Po co zdobywać góry? Bo są. Tak powie każdy, kto kiedykolwiek stanął na szczycie.
Tatry dumnie stoją i kuszą turystów od wieków. Jednak dostęp do najtrudniejszych tatrzańskich szlaków nie był prosty, szczególnie dla kobiet. Bo zdobywanie Tatr przez kobiety było inne od męskiego. Poza kruszyznami, ekspozycją i pionowymi ścianami musiały mierzyć się ze swoją pozycją społeczną, kulturową, nieustannym deprecjonowaniem - a nawet strojem.
Taterniczki - kobiety i dziewczyny, które szły w górę niezależnie od wszystkiego. Twarde charaktery i pilne kursantki, subtelne sportsmenki i muskularne wspinaczki. Dostosowują się do zmaskulinizowanego sportu i walczą o kobiecy styl uprawiania tej dyscypliny.
Oto ich historia podboju Tatr.
Praca nad opowieściami taterniczek nie była łatwa. "Część wspinaczek ze starszego pokolenia uważa, że nie powinno się już o nich pisać ani mówić", twierdzi Beata Słama, publicystka i taterniczka. To prawda - niektóre kategorycznie nie zgadzają się na rozmowę, inne mierzi ten temat. Młodsze pokolenie to inna bajka, dziewczyny zdają sobie sprawę z wagi tych opowieści. I choć oczywiście w książce są taterniczki przedwojenne i te z początku XX wieku, to lwią część publikacji stanowią rozmowy ze współczesnymi wspinaczkami, i to ich głos jest tu najlepiej słyszalny. I da się w nim usłyszeć znacznie więcej niż tylko opowieść o wspinaniu.
Fragment książki
Agata Komosa-Styczeń - polonistka, dziennikarka, redaktorka, feministka, mama. Była redaktorką naczelną portali informacyjnych naTemat i Wirtualnej Polski. Do czasu zdobycia ostatniej sprawności (mamy) zapamiętale podróżowała - zjeździła Amerykę Środkową i Azję. W Nepalu zdobyła dwa pięciotysięczniki, choć niezmiennie najpiękniejszymi górami są dla niej Tatry.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2021-04-13
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 264
Język oryginału: polski
Po premierze książki „Taterniczki. Miejsce kobiet jest na szczycie" w sieci zawrzało. Pojawiło się wiele, bardzo różnych komentarzy. Że zbyt wiele feminizmu, że niewłaściwe podejście do tematu, że jednostronne spojrzenie na problem... A mi się bardzo podobała. Tak zwyczajnie, bez żadnych podtekstów i skojarzeń. Że jest trochę feminizmu? No to chyba po tytule widać, że będzie o kobietach silnych i mocnych, a tam, gdzie one, tam dążenie do sprawiedliwego traktowania, na równi z płcią odmienną. Poza tym to nie o feminizm tu chodzi, tylko o to, że kobiety też potrafią i są całkiem niezłe w te klocki :-)
Książka składa się z dwóch części. Pierwsza traktuje o historii taternictwa ze szczególnym uwzględnieniem kobiet i ograniczeń związanych głównie... z modą! Wyobrażacie sobie Panie w powłóczystych kiecach i kapeluszach, chodzących po tatrzańskich ścieżkach? Omdlewały, musiały być noszone i dostawały spazmów na widok najmniejszych przepaści.
„Walery Eljasz w Ilustrowanym przewodniku do Tatr, Pienin i Szczawnic tłumaczy żółtodziobom, jak należy przygotować się na wysokogórską wyprawę. Ile wziąć sztuk pościeli (!), serów, mleka, jakie stroje włożyć. Gdy czytamy jego opisy, podróż do Morskiego Oka wygląda bardziej jak zakładanie obozu pod Everestem przy licznej asyście szerpów. (...) Zarówno opis, jak i obrazki mrożą krew w żyłach, bo pokazują towarzystwo całkowicie nieprzygotowane, plączące się w długich zwiewnych sukniach, na eksponowanych półkach skalnych”.
Autorka w bardzo ciekawy sposób przybliża czytelnikowi historię taternictwa i obecności kobiet w tych majestatycznych górach. Pokazuje, że już od samego początku dziewczyny musiały walczyć o to, aby panowie choć zauważyli ich obecność, nie mówiąc o szacunku. Panie traktowane były raczej jak kule u nogi niż równorzędne partnerki. Poznajemy kolejne mistrzynie taternictwa, które musiały naprawdę pokazać wiele, aby zasłużyć na szacunek panów. W tej części książki rzeczywiście dość sporo szeroko pojmowanego feminizmu, ale nic dziwnego. Sama się denerwowałam, kiedy czytałam o pobłażliwym (graniczącym z pogardą) podejściem panów do koleżanek taterniczek. Jak szczupła – na pewno nie da rady. Jak potężniejsza – babo-chłop. No coś okropnego. Dopiero, kiedy kobietka pokazała, co potrafi… Należy podkreślić, że musiała umieć więcej niż niejeden pan, aby zasłużyć na szacunek.
Druga część to wywiady ze współczesnymi taterniczkami. Zarówno tymi czynnymi, jak i tymi, które wspinaczkę mają już za sobą. I - co ciekawe - dopiero w tej części widać wyraźnie, że obie płcie są winne temu, że kobiet jest tak mało w górach. Pomijając fakt, że kobiety z natury są słabsze (za to zwinniejsze i często lżejsze) to dochodzi do głosu tzw. babski foch. No i jesteśmy w domu. Panie często skaczą sobie do gardeł i nie potrafią przejść do porządku dziennego nad czymś, co dla Panów nie ma najmniejszego znaczenia. Po raz kolejny okazuje się, że mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus.
Pomijając to - książka fenomenalnie przybliża sylwetki dzielnych polskich taterniczek. To kobiety o ogromnym samozaparciu i harcie ducha. Agna Bielecka, która chowa się gdzieś w cieniu brata, ale wcale nie ustępuje mu w sukcesach. Alicja Paszczak - skromna kobietka, o której sukcesie (polegającym na przejściu Korony Tatr) dowiadujemy się z wpisu męża na facebookowym profilu. Ratowniczka TOPR-u Ewelina Wiercioch. Nie sposób wszystkich wymienić, a wszystkie - naprawdę wszystkie – to mega kobiety o wielkiej sile i umiejętnościach. Co z nich przebija? Na pierwszy rzut oka skromność i niechęć do chwalenia się wyczynami. Po bliższym poznaniu okazuje się, że każda komentuje relacje z mężczyznami, ale wynika to chyba głównie z kierunku rozmowy, jaki nadawała autorka książki. Pewnie, że jest trochę żalu i zgrzytów, ale przecież niejeden raz w ekipach górskich dochodzi do sprzeczek. Zupełnie niedawno pod K2 doszło do awantury, po której rozłam w polskim alpinizmie był bardzo widoczny. Najbardziej konfliktowa była Wanda Rutkiewicz, ale ona po prostu nie uznawała kompromisów. Parła do przodu nie bacząc, ile trupów zostawia za sobą.
Bardzo, bardzo podobała mi się ta książka. Pokazała, że słowa "Tam sięgaj gdzie wzrok nie sięga..." są ponadczasowe i naprawdę należy dążyć do realizacji swoich marzeń. Często są na wyciągnięcie ręki…
„Dlaczego taterniczki, a nie po prostu taternicy? Po co dzielić, kiedy można komplementarnie zebrać doświadczenia górskie wspinaczek i wspinaczy. Bo brakuje kobiecych narracji, a te są inne niż męskie. Bo wciąż jest nas w górach mało, zbyt mało, byśmy mogły opowiedzieć własną historię. Nie będzie ona lepsza ani gorsza od męskiej. Będzie inna” [1].
Wyprawy w wysokie góry, wspinaczka i taternictwo kojarzą się głównie z mężczyznami. Gdy wymienia się słynnych zdobywców himalajskich szczytów, również myśli się głównie o himalaistach, nie himalaistkach. Czasem gdzieś zamajaczy wspomnienie Wandy Rutkowskiej i to tyle, jeśli chodzi o znane wspinaczki funkcjonujące w powszechnej świadomości społecznej. Agata Komosa – Styczeń w swojej książce udowadnia, że chociaż „duża część przedwojennych taterniczek nie pilnowała nawet, by ich wyczyny były odnotowane w annałach” [2], a z współczesnych „część nie dała się namówić na rozmowę” [3], to kobiety są obecne w górach od kilku stuleci i piszą swoją własną kartę w historii taternictwa.
„Taterniczki” złożone są z historii kobiet i opowieści o kobietach. To książka napisana w duchu feminizmu, choć „feminizm to w Polsce brzydkie słowo” [4]. Komosa – Styczeń rozmawia ze znanymi taterniczkami, wspinaczkami i zapalonymi sportsmenkami o życiu, doświadczeniach górskich i uprzedzeniach środowiska względem kobiet. Jedne zaprzeczają dyskryminacji, inne mówią o „szklanym suficie” i problemie stereotypowych ról społecznych. Iwona Gronkiewicz – taterniczka, uczestniczka wspinaczkowych mistrzostw świata – zauważa, „jak chłopak mówi, że z czymś nie da rady, to ojciec lub koledzy oponują – co nie dasz rady? Dajesz! A dziewczynka? Większość ma podejście: okej, laska, można jej to wybaczyć” [5]. Ewelina Wiercioch, pierwsza od 30 lat ratowniczka TOPR stwierdza - „to chyba w ogóle jest standard, jeśli chodzi o kobiety. Muszą robić więcej i lepiej, ale determinacja się opłaca. Choć na pewno wyczerpuje” [6]. Natomiast Agna Bielecka, zastanawia się, „czy to efekt socjalizowania dziewczynek, którym od zawsze dawano do zrozumienia, że są miłe, grzeczne, ale tak naprawdę gorsze” [7].
Komosa – Styczeń dociera do kobiet z różnych środowisk i pisze także o znanych, nieżyjących już taterniczkach. Nie ukrywa, że nie wszystkie kobiety, które o to poprosiła zgodziły się na rozmowy, niektóre ze wspinaczek nie chciały mówić o swoich sukcesach i przeszłości. „Taterniczki” to też przekrój różnych aktywności górskich i wspinaczkowych – od taterniczek, przez himalaistki, speleolożki, aż po kobiety wspinające się sportowo, w tym te stawiające na męskich partnerów w góry, wybierające towarzystwo koleżanek oraz niezważające na płeć.
Na „Taterniczki” składa się zapis rozmów ze wspinaczkami oraz zarysy sylwetek kobiet i ich historie. Książkę okraszono wieloma fotografiami, w tym także tymi pochodzącymi z archiwów prywatnych. Komosa – Styczeń pisze przystępnym i zrozumiałym językiem, jeśli używa branżowych czy specjalistycznych sformułowań, to zawsze wyjaśnia ich znaczenie. Stąd „Taterniczki” można czytać bez obaw o trudności z przyswojeniem tekstu, nawet jeśli niewiele wie się o Tatrach czy wspinaczce wysokogórskiej.
„Od Marianny Syrokomskiej słyszę, że to, jak traktuje się kobiety w górach, jest mikroskalą tego, jak kobiety traktuje się w Polsce” [8]. „Taterniczki” to również swego rodzaju manifest siły kobiet, zaprzeczenie stereotypom o słabszej płci czy niemożności dotrzymania kroku mężczyznom przez kobiety. Komosa – Styczeń i jej rozmówczynie udowadniają, że góry są dla wszystkich, a większość ograniczeń jest wewnątrz nas samych.
[Recenzja opublikowana na innych portalach czytelniczych]
[1] Agata Komosa - Styczeń, „Taterniczki. Miejsce kobiet jest na szczycie”, wyd. Prószyński i S-ka, 2021, str. 10.
[2] Tamże, str. 10.
[3] Tamże, str. 10.
[4] Tamże, str. 250.
[5] Tamże, str. 169.
[6] Tamże, str. 201.
[7] Tamże, str. 244.
[8] Tamże, str. 262.
TATERNICZKI książka traktująca o wspaniałych kobietach, które pałały ogromną miłością do gór.
Materiały zebrane przez autorkę dotyczą bardzo szerokiego okresu, bo już od XVI wieku do czasów teraźniejszych. To niesamowite ile kobiety napotykały przeszkód, aby zajmować się czymś co sprawiało im ogromną radość, było ich pasją, niemalże całym życiem.
Warto tutaj wspomnieć, na co zwróciła uwagę pani Agata Komosa - Styczeń, że fascynacja naszymi górami Tatrami miała bardzo duży związek ze sztuką i literaturą. Pisarze, malarze, kompozytorzy to oni zafascynowani folklorem i kulturą Podhala spowodowali, że Zakopane stało się miejscem spotkań bohemy.
Jestem pełna podziwu dla ogromu pracy jaki został tutaj włożony do przygotowania materiału tekstowego. Możemy poznać wiele sylwetek kobiet, o których przyznam szczerze wcześniej nie słyszałam, a ich zapał i dążenie do wyznaczonych celów jest pełne podziwu. Nie starczyło by mi tutaj miejsca, żeby skupić się na każdej z nich, więc koniecznie zapoznajcie się z tą pozycją, bo „siła jest kobietą”.
Nie jest tu tylko mowa o zdobywaniu szczytów, wyznaczaniu nowych tras, ale również o speleologii (nauce o jaskiniach), co przykuło moją uwagę. Ile trzeba mieć w sobie odwagi, żeby dokonywać takich rzeczy, jestem pod ogromnym wrażeniem działań Zofii Steckiej, Ditta Kicińska, czy Izabelli Luty.
Autorka wspominała o fakcie, iż kobiety nie były traktowane przez mężczyzn, jak równy z równym, co mnie wcale nie dziwi. Niestety w innych „branżach” też można to zauważyć. Na szczęście powoli się to zmienia, ale bardzo często panie muszą dokonać zdecydowanie więcej, żeby zostały zauważone…
Bardzo spodobało mi się określenie „wyznawca”, o którym mówiła Małgorzata Jurewicz. To osoba, która podporządkowuje swoje życie wspinaniu - to prawdziwa pasja i oddanie.
Miejsce kobiet jest na szczycie. Bo gdzieżby indziej?
Ach, co to była za fajna książka! Napisana lekkim, powieściowym stylem historia kobiecego taternictwa, które początki miało już w XVI wieku. Historie taterniczek, które chodziły w góry nie tylko czysto rekreacyjnie ale i po to by zdobywać szczyty w celach sportowych. Dosyć ciekawie odmalowane ówczesne męskie spojrzenie na kwestię taternictwa wśród płci pięknej.
,,Sam pomysł, że kobieta może uprawiać sport, w XIX wieku wydawał się szalony. Dość powiedzieć, że jazda na rowerze była kobietom stanowczo odradzana, uważano, że mogła spowodować napady histerii. Mogła też wywołać całą masę nieprzyjemnych dla niektórych panów konsekwencji - takich jak na przykład większa samodzielność i mobilność małżonki".
Straszne, prawda? Ciekawe co na takie dictum powiedziałaby Maja Włoszczowska?
W książce sporo cytatów z zakresu wypraw w Tatry zaczerpniętych z innych źródeł, ale bynajmniej książka nie jest przez to mniej ciekawa. Nie jest to dzieło naukowe ale pozwala w pewnym stopniu wyrobić sobie obraz na kwestię kobiet w górach.
Polecam. Naprawdę ciekawa lektura nie tylko o taternictwie kobiet ale także o tym jak przez lata wykuwał się feminizm i niezależność płci pięknej.
Żaba czuje się znudzona sobą i swoim stawem. Pewnego dnia spotyka jednak mysz. Dzięki wspólnej wędrówce stopniowo odkrywa piękno otaczającego świata i...
Dzieci nie są chodzącymi ideałami - mimo że każdy rodzić z pewnością by tego chciał. Dzieci mają uczucia, dzieci mają emocje, dzieci mają potrzeby, dzieci...
Przeczytane:2022-06-18, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2022, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2022, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku, Książki XXI wieku, 12 książek 2022, 26 książek 2022,
Kobiety, które zdobyły, w życiu coś dla nich jest wyjątkowe. Aby poczuć ten niezwykły kunszt ryzyka należy się o tym przekonać poznając po kolei, jaki to jest nie lada trudny fizyczny wyczyn, odwaga i prawdziwe ryzyko pokonania osobistego lęku, słabości, by na końcu tej ciekawej zapowiadającej się podróży powiedzieć sobie to właśnie, że tego oczekiwaliśmy od życia.
Można zadać wiele pytań przed dokonaniem najważniejszego wyboru nad zainteresowaniami, które wywołują wiele pozytywnych i negatywnych emocji, przemyśleń, czy ja naprawdę tego chcę, co mi to da, czy wytrzymam ten trudny czas, czy wrócę, co powie rodzina, czy poczuje, się lepiej mając na względzie to, że podjęte decyzje o podróży nie kieruje nami ktoś, egoizm, czy sława, która lubi z czasem zapanować nad życiem kobiecym, by być nieco lepszą od mężczyzn w pokonaniu ich na wytrzymałość.
To siła, która przyciąga, bo chce się poczuć spokój, chęć udowodnienia, że potrafię, nie boję się. Pozostawia to przeważnie taki niesmak, czy warto podjąć się działania pod wpływem impulsu i chęci, wyboru, które bywają nieprzewidywalne.
Przed takim trudnym życiowym wyzwaniem były i są wszystkie występujące główne bohaterki oraz bohaterzy, mężczyźni w książce autorstwa Pani Agaty Komosa-Styczeń pt. ''Taterniczki. Miejsce kobiet jest na szczycie''.
Należy docenić autorkę za całokształt twórczej pracy, gdyż nie było dla niej proste opisać historię kobiet, które nie zawsze mają chęć opowiadać o swoich zainteresowaniach, wymagało to od nich powrotu do wspomnień, przypomnienie, jak rozpoczynały się wędrówki i jak przebiegały, kto im pomagał, czy miały przewodnika, ile czasu trwały, z jakim nastawieniem psychicznym podchodziły do tych wypraw, które dla wielu z nas odbiorców są czymś, co nie doceniamy w zwykłej codzienności i ich skromności wiedząc o tym, że mogły one narażać swoje życie na utratę.
W każdej opisywanej historii jest coś niezwykłego. Odkrywamy siłę kobiet i to, że z jaką to chciały pokonać słabości, cieszyć się życiem, wyruszać i zdobywać małe i duże szczyty.
Książki tej nie czyta się szybko, nie posiada ponumerowanych rozdziałów, zamieszczony w niej tekst jest wyrazisty ułatwiający czytanie.
Elementem dodatkowym tej książki są zaprezentowane piękne fotografie z początków wypraw oraz z tych, które na obecną chwilę są kontynuowane, piękną twardą okładkę nawiązującą do tytułu książki.
Miłośnicy gór zdobędą więcej wiedzy na temat nazw tras, poznają historię, która dla wielu z tych kobiet to był początek rywalizacji, chwil przebywania razem, a momentami chciały sprawdzić się, jak to jest, gdy chce się mieć swoje pięć minut, gdy ma się tak niebezpieczne zainteresowania.
Czytanie tej książki sprawiło mi przyjemność, bo mogłam bliżej przyglądnąć się, z jakim entuzjazmem i zaangażowaniem autorka podjęła się przedstawienia prawdziwego odsłonięcia obrazu wypraw taterniczych.
Warto przeczytać tę książkę.