Autorka bestsellerowego ,,The Spanish Love Deception" powraca z nową powieścią! Najbardziej ryzykowna gra to ta, w której stawką jest twoje serce
Adalyn Reyes ma idealnie zaplanowany każdy dzień: wstaje o świcie, jedzie do siedziby drużyny piłkarskiej Miami Flames, ciężko pracuje, wraca do domu. Kiedy nagranie jej starcia z maskotką drużyny wycieka do internetu i staje się wiralem, ta rutyna się kończy. Właściciel klubu nie zwalnia Adalyn, tylko daje jej nowe zadanie - by odzyskać dobre imię, ma odbudować drużynę Green Warriors.
Sęk w tym, że klub jest w Karolinie Północnej, jego zawodnicy trenują w strojach baletowych, hodują kozy i... są dziewięciolatkami. Na szczęście w miasteczku przebywa Cameron Caldani, znany bramkarz, który mógłby pomóc Adalyn wprowadzić drużynę do wyższej ligi. Jednak po fatalnym pierwszym spotkaniu (słowa klucze: kogut, zderzak, noga Camerona) dziewczyna raczej nie ma co liczyć na współpracę. Ale jest zdeterminowana, by z niesfornych dzieciaków zrobić gwiazdy piłki nożnej - z pomocą Cama lub bez niej.
Nawet na końcu świata gra toczy się dalej!
Elena Armas to niekwestionowana królowa uroczych, zabawnych i... gorących romasów slow-burn.
Ali Hazelwood, autorka powieści ,,The Love Hypothesis"
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2023-09-27
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 480
To moje kolejne spotkanie z twórczością autorki, czytałam jej dwie poprzednie książki, które bardzo mi się podobały, dlatego też nie mogłam przejść obojętnie obok najnowszej powieści Eleny - "The Long Game". Do sięgnięcia po historię Adalyn i Camerona zachęcił mnie interesujący opis i świetna graficzna okładka, która z pewnością przyciąga uwagę! Uwielbiam te szaty graficzne książek Armas! Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekki, prosty i przyjemny co sprawia, że książkę czyta się niesamowicie szybko, ja pochłonęłam ją w jeden wieczór, a tak naprawdę to zarwałam dla niej kawałek nocki, bo po prostu nie mogłam się oderwać od tej historii, musiałam doczytać ją do końca! Fabuła została w interesujący sposób nakreślona, przemyślana, dopracowana i bardzo dobrze poprowadzona. W książce znajdziemy motyw enemies to lovers, slow burn, small town romance oraz świetnie przedstawiony wątek sportowy - mowa o piłce nożnej. Bohaterowie tej powieści - zarówno pierwszo jak i drugoplanowi - zostali w genialny sposób wykreowani. Jestem pewna, że z powodzeniem moglibyśmy spotkać ich w rzeczywistości, a także utożsamić się z nimi w wielu kwestiach podzielając podobne bolączki i dylematy moralne. Historia została przedstawiona z perspektywy obojga bohaterów - Adalyn i Camerona - co pozwoliło mi lepiej ich poznać, dowiedzieć się co czują, myślą, z czym się borykają, a tym samym mogłam lepiej zrozumieć ich postępowanie oraz decyzję. Oboje od samego początku zaskarbili sobie moją sympatię, jednak to Cameron w większym stopniu skradł moje serce - kiedy przeczytacie będzie wiedzieć dlaczego! Relacja pomiędzy Adalyn i Cameronem została w bardzo interesujący, naturalny sposób przedstwiona, wszystko toczyło się swoim rytmem, pozwalając Czytelnikowi delektować się słowami i gestami bohaterów, które były niesamowicie swobodne, a czasami nawet urocze. Jak wspominałam wcześniej mamy tutaj motyw enemies to lovers, zatem potyczki słowne pomiędzy głównymi postaciami znajdujemy tutaj w zasadzie na każdym kroku, wielokrotnie sprawiały one, że na mojej twarzy gościł uśmiech i przyznaję, że czasami nawet zdarzyło mi się jawnie parsknąć śmiechem. Po prostu czuć wyraźną chemię między Camem i Adą. Na uznanie zasługują także postaci drugoplanowe - ludzie i zwierzęta - które wprowadzają sporo emocji i wrażeń do tej historii, mowa w szczególności o drużynie dziewczynek oraz społeczności miasteczka. W tej historii znajdziemy także intrygi, kłamstwa, sekrety oraz sporo poruszających momentów, które wywołają u nie jednego Czytelnika łzy wzruszenia, tego jestem pewna! Autorka przy okazji w swojej powieści porusza wiele ważnych, życiowych i ponadczasowych kwestii, które tak naprawdę mogą spotkać każdego z nas i nadało to takiej realności tej historii. "The Long Game" to emocjonująca, urocza oraz pełna humoru opowieść o dwójce ludzi, których z pozoru nic nie łączy, jednak zagłębiając się w ich losy okazuje się, że mają ze sobą więcej wspólnego niż mogliby przypuszczać. Cudownie spędziłam czas z tą książką i jej bohaterami. Nie mogę się już doczekać kolejnej powieści spod pióra autorki, mam nawet pewne typy. Polecam.
⚽️ recenzja przedpremierowa ⚽️
Tytuł: "The long game"
Autor: Elena Armas
Data premiery: 25.09.2023r.
Wydawnictwo: Otwarte
"The long game"
To powieść, która swoją premierę będzie miała 25.09.2023r.
Zawsze dookoła Eleny Armas było głośno i musiałam sama się przekonać o co tyle krzyku...
Jak było?
Przekonajcie się sami:)
.
.
Adalyn i Cameron
Już na wstępie muszę przyznać, że autorka rzeczywiście ma fajne poczucie humoru. Parę razy zaśmiałam się podczas czytania. Bohaterów można z całą pewnością polubić aczkolwiek czy się z nimi zżyłam?
Raczej nie.
Fajnie było im potowarzyszyć w tej przygodzie, ale myślę, że na dłuższą metę nie zostaną w mojej pamięci 🙈
.
Adalyn poznajemy w momencie, kiedy rzuca się na maskotkę drużyny z którą pracuje. Jej ojciec chce, żeby "za karę" wyjechała i zaczęła trenować inną drużynę... hmn... dziewczyna ląduje w domku, który chciała wynająć, ale... niestety to nie był dom do wynajęcia 🤷♀️
Tam mieszkał Cameron...
Chłopak z początku chcial się jej pozbyć, ale... wiadomo...
Ona ładna.
On jest piłkarzem...czyli przystojny sportowiec...
Na dodatek połączy ich praca...
Zatem...
Domyślcie się co mogłoby się w tym domku wydarzyć 🤭
.
Dodatkowo Cameron miał dwa urocze kociaki, które mnie kupiły 🥰 więc plus dla niego :D
Za to minusa ma za... ciągłe, notoryczne mówienie do Adalyn "Kochana"🤦♀️ "dobrze Kochana", "wracajmy już do domu Kochana", ,"ładnie wyglądasz kochana". Oczywiście tutaj podałam podobnie brzmiące teksty, ale chodzi o samo to słowo... trochę mnie to drażniło mimo tego, że Cameron naprawdę był fajnym facetem🫶
.
.
Także...
Sama książka była fajna. Podobała mi się, ale nie zżyłam się aż tak bardzo z Adalyn i Cameronem.
Polecam Wam ją, bo humor ma niezły i mam nadzieję że każdy z Was spędzi z nią miło czas :)
Czytajcie :)
Ćwiczyliście kiedyś jogę z kozami?🐐 Nie?! Powinniście spróbować! Sounds fun!😁
Moi drodzy, Elena Armas powróciła ze swoją trzecią książką i po raz trzeci sprawiła, że uśmiech nie schodził mi z twarzy, a moim ustom chciało się piszczeć.🤭
Co znajdziemy w "The long game"?
× seksowny slow burn
× klimat małego miasteczka
× śmieszne kozy, koty i kurczaki
× trochę piłki nożnej
× charyzmatycznego dzieciaka
× interesujące aktywności 😉
× przystojnego gbura
× uroczą, miastową karierowiczkę
× zaskakujący plot twist familijny
× parę ciekawych spostrzeżeń na temat stereotypów, seksizmu, nierówności w niektórych branżach oraz oczekiwaniach rodziny
Jak widzicie, same ciekawe i zabawne rzeczy, ale też trochę poważnych.
Główna bohaterka, córka właściciela klubu piłkarskiego, sama od lat dla niego pracująca, przez pewne niefortunne zdarzenie staje się viralem. Jej wizerunek szaleje w mediach, co z kolei nie działa dobrze na PR klubu, więc zostaje zesłana na pewne odludzie, aby się zrehabilitować, prowadząc drużynę młodych piłkarek.
Już pierwszego dnia napotyka jednak problemy. Jednym z nich jest szalony kurczak pod kołami jej samochodu, a drugim - niedźwiedź! 😱
Misiek bynajmniej nie okazuje się miśkiem, tylko gburowatym facetem, który mieszka w jej tymczasowym domu.
A właściwie będzie jej sąsiadem...
I trenerem dziewczynek...
I partnerem do jogi...
I garncarstwa...
I sprawcą szybszego bicia jej serca... 😁
Cameron szukał tylko i wyłącznie spokoju. Tymczasem do jego życia wturlała piękna bomba, przynosząca głównie chaos i zniszczenie. Miała na imię Adalyn.😁
"Adalyn Reyes była piękna. I była też nieźle pokręcona. Była pięknym, pokręconym kłopotem, który chciałem mieć z głowy."
Czy ta dwójka w końcu się dogada?
Czy coś, poza piłką nożną, ich połączy?
Jakie sekrety przed sobą ukrywają?
Oj, będzie się działo! A jednocześnie będzie to taki piekny slow burn! 😊
Na pierwszy plan w tej książce wysuwa się poczucie humoru. Kocham książki, które zawierają takie właśnie komiczne, ale nietuzinkowe elementy.
Zabawne pierwsze spotkanie? Jest.
Śmieszne zwierzaki? Są.
Pyskaty dzieciak? Obecny.
Szalona przyjaciółka? Jak najbardziej!
Wpadki i upadki? Też!
Uśmiałam się więc trochę, bardzo mi się to podobało, ale Elena Armas jest jedną z tych autorek, które umieją wpleść gdzieś między strony komedii, pewne poważne i ważne wątki.
Jeśli chodzi o sytuację Adalyn, stała się ona po prostu ofiarą. Ofiarą faceta, ludzi i internetu. Miałam do niej trochę żalu przez to, że za słabo się broniła. Nie lubię niedopowiedzeń i siedzenia cicho, ale z drugiej strony rozumiem jej szok i wstyd, zwłaszcza, że przez całe życie była raczej posłusznym i grzecznym dzieckiem swojego ojca.
Cieszę się, że później pokazała nieco swojego charakteru, no i cieszę się, że miał w tym swój udział Cameron. 😊
"- Ale ja wcale cię nie prosiłam, żebyś po mnie przyszedł.
Moje gardło ścisnęło się od tych słów.
- Nigdy nie musisz prosić, kochana."
Wątek piłki nożnej okazał się fajnie przedstawiony, bez zbędnego przynudzania o samym sporcie, ale ze zwróceniem uwagi na pewne problemy w branży, jak chociażby nierówne traktowanie kobiet, tak na wysokich stanowiskach, jak i wśród graczy.
Kolejna ważna sprawa to traktowanie Adalyn przez jej ojca i o tym nie będę się rozpisywać, ale było mi po prostu smutno.
Co do Camerona, tutaj długo nie wiedzieliśmy, co takiego się wydarzyło, że znany piłkarz postanowił zakończyć karierę i zaszyć się dosłownie w lesie. Na przestrzeni tych kilkuset stron snułam różne teorie, ale zdecydowanie nie spodziewałam się prawdziwego powodu.
Bardzo pozytywnie mnie on zaskoczył, pokazał kolejny problem i jednocześnie podkreślił, że faceci też mają prawo się pewnych rzeczy bać (i nie mówię tu o kozach😉).
Piękny, drobny szczegół wbijający szpilkę wszystkim romantyzującym toksyczną męskość. 😉
Ogólnie, bardzo przypadła mi do gustu kreacja Cama. To nie jest ten typ, który robi coś za ciebie. To typ, który stoi obok i ci kibicuje, pozwala działać i jest z ciebie cholernie dumny.
Więc tak, zdecydowanie Elenie udało się stworzyć kolejnego książkowego męża, jeśli ktoś szuka.😉
"- Jesteś wszystkim, co widzę - powiedział, a jego słowa padły prosto w moje usta. - Nawet kiedy zamykam oczy, jesteś wszystkim, co widzę."
Dla mnie numerem 1 pozostaje Lucas, zaraz za nim plasuje się Cameron, a Aaron spada na trzecie miejsce.
Ciekawa jestem, kto będzie kolejny, bo wyczuwam, że już niedługo poznamy następną wciągającą historię. 😊
Tę oceniam na 8/10!🩵🩷
Elena Armas znowu to zrobiła.
Bezsprzeczna mistrzyni romansów wie jak pobudzić wyobraźnie tak by czytelnik chciał tylko więcej i więcej.
Adalyn jest jak tornado. Pojawia się w życiu mieszkańców Green Oak serwując im niemały galimatias swoją osobą.
Pojawia się również w życiu Camerona znanego sportowca, który w odróżnieniu od Ady chętnie zaszywa się w głuszy czerpiąc z niej to co najlepsze.
Gra rozpoczyna się już od pierwszych stron.
Gra o przetrwanie.
Gra w pozory.
I ta najbardziej pobudzająca zmysły, która nie wiadomo kiedy przeradza się w coś tak namacalnie rzeczywistego - gra o miłość.
Co to była za historia.
Emanująca burzą przeróżnych emocji.
Wyciągająca na światło dzienne starannie zakopywane brudy codzienności.
Tu nie tylko toczy się miłosna rozgrywka stawka są również własne demony bohaterów.
Rozpływam się na myśl o otulających Adalyn słowach Camerona. Drobne i czułe gesty, które serwują sobie bohaterzy są jak balsam dla duszy. Pomiędzy tą subtelnością nie brakuje rodzącego się pożądania.
Choć w gruncie rzeczy pochodzący z podobnych światów tak różni od siebie nareszcie mogą stać się tym kim pragną być.
Elena Armas to autorka, którą odkryłam w zeszłym roku za sprawą jej książki "The Spanish Love Deception" i od tamtej pory jestem jej wierną fanką. Dlatego, kiedy w naszym kraju została wydana jej kolejna książka, nie mogłam przejść obok niej obojętnie.
Główną bohaterką historii opisanej w "The Long Game" jest Adalyn Reyes. Niezwykle zorganizowana i poukładana kobieta, która codziennie funkcjonuje według określonego schematu. Wstaje o świcie, jedzie do siedziby Płomieni Miami, ciężko pracuje, a potem wraca do domu, aby następnego dnia zacząć wszystko od nowa. Pewnego dnia jej wypracowana rutyna zostaje jednak zaburzona, gdy nagranie jej starcia z maskotką drużyny wycieka do internetu, a właściciel klubu, aby załagodzić sytuację, wyznacza kobiecie nowe zadanie -- wzięcie pod swoje skrzydła drużyny Zielonych Wojowniczek.
Chociaż Adalyn nie jest zadowolona z nowego rozwiązania, zgadza się na wyjazd do Karoliny Północnej, aby podjąć się nowego wyzwania, jednak nie zdaje sobie sprawy, że Zielone Wojowniczki to w rzeczywistości dziewięciolatki, które nie do końca potrafią grać w piłkę nożną. Na szczęście w miasteczku przebywa Cameron Caldani, znany bramkarz, który niespodziewanie zakończył swoją sportową karierę. Mężczyzna w zasadzie mógłby podjąć się pracy z dziewczynami. Jednak, czy po fatalnym pierwszym spotkaniu z Adalyn, która zachowywała się, jakby wygrała prawo jazdy na loterii, mężczyzna będzie chciał jej pomóc? Tego dowiecie się, sięgając po najnowszą komedię romantyczną autorstwa Eleny Armas.
Muszę przyznać, że jest to kolejna książka autorki, która skradła moje serce. Elena Armas ma niesamowity dar łączenia ze sobą skrajnie kontrastowych wątków. W swoich powieściach zestawia ze sobą poważne, wymagające refleksji tematy z tymi, które niejednokrotnie doprowadzają czytelnika do łez ze śmiechu. Czy podobnie było w przypadku "The Long Game"? Zdecydowanie!
Bardzo podobał mi się małomiasteczkowy klimat tej opowieści, który pozwolił głównym bohaterom, na pokazanie swoich prawdziwych twarzy, a nie masek, które przywdziewali w "wielkim" świecie. W zasadzie już od samego początku było widać to niesamowite napięcie między Adalyn a Cameronem, które ewoluowało w miarę rozwoju historii, pozwalając na poznanie ich z tej prawdziwej strony, co miało również ogromny wpływ na ogólny odbiór całej opowieści i sprawiło, że książkę czytało się bardzo płynnie i z nieukrywaną przyjemnością.
Ciekawym elementem było wprowadzenie do książki bohaterów będących zwierzętami, szczególnie że w niektórych sytuacjach miały one znaczący wpływ na fabułę, która z pewnością bez ich udziały, nie miałaby tego niepowtarzalnego klimatu.
Myślę, że "The Long Game" będzie doskonałą lekturą na długie jesienne wieczory. Jej niepowtarzalny klimat przypadnie do gustu szczególnie czytelnikom, którzy lubią historię slow burn, rozgrywające się w małych miasteczkach oraz tym, którzy w romansach szukają swoich książkowych mężów. Uważam, że Cameron Caldani to jeden z tych bohaterów, którzy śmiało mogą ubiegać się o ten tytuł.
Adalyn ciężko pracowała na swoją pozycję. Jest szefową działu komunikacji drużyny piłkarskiej, a jej praca jest jej pasją. Jest naprawdę dobra w tym co robi. Do czasu. A właściwie do pewnego incydentu. Kiedy napadła na maskotkę drużyny nie myślała o konsekwencjach. A te przyszły szybko. Co więcej jej starcie zostało nagrane i szybko stało się hitem internetu. Jednak Adalyn nie została zwolniona a zesłana na wygnanie. I to dosłownie. Została wysłana do Karoliny Północnej by zarządzać drużyną Zielonych Wojowniczek.
Pierwszy dzień w nowym miejscu niesie za sobą same niespodzianki. Drużyna piłkarska, którą Adalyn ma zarządzać okazuje się grupą dziewięciolatek. Co więcej obecnie trenuje je Cameron, tajemniczy mężczyzna, którym okazuje się emerytowany bramkarz. To bardzo utytułowany piłkarz, który nagle przeszedł na emeryturę. Przed czym ucieka Cameron?
Pierwsze spotkanie Adalyn i Camerona nie można uznać za udane. Kobieta przejeżdża koguta, cofając potrąca Camerona po czym uderza w drzewo i traci przytomność. Od tej chwili ta dwójka pała do siebie niechęcią i wrogością. A przecież będą zmuszeni współpracować. Jak będą wyglądały ich relacje?
Przepadam dla "The Long Game". Uwielbiam powieści Eleny Armas i w tym przypadku również jestem oczarowana. Zacznę od tego, że znalazłam tu swój ulubiony motyw hate-love, a do tego wątek sportowy. Historię przeczytałam błyskawicznie, bo trudno się od niej oderwać. Dużo tu dobrego humoru. Autorka świetnie wykreowała bohaterów. Adalyn to silna i odważna kobieta, uparta i lubiąca współzawodnictwo. A Cameron wcale od niej nie odstaje. Choć początkowo trochę małomówny daje się wciągnąć w rywalizację z kobietą. Ich przekomarzania i potyczki słowne nadawały smaczka całości. Stworzyli mieszankę wybuchową. Obserwowaliśmy jak stopniowo zmieniała się relacja między tą dwójką. A w tle grupa niesfornych dziewczynek i... kozy! Tak, te zwierzęta także odegrały tu ważną rolę. Zaintrygowani?
Życie Adalyn jest idealne, a każdy dzień zaplanowany ze szczegółami. Dziewczyna wstaje o świcie i ciężko pracuje a później wraca do domu.
Aż do dnia, w którym niby niewinny filmik, na którym pokazane jest jej, starcie z maskotka drużyny, wywraca jej życie do góry nogami.
Szef kobiety jest nią rozczarowany, a w ramach pokuty dziewczyna zostaje wysłana do Karoliny północnej, gdzie ma odbudować tamtejszy klub. Sęk w tym że zawodnicy są dziesięciolatkami.
Adalyn postanawia poprosić o pomoc Camerona Caldani, znanego bramkarza, który akurat przebywa w miasteczku.
Tylko czy po fatalnym pierwszym spotkaniu mężczyzna będzie chciał jej pomóc?
Do czego posunie się Adalyn, aby z dzieci zrobić gwiazdy piłki nożnej?
"The long game" to książka w której nie zabraknie humoru. Docinki jakie serwują sobie bohaterowie, nie raz, doprowadziły mnie do śmiechu.
Akcja toczy się dość wolno, dzięki czemu możemy bardziej zagłębić się w lekturę.
Nie obędzie się bez minusów, w książce irytujące jest to że bardzo często używane jest słowo "Kochana" co przyprawia o zgrzytanie zębami?
Małomiasteczkowy klimat, pozwala choć na chwilę zapomnieć o zgiełku dużego miasta i odpocząć.
Fajnym elementem są opisy małoletniej drużyny, polubiłam te dzieciaki.
Na koniec dodam że jest to naprawdę przyjemna lektura do poduszki.
Urocza i zabawna komedia romantyczna w której myślę że każdy się odnajdzie, ale mogę się mylić ?
Było to moje pierwsze spotkanie z piórem autorki i na pewno nie ostatnie.
Polecam ?
Adalyn, choć ma wysoko postawionego ojca, nigdy nie dostała niczego na tacy. Sama ciężko pracowała na rozwój swojej kariery i nie powiedziała w tej kwestii ostatniego słowa. Kocha ,,Płomienie Miami" całym sercem, podobnie jak swój zawód i nie wyobraża sobie życia bez piłki nożnej i wszystkiego, co z nią związane. Nazywana królową lodu, nigdy nie angażuje swoich emocji. Zawsze perfekcyjnie ubrana, domyka tym wizerunek nieugiętej businesswoman. I dlatego też zesłanie niemal na koniec świata zdaje się być dla niej najgorszą karą z możliwych. Ale może, dzięki temu, Adalyn w końcu zacznie być sobą?
Cameron był znakomitym bramkarzem i ma za sobą świetną karierę. Skończył ją dość niespodziewanie i nikt nie zna powodów, dla których wylądował w Green Oak. Woli nie rzucać się w oczy i nie lubi być rozpoznawanym, przez co odrobinę zmienił swój image. Jako trener małych dziewczynek wykazuje się wręcz cierpliwością świętego, choć niektórym daje się poznać z innej strony. Tej bardziej gburowatej, upartej i mniej przychylnej - o czym przekonuje się Adalyn. Ale może to tylko złe dobrego początki i Cam w końcu znajdzie wspólny język z równie upartą miastową dziewczyną?
Autorka bestsellerowego ,,The Spanish Love Deception" powraca z historią, która sprawi, że twoje serce zabije szybciej! Czasem miłość potrzebuje jedynie...
Sensacja Tiktoka! Aaron Blackford zaproponował Catalinie Martín, że pojedzie z nią do Hiszpanii na ślub jej siostry i będzie udawał jej chłopaka....
Przeczytane:2023-09-21, Ocena: 5, Przeczytałem,
"- Miłość to zabawna gra, mi amor. Nie ma żadnych zasad i bez względu na to, jak bardzo starasz się wygrać, w taki czy inny sposób twoje serce jest zawsze na szali."
🐐🐐🐐
Odmieniająca wszystkie emocje i uczucia przez przypadki.
Portretująca subtelną nutkę romansu.
Będąca dawką dobrego humoru, doprawioną sztyptą goryczy.
Obrazująca pasje i marzenia, których realizacja nie należy do najłatwiejszych.
"The long game" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Eleny Armas. To spotkanie mnie oczarowało. Zaskoczyło. Rozbawiło, ale też wzruszyło.
Adalyn i Cameron.
Dwa światy, których drogi niespodziewanie zetknął los...
Ona - niemal przez całe życie pracowała w klubie ojca. Piłka nożna jest sportem, który jest jej bliski, który zna i kocha.
Tymczasem wszystko to, na co zapracowała rozpadło się niczym domek z kart. A to za sprawą pewnego incydentu, którego się dopuściła, i który ugodził w dobre imię klubu. Teraz zostaje wysłana do Green Ouk, gdzie ma odbudować drużynę Green Warrious. Adalyn jest bojowo nastawiona. Nie spodziewa się jednak tego, że ta mała miejscowość nieraz mocno ją zaskoczy...
On - były bramkarz, który niespodziewanie zakończył swoją karierę. Nierzucający się w oczy, starający się ukryć swoją tożsamość. Pragnie pozostać całkowicie nierozpoznawalny. Wyrozumiały, ale też gburowaty. Seksowny, ale też niezwykle tajemniczy...
Początkowa niechęć, jaka pojawia się między bohaterami, przeradza się w coś szalonego i głębokiego.
Wszak Adalyn, za pomocą Camerona, ma trenować i rozwijać klub piłkarski, który tworzą dziewięcioletnie dziewczynki. Zatem wiadome jest, że od teraz będą nie tylko sąsiadami, ale także partnerami w sferze zawodowej.
Kto by pomyślał, że ta arogancka i pewna siebie kobieta w garniturze i szpilkach, zawróci w głowie przystojnemu bramkarzowi. W końcu już przy pierwszym im spotkaniu lecą iskry, i to nie te z gatunku romantycznych. Jednak nie od dziś wiadomo, że kto się czubi, ten się lubi. W tym przypadku to nawet baaaardzo lubi 😉
"The long game" to książka, która na długo zostanie w mojej pamięci. Piękna. Nieszablonowa. Z bohaterami, których nie da się nie lubić.
Elena Armas skradła moje serce i jestem pewna, że z Twoim zrobi dokładnie to samo!
Daj się porwać uroczej scenerii.
Daj się oczarować "The long game"
Polecam!