Pierwszy tom przygód Iron Mana z serii wydawniczej Marvel Fresh!
Ostatnie lata nie były łatwe dla człowieka w zbroi Iron Mana. Druga wojna domowa superbohaterów i pozorna śmierć odmieniły go w sposób, którego sam jeszcze nie pojmuje. Jedno pozostało niezmienne - Tony Stark nadal tworzy przyszłość! Tym razem naprawdę wykroczy poza granice wyobraźni... prosto na terytorium zarezerwowane dotąd dla bogów i robotów. Czy wirtualny świat eScape okaże się jego najwspanialszym sukcesem, czy najgorszą porażką? Czy Iron Man podaruje ludzkości lepsze jutro, czy raczej... ulegnie demonom przeszłości?
Autorem tej opowieści jest Dan Slott, znany z serii ,,Amazing Spider-Man" i ,,The Superior Spider-Man". Rysunki stworzył Valerio Schiti, ilustrator m.in. ,,Potężnej Thor" i ,,Strażników Galaktyki". Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach #1-11 serii ,,Tony Stark: Iron Man".
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2022-02-23
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 268
Tytuł oryginału: Tony Stark: Iron Man vol. 1: Self-Made Man, Tony Stark: Iron Man vol. 2: Stark Realities
VIRTUAL IRON MAN
Już kiedyś Slott próbował wejść w ironmanowe buty. Mowa oczywiście przede wszystkim o serii Amazing Spider-Man i jej czwartym volume'ie, gdzie nie tylko związał nieco wydarzenia z Irona Manem, ale i nieudolnie uczynił Petera kopią Starka. Nie czuł tego jednak i pogrążyło to jego opowieść. A jak widać po tym tomie, nie czuje też nadal. Na szczęście album ten wypada jednak lepiej, niż wspominany Pająk.
https://planetamarvel.net/tony-stark-iron-man-tom-1-recenzja/
Jeśli chcesz wiedzieć więcej, koniecznie zajrzyj do tej encyklopedii z serii BIBLIOTEKA ODKRYWCÓW. Znajdziesz w niej ponad 1500 wspaniałych ilustracji...
Na 70-te urodziny Józefa Stalina z Polski pojechał do Moskwy pociąg darów - a były to podarki najprzeróżniejsze - np. portret Stalina ze znaczków pocztowych...
Przeczytane:2022-03-14, Ocena: 3, Przeczytałem,
Album rozpoczyna się od retrospekcji przeszłości głównego bohatera. Widzimy w niej nastoletniego Tony’ego biorącego udział w Międzynarodowych Mistrzostwach Robotów w Piłce Nożnej. Jego przeciwnikiem jest inny „robotyczny” geniusz Andy Bhang. Zwycięzca turnieju może być tylko jeden i zdecydowanie zostaje nim młody i już nader pewny siebie Stark. To wydarzenie staje się preludium dla czasów bardziej współczesnych, kiedy to Bhang opracowuje nowy system (IBS). Niespodziewanie jego firma zostaje wykupiona przez dawnego rywala, a on sam rozpoczyna „nowy” etap życia. Jego praca okazuje się bowiem bardzo ważna dla pewnego przedsięwzięcia Starka, które może okazać się gigantycznym sukcesem (zmieniającym życie milionów ludzi) lub jedną wielką porażką. Dla nikogo nie powinno być zaskoczeniem, że po drodze pojawiają się pewne „problemy”, które będzie mógł załatwić tylko Iron Man.
Tony Stark: Iron Man #1 jest pozycją która może być punktem wyjścia dla nowych czytelników, pragnących wskoczyć w świat Iron Mana. Scenarzysta Dan Slott w pierwszej części cyklu stara się ukazać większy kawałek życia głównego bohatera (zarówno jego przeszłość, jak i teraźniejszość), łącząc to z wartką akcją. Na pewno nie można mu odmówić próby zarysowania większej intrygi otoczonej całą masą widowiskowości. Nieźle radzi sobie on również z ukazaniem Tony’ego jako bardzo pewnego siebie bogacza. W wielu scenach bohater przypomina swój filmowy odpowiednik i świetną kreację Roberta Downeya Jr.
Niestety nie jest już tak „różowo”, jeśli po tytuł ma sięgnąć bardziej doświadczony i wymagający czytelnik. Taka osoba pochłaniając kolejne strony dzieła, szybko może poczuć znużenie. Twórca bowiem nie sili się tu na jakiekolwiek innowacje, opierając swoją historię na sprawdzonych (i trochę już nudnych schematach). Slott ma również pewne problemy z utrzymaniem stałego poziomu scenariusza. W jednym momencie kreśli on intrygujące wątki okraszając je nieźle napisanymi dialogami, aby kilka stron dalej popaść w fabularny marazm i skrajną infantylność. Łyżeczką dziegciu są tutaj również dość przeciętnie zarysowani bohaterowie drugoplanowi (włącznie z masą dobrze znanych postaci), którzy często robią wyłącznie za „tło”.