"Tylko dobrzy ludzie zostali" to opowieść o tym, jak cienka i płynna jest granica pomiędzy dobrem i złem. Główna bohaterka powieści, Aleksandra Chojnicz, rezygnuje z dotychczasowego życia i w poszukiwaniu nowej drogi niespodziewanie wraca do miejsc, o których starała się zapomnieć.
Odwiedzając rodzinną wieś swojego ojca poznaje historię, w którą wplątane są losy jej rodziny i tamtejszej społeczności. Początkowy 'urlop od życia' staje się trudnym egzaminem, w którym trzeba opowiedzieć się po stronie dobra lub zła, a wszystko to, co do tej pory było proste i oczywiste, wywraca świat Oli do góry nogami.
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2019-01-14
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 278
Język oryginału: Polska
"Tylko dobrzy ludzie zostali" Aldona Reich
Aleksandra Chojnicz pod wpływem impulsu rezygnuje z dotychczasowego życia. Rzuca pracę, mieszkanie, wycofuje się z wielkomiejskiego wyścigu szczurów. Kobieta decyduje tymczasowo zamieszkać w rodzinnej wsi ojca, lecz tam czekają pewne tajemnice z przeszłości...
"Tylko dobrzy ludzie zostali" to debiutancka powieść autorki powieści obyczajowych z wątkiem kryminalnym, która po kilku dobrych latach od pierwszej premiery ukazuje się we wznowieniu nakładem wydawnictwa Vectra. Jako że jestem fanem twórczości Aldony Reich, spodziewałem się kapitalnej historii, ale dostałem coś dużo lepszego! Nie bez przyczyny objąłem tę pozycję swoim patronatem medialnym.
Autorka umiejscowiła akcję powieści na zapadłej, typowej wręcz, polskiej wsi. Jeden sklep, kilka gospodarstw, pola, lasy, kościół i cmentarz. Miejscowości takich, jak ta ukazana w historii, w kraju nad Wisłą znajdziemy wiele. Każda z nich skrywa swoje mroczne, brudne sekrety, na których straży stoi wiejska społeczność nie zawsze skora do snucia nastrojowych, nostalgicznych opowieści z nutą dramatu, mroku i rozrzewnienia. Ciekawskich zbywa się oklepanym z każdej możliwej strony frazesem "To było kiedyś, nie ma o czym gadać".
Aldona Reich świetnie buduje napięcie, umiejętnie je stopniuje, tym samym wywołując w czytelniku wielką ciekawość, narastającą ze strony na stronę zachłanność w dążeniu do nieuchronnego punktu kulminacyjnego powieści. Już od samego początku w powietrzu czujemy coś dziwnego, specyficznego, niepokojącego, a spojrzenia mieszkańców wydają się tajemnicze i złowieszcze.
W "Tylko dobrzy ludzie zostali" wprost po mistrzowsku skonstruowana została intryga kryminalna sprzed lat, której widmo nieprzerywanie ciąży nad głowami miejscowych, a wśród domostw pobrzmiewają echa tamtej tragedii. Jest to jeden z aspektów przodujących, grających pierwsze skrzypce. Uważam, że Aldona Reich ma niebywały talent do tkania właśnie takich zagadek, jakie odnajdujemy w owej powieści. Z perspektywy czytelnika jesteśmy w stanie przewidzieć rozwój wypadków i rozwiązanie tajemnicy pogrzebanej głęboko w ludzkiej pamięci, jednak cały czas jesteśmy wodzeni za nos, skutecznie zbijani z tropu, a autorka co raz to podrzuca nam mylne poszlaki.
Należy nadmienić, że opowieść ta charakteryzuje się bardzo pogłębioną warstwą obyczajową. Autorka starannie i z wyczuciem, w odpowiednim momencie zawiązuje kolejne nici porozumienia pomiędzy poszczególnymi bohaterami, których relacje są do bólu szczere, naturalne i zupełnie rzeczywiste; najprościej rzecz ujmując - życiowe.
Gdzieś między słowami przewija się ledwo wyczuwalny, bardzo nikły i póki, co delikatny epizod romansu. Zapewne zostanie on detalicznej, bardziej szczegółowo potraktowany w kolejnych tomach, których to już nie mogę się doczekać!
Po lekturze "Tylko dobrzy ludzie zostali" z ogromnym przekonaniem i ręką na sercu, mogę stwierdzić, że Aldona Reich ma wybitną smykałkę do tworzenia opowieści prostych, niewiele wymagających od odbiorcy, a jednocześnie uderzających, wciągających bez reszty w wir wydarzeń, zapadających w pamięć i wywołujących gęsią skórkę oraz dreszcz emocji.
Reasumując, będę powtarzał jak mantrę, że wszyscy miłośnicy powieści obyczajowych powinni książki Aldony Reich czym prędzej poznać! W jej prozie jest każdy element, jakiego wymagamy od dobrej historii, a nawet więcej. Polecam!
⭐8/10
Za egzemplarz książki i możliwość patronowania dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Vectra.
"Tylko dobrzy ludzie zostali" to książka, którą bardzo lekko i szybko się czyta, choć sama fabuła już do lekkich nie należy. Główna bohaterka musi zmierzyć się z własną przeszłością, przeszłością swojej rodziny i rozliczyć ją, by móc w spokoju iść dalej. Jednak w zamkniętej społeczności, gdzie każdy w jakiś sposób uwikłany jest w dawne sprawy, a granica między dobrem a złem jest bardzo płynna, nie jest to proste zadanie.
Aleksandra ucieka, co czuć na każdej przeczytanej stronie, nie tylko od problemów, ale i od siebie samej. Mota się, waha, podejmuje impulsywne decyzje. Momentami jest wręcz arogancka, opryskliwa w stosunku do innych. Z czasem jej podejście się zmienia, ona się zmienia, przebudowuje swój własny system wartości, na co w pewien sposób ma wpływ spokojne otoczenie i ludzie, których spotyka na swojej drodze. Jednak ta przemiana nie do końca jest taka całkowita, bo główna bohaterka mimo wszystko nie potrafi w pełni się dostosować, iść z prądem, musi poznać prawdę, choćby ta wiele kosztowała.
Aldona Reich napisała powieść o ludziach, o ich wyborach oraz konsekwencjach, ale oprócz obyczajowej strony, jest w niej również kryminalny wątek, zabójstwa sprzed lat, przysłowiowe "trupy z szafy", który ją ubarwia i nadaje ciekawego tonu dla całości. Nic tylko czytać!
Aldona Anna Reich jest zielonogórzanką. Pisze od szkoły podstawowej. Najpierw to były pamiętniki, które zostały przez nią spalone (a szkoda). W wywiadzie dla Polskiego Radia Regionalnego – rozgłośni w Zielonej Górze powiedziała, że gdy coś się rodzi w ogniu emocji, to w ogniu musi zginąć. W 2018 roku, po dwóch latach wytężonej pracy, powstała jej pierwsza książkaTylko dobrzy ludzie zostali.
Dobro i zło – podstawowe (pierwotne) pojęcia etyczne, stanowiące swoje przeciwieństwa. Często w literaturze i filmie obserwujemy walkę dobra ze złem. Przyzwyczailiśmy się i oswoiliśmy obydwa te terminy. Każdy z nas jest trochę dobry i trochę zły, bo granica między dobrem a złem jest niezwykle cienka, a można powiedzieć, że płynna i zbyt często ulega zatarciu. Bardzo często ludzie, którzy ogólnie uważani są za dobrych, działając w dobrej wierze dopuszczają się czynów z gruntu złych. Tak też jest w debiutanckiej powieści Aldony Reich.
Główną bohaterką i narratorką opowieści jest Aleksandra Chojnicz. Ola, tak jak niektórzy z nas, w pewnym momencie swojego życia czuje się nim już znudzona. Postanawia zostawić wszystko za sobą. Sprzedaje mieszkanie, rzuca pracę, kupuje samochód i wyrusza do miejsca, które odwiedzała dawno temu – do rodzinnej wsi swojego ojca.
Wieś. Wszyscy znamy stereotypy, że na wsi wszyscy są dla siebie mili, serdeczni i serce by na tacy podali. Wieś z powieści Reich jest nieco inna, choć i tu nie brakuje życzliwych osób. Tutaj też wszyscy się znają, ale i wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą – a to już nie jest wcale takie miłe, jakim by się wydawać mogło.
Ola chce odpocząć, złapać wiatr w żagle, podjąć ostateczne decyzje. Trafia jednak w sam środek śledztwa. Właśnie został zamordowany jeden z mieszkańców wioski. Z urywków różnych wypowiedzi Ola wnioskuje, że gość, lekko powiedziawszy, nie był zbyt we wsi lubiany i dostał to, na co zasłużył. Kobieta jest zaciekawiona, ale to, co odkryje wcale jej się nie spodoba. Bo oto przed nią tajemnice sięgające młodości jej ojca.
W powieści Reich, mimo małej i serdecznej (?) społeczności, nie dopatrujcie się atmosfery sielskiej anielskiej. Gdy Ola uważniej zaczyna przyglądać się ludziom zamieszkującym wieś zauważa, że każdy ma coś za uszami, każdy coś ukrywa i automatycznie staje się jednym z podejrzanych. Dzięki temu Tylko dobrzy ludzie zostali ma dobrze zaprojektowaną stronę kryminalną i naprawdę świetnie się czyta.
Czytuję różne debiuty, dobre i złe. Powieść Aldony Reich jest interesująca i w trakcie lektury nie miałam ochoty jej odkładać. Z chęcią poznam kolejne książki tej obiecującej debiutantki. Książkę Tylko dobrzy ludzie zostali polecam wszystkim miłośnikom powieści obyczajowych z rozbudowanym wątkiem kryminalnym. Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie. Dajcie szansę temu debiutowi – naprawdę warto.
Wieś ma niesamowity urok i klimat. Wszechogarniająca cisza, spokój. Słychać śpiew ptaków, szum szeleszczących liści, dźwięki cykad. W nozdrza uderza zapach kwiatów, a oczy chłoną feerię barw. Kiedy człowiek potrzebuje wytchnienia i naładowania baterii, pragnie się od wszystkiego odciąć. Zostawić problemy i zmartwienia daleko za sobą. Odpocząć od miejskiego zgiełku i wyścigu szczurów. Aleksandra znalazła się na takim etapie życia, że się po prostu wypaliła. Spakowała cały swój dobytek do jednej walizki, spaliła za sobą wszystkie mosty i wyruszyła odnaleźć swoje miejsce. Za cel podróży obrała swoje rodzinne strony. Nie wie jednak, że i tam nie zazna upragnionego wytchnienia, a tajemnice, które wiszą w powietrzu, nie pozwolą spokojnie spać.
Miejsce, do którego trafiła Aleksandra, miała być oazą spokoju. Niestety mała mieścina ma to do siebie, że niewielka zmiana może zbudzić niemałą sensację. Ola staje się obiektem ciekawości, co i rusz brana jest na języki, dlaczego zapuściła się do tego miejsca, z którego większość osób ucieka. Na domiar złego dzień przed jej przyjazdem zostaje zamordowany starszy mężczyzna, a mieszkańcy zamiast czuć strach, niepokój, przechodzą do porządku dziennego, jakby nic szczególnego się nie wydarzyło. Poszukiwania odpowiedzi na nurtujące pytania nie przynoszą zamierzonych efektów, bo gdy tylko dochodzi do rozmowy, ludzie nabierają wody w usta, albo bagatelizują sprawę. Co się może za tym wszystkim kryć?
Autorka bardzo umiejętnie buduje napięcie i ciekawość, która popycha w dalsze ramiona historii. Nie odkrywa przed czytelnikiem wszystkich tajemnic od razu, stopniowo pozwala zaznajomić się z postaciami, którzy trzymają swoje sekrety mocno w ryzach. Sama Ola nie ułatwia zadania, by od początku zapałać do niej szczególną sympatią. Skryta, niechcąca ujawnić motywów swoich nagłych zmian. Powoli otwiera się niczym kwiat, ma jednak w sobie kolce, które nieraz wyrządzają krzywdę przy słownej potyczce. Wieś spowita jest aurą tajemniczości, mroku, ludzkich dramatów podszytą zemstą i chęcią sprawiedliwości. Pod płaszczykiem sielskości skrywa się pewne zepsucie, które bohaterka będzie odkrywać. Lekturę pochłonęłam w zastraszającym tempie. Zachwyciła mnie nietuzinkową historią, pełną tajemnic, demonów przeszłości, sekretów, niebezpiecznych powiązań rodzinnych. Odkrywanie kolejnych puzzli z układanki, odnajdywanie poszlak naprowadzających do poznania prawdy i aura niepewności, co jeszcze może wydarzyć się dalej.
Książka oprócz ludzkich losów skłania do refleksji nad istotą dobra i zła i jak cienka potrafi być między nimi granica, którą z łatwością można przekroczyć. Jak nieodpowiednia decyzja, pod wpływem impulsu i nieprzemyślanych konsekwencji, może wpłynąć na życie innych. A także to czy zemsta potrafi przynieść ulgę skołatanej duszy. Gorąco polecam!
Aleksandra Chojnicz zostawia swoje dotychczasowe życie i wraca do rodzinnej wsi ojca. To właśnie tutaj pozna pewną historię, w którą wplątane są nie tylko losy jej rodziny, ale też miejscowej społeczności.
Czy znajdzie granicę między dobrem a złem?
A może tej granicy wcale nie ma???
Aldona jest osobą odznaczającą się głęboką dojrzałością, wrażliwością i zrozumieniem drugiego człowieka i to widać w jej książkach.
Ona wie, że nie zawsze wszystko jest czarne lub białe i czasami nie ma żadnej granicy pomiędzy dobrem a złem. Bywają sytuacje, kiedy te dwa bieguny mieszają się ze sobą siejąc spustoszenie na świecie i w naszych głowach. A potem nic już nie jest takie samo.
To była wspaniała, ale też i pełna ran opowieść przesycona buntem i emocjami. Niezgodą i milczeniem. Bo tak wygodniej?
Bo czasami...aby żyć trzeba milczeć?
Wystarczy jednak jedna mała iskra, by nastąpił wybuch, który obnaży wszystko, co ukryte.
Ta historia do tej pory we mnie płynie.
Jak tlen roznosi się po całym organiźmie kierując aż do serca i powodując szybsze jego bicie.
Olga i Jan to niezwykle silni bohaterowie, z ukrytą wrażliwością, sekretami i chęcią poznania prawdy nawet za wszelką cenę.
Ale i dążeniem do szczęścia.
Bo w końcu każdy z nas tego pragnie.
Znać swoje korzenie i być szczęśliwym, prawda?
Zakończenie tej opowieści jest otwarte, więc mam nadzieję na drugi tom.
A Was zapraszam do czytania tego.
OGROMNIE POLECAM!!!
Z całego mojego serducha.
Dobro i zło, choć z jednej strony przeciwstawne, są zjawiskami niesłychanie podobnymi. To pojęcia względne, nie sposób ich zbadać, zamknąć w ścisłych ramach. Uznanie konkretnego zachowania właściwym lub nagannym ściśle zależy od osoby obserwującej, jej doświadczeń, percepcji, emocji. Coś, co u innych wydaje się złym postępowaniem, w naszym wypadku może zostać uargumentowane w taki sposób, że będziemy pewni słuszności podjętej decyzji. Granica między dobrem a złem jest niesłychanie cienka i płynna, a delikatne jej przekraczanie sprawia, że linia stopniowo zaciera się na zawsze, zwłaszcza jeśli oceniamy świat głównie z własnej, trochę egoistycznej perspektywy. I choć nikt nie przyzna, że ranienie drugiej osoby jest właściwym zachowaniem, to już w wypadku ukarania oprawców zaczynają pojawiać się spore wątpliwości.
"Dlaczego tak długo sądziłam, że należę do tamtego świata?"
Nasza bohaterka szukając odpoczynku i ukojenia odwiedza rodzinną, właściwie już zapomnianą wieś. Nie czuje się nijak związana z tutejszymi mieszkańcami, nie interesuje ją przeszłość ojca, wyjazd ma na celu wypoczynek, jest przystankiem, wstępem do nowego rozdziału. Szybko okazuje się, że nie zazna wymarzonego spokoju, gdyż trafia w sam środek policyjnego śledztwa. Wygląda jednak na to, że tylko ona przejmuje się śmiercią mężczyzny, dla pozostałych to niezbyt emocjonujące zdarzenie. Zachowanie mieszkańców wsi zaczyna ją coraz bardziej dziwić, nie tylko ukrywają wiele sekretów, ale i zamordowanie jednego z nich uznają za coś normalnego, nawet słusznego. Dziewczyna im bardziej zagłębia się w poszukiwania, tym więcej niepokojących faktów odnajduje. Zmieniają one nie tylko wizerunek mieszkańców wsi, ale również i jej ojca. Wygląda na to, iż tutaj każdy ma coś na sumieniu...
"Może Wójtowiczowa miała rację? Sami dobrzy ludzie tu są. Tylko co zrobili z tymi... złymi?"
"Tylko dobrzy ludzie zostali" to niezwykle udany, nadzwyczaj głęboki debiut literacki Aldony Reich. Pióro pisarki jest nienaganne, wyróżnia się przystępnością i sugestywnością, a nieprzewidywalna fabuła wciąga czytelnika już od pierwszej strony. Autorka pod postacią subtelnej opowieści przemyciła odwieczną prawdę o lekkości zacierania granic między dobrem a złem. Zachowanie nakreślonych postaci umacnia w przekonaniu, że są to pojęcia względne i niełatwe do zdefiniowania. Książka przypomina, że nie można nikogo oceniać po pozorach, ranić innych pochopnymi komentarzami, oskarżeniami, bo nic nie jest w naszym życiu pewne i stabilne. Nie sposób przewidzieć, co spotka nas jutro. To, do czego jest zdolny człowiek, wyjaśnia się dopiero w sytuacjach kryzysowych, które mogą wymusić naprawdę pozornie absurdalne dla nas zachowania.
Nakreślone postacie są wyraziste i jak najbardziej przemawiające. Główna bohaterka od początku mnie intrygowała i jestem pewna, że każda kobieta w jakimś stopniu będzie się z nią identyfikować. Na uwagę zasługuje także doskonała charakterystyka małej społeczności. Mieszkańcy wsi to grupa hermetycznie zamknięta, wszyscy się znają, posiadają własne mroczne tajemnice, o których głośno nie mówią, nie chcą do nich dopuścić obcych. Tu każdy ma coś na sumieniu, lecz zawarli swego rodzaju umowę, by nie rozpamiętywać przeszłości, nie grzebać w sprawach zamkniętych. Liczy się to, co trwa obecnie, a że wszyscy sobie pomagają i nawzajem o siebie dbają, nie mają oporów, by nazywać siebie dobrymi ludźmi.
"Strach to potężny motywator... Potrafi sparaliżować, a jednocześnie sprawi, że w poszukiwaniu ratunku zdolni jesteśmy do najgorszych podłości..."
"Tylko dobrzy ludzie zostali" jest wciągającą, trzymającą w napięciu, głęboką historią, która skłania do wielu poważnych refleksji. To nie tylko chwytająca za serce książka o płynności granicy między dobrem a złem, lecz również powieść o poznawaniu samego siebie i odkrywaniu przemilczanej, niełatwej do zdefiniowania historii własnej rodziny. Pozycja Aldony Reich uzmysławia, jak wielką moc mają słowa. Należy używać ich ostrożnie i subtelnie, bo przecież nigdy nie wiadomo, kiedy nas samych los zmusi do przekroczenia cienkiej, czerwonej linii, za którą nigdy mieliśmy nie zaglądać. Jeśli macie ochotę na niebanalną, emocjonującą i niesłychanie życiową historię, nakreśloną nadzwyczaj przyjemnym piórem, koniecznie musicie sięgnąć po tę pozycję!
Przeczytane:2023-01-15,
„Nikt nie jest do końca dobry i nikt nie jest do końca zły. (…). Wszyscy jesteśmy jak na styku: tam, gdzie jedno się kończy, drugie się zaczyna… Wiesz gdzie jest granica? Nie wiesz! (…). Nikt nie wie...”.
„(…) czasami tak właśnie trzeba: całe życie zamknąć w jednej walizce, żeby już nie mieć do czego wracać, tylko przeć naprzód”. Tak też zrobiła Aleksandra Chojnicz, a przynajmniej taki miała plan.. Zatrzaskując za sobą drzwi swojego dotychczasowego „półżycia” z impetem, choć również duszą pełną obaw, ruszyła ku nowemu robiąc sobie przystanek w rodzinnej wsi swojego ojca, miejscu bardziej jej obcym, niż bliskim. Niespodziewanie to właśnie miejsce obdarowało ją rodzinną, paskudną historią, której Ola wolałaby chyba nie poznać.. i zamiast być przystankiem, stało się celem na jej nowym szlaku do poznania siebie, spełniania własnych oczekiwań, do świętego spokoju.. Kobieta błądząc krętymi, wąskimi i piaszczystymi drogami przeszłości, pełnymi znaków zapytania, przemilczeń i niedomówień – zrozumiała, że nie da się pójść naprzód, gdy nie zamknie się za sobą drzwi przeszłości. Że żyjąc własnym życiem, chcąc nie chcąc, żyje się także życiem tych, którzy byli tu przed nami i tych, którzy teraz są obok nas..
„Tylko dobrzy ludzie zostali” to niezwykle klimatyczna powieść o dylematach, odmiennych punktach widzenia, oczyszczającej mocy czasu, o tajemnicach, pytaniach bez odpowiedzi i istocie życia, które zmusza do dokonania trudnego wyboru, czy bez wytchnienia się za czymś goni, czy bezustannie się przed czymś ucieka.. czy jest tym szczęście, spokój, spełnienie, czy przeszłość, wewnętrzne demony – nie wolno tracić nadziei na odnalezienie „bezpiecznej przystani”.
Polecam.