Wybitna Trylogia kopenhaska duńskiej poetki i prozaiczki Tove Ditlevsen w końcu trafia w ręce polskiego czytelnika. W podzielonej na trzy części książce urodzona przed wojną autorka opisuje kolejne etapy swojego burzliwego życia - dzieciństwo spędzone w ubogiej rodzinie w kopenhaskiej dzielnicy robotniczej, młodość wypełnioną pierwszymi próbami literackimi i miłosnymi tęsknotami oraz dorosłość naznaczoną nieudanymi związkami i głębokim uzależnieniem od opiatów. W opisach różnorodności kobiecego doświadczenia Ditlevsen jest bezkompromisowo szczera, a jednocześnie nieuchwytna, jakby pomimo wielkiego talentu nie mogła uwierzyć, że kilka słów zapisanych na kartce wystarczy, by przekazać prawdę o własnym życiu. ,,Wiem, że to straszne nie być normalnym, i sama muszę się męczyć z udawaniem, że jestem normalna" - pisze nastoletnia Tove. A w jej życiu szczęście nieustannie miesza się ze smutkiem, pragnienie zmian ze stagnacją, a trzeźwość myśli z narastającym szaleństwem.
Ditlevsen na wiele lat przed Eleną Ferrante stworzyła przejmującą opowieść o awansie społecznym, porzuceniu własnych korzeni i miłości pełnej poświęceń. Jednak podczas gdy autorka Genialnej przyjaciółki potrzebowała do tego dwóch głównych bohaterek, duńskiej pisarce wystarczy tylko jedna - ona sama.
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2021-08-25
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 368
Tytuł oryginału: Barndom, Ungdom, Gift
"Trylogia kopenhaska" to kolejna książka o tym, co trudne, o tym, jak łatwo zniszczyć sobie życie i o tym, że każdy może się potknąć, bez względu na to czy zrobi to sam, czy też ktoś delikatnie podstawi mu nogę. Proza Tove Ditlevsen jest plastyczna i bardzo przejmująca. Właściwie jest to studium rozpadu człowieka. Kunszt literacki autorki jest na tyle duży, że wbrew treści czytało się to bardzo dobrze. Smutna to książka, wręcz przygnębiająca i frustrująca, dokładnie opisująca drogę upadku. I bardzo warta przeczytania.
Rewelacja! Brawo. Skandynawska literatura jaką lubię. Szkoda, że wcześniej nie znałem tej duńskiej pisarki. Szczera i prawdziwa do bólu opowieść o dzieciństwie i młodości w robotniczej przedwojennej dzielnicy Kopenhagi i fascynacji słowem pisanym. Póżniej o łatwej drodze prowadzącej do nałogu i bardzo mozolnej ścieżce wyjścia z niego.
To, co ujęło mnie w tej autobiografii to szczerość, bezkompromisowość, nazywanie rzeczy po imieniu, bez krygowania się na kogoś innego, bez uwznioślania swoich wyborów. Było, jak było. I Tove pisze o tym otwarcie. O swoim dzieciństwie w robotniczej rodzinie i chłodnej matce, która nigdy nie była zadowolona z wyglądu swojej córki, o swoich małżeństwach zawieranych nie z miłości, o swoim uzależnieniu. To chyba najbardziej prawdziwa autobiografia, którą przeczytałam. Tove jawi mi się jako kobieta, która urodziła się za wcześnie, w rodzinie nie takiej jak powinna. Może w dzisiejszych czasach przynajmniej nie wychodziłaby za mąż, żeby być osobą akceptowaną. Ale współczesne kobiety, głównie w Polsce mają ten sam problem z aborcją, możliwością zaistnienia w świecie jako osoby w pełni niezależne, wyrastające poza przeciętny męski świat w dalszym ciągu pełen stereotypów.
Kopenhaga, lata 40. XX wieku. Nastoletnia Ester mieszka w ubogiej, robotniczej dzielnicy, gdzie normą są chłodne poranki, kupowanie przecenionego pieczywa...
Krótka, po mistrzowsku napisana powieść, której bohaterka prowadzi dramatyczną walkę z chorobą psychiczną, powoli wracając do świata ludzi zdrowych. Jest...
Przeczytane:2022-11-28, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2022,
“Trylogia kopenhaska” to autobiograficzna proza duńskiej pisarki Tove Ditlevsen. Składają się na nią trzy części:”Dzieciństwo”, “Młodość” i “Uzależnienie”. Każda z tych części opisuje pewien fragment z życia pisarki, dzięki czemu mamy dokładny wgląd w jej koleje losu, a nie były one łatwe i przyjemne.
Smutne dzieciństwo spędzone w domu pozbawionym miłości i zrozumienia, surowa szkoła, szara rzeczywistość wokół i marzenia małej dziewczynki, która zaczyna pisać wiersze i pragnie zostać znaną pisarką. Młodość, która przypada na czas wojenny i powojenny, wypełniona poszukiwaniem swojego miejsca w życiu, a może raczej poszukiwaniem miłości, próbami literackimi, debiutem wydawniczym i jakąś namiastką życia rodzinnego, obfitującego zresztą w dramatyczne momenty. I wreszcie część trzecia, “Uzależnienie”, najbardziej dla mnie przejmująca i wstrząsająca. Szczera to bowiem i jakby pozbawiona emocji relacja kobiety, znanej już wówczas pisarki, popadającej w uzależnienie, odsuwajacej się od życia, zapadajacej w letarg. I mąż, który wciąga ją w to uzależnienie. Czy Tove znajdzie w sobie siłę do pokonania własnych słabości? Na to pytanie nie książka przynosi odpowiedź, ale dalsze, tragiczne losy pisarki zakończone jej samobójstwem.
Muszę przyznać, że “Trylogia kopenhaska” to trudna i mroczna lektura, przesiąknięta bólem istnienia, melancholią, ale wciągająca czytelnika w swoją historię. Książka, której czytaniu towarzyszy zdziwienie - jak można w taki prosty, lekki, szczery sposób pisać o bolesnych, czasami bardzo intymnych, sprawach i to pisać pięknie, autorka bowiem po mistrzowsku operuje językiem, wiernie oddając emocje, uczucia, myśli. Urzekły mnie jej niektóre spostrzeżenia, bardzo obrazowe, niezwykłej urody, chociażby takie zdanie: “...pokój dzienny jest wyspą światła i ciepła przez wiele tysięcy wieczorów…” albo “ podnoszę wzrok na moją gwiazdę wieczorną - jest jak życzliwe oko Boga…”.
Poruszająca to proza, aktualna mimo upływu lat, warta przeczytania. Na pewno lektura “Trylogii kopenhaskiej” dostarczy czytelnikowi wielu emocji, wywoła silne uczucia! Polecam tę klasykę literatury skandynawskiej, jak mówi się o tej książce.