytelnik znał je, nawet lubił. Trochę sadystyczne względem Nas prawda? Ale jakże oryginalne i ożywiające ten gatunek! (tutaj i tak nie dorówna G. R. R. Martinowi…). Bardzo subtelnie poznajemy naszego głównego bohatera, czyli Simona. Po przeczytaniu całej książki wiemy o nim naprawdę niewiele. Jest skryty, a przez to intrygujący. Ciężko określić, czy jest dobrym gliną. Za to z pewnością można stwierdzić, że ma dar krasomówstwa i diabelnie dobrze umie słuchać innych. Wiele więcej nie możemy niestety wywnioskować, bo tutaj główną rolę w śledztwie pełni sierżant Freya Graffham. Piękna, utalentowana, ze złą przeszłością, o której pragnie zapomnieć w tej spokojnej mieścinie. Czy jej się uda?
Zakończenie książki było dla mnie małym szokiem (miałam minę karpia dobre parę minut). Faktycznie autorka nie boi się uśmiercać osób, które Czytelnik może polubić. Co więcej, przyznam szczerze, że mnie, starego wyjadacza kryminałów, Susan zrobiła w niezłe jajo. Przez dobre pół książki nie wiedziałam kto jest zabójcą, mimo że miałam go pod nosem! Ogromny plus za to – za umiejętność wmanewrowania Czytelnika w przysłowiowe pole. Jeszcze większy plus za zgrabne prowadzenie fabuły, która zahacza o wiele aspektów – od metod medycyny alternatywnej, które mogą szkodzić, po nierozwiązane problemy z przeszłości, których macki dosięgają nas do chwili obecnej.
„The various haunts of men” to oryginalny tytuł książki i jego polski odpowiednik – „W labiryncie ulubionych miejsc” wydaje mi się zupełnie nieadekwatny. „Duchy przeszłości” lub „Powracający strach” wydają się bardziej odpowiednie, ale nie ocenia się książki po okładce, a sama zawartość jest w tym przypadku naprawdę warta polecenia. Susan Hill to brytyjska pisarka, która wydała już całą gamę książek (od fikcyjnych po historie o duchach i kryminały). „W labiryncie ulubionych miejsc” to pierwsza pozycja z cyklu o Simonie Serraillerze (druga część to „The pure heart”, trzecia „The risk of darkness”, czwarta „The vows of silence”, piąta „The shadows in the street”, szósta „The betrayal of trust”, siódma „A question of identity”) tajemniczym policjancie, łamaczu damskich serc. Mam nadzieję, że wydawnictwo Amber będzie kontynuowało tę serię, jest intrygującym połączeniem dobrego kryminału z thrillerem psychologicznym.
Jak wielki wpływ ma nasze dzieciństwo na to kim się stajemy i jaka będzie nasza przyszłość jest sprawą wysoce indywidualną, ale pewne zdarzenia sprawiają, że nawet najtwardsze charaktery nie są w stanie dobrze funkcjonować po latach traumatycznych wspomnień. A może po prostu niektórzy rodzą się źli? Odwieczny dylemat, w którym zawsze znajdą się sprzymierzeńcy każdej ze stron. Według mnie ogromny wpływ na nasze losy ma to, co zdarzy się w przeszłości, ale jeśli jesteśmy silni psychicznie to poradzimy sobie z wieloma przeszkodami w naszym życiu i wcale nie będziemy zdegenerowanymi psychopatycznymi mordercami. Wszystko jest niemniej kwestią bardzo indywidualną, niektórzy nie umieją zapomnieć przeszłości (a jeśli nie da się zapomnieć, to chociaż ją uporządkować i wyciągnąć z niej korzystne wnioski) i przedkładają ją nad swoją teraźniejszość i przyszłość. To bardzo smutny proces, ale wierzę, że nawet takie osoby da się wyciągnąć z marazmu, trzeba tylko chęci i ogromnej cierpliwości.