Wassmo powraca w wielkim stylu w powieści historycznej.
Głównymi bohaterkami Stulecia są Sara Susanne, Elida i Hj?rdis, czyli prababka, babka i matka Herbj?rg Wassmo. To opowieść o ich życiu, o mężczyznach, których pragnęły mieć albo którzy tylko przypadli im w udziale, o dzieciach, które urodziły.
Jest to również historia małej dziewczynki, która ucieka do stodoły, żeby tam ukryć się przed Nim. Nosi ze sobą żółty ołówek, który ostrzy za pomocą kozika. Używa go do pisania. Ta dziewczynka urodziła się w roku 1942, dokładnie sto lat po swojej prababce, silnej Sarze Susanne, która pozowała pastorowi do portretu anioła. Portret ten stanowił element ołtarza, który do dziś znajduje się w katedrze na Lofotach. Stulecie jest opowieścią o Sarze Susanne, Elidzie, Hj?rdis i Herbj?rg, o ich znoju, wolności i tęsknocie za innym życiem.
,,Jednym zdaniem: Stulecie to mocna lektura w najlepszym znaczeniu tego słowa!"
Marta Norheim, NRK
,,Stulecie to wielka, wielka powieść".
Finn Stenstad, ,,T?nsbergs Blad"
,,Pisarka potrafi stworzyć autentyczny, zmysłowy świat, pełen wyrazistych postaci, które głęboko poruszają czytelnika".
Turid Larsen, ,,Dagsavisen"
,,Jest tutaj wartka akcja, wspaniałe dialogi i wszystko to, czego każdy czytelnik oczekuje. Powieść historyczna, która mocno łapie czytelnika za serce i nie puszcza już do końca".
Siri M. Kvamme, ,,Bergens Tidende"
,,Herbj?rg Wassmo jest jedyną Norweżką, która otrzymała nagrodę literacką Rady Nordyckiej. Od dawna śledzę jej pisarstwo i jestem pełna podziwu dla <>".
Grethe Berge, producent programów ,,Verdt a lese" i ,,P2" .
Przekład na 10 języków.
Herbj?rg Wassmo - wybitna norweska pisarka urodzona w 1942 roku w Vesteralen. Zadebiutowała w 1976 zbiorem wierszy Skrzydlaty zespół, zasłynęła jednak jako autorka znakomitych powieści, w tym dwóch trylogii poświęconych dwóm bohaterkom: Torze i Dinie. Wielokrotnie nagradzana, otrzymała między innymi prestiżową nagrodę literacką Rady Nordyckiej, Nagrodę Krytyków, Nagrodę Księgarzy oraz Nagrodę im. Amalie Skram. Najbardziej znanym jej dziełem jest Księga Diny, która została zekranizowana w roku 2002. Herbj?rg Wassmo napisała również wiele nowel i sztuk teatralnych. Jej książki zostały przetłumaczone na dwadzieścia sześć języków, między innymi angielski, niemiecki, francuski, hiszpański, włoski, rosyjski, japoński i hebrajski.
Wydawnictwo: Smak Słowa
Data wydania: 2014-06-19
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 520
W "Stuleciu", które przeczytałam w ramach wyzwania Wspólne czytanie, norweska pisarka Herbjørg Wassmo opowiada historię przodków swojej matki. Głównie skupia się w niej na antenatkach i ich mężczyznach, ale ponieważ to ród bogaty w różnych krewnych więc i oni pojawiają się na kartach książki bardziej, czy mniej wyeksponowani. Bohaterkami opowieści, których losy obfitujące w wielorakie wydarzenia - dobre a także niestety i dramatyczne, Wassmo szeroko zaprezentowała, są : jej prababka Sara Suzane, babka Elida i matka Hjordis. Jest tu również i jej historia, opowiedziana, jak sama pisze, na takich samych warunkach jak wszystkie inne, gdyż stwierdza : "Moje prawdziwe, przeżyte życie nie da się zmienić w literaturę. Nie można z niego zrobić fikcji ani opowiedzieć go jako prawdy".[*] Tak więc otrzymujemy historię fabularyzowaną, ale czy obejmując okres stu lat może ona całkowicie realistycznie oddać wszystkie zdarzenia......oczywiście, że nie, więc jest to historia taka jaką ją widzi sama autorka .
Lubię czytać sagi rodowe a poza tym czuję sentyment do fabuł rozgrywających się w surowym klimacie Norwegii, który mi pozostał po czytaniu powieści Sigrid Undset a także mojej ulubionej książki " A lasy wiecznie śpiewają" więc i tym razem oddałam się z przyjemnością lekturze, w której ta surowość klimatu i środowiska wyraźnie determinuje głównie losy prababki i babki, o których Wassmo w pozbawiony emocji, a jednak poruszający sposób snuje frapującą opowieść. Opowieść o kobietach, które wcześnie wychodziły za mąż i podejmowały trudy wspólnego życia . A mimo wydawałoby się dobrych relacji ze swymi mężami bywało, że czuły się bardzo samotne kiedy nie były tak, jak by tego chciały postrzegane i rozumiane, kiedy ich marzenia i pragnienia rozpływały się w zmaganiu z męczącą codziennością, na którą składały się liczne obowiązki związane z zajmowaniem się domem i przychodzącymi na świat, w krótkich odstępach czasowych, kolejnymi dziećmi. Jest to równocześnie opowieść o kobietach silnych i odpowiedzialnych nie poddającym się przeciwnościom losu.
Najwięcej miejsca w swej książce pisarka poświęca swej babce, Elidzie, którą najwyraźniej podziwia i która jest dla niej źródłem wiedzy o prababce Sarze Suzane, a najmniej swej matce Hjordis, z którą nie ma nigdy dobrego kontaktu, a która nie dostrzega, lub nie chce dostrzegać zachowania swego męża w stosunku do córki. Pisarka nie pisze wprost o tym, że była molestowana przez swojego ojca, ale daje delikatnie to do zrozumienia zastąpieniem formy "ojciec" formą "on". "On", którego się boi, którego unika, przed którym się chowa sama i chowa swoje pamiętniki, które są jej powiernikami, i na którym się mści na swój dziecinny sposób.
Hjordis jest jednakże w pewnym stopniu największą ofiarą swojej matki Elidy, która w okresie terminalnym śmiertelnie chorego męża decyduje się oddać ją jako małą dziewczynkę pod opiekę swej siostry i jej męża, zabiera ją gdy ta jest już przekonana, że są to jej rodzice a matki swej nie poznaje. Ten moment to wielki dramat w życiu matki pisarki. A później, gdy wyjdzie za mąż jej ukochany po czasie również okaże się być zupełnie innym człowiekiem niż mężczyzna, który pisał w czasie wojny do niej czułe listy. To już zupełnie inne małżeństwo, inna rodzina, niż te które Herbjørg zna, rodzina, w której nie czuje się bezpieczna i kochana. To wszystko zaowocuje w jej dorosłym życiu, w którym odcina się od własnej przeszłości, gdyż nie chce jej pamiętać.
"Stulecie" to książka wielowątkowa o wielopokoleniowym rodzie osadzonym w północnej części zimnej i surowej klimatycznie jak i krajobrazowo, ale zarazem pięknej Norwegii. To książka o ludziach zaprawionych w walce o byt i przetrwanie w tych trudnych warunkach, o mężczyznach, dla których morze lub ziemia stanowiły podstawę bytowania ich i ich rodzin. Ale to przede wszystkim opowieść bogata w opisy wzajemnych relacji między bohaterkami i ich mężczyznami, relacji, w których nie brak miłości, wzajemnego porozumienia i szacunku a także i tych sytuacji, w których na te relacje rzucały się różne, długie cienie mniejszych czy też większych problemów i kłopotów.
Historia opowiedziana przez Herbjørg Wassmo jest nie tylko historią jej rodu, to również historia jeżeli nie Norwegii to z pewnością jej społeczeństwa na przełomie wieków. Czytając "Stulecie" zobaczyłam jak zmieniała się Norwegia i jej mieszkańcy a zarazem ich obyczajowość, w tym oczywiście również życie kobiet, które stawały się coraz bardziej samodzielne w decydowaniu o swoim losie. Na przykładzie tego jednego rodu widać wyraźnie jak wielodzietne rodziny, w których jak to Eelida, babka pisarki, bardzo praktycznie zauważyła, że każde z dzieci, które pojawiło się na świecie, stawało się niezbędne, zaczęły zanikać. Hjordis, matka Wassmo, ma już tylko dwoje dzieci i ona sama też tylko dwoje. A przecież te dzieci nawet jeżeli pojawiały się zbyt często i nie zawsze być może radośnie oczekiwane stawały się z czasem wielkim bogactwem nie tylko rodzin, ale i kraju, w którym dzisiaj jest dostatnio, tylko brak w nim norweskich rąk do pracy.
Jak zdążyłam zauważyć nie wszystkim ta powieść przypadła do gustu. Być może jest zbyt obszerna co może nudzić, być może jej bohaterki nie okazują emocji do jakich czytelniczki są przyzwyczajone, ale pamiętajmy, że to chłodne Skandynawki a nie gorące Włoszki, być może zbyt mało w niej tła historycznego, ale to przecież nie powieść historyczna tylko powieść biograficzna nastawiona na ukazanie zmagania się z życiem, które upływało daleko od wielkich wydarzeń o wymiarze politycznym.
Gdyby nie wyzwanie, w którym biorę udział pewno nie przeczytałabym "Stulecia" Herbjørg Wassmo i pewno nic bym na tym nie straciła, ale nie żałuję poświęconego na nią czasu. Jest w niej wiele fragmentów, do których warto powracać. A poza tym zachęciła mnie do poznania jej twórczości.
__________________________
* Herbjørg Wassmo, "Stulecie", Wyd. Smak Słowa, Sopot 2014,przekł. Ewa M.Bilińska, str.12
Są tacy pisarze, przed którymi czytelnik czuje respekt. Samo nazwisko na okładce daje nam poczucie, że oto za chwilę odbędziemy niezwykle (po)ważne spotkanie. Odbiorca szanuje i podziwia dorobek (często dość ubogi, wszak dla takich twórców liczy się jakość, nie ilość), a przede wszystkim styl takiego autora. Doskonałym przykładem może być Herbjørg Wassmo. Imię i nazwisko norweskiej pisarki już wywołuje wielkie emocje, zapowiada świetną prozę, której się nie czyta, lecz z którą się obcuje. Powieści Wassmo to literatura z najwyższej półki, a określenie: klasyka wydaje się jakby niepełne, zbyt ciasne. Należy podkreślić, że „Stulecie” to fikcja literacka, choć oparta na prawdziwych wydarzeniach. Sara Susanne, powieściowa prababka, to postać obca pisarce, ale doskonale pasowała do otwarcia fabuły, była dobrym punktem wyjścia do opisu losów osób istniejących naprawdę, przodków Wassmo. „Stulecie” to literackie, w pewnym stopniu metafizyczne, poszukiwania odpowiedzi dotyczących kobiet z rodu pisarki, dziedzictwa, familijnej historii, która ją naznaczyła, wyryła się w niej. Autorka stawia pytania o intencję działań swoich antenatek, próbuje zrozumieć najtrudniejsze dla nich decyzje, analizuje niełatwe relacje międzyludzkie. Być może pisarka stara się uczyć życia na podstawie historii swoich bohaterek. Każda daje przecież szereg bardzo pomocnych lekcji. Prawdopodobnie u nich szuka wsparcia, drogowskazu, siły. Sara Susanne, Elida, Hjørdis – bohaterki „Stulecia”, każda inna, a jednak wszystkie jakby tożsame. Silne osobowości, dumne, honorowe, rozdarte między obowiązkami a pragnieniami, mocno odczuwające powinności, lecz wewnętrznie buntujące się przeciw narzuconym rolom. Wassmo pokazuje je w określonych sytuacjach: jako żony/partnerki oraz matki/opiekunki. Analizuje wizerunek kobiety w ogóle, w kontekście tych dwóch wymiarów. Pisarka pokazała nieustanną walkę z powinnościami i obowiązkami, jakie natura, społeczeństwo czy nawet same kobiety nakładają swojej płci, oraz toczone wewnętrznie boje z ciałem, fizjologią, z potrzebami. Podkreśliła również, jakie znaczenie mają rodzinne relacje, jak głęboko wpływają na postrzeganie świata i siebie, jak daleko idące niosą skutki. Związki z mężczyznami mają największy wpływ na stosunek matka – dziecko. Każda z tych kobiet czuła się odrzucona przez swoją rodzicielkę, każda również, dla swojego partnera, poświęciła głęboką więź z własnymi córkami. To książka o dziedzictwie, o nieświadomym (lub czasem świadomym) powielaniu pewnych wzorców, myśli czy pragnień, o naznaczeniu przez miejsce i czas, w których żyjemy. Surowy norweski klimat, wszechobecna i wszechmocna natura bardzo silnie wpływają na atmosferę powieści i rodzące się u czytelnika refleksje, uczucia. Wassmo od początku gra niedopowiedzeniami, utrzymuje napiętą atmosferę, a czytelnik coraz bardziej pogrąża się w ciekawości i strachu. Wyczekiwanie na punkt kulminacyjny, na wniosek inny niż ten, który stopniowo się wyłania i przytłacza, przywodzi odbiorcę na skraj emocjonalnego urwiska. Pisarka przedstawiła także obraz metamorfozy kobiecej mentalności – zmiany w postrzeganiu siebie oraz swojej roli w świecie. Już Sara Susanne, ta pierwsza w rodzinnym łańcuchu, choć dość nieśmiało, ale artykułowała pierwsze pragnienia zerwania z dotychczasową misją kobiety – ona marzyła o tym, by wyrażać siebie, odbierała w sobie „strumień myśli z innej osoby” [s. 159]. Wydaje się, że każda kolejna bohaterka tego rodu czuła się nieco obco we własnej skórze, normach, w jakich należało się poruszać. Przełomem było już samo to, że odważyły się myśleć na przekór schematom i zwyczajom. „Stulecie” to książka bolesna, z jednej strony za sprawą wstydu, z którym autorka postanowiła się zmierzyć, z drugiej – ponieważ ostateczna konkluzja, jaka z niej wypływa, jest taka, że jesteśmy więźniami swojego życia, które w głównej mierze jest nam narzucone. A gdy nie godzimy się z rolami, czujemy inaczej, niż trzeba czy wypada – zabijają nas wyrzuty sumienia, poczucie winy.
Piękna saga rodu silnych kobiet. 5 postacie które poznajemy na kartach powieści nieco uwikłanych w życie jakby wykraczających po za czasy w których przyszło im żyć. Wychodzą za mąż nie koniecznie z miłości, rodzą dzieci pracują i walczą o przestrzeń dla siebie. Niesamowita gradka. Jak zwykle portrety stworzone przez autorkę są głębokie, autentyczne można w nich odnaleźć cząstkę siebie.
Trylogia Diny składa się ze znakomitych tomów prawdziwych arcydzieł literatury norweskiej. Księga Diny, Syn szczęścia i Dziedzictwo Karny tworzą...
Nagroda Księgarzy Norweskich przyznawana za najlepszą książkę dekady (1990) ,,Syn szczęścia" jest drugą, długo oczekiwaną częścią kultowej norweskiej...