Opowieść o ludziach, którzy dla zaspokojenia swych potrzeb nie cofną się przed niczym. Miłość do kobiet konkuruje tu z miłością do ziemi, a nikt nie jest tym, za kogo się podaje. I każdy ukrywa przed światem gorzką tajemnicę.
Na początku dwudziestego wieku kilkuletni Zefiryn Zarządca, zmuszony przez swojego wuja, bierze udział we włamaniu do kościoła. Ma za zadanie ukraść słynny na całą okolicę Cudowny Obraz. Samotna noc w pustym kościele w oczekiwaniu na dogodny moment wywiera wpływ na jego dalsze losy.
Ponad sto lat później do Starszego Folwarku przyjeżdża Paweł, życiowy bankrut, wnuk Zefiryna. Młody mężczyzna nigdy nie mieszkał na wsi i nie wyobraża sobie przyszłości wśród pól i lasów. Z pomocą przychodzi mu stary sąsiad, syn wielkiej i niespełnionej miłości Zefiryna. Krok po kroku uczy Pawła pracy na roli. Jednak nie robi tego całkiem bezinteresownie.
Zefiryn i Paweł. Dziadek i wnuk, którzy nigdy się nie poznali. Dwaj żyjący w dwóch różnych światach mężczyźni, których oprócz więzów krwi łączy coś jeszcze - tajemnica rodzinna. Dwie przenikające się historie, pełne namiętności i walki z trudną codziennością. I w tle kobiety, które kochają i są kochane.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2017-03-16
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 302
Kiedy przed niespełna rokiem sięgnęłam po „Listy z dziesiątej wsi” pamiętam, że miałam mieszane uczucia, ale sama fabuła powieści bardzo mi się podobała. Teraz przyszła pora na drugą część sagi mieszkańców dziesiątej wsi i muszę przyznać, że „Tajemnica…” w stu procentach spełniła moje oczekiwania.
Wcześniej czytaliśmy o losach kobiet z rodziny Cichych – Beaty i jej babci Basi, zapoznaliśmy się z osobliwą korespondencją z lat wojny i okupacji. Tym razem poznajemy bliżej sąsiada Cichych – Pawła Zarządcę oraz jego dziadka, nieżyjącego już Zefiryna, który przed laty stał się miejscowym dziwakiem i postrachem wsi. Historia rodziny Zarządców, czy raczej Sianowskich (jak się powinni nazywać) pełna jest sekretów i niedopowiedzeń. Wydaje się nawet, że od wieków krąży nad nimi swego rodzaju fatum, a może piętno, przed którym próżno się bronić. Zawikłane losy, błędy przodków i trudny charakter dziedziczony z pokolenia na pokolenie nie ułatwia obecnemu dziedzicowi majątku – Pawłowi rozliczenia się z demonami przeszłości. A mimo to mężczyzna próbuje odkreślić grubą kreską przeszłość i zacząć wszystko od nowa…
„Tajemnicę dziesiątej wsi” przeczytałam dosłownie jednym tchem. Moim zdaniem jest ona równie ciekawa, jak „Listy…”, ale o wiele lepiej skonstruowana. Tym razem nie ma sztucznego podziału na części i zbędnych suchych cytatów, a przeszłość płynnie przeplata się z teraźniejszością. Wydarzenia intrygują i budzą niepokój. Ciekawość bierze górę i wyjaśnienie tajemnicy po prostu nie pozwala odłożyć książki na później. Napięcie budzi emocje, a poplątane losy dwóch żyjących po sąsiedzku rodzin frapują i wywołują rumieńce. Bohaterowie są prawdziwymi ludźmi z krwi i kości, a ich skomplikowane życie nosi wszelkie znamiona realizmu. Zalety i wady polskiej wsi widoczne są jak na dłoni.
Bardzo podobała mi się właśnie taka koncepcja powieści i chętnie wybrałabym się ponownie do Starego Folwarku i Zwierzyńca, których mieszkańcy mają jeszcze na pewno wiele do opowiedzenia.
Kontynuacja „ Listów z dziesiątej wsi „ jakoś mnie szczególnie nie porwała. Jest to raczej uzupełnienie tamtej historii , dopełnienie zakończenia, które było nieoczekiwane i pozostawiło niedosyt. Spodziewałam rozwiązania zagadki sprzed lat a zamiast tego autorka opisała te same zdarzenia co poprzednio z tą tylko różnicą , że są opisane z perspektywy Pawła. Nic nowego to do całej historii nie wniosło a wprost przeciwnie jego osobiste wynurzenia sprawiły, że główny bohater wydał mi się jeszcze mniej sympatyczny. Próżno szukać w powieści dynamicznej akcji a schemat jest podobny do poprzedniej części, jedynie nie ma sztucznego podziału . Tam Olszanowska przedstawiła historię babci i wnuczki tu natomiast skupiła się na mężczyznach Pawle i jego dziadku Zefirynie. Wydawało mi się, że lektura zapowiada się równie ciekawie , ale o ile tam smaczku dodały listy z przeszłości, których tu nie ma to powolne odkrywanie tajemnicy nie wywoływało we mnie emocji . O wiele bardziej interesowały mnie mroczne losy i analiza psychologiczna postępowania Zefiryna niż współczesne losy Pawła bo nie miałam ochoty na przeżywanie tej samej historii tylko z innego punktu widzenia. Nie mniej jednak w połączeniu z poprzednią częścią tworzy spójną całość, chociaż brakowało mi subtelności z pierwszej części. Do samej fabuły może nie miałabym większych zastrzeżeń, gdyż mnie wciągnęła, ale autorka niedbale prowadzi narrację co psuło mi przyjemność czytania. Natomiast bohaterowie są prawdziwymi ludźmi z krwi i kości z niezwykle zawikłanymi ścieżkami życiowymi , co nadaje mim zdaniem powieści realizmu.
Trzeba przeczytać, by poznać całą historię Barbary i Zefiryna oraz jak potoczyły się losy Pawła i Beaty. Polecam obydwie części , pomimo, że trochę pomarudziłam i moje rozważania mają negatywny wydźwięk, ale każdemu ma prawo podobać się coś innego niż mnie i na pewno znajdzie coś dla siebie.
Podsumowując nie jest to banalne czytadło jakich wiele, Olszanowska stworzyła mądrą życiową lekturę. Pokazuje, jak błędy przodków mają ogromny wpływ na losy współczesnych bohaterów, ale także wskazuje, że można walczyć o swoje życie, odcinając się od przeszłości. Zacząć wszystko od nowa nie powielając błędów swoich dziadków i ojców.
" Kochali się.Nawet bardzo.Po prostu za szybko się poddali .Nie potrafili zrozumieć ,że miłość jest też w szarej prozie życia .Tylko trzeba ją odnaleźć."
"Miłość na dziesiątej" wsi to opowieść o różnych obliczach miłości i namiętności. A w tle zmieniające się realia życia na polskiej wsi. Janek Cichy...
Pierwsza część czterotomowej serii o polskich babkach wiejskich, akuszerkach i położnych. Świat dawno już zapomniany, w którym gusła i zabobony walczą...
Przeczytane:2021-03-27, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2021, 12 książek 2021, 26 książek 2021, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2021, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku,
Drugą część powieści dużo lepiej mi się czytało. Książka była dla mnie bardziej interesująca i tajemnicza. Historia przedstawiona tutaj jest z perspektywy Pawła Zarządcy.
Główny bohater jest nieślubnym dzieckiem i mieszka z matką w mieście. Chłopak dobrze się uczy i kreśli się przed nim świetlana przyszłość. Niestety Zarządca popada w nałóg narkotykowy. Ukrywa ten fakt przed wszystkimi ale powoli zaczyna się staczać. Gdy umiera jego dziewczyna Malwina z przedawkowania, jego matka wygania go z domu. Daje mu tylko na drogę 50 zł i akt notarialny. Od tej chwili Paweł staje się właścicielem ziemi i budynków we wsi Starszy Folwark. Przez 5 lat nie może jednak nic sprzedać.
Chłopakowi pomaga jego nowy sąsiad Tadeusz Cichy i jego żona. Ich syn Kuba załatwia mu pracę w magazynie. Paweł sumiennie pracuje. Obserwuje starego Cichego i uczy się od niego życia na wsi. Po roku postanawia zająć się uprawą kukurydzy.
Historia Zarządcy przeplata się z losami jego dziadka Zefira, który jako siedmioletni chłopiec dokonał świętokradzkiej kradzieży cudownego obrazu Matki Bożej Miedniewidzkiej. Od tej pory Zefira zaczynają dręczyć zjawy i upiory. Wyrasta na okrutnego i złego człowieka, którego boją się ludzie.
Niestety książka niezbyt mnie porwała. Ukazana tu historia jest dosyć ciekawa ale niezbyt dobrze napisana. Zawiłe losy bohaterów, błędy które popełniają, ciężki charakter a także pech, który wydaje się ich prześladować tworzą tajemniczą aurę w powieści. Czytając tę część myślałam, że tajemnica się rozwikła, ale niestety nie. Muszę przeczytać trzecią część sagi. Czy polecam? Sama w sobie książka nie jest zła, przedstawia ciekawą opowieść. Musicie sami zdecydować czy sięgniecie po tę pozycję.