"Prędzej czy później umrzesz, drogi Czytelniku. Mam nadzieję, że stanie się to szybko i bezboleśnie, ale umrzesz bez wątpienia. Jeśli nie nastąpi to w najbliższej przyszłości i z nienaturalnych przyczyn, zanim odejdziesz z tego świata, będziesz chorował - i to zapewne kilkakrotnie. Badania naukowe wykazały, że to umysł decyduje o Twojej podatności na choroby oraz o czasie i rodzaju śmierci. Wspomnianym odkryciom nauki poświęciłem tę książkę".
Paul Martin
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2011 (data przybliżona)
Kategoria: Popularnonaukowe
ISBN:
Liczba stron: 481
Tytuł oryginału: The Sickening Mind. Brain, Behaviour and Disease
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Piotr Turski
Przeczytane:2020-01-09, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2020,
'' Być chorym i czuć się chorym - to dwie zupełnie różne sprawy ''
'' Umysł który szkodzi...'' to druga książka Paula Martina którą przeczytałam . Autor nie jest celebrytą który napisał książkę, bo wszyscy celebryci dziś piszą, bo przecież znają się na wszystkim. Paul Martin jest człowiekiem '' szkolonym ''. Dyplom w dziedzinie nauk przyrodniczych, doktorat z biologii behawioralnej i stypendysta na Wydziale Medycznym Stanforda, to nie w kij dmuchał, to poważne wykształcenie. Takiemu człowiekowi należy więc wierzyć w to co pisze . A co pisze ?
W sumie ja wysnułam z tej książki mnóstwo prawd i wniosków, jednak jeden z nich jest główny i naczelny . Nasz organizm to naczynia połączone które oddziałują na siebie na różne sposoby i jeśli coś w tych naczyniach szwankuje, to należy człowieka leczyć holistycznie. Przyznaję że autor Ameryki nie odkrył, zresztą też, wcale do tego nie pretenduje, na rynku czytelniczym pojawia się coraz więcej pozycji które propagują właśnie tę ideę. Jednak często zdarza się że popadają one ze skrajności w skrajność . Twierdząc na przykład że samą medytacją można wyleczyć raka. Paul Martin, zdaje się stać po środku i być w tym wszystkim jak '' głos rozsądku '' który mówi hola hola, nie dajmy się zwariować . Sama medytacja raka nie wyleczy, ale bardzo może pomóc i wpłynąć na jakość życia z rakiem, i na jego długość . Twierdzi też że '' Nieuświadomione konflikty emocjonalne przekładają się na objawy fizyczne, takie jak ból, porażenie lub utrata czucia '' . Popierając się mnóstwem przykładów badań (bibliografia na końcu książki liczy około 50 stron) wszelakich jak i wieloma przypadkami '' zachorowań '' przytoczonymi z literatury pięknej, jak chociażby '' choroba '' Colina, głównego bohatera pięknej książki pod tytułem '' Tajemniczy ogród Francesa Burnetta, autor na każdym kroku udowadnia nam czytelnikom iż zależności zachodzące między umysłem a naszym ciałem są obustronne umysł wywiera wpływ na ciało , a ciało na umysł, czyli na myśli , emocje i zachowania i tak w kółko i tak od narodzin aż do śmierci . Bardzo dużo jest w tej książce też o układzie immunologicznym i jego jakże ważnej roli w naszym życiu i zdrowiu , o stresie i o modzie na stres. Tak moi drodzy, w dzisiejszych czasach jak przekonuje autor stres jest po prostu modny , wszyscy są zestresowani . O czym jeszcze jest ta niewątpliwie ciekawa pozycja ? Długo by wymieniać, bo porusza ona wiele różnych tematów, ja wymienię tylko jeszcze może kilka . Pisarz ukazuje nam ciekawe spostrzeżenia na temat schizofrenii, wirusa opryszczki oraz uwaga uwaga ! osób leworęcznych , bezrobocia i tak zwanych '' chorych budynków ''. Kiedy byłam dzieckiem często słyszałam jak ciocia Wandzia upomina swojego męża, wujka Józka słowami . '' Józiu uważaj na swoje serce, uspokój się, tobie przecież nie wolno się denerwować '' i mimo tego że ciocia Wandzia napewno nie znała mechanizmów które tak dokładnie , wręcz łopatologicznie autor opisał w swojej książce , a które pokazują że każdy z nas '' wrze w innej temperaturze '' , wiedziała jednak że wujek denerwować się nie powinien, bo to szkodzi jego sercu . Nawet nie bezpośrednio, jednak uruchamia wiele czynników które sprawiają że serce nie czuje się dobrze '' w nerwach '' . Jak już wyżej wspomniałam autor dość zdecydowanie odżegnuje się od teorii ruchu New Age, jednak zdaje się wierzyć w działanie placebo i oczywiście popiera to wieloma przykładami . To bardzo bardzo ciekawa literatura, jednak o tym wszystkim, o czym wspomniałam wyżej już gdzieś tam kiedyś czytałam po trochę w różnych książkach czy artykułach wynalezionych w przepastnym internecie. Nie była więc to dla mnie aż tak wielka nowość. Dlatego najbardziej cenię sobie rozdział ostatni książki pana Martina . Rozdział 12 w którym oprócz ciekawostek o największym biologu i przyrodniku wszech czasów i chorobach które go męczyły i frustrowały aż do jego śmierci, autor opowiada o rzeczach dla mnie zupełnie nowych. Mowa o ewolucji, o doborze naturalnym, o zaplanowanych przez ewolucję chorobach, o genach i dziedziczeniu w zupełnie nowy dla mnie sposób. Bardzo to było dla mnie frapujące .
Polecam tę książkę, napisana jest prostym językiem, zrozumiałym dla medycznego laika , bez epatowania trudnymi medycznymi czy psychologicznymi terminami, narracja prowadzona jest w sposób ciekawy i nie nudny . Czyta się jak dobry psychologiczno medyczny thriller, przy czym niby cichcem i mimochodem przekazuje ważne dla czytelnika sprawy, wiadomości i informacje. Sama posiadam jeszcze jedną książkę tego pisarza, którą zapewne z zaciekawieniem przeczytam . Na koniec pozwolę sobie jeszcze na dwa cytaty, właśnie z rozdziału ostatniego . Oto one :
'' Ewolucja nie dba o niczyje zadowolenie ani fizyczny dobrostan, o ile nie mają one jakiegoś wpływu na zdolność organizmu do przetrwania i rozmnażania się '' oraz '' Dobór naturalny dopilnuje, byśmy mogli czuć się podle, o ile pomogłoby nam to przetrwać i rozmnożyć się '' :)
Jeszcze raz polecam .