Oto jedenasty tom thrillera o przenoszeniu się w czasie!
Black Dragon to bezlitosny gang, który stanie się przyczyną zwiększenia brutalności Toman. Takemichi spotyka Hakkaia, młodszego brata szefa BD, Taiju Shiby.
Pomimo świadomości zagrożenia, jakie się z tym wiąże, Takemichi godzi się na współpracę z Kisakim w celu powstrzymania Hakkaia przed bratobójstwem.
Czy Takemichiemu uda się pokonać Taiju i tym razem już ostatecznie uratować Hinę? Rozpoczyna się nieunikniona wigilijna konfrontacja!
Wydawnictwo: Waneko
Data wydania: 2023-04-12
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 0
WIGILIJNA KONFRONTACJA
Od sekt i od dogmatów,
Od zbyt gorących głów,
Od tych, co staną Ci na drodze,
Złych ludzi, wściekłych psów
Chcę uchronić Cię
Sama sobie radę dasz,
Dobrze o tym wiem.
Lecz będę obserwował Cię,
Już zawsze ja Twój cień
- Indios Bravos
Mój niedosyt, o którym pisałem przy okazji recenzowania poprzednich tomów, a był to niedosyt spory, został wreszcie nieco zaspokojony. Po dynamicznych akcjach i konkretnych sensacyjnych wątkach, nadszedł czas by wrócić też do wątku romantycznego, do obyczajowych elementów i emocji - czyli tego, co w tej serii lubię najbardziej. I fajnie to wychodzi, a jednocześnie pójście w zimowo-świąteczne klimaty sprawia, że tomik połyka się naprawdę szybko, znakomicie i z ochotą na więcej.
Takemichi musi porwać się na coś niebezpiecznego. A tym właśnie jest współpraca z Kisakmi, żeby tylko powstrzymać Hakkaia. Czy to wystarczy, by ocalić Hinę? Nadchodzi czas... wigilijnej konfrontacji!
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2023/04/tokyo-revengers-11-ken-wakui.html
Aby uchronić swoją dawną ukochaną przed śmiercią z rąk członków brutalnego gangu Tokyo Manji, były chuligan Takemichi przenosi się o dwanaście lat wstecz...
Przeczytane:2023-12-06, Ocena: 6, Przeczytałem,
POPKulturowy Kociołek:
Jeśli do tej pory ktoś uważał, że seria autorstwa Kena Wakui jest ciągle za mało widowiskowa, zaskakująca i emocjonalna, to najwyraźniej nie miał jeszcze do czynienia z Tokyo Revengers tom 11. Przed lekturą tego tytułu warto się więc przygotować na dawkę wrażeń, które mocno wgniotą Was w fotel.
Tomik rozpoczyna się dość spokojnie kilkoma stronami ukazującymi więź Hiny z Kisakim. Fragment ten rzuca również troszkę więcej światła na pierwsze spotkanie głównego bohatera z Hiną. Dzięki tym pozornie drobnym szczegółom autor ukazuje silne uczucie pomiędzy tą dwójką. Po takim wstępie historia nabiera znacznego rozpędu. Zaprezentowane w Tokyo Revengers tom 11 wydarzenia mają duże znaczenie zarówno dla całej opowieści, jak i samych bohaterów. Nie można więc nadmiernie zagłębiać się w pewne szczegóły, aby nikomu nie zepsuć niespodzianki. Wystarczy nadmienić, że dalszy wątek kręci się tu wokół próby powstrzymania Hakkaia przed dokonaniem pewnej czynności, która może mocno wpłynąć na wygląd przyszłości. Takemichi jest zdeterminowany do zrobienia wszystkiego, aby ostatecznie uratować Hinę. Nie jest on jednak świadom tego, że wigilijna konfrontacja może się potoczyć w naprawdę mocno nieoczekiwanym kierunku.
Forma narracji jedenastej odsłony jest więc dość klasyczna dla całego cyklu. Mamy tu do czynienia z wyraźnie sinusoidalną konstrukcją scenariusza, gdzie spokojniejsze momenty są tylko przerywnikiem do szalenie mocnej i wyrazistej akcji (a tej tu zdecydowanie nie brakuje). Ken Wakui utrzymuje doskonały rytm pomiędzy pewnymi fabularnymi odkryciami i zwrotami akcji. Całość jest przy tym naprawdę wyśmienicie zrealizowana, potrafiąc zaskoczyć czytelnika, zapewnić mu masę wyrazistych emocji i to wszystko przy jednoczesnym utrzymaniu pewnej tajemniczości. Twórca nie zapomina również o dalszym rozwijaniu bohaterów, z których prawie każdy jest mocno złożoną jednostką skrywającą swoje sekrety i uczucia...