Zostały ci zaledwie miesiące na rzeczy, na które jeszcze wczoraj miałaś długie lata.
W dniu swoich dwudziestych ósmych urodzin Ava dowiaduje się o wznowie raka, z którym walczyła trzy lata wcześniej. Lekarze nie pozostawiają nadziei: dziewczyna ma przed sobą jakiś rok życia. Ava nie zamierza jednak pozwolić chorobie decydować o tym, jak przeżyje ostatnie cenne miesiące – pragnie urządzić swój wymarzony ślub. Jest tylko jeden mały problem. Brak pana młodego.
Ava nie ma też zbyt wiele pieniędzy, a przede wszystkim czasu… Lecz to wszystko jest bez znaczenia. Zorganizuje wesele dla siebie samej.
Gdy przyjaciele i rodzina mobilizują się, by pomóc jej spełnić ostatnie marzenie i zorganizować przyjęcie wszech czasów, w sprawę angażują się media i wieść o Avie rozchodzi się po całym kraju. Lecz plany dziewczyny nieco się komplikują. Nagle do głosu dochodzą uczucia, z którymi zdążyła się już pożegnać. Teraz musi zdecydować, czy wystarczy jej odwagi, by pokochać, a potem sił, by się pożegnać.
Wydawnictwo: iuvi
Data wydania: 2019-05-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 328
Twoje fotografie jest jak huragan, sieje wielkie spustoszenie emocjonalne.
Ava po trzech latach odpoczynku od raka dowiaduje się że znowu zaatakował, jest na tyle źle że nie ma już dla niej ratunku, zostaje czas który ma datę ważności. Po konsultacji z lekarzami Ava czuje złość, gniew, rozgoryczenie bo dali jej tylko rok. Jednak kiedy spotyka staruszkę, która mówi jej masz jeszcze czas dość siły aby żyć i się cieszyć czasem, który ci pozostał. Ava postanawia spełnić swoje marzenie, pragnie urządzić swój wymarzony ślub. Ślub który ma być uroczystością w podziękowaniu za życie które miała, wśród kochających ludzi. Jej przyjaciółka wpada na pomysł aby nagłośnić w mediach społecznościowych, i wtedy się zaczyna. Do mediów dołącza jedno z gazet kobiecych aby uczestniczyć i wspierać Avę w jej wymarzonym dniu. Poszukują sale ślubnyą robią jej sesje zdjęciowe i wtedy Ava poznaje tajemniczego Jeamsa fotografa. Jednak czy Avie starczy siły na kolejne wyzwania? Czy wystarczy jej czasu na poczucie motyli w brzuchu? Czy w świecie gdzie zapanował mrok może jeszcze na chwilę zaświecić słońce?
Twoje fotografie to książka sprzecznych emocji. Jest energia gdzie jest wielkie zmęczenie, jest życie gdzie na ramieniu czeka śmierć, jest uśmiech gdy panuje rozpacz i gniew.
Takie książki, to dla mnie jak odda do życia, chwili, ulotnego wspomnienia. Książka wyniszcza emocjonalnie ale to też otrzeźwienie w czasach tak przytłaczających pesymizmem.
Autorka doskonale ukazuje drogę życia Avy, kiedy zawisnął nad nią wyrok. Rok czasu kiedy ona ma dopiero dwadzieścia osiem lat, jak też czas wykorzystać skoro jest go tak mało. Do wątku śmiertelnej choroby, dochodzi miłość trudna, wymagająca wielu poświęceń, miłość egoistyczna ( jak można kochać skoro niedługo będzie trzeba się żegnać).
Jedyny mój żal to zagubienie wątku fotografii, który jako jedyny pokazuje zatrzymanie chwili, szczęścia, dowód pamięci. Nawet w epilogu kiedy głos zabiera inny bohater, o zdjęciach, które w historii Avy były ważne nie ma słowa.
Twoje fotografie to książka przy której się płacze, , ryczy, oczyszcza się kanalik łzowy. Tu nie jest ważne czy będę płakać czy nie, tu raczej chodzić ile zabrać ze sobą paczek chusteczek w podróż z Avą.
Pierwsza powieść Tammy Robinson, z jaką miałam styczność, okrutnie mi się spodobała. Tytuł Normalni inaczej chwycił mnie za serce, wzruszył, zaskoczył swoim poziomem i całkowicie rozkochał w twórczości autorki. Tym razem przyszła pora na kolejną jej powieść, czyli Twoje fotografie. Jak myślicie, ta pozycja również mnie zachwyciła?
Kiedy Ava kończy dwadzieścia osiem lat, otrzymuje od losu okrutny prezent. Rak, z którym walczyła kilka lat wcześniej, powrócił ze zdwojoną siłą. Lekarze są bezradni i nie pozostawiają żadnych złudzeń: kobieta przeżyje co najwyżej rok. Ava nie chce, by choroba przekreśliła jej wszystkie marzenia i pozwala na to, by rak decydował za nią - postanawia więc urządzić swój wymarzony ślub. Co z tego, że nie ma nikogo na miejsce pana młodego? Ava zorganizuje wesele dla samej siebie. Kiedy bliscy kobiety zaczynają angażować się w planowanie ślubu, w sprawę mieszają się media i wieść o tej imprezie oblatuje cały kraj. Same plany kobiety zaczynają ulegać zmianie – do głosu dochodzą uczucia, które Ava zdążyła już przekreślić grubą krechą. Musi więc zdecydować, czy będzie mieć na tyle odwagi, by pokochać a zaraz potem się pożegnać.
Główna bohaterka powieści, Ava, wzbudziła moją sympatię oraz podziw swoją siłą, odwagą w dążeniu do tego swojego wymarzonego celu oraz samą determinacją. To, z jakim momentami spokojem znosiła postępowanie choroby oraz zachowanie jej bliskich, bardzo mnie poruszyło i utwierdziło w przekonaniu, że Tammy Robinson potrafi kreować swoich bohaterów na niemal światowym poziomie. Stworzenie postaci chorującej na raka, która mimo wszystko się nie załamuje (a przynajmniej nie całkowicie), jest według mnie wyzwaniem, a autorce się to udało.
Z jednej strony głównym wątkiem tej pozycji jest właśnie choroba głównej bohaterki. Co rusz przypomina się czytelnikowi, że Ava jest chora i nie może już wykonywać pewnych czynności, co oczywiście rozumiem, jednak niektórych może to w pewnym momencie znużyć. Z drugiej jednak strony tym ważnym tematem jest też przygotowywanie wesela dla Avy. No i muszę przyznać, że ta część powieści zainteresowała mnie chyba najbardziej. W końcu niecodziennie czytam o bohaterkach, które będą szły do ołtarza same i to z własnej woli.
Pióro Tammy Robinson jest bardzo lekkie i choć opisuje ona trudne wydarzenia, to jednak książkę czyta się naprawdę przyjemnie i szybko, więc będzie ona idealną pozycją dla osób, lubiących powieści trudne, które mogą sobie przeczytać w jeden lub dwa wieczory. Zachwyciło mnie również przedstawienie relacji pomiędzy Avą a jej rodzicami i przyjaciółkami. Choć może się ten aspekt wydać komuś trochę wyidealizowany, to mnie zauroczył i chwycił niesamowicie za serce.
Twoje fotografie to powieść słodko-gorzka, która zachwyca, wciąga i niesamowicie wzrusza. Człowiek wie, do czego prowadzi do wszystko, ale jednak nie może przestać wierzyć. Jest to świetna pozycja, którą polecam każdemu. Ja sama z pewnością będę do niej wracać w przyszłości.
"Twoje fotografie" to książka, która swoją premierę świętowała już dość dawno temu. Zaintrygowała mnie opisem i od kilku tygodni widniała na moim stosie hańby. Postanowiłam, że przyszedł już na nią czas. Na historię dziewczyny, która powinna mieć przed sobą całe życie. A miała jedynie bliżej nieokreślone miesiące, naznaczone cierpieniem z powodu nowotworu i pewność, że nie dożyje swoich trzydziestych urodzin.
To nie jest książka o odhaczeniu listy rzeczy, które chce się zrobić przed śmiercią. To swoisty pamiętnik głównej bohaterki, która skrzętnie przedstawia nam swoje dni po tym, gdy usłyszała o diagnozie. Śmiech przeplata się z rozpaczą, korzystanie z życia z niezrozumieniem losu, a szczęście z nieustannym bólem. Poza tym jest to dokumentacja spełniania jej jedynego marzenia jakie kiedykolwiek posiadała. Chciała po prostu wziąć ślub. A że już nie ma czasu na poszukiwania kandydata? Cóż, trudno, weźmie go w pojedynkę, a wesele będzie ukoronowaniem jej życia. W końcu niewiele już go zostało.
Ava to dziewczyna, która w swoim krótkim życiu już poznała smak chemioterapii, operacji, długich pobytów w szpitalu. Wygrała bitwę z rakiem piersi, choć jej ciało zostało nim naznaczone na zawsze. Od tego czasu z nikim się nie związała, wstydząc się swoich blizn po walce z chorobą. W swoje 28 urodziny otrzymuje diagnozę, która zwala ją z nóg. To koniec. W otoczeniu ukochanych rodziców, dwóch przyjaciółek oraz dalszej rodziny i znajomych, świętuje kolejny rok życia mając świadomość, że prawdopodobnie kolejnego już nie będzie. Na pomysł ze ślubem wpada nieoczekiwanie, a dzięki umieszczeniu informacji w social mediach staje się on sprawą, którą żyje mnóstwo osób.
Czy pomysł na świętowanie życia zamiast uroczystości pogrzebowych po odejściu jest dobry czy raczej niesmaczny i dziwny? Z pewnością opinie są podzielone, natomiast po lekturze tej książki doskonale rozumiem Avę i pobudki, które nią kierowały. Autorka znakomicie przedstawiła jej czas przed śmiercią, bez zbędnego patosu, niezwykle realistycznie. Towarzyszą jej szalenie mieszane emocje i umiejętnie przekazuje je czytelnikowi. Najtrudniejsze w tym wszystkim wydaje się nie samo odejście, co pozostawienie bliskich jej ludzi, z ziejącą dziurą w samym środku serca. Zdecydowanie łatwiej jest odejść, niż żyć po śmierci kogoś, kto był dla nas całym światem. Choć sięgając po tę książkę doskonale zdajemy sobie sprawę z jej zakończenia, to nie można powstrzymać łez. Rozpaczy za tym, co Ava utraciła. Bezsilności, gdyż nie było dla niej ratunku. Niesprawiedliwości, bo przecież powinna mieć przed sobą całe życie. Ale chyba najbardziej uderza w nas ból jej bliskich- rodziców, przyjaciółek i Jamesa. Patrzeć na śmierć ukochanej osoby z wiedzą, że nie można jej pomóc jest czymś okrutnym. A Ava stara się nas nauczyć w tej książce, że trzeba się cieszyć życiem. Chwilami. Czerpać z tego, co jest nam dane przeżyć na ziemi jak najwięcej. Bo nikt nie wie ile mu czasu pozostało...
Piekna, wzruszajaca. Splakalam się. Uwielbiam czytac ksiazki, ktore wprawiają mnie w tak ogromne emocje, ze kazde slowa wypowiadane przez bohaterów powoduja dreszcze. Mrowienie w palcach u rąk przesuwa sie cudowna fala rozkoszy przez cale cialo az do koncowek palcow u nóg. Kazdy powinien przeczytac ta ksiazke byi spojrzec w inny sposob na życie.
W dniu swoich dwudziestych ósmych urodzin Ava dowiaduje się o wznowie raka, z którym walczyła trzy lata wcześniej. Lekarze nie pozostawiają nadziei: dziewczyna ma przed sobą jakiś rok życia. Ava nie zamierza jednak pozwolić chorobie decydować o tym, jak przeżyje ostatnie cenne miesiące – pragnie urządzić swój wymarzony ślub. Jest tylko jeden mały problem. Brak pana młodego.
Co można zrobić, gdy mając dwadzieścia osiem lat dowiemy się, że więcej lat już nie będzie. Że maksymalny czas, który nam pozostał to rok, jeden cholerny rok. Na pewno każdy z was miałby jakiś pomysł na przeżycie tego ostatniego roku. Jestem jednak prawie pewna, że większość z was (być może też ja) po prostu by się załamała. Tylko, że pytaniem dlaczego ja? nic się nie zmieni i na pewno nie będzie nam od tego łatwiej. Ava, bohaterka powieści Twoje fotografie znalazła się właśnie w takiej sytuacji. Młoda kobieta dowiaduje się o wznowie raka akurat w swoje urodziny. Prezent od losu nie do pozazdroszczenia. A na dodatek wypadałoby „ubrać się” w dobry humor i „założyć” szeroki uśmiech na twarz, bo ma się odbyć na jej cześć przyjęcie niespodzianka. Jak i kiedy powiedzieć o tym swoim bliskim i przyjaciołom?
Po chwilowym przybiciu następuje pozorne pogodzenie się z zaistniałą sytuacją. Chociaż nie raz będziemy złorzeczyć na Boga, na los, na tych którzy są zdrowi. Ava postanawia nie przeżywać tego krótkiego czasu, który jej pozostał na bezsensowne użalanie się nad sobą. Jest jedna rzecz, którą chciałaby ponad wszystko – ślub. Jednak ze względu na brak partnera, który wcieliłby się w pana młodego, dziewczyna postanawia wziąć ten wymarzony ślub sama. Przyjaciółki przyklaskują jej pomysłowi i nawet sceptycznie nastawiona początkowo matka zaczyna się wczuwać w ten projekt.
Książka Twoje fotografie sprawia, że wszystko poza nią przestaje się liczyć. Jest tylko ta historia. Na pewno macie tak czasami, że podczas czytania, nawet wtedy, gdy nie jesteście pogrążeni w lekturze, nie możecie się od niej uwolnić. A jak zamykacie oczy, to widzicie pod powiekami wasze wyobrażenie bohaterów, o których czytacie. Ta opowieść jest właśnie taka. Zawładnęła mną od pierwszych stron i przyznam się wam (ale w tajemnicy), że nawet śniłam o postaciach z tej książki. Jestem pewna, że gdyby nakręcono film na jej podstawie, to byłabym ostro zawiedziona – bo mam swój własny, stworzony obraz prawie każdej postaci.
Mój rak nie jest darem. Oczywiście zmienił moje postrzeganie czy interpretację pewnych sytuacji i okoliczności, zmusił do zwolnienia tempa i skupieniu się na tym, co dla mnie najważniejsze, na każdym dniu, czasem nawet na każdej godzinie. Ale jeśli miałabym wybierać między śmiertelną chorobą a poprzednim stylem życia z klapkami na oczach, wybrałabym to drugie. Bez dwóch zdań.
Twoje fotografie to opowieść o śmierci? Nie! Historia o życiu? Zdecydowanie tak! To jest także książka o umieraniu młodej kobiety. A w sumie tak, jak napisałam, to historia życia; ostatnich dni życia. Życia, które powinno się dopiero zaczynać. Ava już wie, że mąż, dzieci, domek z ogródkiem... to tylko pobożne życzenia, które w jej przypadku nigdy się nie ziszczą. Przyznaję, że Tammy Robinson pięknie opisała ten ostatni rok życia Avy. Wzruszająco...
Zaczęłam od słów: co można zrobić, jak już się wie, że nasze życie zmierza nieuchronnie ku końcowi? Co można zrobić, gdy został nam tylko rok, a może mniej? Można tak, jak bohaterka tej książki zrobić wiele, albo jak większość ludzi nie robić nic i się poddać. Ava pokazuje (a może uczy) jak być waleczną, jak nie czekać bezczynnie. Ava ma plany i za wszelką cenę chce je zrealizować. Czy jej się to uda?
No to jeszcze raz: co można zrobić w ciągu roku? Załatwić mnóstwo różnych spraw. Zwiedzić kraje, do których zawsze chciało się pojechać. A może po prostu zakochać się. Zakochać szczerze, bez pamięci, z wzajemnością. Czy to nie ironia losu? Teraz, właśnie teraz, gdy wszystko się kończy, coś innego się zaczyna? Tylko szkoda, że tak późno. Czy ta miłość ma jakikolwiek sens?
Twoje fotografie to wyjątkowa opowieść i jestem szczęśliwa, że ją przeczytałam. To książka, która gra na naszych emocjach. Przecież od pierwszej kartki wiemy świetnie, jak ta historia się skończy; że nie będzie żadnego happy endu. Jednak czytamy i nawet potrafimy się uśmiechać podczas lektury. To książka ważna, która pozwala nam na w pewien sposób zmierzyć się ze śmiercią.
Chodzę na palcach wśród gwiazd, po Drodze Mlecznej. Sunę na komecie, tańczę z mężczyzną na Księżycu.
Jestem gwiezdnym pyłem; dmuchnij za mocno, a zupełnie się rozsypię.
Książka „Twoje fotografie” przedstawia historię Avy, która w swoje dwudzieste ósme urodziny dowiaduje się o wznowieniu raka. Diagnoza jest druzgocąca i nie daje nawet okruszka nadziei na wyleczenie. Pewnie myślicie, że w takim razie książka Tammy Robinson jest o umieraniu? Nic bardziej mylnego. „Twoje fotografie” to lektura pełna życia, nadziei, miłości i przyjaźni.
Ava umiera. Trzy lata temu pokonała raka, ale ten wrócił, pozostawiając jej zaledwie ochłap życia. Ava jak każda osoba, której postawiono diagnozę, załamuje się. Jednak w obliczu policzonych dni oraz braku perspektyw na przyszłość postanawia spełnić swoje jedno marzenie. Kobieta chce zorganizować swój ślub. Problem jednak w tym, że nie ma nikogo, kto mógłby stanąć u jej boku, jako Pan młody. Kobieta jednak nie zraża się i postanawia urządzić tą wyjątkową uroczystość dla siebie, aby uczcić to, że żyła a nie to, że umiera. W zbiórce pieniędzy na wesele oraz samą organizacją zajmują się jej przyjaciele i rodzina. O nietypowym marzeniu dowiadują się media i zaczyna się istne szaleństwo. Ava dostaje wsparcie od nieznajomych ludzi. Sprawą interesuje się również pewien magazyn dla kobiet, który postanawia napisać serię artykułów o chorej kobiecie. Ava zgadza się, bo widzi w tym szansę, aby przekazać kobietą informacje o chorobie, zachęcić je do leczenie, ale również do czerpania z życia garściami. Podczas sesji zdjęciowej dla magazynu Ava poznaje przystojnego fotografa – Jamesa. Mężczyzna budzi w kobiecie emocje, których nigdy wcześniej nie znała. Między Avą a Jamesem rodzi się delikatne i kruche uczucie. Czy ma szansę przetrwać w obliczu choroby i śmierci? Czy warto podsycać miłość, kiedy wie się, że ukochana osoba za chwilę odejdzie i to na zawsze…
„Twoje fotografie” to pełna emocji i życia książka, która w delikatny i piękny sposób opowiada o walce z rakiem. Lektura, mimo, że pełna bólu i cierpienia ma w sobie również niebanalny humor, nutkę szaleństwa i mnóstwo odcieni miłości. Książka napisana językiem lekkim i błyskotliwym. Wzrusza i bawi. Gorąco zachęcam Was do lektury! Książka jest po prostu piękna…
Więcej recenzji na www.facebook.com/LiteraturaZmyslow
Opowieść o miłości, nadziei i marzeniach. O poświęceniu, bólu i śmierci. Dla każdego, kto pokochał "Gwiazd naszych wina" i "Zanim się pojawiłeś"...