Bohaterów Turbulencji łączą podróże międzynarodowe i międzykontynentalne: nie znają się nawzajem, ale wszyscy spotykają się w samolotach. To powieść układanka, której kompozycja, rozpoznawalna po przeczytaniu kilku rozdziałów, wciąga bez reszty.
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2020-07-08
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 142
Tytuł oryginału: Turbulence
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Dobromiła Jankowska
Wspaniały tom opowiadań, nominowany do Nagrody Bookera, będący zbiorowym portretem współczesnych mężczyzn. Dziewięciu różnych mężczyzn....
Przeczytane:2020-07-03, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2020, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku,
„To jedno z tych wydarzeń – myślała - które nas kształtują, sprawiają, że jesteśmy tacy, a nie inni, dla siebie i ludzi. Po prostu zdarza się coś przełomowego i pozostaje przy nas na zawsze, a my powoli zaczynamy rozumieć, że się od tego nie uwolnimy, że nic już nigdy nie będzie takie samo” [1].
„Turbulencje” to krótkie opowiadania nanizane jak koraliki na nitkę, z których każde kolejne zazębia się z poprzedzającym. Akcja wszystkich zahacza o lotniska i podróże samolotem, co zdradzają już poszczególne tytuły, oznaczające kody portów lotniczych. David Szalay przedstawia scenki z codziennego życia, będące przełomowymi momentami lub okazjami do reminiscencji. Wraz z bohaterami przekraczamy granice państw i kontynentów, krążąc pomiędzy Europą, obiema Amerykami, Afryką i Azją. Każdy lot to wyprawa do innego kręgu kulturowego, strefy klimatycznej, odmiennego społeczeństwa. A jednak, gdyby nie oznaczenia lotnisk czasem trudno byłoby zorientować się, że to nie to samo miejsce – kolejne opowieści więcej łączy niż dzieli. Setki i tysiące kilometrów pokonywane w kilka godzin, to samo tempo życia, podobne towary i technologie – to wszystko sprawia wrażenie, że bohaterowie „Turbulencji” żyją w globalnej wiosce.
David Szalay w niewielkiej objętościowo książce podejmuje szereg ważnych tematów – choroby, relacje w rodzinie, ukrywana orientacja seksualna, przemoc małżeńska, śmierć i niepełnosprawność dziecka, nieszczęśliwe wypadki, przygodne znajomości, zdrada, uchodźstwo. Każda historia to pewien problem zamknięty w krótkiej opowieści. Jednak żaden z nich nie został potraktowany pobieżnie, czy skrótowo – Szalay w kilkunastu akapitach potrafi zawrzeć istotną treść i ładunek emocjonalny. Chociaż poszczególne postaci pojawiają się jedynie na kilku stronach, to ich portrety psychologiczne zaskakują głębią i trafnością.
„Turbulencje” zostały napisane łatwym w odbiorze, ale niepozbawionym plastycznych opisów językiem. Szalay prowadząc nas przez lotniskowe bramki, przedstawia kolejnych bohaterów, których mijamy nieomal w biegu – jak nieznajomych współtowarzyszy podróży, spotykanych przelotnie. Tym razem jednak mamy możliwość usłyszeć myśli współpasażerów, poznać ich choć przez chwilę bliżej. Dowiedzieć się jakie mają plany i pragnienia, posłuchać gdy mówią – „Nie chcę żyć nieprawdziwym życiem. W którym po prostu odtwarzamy automatycznie znane od lat ruchy” [2].
„Turbulencje” to próba uświadomienia, że w codziennym zgiełku i zabieganiu wciąż jest miejsce i czas na refleksje. Proza, którą tworzy Szalay, pomimo oszczędności i skondensowania, a może właśnie dzięki nim – pozostaje na dłużej w czytelniku. Mimowolnie zmusza do przemyśleń, przeradza się w rozważania, skłania do zadumy i kołacze się gdzieś w tyle głowy.
[Recenzja opublikowana także na innych portalach czytelniczych.]
[1] David Szalay, „Dorośli”, przeł. Dobromiła Jankowska, Wydawnictwo Pauza 2020, str. 34.
[2] Tamże, str. 42.