Mikołaj nigdy nie miał prawdziwej rodziny - matka wyjechała za granicę, kiedy miał kilka lat a ojca nigdy nie poznał. Wychowała go babcia, Emilia - jedyna osoba, która jest mu naprawdę bliska. Kiedy jednak chłopak odkrywa na strychu tajemniczą szkatułkę, okazuje się, że tak naprawdę nic o niej nie wie. Opaska z Powstania Warszawskiego i listy, które nigdy nie zostały wysłane stają się kluczem do poznania tajemnicy, kładącej się cieniem na losach całej jego rodziny...
Co wydarzyło się w życiu Emilii w sierpniu 44?
Kim jest tajemniczy Krzysztof, do którego skierowane były listy?
Wielka miłość, tragiczna historia i tajemnica, której nie można dłużej ukrywać...
Co wydarzyło się w życiu Emilii w sierpniu 44?
Kim jest tajemniczy Krzysztof, do którego skierowane były listy?
Wielka miłość, tragiczna historia i tajemnica, której nie można dłużej ukrywać...
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 2018-08-01
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 368
Pamiętam lekcję historii, na której dziadek jednej z moich koleżanek opowiadał o Powstaniu Warszawskim. Był jednym z jego uczestników. Zazdrościłam jej, że ma z kim rozmawiać o rzeczach, które od zawsze wydawały mi się szczególnie interesujące, a o których mogłam dowiadywać się tylko z książek. Mieć w swojej rodzinie prawdziwego bohatera – to jest to! Mnie zostawało czytać i oglądać wszystko, co dotyczyło 1 sierpnia 1944 roku i kolejnych miesięcy walk. Polskie Państwo Podziemne, jego organizacja i działalność stały się jednym ze szczególnie interesujących mnie tematów. A ponieważ uwielbiam obyczaj z historią w tle, to wiadomość o pojawieniu się na rynku wydawniczym książki nawiązującej do tego tematu sprawiła mi niezwykłą radość.
W cieniu tamtych dni Magdaleny Majcher to lektura, którą podświadomie potraktowałam jako obietnicę dobrej książki. Dlaczego podświadomie? Z bardzo prostego powodu – nie znam żadnej poprzedniej powieści autorki, a tematyką tej najnowszej trafiła w punkt, jeśli chodzi o moje preferencje. Po opisie liczyłam na piękne wspomnienia z okresu walk powstańczych, szczegóły, których dotychczas nie znałam, przepełnioną emocjami akcję i prawdziwie wciągającą historię.
Mikołaj został wychowany przez babcię. Gdy odnajduje na strychu tajemniczą szkatułkę zawierającą listy do nieznajomego Krzysztofa, stopniowo poznaje historię swojej babki, która czynnie brała udział w powstaniu. Choć na tak zwany pierwszy rzut oka fabuła wydawała się naprawdę fantastyczna, to jednak książka zupełnie rozminęła się z moimi oczekiwaniami. Biorąc ją do ręki, myślałam o pięknej i wzruszającej historii, która zawładnie mną do tego stopnia, że będę wyobrażała sobie siebie biegającą po ulicach Warszawy, przedostającą się kanałami z jednego końca miasta na drugi, czującą pot lejący się po plecach i drżenie każdego skrawka ciała wywołane strachem o życie. Nic takiego się nie stało. W dodatku, mimo naprawdę niezłej bibliografii, uważam, że kwestie historyczne zostały poruszone na podstawowym poziomie. Trudno było znaleźć tam coś więcej niż wiedza przekazywana w szkole młodzieży. Ja jestem nieco starsza i bardzo chciałam, aby Majcher mnie czymś zaskoczyła. Niestety w tym aspekcie także nic się nie stało. Miałam również nadzieję na to, że sam wątek miłosny będzie nieco bardziej oryginalny albo że chociaż bohaterowie w jakiś sposób mną zawładną. Tymczasem żaden z nich nie wzbudził we mnie ani sympatii ani nienawiści. Mikołaj był kompletnie nijaki, Emilia też jakoś niespecjalnie mnie porwała. Nie twierdzę, że jej losy nie była dramatyczne, aczkolwiek jej decyzje i postępowanie nie do końca mnie przekonywały. A wątek matki Mikołaja wydał mi się zwyczajnie nie do końca wytłumaczony, jakby niedoszlifowany. Nie wiem tak do końca, co było celem autorki: czy chciała stworzyć bardzo konkretną powieść ze świetnie dopracowanym historycznym tłem, czy też raczej stworzyć książkę o miłości ubranej w biało-czerwoną opaskę. Ja skupiłam się na pierwszej wersji, a wydaje mi się, że Magdalena Majcher poszła tą drugą drogą.
W mojej ocenie W cieniu tamtych dni należy zaliczyć do lekkich lektur, pomimo tematu, o którym traktuje. I dla wielu pewnie jest to jej atut. Rzeczywiście napisana została w nienachalny sposób, prosto i przystępnie dla każdego. Jestem pewna, że przypadnie do gustu zwolennikom obyczajówek i romansów, aczkolwiek dla ludzi poszukujących faktów związanych z powstaniem nie będzie stanowiła żadnego odkrycia. Bardzo żałuję.
Najnowsza książka Magdaleny Majcher „W cieniu tamtych dni” nie bez powodu miała swoją premierę 1 sierpnia. Data ta jest jedną z ważniejszych w historii naszego kraju i wydarzenia zapoczątkowane 1 sierpnia 1944 r. położyły się cieniem na życiu bohaterów jej książki.
Mikołaj nigdy nie miał prawdziwej rodziny — matka wyjechała za granicę, kiedy miał kilka lat, a ojca nigdy nie poznał. Wychowała go babcia, Emilia — jedyna osoba, która jest mu naprawdę bliska. Kiedy jednak chłopak odkrywa na strychu tajemniczą szkatułkę, okazuje się, że tak naprawdę nic o niej nie wie. Opaska z Powstania Warszawskiego i listy, które nigdy nie zostały wysłane, stają się kluczem do poznania rodzinnej tajemnicy.
„W cieniu tamtych dni” to druga przeczytana przeze mnie ksiązka autorki, druga, która wywołuje we mnie bardzo wiele emocji. O tej powieści nie mogę powiedzieć niczego złego i to nie dlatego, że dotyczy Powstania Warszawskiego, a przecież o takim temacie źle nie powinno się mówić. Ta książka jest wartościowa sama w sobie, jest dopracowana, przemyślana, a praca włożona w jej napisanie zasługuje na słowa uznania. Magdalena Majcher naprawdę wie, o czym pisze, wie, co chce przekazać i wie jak to zrobić, żeby trafiło prosto do serca czytelnika. Jej książki pozostają w głowie na długo, tematy przez nią poruszane zmuszają do postawienia się w roli jej bohaterów i przemyśleń, co my byśmy zrobili na ich miejscu.
„W cieniu tamtych dni” to powieść przede wszystkim o rodzinie. O tym, jak Powstanie Warszawskie, w którym uczestniczyła Emilia, odcisnęło piętno na całym późniejszym życiu jej, oraz wszystkich najbliższych jej osób. Główna bohaterka nigdy nie pogodziła się ze swoją przeszłością, nie potrafiła o niej zapomnieć, na wspomnieniach i wyobrażeniach tworzyła swoją teraźniejszość. W końcu jednak przyszedł moment, by ostatecznie rozliczyć się z bólem i spróbować, choć po części naprawić błędy. Czy już nie jest na to za późno?
Magdalena Majcher udowodniła, że wydarzenia wojenne można pokazać bez niepotrzebnego epatowania przemocą. Książka nie jest pozbawiona mocnych i drastycznych scen, ale nie ma w niej jatki, z którą niejednokrotnie spotykałam się przy tematyce wojennej. Czytając, doświadczamy całej gamy emocji, przeżywamy wraz z Emilią jej strach, ból, opisy przenoszą nas w sam środek wydarzeń. Widzimy jak początkowa powstańcza euforia powoli gaśnie, jak zaczynają się pojawiać pytania o sens, a z czasem oskarżenia, że to przez Powstańców giną cywile. Przed oczami przesuwają nam się sukcesywnie niszczone dzielnice, palone budynki, pogrążającą się w ruinie Warszawę, aż do ostatecznej kapitualcji.
Myślę, że słowo „polecam” jest tu zbędne, bo z recenzji można wywnioskować, że to książka, którą naprawdę warto mieć. Wydarzenia historyczne opowiedziane w ten sposób to zupełnie inna lekcja patriotyzmu i ukazanie heroicznej walki o wolność.
Magdalena Majcher urzekła mnie swoją serią Wszystkie pory uczuć i wprawdzie nie czytałam jeszcze powieści wydanych wcześniej, ale zamierzam sięgać po każdą wydaną później. Dlatego nie mogłam pominąć "W cieniu tamtych dni", choć wiedziałam, że nie będzie to lektura łatwa...
W chrzanowskim szpitalu leży ponad dziewięćdziesięcioletnia Emilia oczekująca na operację endoprotezy biodra. W odwiedziny przyjechał do niej wnuk - Mikołaj, którego właściwie wychowała jak syna, bowiem jego matka wyjechała do Paryża spełniać się artystycznie. Chłopak wie, że między babcią a jego matką - Heleną, od zawsze była dziwna relacja. Kiedy był dzieckiem nie rozumiał słów Emilii mówiących o tym, że chciałaby aby córka jej wybaczyła a opiekując się wnukiem może odkupić swe winy. Co takiego zrobiła jego babcia? Przecież to dobra kobieta! Nikt nie wie, jak wiele ze swej przeszłości ukrywa...
Mikołaj wie, że będzie musiał pogodzić studia w Katowicach z pomocą babci w Libiążu. Pewnego dnia postanawia uleczyć kaca po spotkaniu z kolegami, sprzątając na strychu. Oprócz pudeł ze swoimi zabawkami i zeszytami sprzed lat oraz masy kurzu odnajduje szkatułkę z listami i powstańczą opaską. Skąd to wzięło się w ich domu?
"Tęsknoty za matczynym uczuciem nie jest w stanie zagłuszyć upływ czasu." *
Teraz Emilia nie ma już wyjścia... Rozpoczyna swą opowieść o tym, jak czuła się mając siedemnaście lat, gdy wybuchła druga wojna światowa. Była żołnierką AK, chodziła na tajne nauczanie, zakochała się młodzieńczą miłością pomimo szalejących wokoło bomb. Uświadomiła Mikołaja jak żyło się w obliczu oczekiwania na wybuch powstania w lecie 1944 roku, jakie miała wtedy zadania oraz jak wyglądała codzienność Warszawiaków: łapanki, egzekucje, epidemie, głód, strach i niepewność. Ci, którzy ruszyli do powstania mieli entuzjazm i odwagę, broni brakowało... O odległej przyszłości nie myśleli a jeżeli już to jako o 'jeśli', nie 'kiedy'. Chcieli przede wszystkim dotrwać do jutra.
To właśnie wtedy, w 1944 roku zdarzyło się coś, co rzutowało na całe jej życie... Zataiła tę wiadomość przed NIM a gdyby tego nie zrobiła, może wszystko potoczyłoby się inaczej i kolejne pokolenia nie płaciłyby tak wysokiej ceny za jej decyzję... Jaki finał będzie miała opowiedziana historia? Co latami ukrywała Emilia?
"Byliśmy dziećmi tamtego kraju i tamtej epoki. Naszym przeznaczeniem było umrzeć w walce o wolną i niepodległą Polskę." **
Już nic, nigdy nie będzie normalne... W życiu tych, którzy przeżyli tamto piekło, już zawsze będą jątrzące się rany i ból na myśl o tych, którzy zginęli. Nawet jeśli przeżyli i będą walczyli o normalność, każda czynność będzie wykonywana w cieniu tamtych dni...
Magdalena Majcher napisała niezwykła książkę o tym, iż konieczne jest rozliczenie się z przeszłością, by żyć teraźniejszością. To opowieść dla pokoleń, ważna i piękna, która opisuje samotność, wieloletnią tajemnicę, niedomówienia i pretensje a także bestialstwo Niemców. Książka pełna emocji, bólu, tęsknoty, irytacji, bezsilności i lęku. Czytając, nie można być obojętnym wobec wybrzmiałych słów... One spadają na czytelnika jak bomby na powstańców... Wielokrotnie ściskało mi się serce a łzy cisnęły do oczu.
"Nie przychodzimy znikąd (...) Każdy z nas ma jakąś historię. Musisz poznać przeszłość swojej rodziny, aby zrozumieć teraźniejszość i dać szansę przyszłości." ***
Podsumowując - "W cieniu tamtych dni" to bardzo trudna powieść. To świadectwo naszej historii, przeszłość, w której moje pokolenie nie brało udziału, ale powinniśmy pamiętać w tych, którzy walczyli. Którzy ginęli. Którzy próbowali wywalczyć wolność. To idealna książka na obchodzoną w tym roku setną rocznicę odzyskania przez Polskę swojego miejsca na mapie.
* M. Majcher, "W cieniu tamtych dni", Wyd. Pascal, Bielsko-Biała 2018, s. 32
** Tamże, s. 138/139
*** Tamże, s. 178
recenzja pochodzi z mojego bloga:
Fantastyczna historia. Spodziewałam się czegoś innego, ale okazało się, że autorka po raz kolejny zaskoczyła mnie. Pozytywnie. Ksiązka jest ciekawa. Ma głebię i przesłanie. Są w niej też bohaterowie, których nie można nazwać jednowymiarowymi. Dodatkowo autorka ma bardzo dobry warsztat pisarski. Dlatego tę książkę czyta się szybko.
Kolejna powieść z wojną z tle, ale muszę przyznać, że tak pięknej i pełnej emocji książki dawno nie czytałam.
Mikołaj, wnuczek Emilii musi się zaopiekować po operacji swoją babcią. Jest dla miej najbliższą osobą, ponieważ jej córka już bardzo dawno wyjechała do Francji, zostawiając ją i swojego małoletniego synka. Od tego czasu ich kontakty były bardzo sporadyczne, najczęściej telefoniczne i nie układały się najlepiej.
Teraz Mikołaj chcąc zapomnieć o kłopotach zaczyna porządkować strych i znajduję skrzyneczkę pełną pożółkłych, niewysłanych listów a na wierzchu powstańczą opaskę.
I tak wraz z babcią, która opowiada o swoim życiu podczas wojny w okupowanej Warszawie przenosi się w te ciężkie i bolesne czasy oraz poznaje pierwszą miłość babci.
Powstańcza miłość....ile ich było, ile zakończyło się tragicznie a ile szczęśliwie. Młodzi ludzie mimo tragizmu wojny chcieli mieć chociaż namiastkę prawdziwego życia, chcieli kochać i być kochanym, chociaż przez krótką chwilę, zanim kolejny rozkaz ich nie rozłączy, kto wie czy nie na zawsze.
Taka właśnie była miłość Emilii i Krzysia....krótkie spotkania,ukradkowe pocałunki, planowany ślub i kolejne rozstania i niepokój czy się jeszcze zobaczą, czy przeżyją. Młodzi powstańcy liczyli, że pokonają wroga w ciągu czterech dni, że wreszcie będą wolni i mogli spokojnie żyć, że pomogą im
sprzymierzeńcy....a zostali sami i coraz częściej brakowało im wszystkiego, nie tylko broni i jedzenia.
Autorka w bardzo plastyczny i wiarygodny sposób przedstawiła te dramatyczne dni. Czułam się jakbym była w samym centrum tamtych wydarzeń. Byłam z Emilką podczas ucieczki przez spalone Stare Miasto potem w kanałach i wreszcie w szpitalu gdy została ranna. I razem z nią opuszczałam wraz z cywilami Warszawę, za którą walczyli i przelewali krew,a której już nie było.
Książka jest świetnie napisana. Wciągająca od samego początku, a na końcu chciało by się poznać dalsze losy bohaterów. Polecam.
Dobrze napisana książka,świetnie oddająca realia Powstania Warszawskiego i jego wpływ na życie jednostki.Godna polecenia
Kochani Ci z Was, którzy znają już trochę mój gust i upodobania czytelnicze, wiedzą, że po książki, które wzruszają i poruszają, dając czytelnikowi chwilę na refleksję i przemyślenia sięgam najczęściej, ponieważ, to właśnie one dają mi poczucie przeczytania czegoś wartościowego, co zostanie ze mną na dłużej i zostawi ślad w moim sercu. Mam też grono swoich ulubionych autorów, co do których jestem pewna, że to właśnie w ich książkach znajdę wszystko to, czego szukam. Jedną z takich właśnie autorek, po której książki sięgam w ciemno i zawsze wyczekuję z niecierpliwością, kiedy zostanie wydane jej kolejna książka, należy Pani Magdalena Majcher.
Nie muszę chyba nikomu z Was pisać z jak wielką niecierpliwością już od momentu, kiedy zobaczyłam, zapowiedz najnowszej książki autorki „W cieniu tamtych dni”, o którym chcę Wam dziś opowiedzieć. Czekałam na moment, kiedy będę miała możliwość jej przeczytania. Zaczęłam czytać i muszę przyznać, że wraz z tą książką poznałam zupełnie inną odsłonę twórczości Pani Magdaleny. Jednak jak wiadomo nowe, nie zawsze znaczy równie dobre, bądź lepsze. Jak było w tym przypadku, przekonacie się już za chwilę.
„Każdy z nas ma jakąś historię. Musisz poznać przeszłość swojej rodziny, aby zrozumieć teraźniejszość i dać szansę przyszłości”.
Ten cytat z książki w moim odczuciu jest jej motywem przewodnim, bowiem bohaterowie historii opisanej na kartach tej powieści, bardzo mocno odczuli jego prawdziwość w kontekście tego, jak w momencie, gdy my czytelnicy mamy możliwość poznania ich bliżej wygląda ich życie.
Poznajcie Mikołaja, dwudziestoletniego studenta polonistyki, który w bardzo zauważalny sposób różni się od swoich rówieśników. Podczas gdy oni szaleją na imprezach, wyjazdach, przeżywając swoje miłosne podboje, on kocha książki i pragnie kochać i być kochany, ale tak prawdziwie, nie na chwilę. Niestety jego „odmienność” dla młodych dziewczyn nie jest atutem. Mikołaj nie ma szczęścia w miłości, co spędza sen z powiek jego ukochanej babci Emilii, która będąc już w sędziwym wieku dziewięćdziesięcioletnich lat, pragnie, by wnuk znalazł prawdziwe szczęście i miłość. Babcia jest dla młodego mężczyzny niczym matka, ponieważ to właśnie ona wychowywała Mikołaja, kiedy jej córka Helena porzuciła małego jeszcze syna na rzecz światowej kariery.
Chłopak, choć utrzymuje bardzo sporadyczny kontakt z matką, nigdy nie wybaczył jej tego, jak postąpiła i do dziś nie może zrozumieć chłodu, obojętności i dystansu, z jakim matka odnosi się do Emilii.
Jeszcze nie wie, że tegoroczne wakacje, które spędzi w domu rodzinnym z babcią Emilią, zupełnie odmienią nie tylko jego postrzeganie własnej matki, ale także sprawią, że pozna wiele tajemnic z przeszłości Emilii, która, choć miała miejsce dawno temu, odcisnęła również swój ślad na jego teraźniejszym życiu. A wszystko zaczęło się przez zupełny przypadek, kiedy Mikołaj znajduje szkatułkę pełną nigdy niewysłanych listów do tajemniczego Krzysztofa, których autorką jest właśnie jego babcia, a pośród owych listów leży powstańcza opaska, powierniczka wielkiego cierpienia, łez bólu, ale również wielkiej wiary, nadziei i miłości naznaczonej śmiercią.
Jaka historia wiąże się z tymi wyjątkowymi świadectwami przeszłości? Co skrywają listy, które nigdy nie trafiły do rąk adresata i dlaczego nie zostały wysłane? Na te i wiele innych intrygujących nas podczas lektury pytań oczywiście znajdziecie, odpowiedz, zagłębiając się w tę niezwykle przejmującą i wzruszającą historię.
Po więcej na temat tej książki zapraszam serdecznie na bloga.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2018/08/czas-ujawnic-przeszosc-aby-moc_22.html
W 2000 roku w niewielkiej wsi na Mazowszu zostały znalezione zwłoki noworodków. Sprawa spotkała się z ogromnym zainteresowaniem mediów. Do Wrotnowa przyjechali...
Marianna już dawno przestała być szczęśliwa z mężem, jednak nie zamierza w swoim życiu niczego zmieniać. Dla dobra rodziny oraz dzieci rezygnuje...