Fascynująca opowieść o stworzeniach, które rządzą światem.Są małe, zgrabne i wyjątkowo uparte, a na dodatek ratują nam życie każdego dnia.Występują w tylu gatunkach, że kalendarz ze zdjęciami owada miesiąca wystarczyłby na ponad 80 000 lat. Widziały, jak przychodzą i odchodzą dinozaury, więc pewnie nie traktują nas zbyt poważnie. Chociaż ich mózgi są nie większe od ziarenka sezamu, potrafią liczyć do czterech i rozpoznawać twarze.Karaluchy mogą uratować nas z zawalonego budynku. Chrząszcze pomagają rozłożyć plastik, a dzięki mrówkom powstają antybiotyki nowej generacji. Muszkom owocówkom zawdzięczamy sześć nagród Nobla w dziedzinie medycyny. Skomplikowane obyczaje miłosne owadów to nie tylko świetny temat na rozmowę na imprezie. Ich strategie przetrwania i opieki nad dziećmi inspirują biologów i ekologów. Aż strach pomyśleć, jak wyglądałby świat bez maleńkiej czekoladowej muszki, która jako jedyna może zapylić kwiaty kakaowca!Mamy miliony powodów, żeby pokochać owady.
Anne Sverdrup-Thygeson jest profesorem na Norweskim Uniwersytecie Nauk Przyrodniczych. Kocha swoją pracę i uwielbia badać fantastyczny świat robali. Nikt nie opowiada o nich tak barwnie i obrazowo jak ona, dlatego jej blog, książka i audycje w norweskim radiu cieszą się ogromną popularnością. Ta niezwykła kobieta sprawi, że pokochasz stworzenia, które żądlą, tną, bzyczą i wyglądają naprawdę dziwnie.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2019-04-03
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 256
Tłumaczenie: Witold Biliński
Ilustracje:rysunki
Terra insecta. Planeta owadów to pozycja, która może przyczynić się do rozwoju literatury przyrodniczej przekazywanej w przystępnej formie. Autorka Anne Sverdrop-Thygeson zaposiła nas w wyjątkową podróż po świecie dotychczas pomijanym, może nawet nieco lekceważonym. Owady mogą kojarzyć się jako coś nieistotnego, uprzykrzającego życie. Nie oszukujmy się – mało kto spodziewa się po książce o owadach czegoś ciekawego. Zakładam, że po lekturze tej książki większość zmieni zdanie na ich temat. Mało tego, ostrzegam – mnie te stworzenia zafascynowały na amen.
Opowieść o owadach została umiejętnie podzielona na 9 rozdziałów, co było zapewne niełatwym zadaniem ze względu na obszerność materiału - z książki dowiadujemy się bowiem, że na świecie żyje około milion gatunków owadów. Kolejne strony pozwalają czytelnikowi stopniowo zapoznawać się z budową ciała insektów, ich miejscem w łańcuchu pokarmowym, zachowaniami seksualnymi oraz rolą jaką pełnią nie tylko w życiu człowieka, a wszystkich innych gatunków obecnych na Ziemi. Sposób, w jaki profesor Sverdrup-Thygeson przybliża nam świat owadów, wynika z jej ogromnej pasji, wiedzy oraz wieloletniego doświadczenia. Ciekawostki, które nam serwuje, okrasza finezyjnymi i humorystycznymi porównaniami, co niejednokrotnie spowodowało u mnie uśmiech na twarzy. Można tylko domyślać się jak wspaniałą jest wykładowczynią.
„(...) pająki występujące na Ziemi byłyby w stanie zjeść w ciągu roku wszystkich ludzi, niezaspokajając całkiem głodu... Dobrze, że preferują dietę z owadami!”. To jeden z licznych przykładów podpartych wiedzą naukową, który uświadamia czytelnikom jak wiele otacza ich żyjątek i do czego są zdolne. Szczególnie ważne są ostatnie rozdziały, z których można dowiedzieć się o znaczeniu owadów dla całego ekosystemu. Po przeczytaniu tej książki zgadzam się ze zdaniem umieszczonym na okładce: „Mamy miliony powodów, żeby pokochać owady”. Może niekoniecznie je pokochamy, ale z pewnością spojrzymy na nie z zupełnie innej perspektywy. Pokora jakiej nabrałam po skończonej lekturze wynika z refleksji nad tym, że owady żyły na długo przed pojawieniem się dinozaurów i nie potrzebują nas do egzystencji. Z kolei my powinniśmy dbać o naszych skrzydlatych przyjaciół, ponieważ nasze istnienie jest zależne w istotnej mierze od nich.
Anne Sverdrup-Thygeson potrafi swoją pasją zarażać, intrygować i nienachalnie zachęcać do przemyśleń, co sprawia, że jej dzieło nie jest kolejnym zbiorem suchych faktów, a przygodą, z której wracamy mądrzejsi. O tej książce można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że jest nudna. Ja opisałabym ją jednym słowem – fascynująca.
„Korniki na przykład nie potrzebują Snapchata ani Messengera, by informować się nawzajem o tym, gdzie jest impreza”.
Przyznam się szczerze, że nie byłam uczennicą, która nadzwyczajnie uważała na lekcjach biologii. Niemniej jednak jakieś tam wyobrażenie na temat owadów mam, znam ich rolę... ale nie do końca tak, jak mogłoby się to wydawać.
To inna literatura, odbiegająca od tej, którą zdarza mi się czytywać. Dlatego też postanowiłam obrać nieco inne podejście do czytania. Czy żałuję? Przekonaj się sam.
Autorka książki, Anne Sverdrup-Thygeson to uznana profesor z Norweskiego Uniwersytetu Nauk Przyrodniczych. Zajmuje się badaniem owadów. Tyle istotną dla mnie rzeczą jest fakt, że w swoje badania angażuje nie tylko naukowców, ale i również studentów. Taka norweska „moda”?
Tytuł tej książki zainspirował mnie do tego stopnia, aby sięgnąć do tej książki. „Terra insecta. Planeta owadów” to książka, w której nie mamy do czynienia z nieznanymi nam bohaterami, których nie możemy odnieść do dnia dzisiejszego. Bohaterami są owady. Ogromna liczba owadów, gatunków, rodzin, typów etc. Krew w żyłach może mrozić fakt, że na każdego człowieka, dzisiaj, przypada 200 milionów owadów. Inspirujące, nieprawdaż?
Książka ta zawiera cały ogrom ciekawostek. Na przykład naukowcy pewnego kraju nowy gatunek bąka nazwali na cześć Beyonce: Scaptia beyonceae. Dlaczego tak się stało? Ano właśnie dla tych informacji warto sięgnąć po tę pozycję. Niemniej jednak ciekawe może być to, czy artystka dowiedziała się o tym fakcie.
Z książki można dowiedzieć się między innymi, z czego składa się owad, jak klasyfikujemy owady, jak wygląda „walka” pomiędzy owadami, a roślinami; owadami, a nami, do czego potrzebne są nam owady i czy nam zagrażają? O innych tematach warto również dowiedzieć się z tej książki.
Bardzo zachwycona jestem językiem książki, jak i samego tłumaczenia. Czyta się bardzo dobrze, analogie do historii ludzkości, przyrody czy do dnia dzisiejszego nadają tej książce jeszcze bardziej żywego krajobrazu. Owady same w sobie stanowią cząstkę życia na tej kuli ziemskiej, niemniej jednak w dzisiejszych czasach lubimy tworzyć sami różne analogie. Jak dla mnie błyskotliwy język to niesamowity walor tej pozycji. Dodatkowo ma się wrażenie, że autorka chce przekazać wiedzę naukową w najprostszy możliwy sposób, tak, ażeby zwykły zjadacz chleba mógł zainteresować się tym tematem. Szereg ciekawostek zamieszczonych w tej książce powoduje, że czyta się bardzo chętnie.
Recenzja przedpremierowa
Do przeczytania tej książki na samym początku przyczynił się sam tytuł książki ''Terra insecta. Planeta owadów'' autorstwa Anne Sverdrup-Thygeson, w której to chciałam się przyjrzeć z bliska twórczości pani profesor i czy we właściwy sposób podejmie się omówienia głównych tytułowych zagadnień- owady.
Nasza dotychczasowa wiedza na temat owadów i roślin opiera się głównie na oglądaniu filmów przyrodniczych, ale to jest zbyt mały zakres poznania ich życia, aby poznać ich prawdziwe tak od środka.
Jestem pod ogromnym wrażeniem, doświadczenia, przekazu wiedzy oraz opowiedzianego barwnie zilustrowanym językiem o życiu owadów i roślin.
Szczególnie zaciekawiła mnie przedstawiona przez autorkę wyrazistość opowiedzianej przez nią obrazowości występująca w II i IV rozdziale, prawdziwości w każdym napisanym słowie, profesjonalne podejście do tematu w tychże rozdziałach będącym głównym kluczem do poznawania owadów z pozoru stworzeniami niewidocznymi, a pożytecznymi w środowisku.
Książka ta składa się z 9 rozdziałów, w których to zostały omówione zagadnienia, pojęcia oraz przykłady z życia owadów, roślin, człowieka.
Elementem dodatkowym są tutaj wykonane ilustracje na stronach rozdziałowych oraz zamieszczona na końcu książki literatura, która posłużyła autorce w zdobywaniu i poszerzaniu informacji na temat owadów.
Książkę tę polecam przeczytać uczniom, studentom, biologom, ekologom, którzy pragną poznać wiele nieznanych chwilami zabawnych historii wywołujących liczne zaskoczenia w świecie przyrodniczej podróży.
„Terrra Insecta. Planeta owadów” to niemal encyklopedia insektów. Napisana przez norweską profesor nauk przyrodniczych. Dzięki tej książce poznamy świat insektów w sposób ciekawy i daleki od suchych faktów naukowych opracowań.
Publikacja zaskakuje już swoim schematem. Podzielona jest na dwie części: opowieści o owadach jako takich oraz przedstawienie ich koegzystencji z ludźmi. W ramach pierwszej połowy poznajemy bogactwo gatunków, ich życie seksualne, współżycie z innymi zwierzętami i roślinami. W drugiej części, nazywanej przez autorkę „owady vs ludzie” dowiemy się jak insekty zaopatrują nas w żywność, sprzątają w naturze, produkują miód i antybiotyki. Poza tym zapoznamy się z dziedzinami, w których owady mogą nas wspierać oraz (dla kontrastu) przekonamy się, co możemy zrobić, aby owadom żyło się lepiej w ludzkim towarzystwie.
Całość napisana jest niezwykle ciekawie i wciągająco. W tekst wplecione są fakty przyrodnicze i wykładowe terminy, jednak treść jest niezwykle przystępna. Można śmiało powiedzieć, że autorka postawiła na ciekawostki z życia owadów, wokół których budowane są kolejne rozdziały.
A intrygujących faktów jest co niemiara. Bo czy wiedzieliście, że:
- na każdego żyjącego człowieka przypada 200 mln owadów? Jest ich więcej niż ziaren piasku na wszystkich plażach świata...
- jeden z motyli ma oczy na penisie?
- drony są projektowane na wzór ważek?
- pszczoły miodne potrafią liczyć do czterech?
- indyjski straszyk potrafi kopulować non stop przez 79 dni?
- muszka owocowa ma penis długości 6 cm?
- cykady żyją nawet 17 lat
Intrygujące, prawda? A jest ich wiele, wiele więcej.
Dla kogo więc jest ta książka? Pasjonatów biologi i każdego właściciela psa, który musiał zmagać się z epidemią pcheł. Uczestnika grilla, któremu zabawę zepsuło ukąszenie komara. Zwolennika i przeciwnika wycinania puszczy. Obawiającego się boreliozy turysty zlęknionego przed spotkaniem z kleszczem.
Dzięki tej książce wszyscy czytelnicy przekonają się, że owad to nie tylko 6 nóg, 4 skrzydła i 2 czułki. Że insekty to „drobniutkie koła zębate natury, dzięki którym działa maszyneria świata.” Są niewielkie, ale trzeba się przyglądać - „Na świecie jest tak wiele małych cudów – lecz tak mało oczu, które je widzą”. Bo poznając ten magiczny świat małych stworzeń nie będziemy mieć żadnych wątpliwości, że są zjawiskowe.
I pamiętajcie: ostatniego dnia kwietnia obchodzimy światowy dzień much łowikowatych – ale owady powinniśmy szanować nie tylko od święta. To nie tylko uciążliwe, małe ustrojstwa. Dzięki nim dżem truskawkowy ma czerwony kolor, z pająków można uzyskiwać jedwab, a w przyszłości insekty być może pomogą nam uporać się ze śmieciowym plastikiem.
Tymczasem miejmy świadomość, że Ziemia to nie tylko planeta ludzi, to planeta owadów.
"Na każdego człowieka żyjącego dziś na Ziemi przypada ponad 200 milionów owadów". Jest ich od 1 do 10 trylionów - więcej niż ziaren piasku na wszystkich plażach świat. I to już jest powód aby napisać o nich książkę. Autorka nie kryje fascynacji owadami, stawia je w jak najlepszym świetle. Wskazuje ich, często ukrytą pozytywną rolę. Książka pełna ciekawostek, napisana w przystępny sposób.
Ziemia, jedyna znana nam planeta, na której tętni życie. Człowiek nadał sobie prawo do bycia Panem tej planety, jako ten najbardziej rozwinięty i inteligenty organizm. Jest nas już ponad 7,6 mld. Wydaje się, że jesteśmy najliczniejszym gatunkiem na Ziemi - nic bardziej mylnego. Profesor Anna Sverdrup-Thygeson w swoje książce „Terra insecta. Planeta owadów” udowadnia nam, że na każdego człowieka przypada 200 milionów owadów! Czy w takim razie to człowiek rządzi Ziemią, czy też małe i sprytne owady?
Jako że na świecie żyje od 1 do 10 trylionów insektów (brrr), oznacza to, że jest ich więcej niż ziarenek piasku na wszystkich plażach. Gdyby umiały mówić (lub gdybyśmy my nauczyli się je rozumieć), może opowiedziałyby nam jak wyewoluowały i jak wymarły dinozaury, jak nauczyły się latać i zajmować nowe przestrzenie, jak nauczyły się przystosowywać do ekstremalnych warunków. Insekty zamieszkują wszystkie kontynenty, tak nawet Antarktydę (choć tam tylko jeden gatunek, który nie lubi, gdy temperatura przekracza 10 stopni Celsjusza).
Wiecie, że gdyby stworzyć Międzygatunkową Organizację „Narodów Zjednoczonych” na podobieństwo ONZ, my ludzie mielibyśmy tylko 3% głosów, a więcej niż połowa głosów przypadłaby owadom. Chyba to jednak nie my rządzimy Ziemią.
Robaki, robale, owady nieważne jak je nazwiemy w większości przypadków, uważamy je za uprzykrzające nam życie żyjątka. W większości przypadków nawet nie znamy ich nazwy lub nawet gatunku. Gdybym kazała Wam wymienić znane sobie motyle, zapewne wymienilibyście Pazia Królowej, Rusałkę Admirała i Cytrynka, może jeszcze dwa lub trzy inne. A motyli jest aż 170 tysięcy gatunków!
Na świecie występuje 380 tysięcy gatunków chrząszczy, błonkoskrzydłych (m.in. os, mrówek, pszczół) jest znanych 115 tysięcy gatunków, muchówek (m.in. much, bąków, komarów, mszyc) jest co najmniej 150 tysięcy gatunków, pluskwiaków jest ok. 80 tysięcy gatunków. A to i tak nie wszystkie poznane gatunki, ciągle odkrywane są nowe.
Tak...a my wiemy, że mucha to mucha i przeszkadza i uprzykrza życie i...trzeba ją wygonić za okno, a w najgorszym razie zabić. Właśnie zabić, w tym, my ludzie jesteśmy dobrzy. Stworzyliśmy mnóstwo związków chemicznych, które mają za zadanie wymordowanie określonych gatunków insektów, choć jak uczy nas historia, nie zawsze był to dobry pomysł. Tworzymy rośliny odporne na pewne insekty, jednocześnie zaburzając całość ekosystemu.
Autorka przekonuje, że „insekty to drobniutkie koła zębate natury, dzięki którym działa maszyneria świata” i po zapoznaniu się z „Terra insekta” muszę się z nią zgodzić.
Profesor Sverdrup-Thygeson oprócz miliona anegdot dotyczących życia owadów przedstawia nam też rolę owadów w naszym życiu. Pszczoły zaopatrują nas w miód, a dzięki komarom (pewnemu gatunkowi) mamy czekoladę. Owady mogą nam pomóc w uporaniu się z dwoma tykającymi bombami ekologicznymi: styropianem i plastikowymi torbami. Z pierwszym problemem mogą pomóc larwy mącznika, a z drugim barciaki.
„Terra insekta. Planeta owadów” to nie typowa książka przyrodnicza. To pasjonująca opowieść o całej złożonej „cywilizacji” żyjącej obok nas, z czego zazwyczaj nie zdajemy sobie sprawy. Książkę czyta się z tak samo zapartym tchem, jak najlepszy kryminał. Mamy tu wszystko: uwodzenie, „techniczny stosunek”, wojny i przymierza. Muszę przyznać, że nie raz i nie dwa uniosłam wysoko brew, czytając kolejne ciekawostki, o których nie uczono w szkole.
Profesor Sverdrup-Thygeson posługuje się niezwykle obrazowym i plastycznym językiem. Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Jedyne. na co mogę narzekać, to brak rycin i/lub zdjęć robaczków, o których pisze autorka (często musiałam odrywać się od lektury, aby sprawdzić jak wygląda dany robaczek).
Przyszłych Czytelników, muszę uczciwie ostrzec, po lekturze „Terra insekta. Planeta owadów” będziecie inaczej postrzegali świat wokół siebie.
Owady chyba nigdy nie kojarzyły mi się zbyt pozytywnie. Kąsające komary, natrętne muszki, nieprzyjemne mrówki. Mam wrażenie, że zawsze słyszałam o nich więcej złego, niż dobrego, a przynajmniej do złego bardziej mi one pasowały. Nigdy nie pomyślałabym więc, że te stworzonka mogą mnie tak po prostu zainteresować.
Po „Planetę owadów” sięgnęłam trochę z przypadku. Prawdopodobnie nigdy nie zwróciłabym uwagi na ten tytuł, gdybym nie otrzymała możliwości jego przeczytania i zrecenzowania od wydawcy. Pomyślałam, że nie mam nic do stracenia. Dopatrywałam się w tym tytule historii pełnej pasji i oddania dla pracy, która stała się życiowym celem i wyzwaniem. Takie opowieści są zawsze u mnie mile widziane.
„Planeta owadów” to powieść naukowa, jednak śmiało mogę powiedzieć, że nie brakuje jej również dość rozrywkowego charakteru. To właśnie takie połączenie faktów z poczuciem humoru i lekko ironicznym językiem autorki najbardziej mnie w tej książce ujęło. Czytałam ją z ogromną ciekawością i nie mniejszą przyjemnością, wielokrotnie czytając fragmenty narzeczonemu i nie raz dając się ponieść wielkiemu rozbawieniu.
Ciężko uwierzyć, że można pisać lekko o takich sprawach, pozwalając czytelnikowi w te anegdotki i informacje się zaangażować i sprawiając, że rzeczywiście on się w tym świecie odnajdzie. Nie mogę oczywiście powiedzieć, bym po tej lekturze została wielkim specjalistą od tych małych stworzonek, ale sporo faktów zostało mi w głowie i z pewnością nigdy nie spojrzę już tak samo na muchy czy mrówki.
Książkę podzielono na kilka rozdziałów, z których każdy kolejny jest niemniej interesujący od poprzedniego. W ten sposób autorka umiejętnie uporządkowała zgromadzone wiadomości i własne obserwacje, pozwalając przy tym, by każdy czytelnik znalazł coś dla siebie. Taka konstrukcja sprawia, że nawet maruderzy mogą w tym temacie się odnaleźć, skupiając się na co bardziej interesujących dla nich kwestiach. A przyznać trzeba, że nie brakuje tutaj ciekawostek, smaczków, faktów zaskakujących, ale też zabawnych.
Czy możecie sobie wyobrazić, że jeden z gatunków motyli posiada oczy na penisie a inny uszy w otworze gębowym?
Czy wiecie, że za zapylanie kakaowców odpowiada niezwykle pracowity gatunek komara?
Czy słyszeliście, że masa wszystkich ludzi świata mogłaby nie wystarczyć, by spokojnie wyżywić populacje pająków?
To tylko kilka perełek, które zapadły mi w pamięć. Mogę Wam zagwarantować, że w książce znajdziecie ich o wiele więcej. Oderwijcie się od tego, co czytacie. Dajcie szansę przyrodzie i owadom. Zweryfikujcie swoja wiedzę i zmieńcie nastawienie. W końcu żyjemy na Planecie owadów!
Trudno przecenić rolę młodzieżowych książek popularno-naukowych. Bądźmy szczerzy, choć wiedzę zdobywamy głównie w szkole, rzadko kiedy to tam właśnie w młodym człowieku budzi się pasja czy chociażby cień zainteresowania czymkolwiek. Nie wiem, skąd się bierze klątwa podręcznika: czy wynika ona ze zwięzłości stylu, czy ze sztywnej formy, czy po prostu z braku miejsca na ciekawe ujęcie tematu. Nieważne. Chodzi o to, że dopiero literatura popularno-naukowa potrafi naprawdę zainteresować. Wykorzystują to i mądrzy nauczyciele, i mądrzy rodzice. Wiedzą o tym też ciekawi świata młodzi ludzie i z przyjemnością sięgają po pozycje popularyzujące naukę. Ale, uwaga! "Terra insecta" to nie jest książka tylko dla uczniów. To przykład pozycji „dla każdego”, dla czytelników od lat 12 do 112. Byleby tylko nie zatracili chęci poznawania tego, co nas otacza.
„Terra insecta” Anne Sverdrup-Thygeson ma wszystkie zalety dobrej książki popularnonaukowej. Przede wszystkim, pozycja ta napisana jest ze swadą. Z każdej strony, z każdego zdania, przebija wielkie zaangażowanie autorki. Ona naprawdę kocha owady! I jakoś tak jest, że ten zapał i energia udzielają się czytelnikowi. Autorka zabiera nas w fascynującą i pełną niespodzianek podróż do świata owadów. Okazuje się, że nawet pospolity karaluch może okazać się interesujący, trzeba tylko umieć na niego odpowiednio popatrzeć (zamiast od razu utłuc kapciem).
Książka Anne Sverdrup-Thygeson to dobrze wyważone połączenie anegdot i konkretnej wiedzy, a że owadów na Ziemi jest naprawdę mnóstwo, tak wiele, że aż trudno to sobie wyobrazić - na jednego żyjącego człowieka przypada ponad 200 milionów owadów(!) - to i anegdot nie zabraknie. Zadziwiająca jest różnorodność insektów: od mikroskopijnych, tak małych, że mogą swobodnie usiąść na ustawionym pionowo ludzkim włosie, po prawdziwe giganty o długości powyżej pół metra. A jak dziwacznie są zbudowane! Nigdy nie zgadniecie (a ja nie powiem, żeby nie psuć niespodzianki), gdzie co poniektóre gatunki mają oczy!
Mimo że książka ma formę przyjacielskiej gawędy, nie ma w niej ani trochę chaosu. Zarówno sposób podawania informacji, jak i ich struktura zostały gruntowanie przemyślane. Zaczynamy od poznania owadów jako takich: jak wyglądają, jak są zbudowane, jak się rozmnażają. Okazuje się, że nawet nazewnictwo owadów kryje w sobie prawdziwe perełki. Kogo nie urzekną nazwy Polemistus chewbacca, Polemistus vaderi czy Polemistus yoda? Z dalszych części dowiadujemy się, jak owady koegzystują z innymi organizmami: roślinami i zwierzętami. Cóż, w przyrodzie najważniejsze jest by nie dać się zjeść i samemu nie być głodnym. Aby osiągnąć ten cel owady stosują najprzeróżniejsze sztuczki. Czasem walczą, czasem oszukują, a czasem współpracują. Zależy, co się komu opłaci.
Bardzo obszernie omówione zostało też zagadnienie wzajemnych relacji owady-ludzie. Choć insekty potrafią być naprawdę dokuczliwe (kto choć raz był pod namiotem na Mazurach, ten wie!), to jednak zawdzięczamy im tyle, że wszystkie dokuczliwości przestają mieć znaczenie. Powiem tylko, że gdyby nie pewien malutki niczym przecinek komar, tak niepozorny, że nie ma nawet polskiej nazwy, na świecie nie byłoby czekolady. Gdy tylko o tym pomyślę, od razu mniej mnie irytuje uporczywe bzyczenie.
Forma podania informacji jest bardzo przyjazna czytelnikowi. Rozdziały są krótkie, każdy stanowi zamkniętą całość. Dzięki temu książkę można czytać w dowolny sposób: po kolei, albo na wyrywki wybierając te zagadnienia, które nas w danej chwili szczególnie interesują. Jak kto woli.
Autorka wyraźnie ma nadzieję, że koniec lektury „Terra insecta” to nie koniec przygody czytelnika z przeciekawym światem owadów. Ostatni rozdział zatytułowany „Warto przeczytać” to rozbudowana, czternastostronicowa bibliografia, której pozycje uporządkowano według omawianych zagadnień. Teoretycznie ma to pomóc czytelnikowi w znalezieniu interesującej lektury, dotyczącej konkretnego aspektu życia owadów. Teoretycznie, bo niestety, bibliografia zawiera głównie pozycje anglojęzyczne i kilka w językach skandynawskich. Szkoda, że polski wydawca nie pokusił się o dodatek z wykazem literatury w języku ojczystym. Ty chyba jedyna wada tej książki.
Gorąco polecam wszystkim miłośnikom przyrody.
"Prawda jest taka, że my potrzebujemy owadów, ale one nie potrzebują nas".
W ubiegłym roku, przez kilka dobrych tygodni, panowała w mojej kuchni istna plaga muszek owocówek, których próbowałam pozbyć się różnym sposobem. Gdybym wtedy wiedziała to, co wiem teraz po lekturze tej niezwykle uświadamiającej książki, z pewnością nieco przychylniej spojrzałabym na te owady.
Anne Sverdrup-Thygeson to profesor na Norewskim Uniwersytecie Nauk Przyrodniczych, kochająca swoją pracę i uwielbiająca badać świat różnorakich robali. Autorka potrafi opowiadać o nich bardzo obrazowo, dlatego jej blog i audycja radiowa cieszą się wielką popularnością.
"Terra insecta. Planeta owadów" to publikacja podzielona na 9 głównych rozdziałów, ukazujących świat owadów z różnych perspektyw – ich miejsca w łańcuchu pokarmowym, życia seksualnego, czy też ich roli w całym ekosystemie. Całość publikacji wieńczą źródła oraz wykaz książek wartych przeczytania.
Muszę przyznać, że zanim zaczęłam zagłębiać się w pierwszy rozdział książki Anne Sverdrup-Thygeson, obawiałam się, iż publikacja ta przytłoczy mnie zbyt wyszukanym słownictwem i naukową terminologią, które skutecznie obniżą moje zaangażowanie czytelnicze. Na szczęście, już po paru pierwszych stronach, okazało się, iż badaczka w bardzo przystępny sposób przemyca mnóstwo ciekawych informacji o świecie owadów, a do tego nie unika przy tym poczucia humoru i licznych porównań, które mogą ewidentnie zszokować. Myślę, że gdyby na lekcjach biologii czy też przyrody, uczniowie dostawali tak podaną wiedzę, ogólna świadomość w tym temacie byłaby znacznie wyższa.
Nie sposób opisać ogromu wiedzy, jaka zawarta jest na kartach tej książki. Mój egzemplarz dosłownie zaroił się od zakładek indeksujących, którymi zaznaczyłam sobie liczne ciekawostki. Któż by się bowiem spodziewał, że pewien wodny insekt potrafi grać muzykę swoim penisem. Albo to, że mrówka potrafi uczyć inne mrówki, czy też pewna biedronka staje się zombie-opiekunką do dziecka osy. Warto także wspomnieć, że czerwony barwnik w dżemie oraz lśniąca powierzchnia jabłek w sklepie to także zasługa owadów. Muszę także podkreślić, że najbardziej fascynujący okazał się dla mnie rozdział dotyczący seksu sześcionogów oraz ten pokazujący różnorakie produkty z owadów, z których my, ludzie na co dzień korzystamy. Dzięki tej wiedzy zdałam sobie sprawę z wielu rzeczy, o których wcześniej nie miałam pojęcia.
Anne Sverdrup-Thygeson poprzez ukazanie bogatego świata owadów, uzmysławia także niebezpieczeństwa, jakie mogą wiązać się z wymieraniem pewnych ich gatunków. Uświadamia, jak ważna jest edukacja w tym zakresie i zmiana globalnej polityki przyrodniczej wielu krajów. Podpowiada, że od owadów możemy nadal czerpać pełnymi garściami, jak chociażby od pszczół miodnych, które potrafią rozróżniać ludzkie twarze, co może pomóc ludziom cierpiącym na prozopagnozję, czy też od chrząszczy, które przetwarzają plastik. Warto także dodać, że w tekście pojawiają się odniesienia do Polski, co czyni tę książkę jeszcze bardziej ciekawszą.
Ludzie mają miliony powodów, by kochać owady. Ja mam z pewnością jeden, czyli pewną małą muszkę, która jako jedyna potrafi zapylić kwiat kakaowca. Publikacja norweskiej badaczki z pewnością otworzyła mi oczy na wiele istotnych spraw, a także dała lekcję dużej pokory w stosunku do naszych mniejszych braci. Dobrze bowiem, że pająki preferują dietę z owadami, gdyż jak się okazuje, ich łączna liczba występująca na naszej planecie, mogłaby w ciągu roku zjeść całą populację ludzi. Przeczytajcie koniecznie "Terra insecta"!
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl
Natura wie najlepiej, jak naprawić wszystko, co zepsuliśmy! Jesteśmy jednym z dziesięciu milionów gatunków. Wcale nie najbardziej potrzebnym naszej planecie...
Przeczytane:2019-06-09,