Kováčik poszukuje w życiu zwykłych ludzi niezwykłych momentów i kluczowych zwrotów. Innego narratora porwałoby w tej sytuacji gorączkowe tempo, ale Juraj potrafi zafundować czytelnikom przyjemność płynącą z obrazów plastycznych niczym w kinie panoramicznym – Pavol Rankov
Zbiór opowiadań Juraja Kováčika zaczyna się w księgarni, gdzie on obserwuje ją. On pracuje, ona siedzi na pufie i w ręku trzyma książkę. To, że cała historia skończy się romansem jest oczywiste od pierwszego akapitu, ale w opowiadaniu “Na Zachodzie bez zmian”, jak i wszystkich w tym tomie, Kováčik uważnie i dokładnie buduje świat swoich bohaterów, powoli go rozszerzając, wprowadzając inne postaci, zaskakując czytelniczkę bądź czytelnika i kończąc całkiem konkretnie – Wojciech Szot, Zdaniem Szota
Zbiór jedenastu opowiadań o miłości i śmierci rozgrywających się w różnych czasach i różnych krajach. Ten kalejdoskop postaci i środowisk autor przedstawia z filmową wręcz plastycznością. Poszczególne obrazy są połączone w całość wyłaniającymi się stopniowo powiązaniami, prowadzącymi do zaskakujących, a czasem wręcz fatalnych skutków. Czy na pewno my sami tworzymy historię naszego życia swoimi czynami? Czy jest odwrotnie i to właśnie historie, z którymi się utożsamiamy, determinują nasze postępowanie i losy?
To zaproszenie do niezwykłej podróży po oryginalnej wyobraźni pisarza, szczególnie wyczulonej na urodę świata i ludzi. Być może dzięki doświadczeniu fotografa Kováčik może lepiej uchwycić w słowach najważniejsze rzeczy, a swoimi opisami przenieść czytelnika do świata swoich bohaterów.
Wydawnictwo: Biblioteka Słów
Data wydania: 2021-02-24
Kategoria: Opowiadania
ISBN:
Liczba stron: 208
Tytuł oryginału: V panoramatickom kine
Język oryginału: słowacki
Tłumaczenie: Michał Wirchniański
Przeczytane:2021-03-31, Ocena: 5, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku,
„Niektórzy mówią, że książki są drogą poznania życia ludzi, których w innym wypadku nigdy byśmy nie spotkali. Dla mnie zawsze były sposobem, jak przynajmniej na chwilę przestać być sobą. Tylko głupi ludzie, ci, którzy nie potrafią zobaczyć samych siebie we właściwym świetle, nie czytają książek. Nie potrzebują przed sobą uciekać”[1].
„W kinie panoramicznym” to debiutancki zbiór opowiadań Juraja Kováčika. Słowacki pisarz przedstawia historie o samotności, śmierci i miłości. Przypadkowe, codzienne sytuacje stają się pretekstem do snucia intrygujących opowieści, do zatrzymania w kadrze niezwykłych obrazów, które prowadzą do wyprowadzenia zadziwiających wniosków. Kováčik niczym w kalejdoskopie obserwuje ludzi w ich codziennym życiu, które okazuje się być pełne tajemnic i osobliwości. Kolejne opowiadania łączą się ze sobą w jakiś, nie zawsze oczywisty sposób.
„Nigdy nie ufam fotografiom. Gdy widzę siebie na zdjęciu, to nie jestem ja. Wierzę słowom, nie obrazom”[2] – powie bohaterka jednego z opowiadań; „znał się na liczbach i wiedział, że może im zaufać. Liczby, w odróżnieniu od słów, nie kłamią”[3] – odpowie jej narrator innego z utworu. Zawtóruje mu bohaterka z „Tylko sen”: „w liczbach tkwi prawda. Tylko, jak w przypadku każdej prawdy, ważne jest to, kto ją panu prezentuje”[4]. Pozornie utwory łączy niewiele – czasem jest to osoba jednego z bohaterów, innym razem podobne przemyślenia czy sytuacje. Jednocześnie dorozumiana i metaforyczna rozmowa bohaterów i narratorów trwa przez jedenaście opowiadań, umiejscowionych w różnych czasach i przestrzeniach.
Kováčik nie boi się pisać o śmierci i chorobie, postacie z kolejnych historii dokonują rozliczeń z życiem, stają w obliczu wyborów i podejmowania decyzji. „Jak jesteś młody, jesteś nieśmiertelny. Później widzisz, jak umiera ktoś, kto był ci naprawdę bliski i zdajesz sobie sprawę, że ty też umrzesz”[5]. Nieuchronność śmierci przeplata się z poczuciem osamotnienia i doświadczenia zdrady i rozczarowania. „Może i jest tak, że drugi człowiek zawsze pozostanie dla nas obcy. Że nasza wiara w to, że kogoś znamy jest tylko iluzją, którą fabrykujemy, żeby nie zwariować od świadomości, że jesteśmy skazani na nieskończoną samotność”[6]. Jednocześnie daje nadzieję, że „samotność czyni mężczyznę silniejszym”[7], a w upływie czasu można odnaleźć zapomnienie.
W niektórych opowiadaniach Kováčik zdaje się dryfować w stronę realizmu magicznego, w innych zaskakuje puentą lub suspensem. Wszystkie zdają się być przemyślane i ułożone z misternie dobranych słów. Każdy utwór przykuwa uwagę już pierwszym zdaniem, ale także kolejne akapity zaskakują sposobem oddawania emocji czy opisywania miejsc i sytuacji. „Jakby całe życie mieszkała w dużym domu i nagle odkryła, że są w nim jeszcze jedne drzwi, o których dotąd nie wiedziała. Ale nie miała do nich klucza, a nie było już nikogo, kto by jej go dał”[8]. Opisy wyróżnia fotograficzne zacięcie – widać, że ich autor zajmuje się fotografią. Poszczególne miejsca zostały przedstawione w szerokich, nomen omen panoramicznych ujęciach i utrwalone jak na kliszy.
„W kinie panoramicznym” książki odgrywają niebagatelną rolę – zbiór opowiadań rozpoczyna scena w księgarni, a w kolejnych historiach często pojawiają się książki i refleksje, które wywołuje ich lektura. „Lubię czytać książki, ale teraz już tylko te, które znam. Zawsze tylko fragment, wystarczający do tego, żeby tych kilka zdań wciągnęło mnie w opowieść. To jak zaglądanie za kurtynę”[9].
Kováčik prezentuje intrygujące i piękne opowiadania, które wpisują się w myśl zasady, że „to podstawowa reguła wszechświata (…) Rzeczy muszą się komplikować”[10]. A te komplikacje wynikają ze zwykłego życia i zadziwiających zdarzeń, które potrafi za sobą nieść.
[Recenzja opublikowana na innych portalach czytelniczych]
[1] Juraj Kováčik, „Uwaga na marginesie” [w:] Juraj Kováčik, „W kinie panoramicznym”, przeł. Michał Wirchniański, Biblioteka Słów 2021, str. 88.
[2] „Na zachodzie bez zmian”, tamże, str. 9.
[3] „Dzień jak co dzień”, tamże, str. 72.
[4] „Tylko sen”, tamże, str. 121
[5] „Na zachodzie bez zmian”, tamże, str. 16.
[6] „Uwaga na marginesie”, tamże, str. 100.
[7] „Na zachodzie bez zmian”, tamże, str. 16.
[8] „Ostatnia Eva”, tamże, str. 63.
[9] „Uwaga na marginesie”, tamże, str. 87.
[10] „Tylko sen”, tamże, str. 122.