Stulecie to solidny kawał prozy, wymagający sporo czasu i skupienia.
Bohaterka jest jednocześnie autorką powieści obejmującej sto lat dziejów pewnej norweskiej, niezmiernie licznej rodziny. I nie jest to, bynajmniej, Sto lat samotności. Przeciwnie, od bohaterów się tu aż roi, bowiem każda z kobiet występujących na kartach tej historii wydaje na świat co najmniej ośmioro dzieci - z imionami nie do zapamiętania.
Całość zaczyna się właśnie do Herbjorg, która swoją pisarską przygodę rozpoczęła już w dzieciństwie, gryzmoląc kawałkiem ołówka w starym zeszycie w tajemnicy przed Nim - zapewne ojcem. Swoją pasję pisania, a raczej tworzenia pamiętnika, pielęgnuje przez całe życie, a jako już dorosła osoba postanawia opisać losy kobiet ze swojej rodziny - począwszy od prababki, a na sobie skończywszy.
Właściwa fabuła zaczyna się zatem w połowie dziewiętnastego wieku od zamążpójścia babki autorki. Zostajemy zaproszeni do norweskiego miasteczka, gdzie klimat jest surowy, a jakże, domem z licznym potomstwem zajmuje się zaś samotna wdowa, która raczej liczy na to, by możliwie najszybciej wydać córki za mąż. Wystarczy zatem prezent i list do pierwszego mężczyzny, który się nadarzy, by Sara Susanne znalazła nowy dom u boku mężczyzny, którego w zasadzie nie zna. Jeśli jednak ktoś spodziewa się mrocznych tajemnic, przemocy w rodzinie i głęboko skrywanych zbrodni, niech lepiej sięgnie po norweskie kryminały.
Stulecie to zaś po prostu saga rodzinna, próba znalezienia przez autorkę własnych korzeni, których upatruje przede wszystkim w poprzedzających ją kobietach: Sarze Susanne, Ellidzie i Hjordis, a więc prababce, babci i matce. Dostrzega swe podobieństwo do nich, ale stara się także zrozumieć motywacje, próbując odtworzyć warunki ich życia. A te z pewnością łatwe nie były. Babcia wychowywała dziesięcioro dzieci, zajmując się jednocześnie chorym na serce mężem. W pewnym momencie musiała oddać część dzieci innym ludziom, by móc towarzyszyć małżonkowi w szpitalu.
Kobiety opisywane przez Wassmo są pełnowymiarowe, starają się wyjśćpoza schemat, w który wtłacza je kultura, jednak – jak się w efekcie okazuje – są przede wszystkim wielokrotnymi matkami. A jednak radzą sobie doskonale. Są cierpliwe, czułe i kochające, znajdując przy tym czas na wszystko. Choć, oczywiście, nie mają aż takich życiowych i zawodowych aspiracji, jak kobiety współczesne.
Powieść ma tak zwany szeroki oddech, gdyż pokazuje losy licznej rodziny na tle przemian społecznych w Norwegii, skupiając się przede wszystkim na kobietach i ich tradycyjnej roli. Nie ma tu jednak buntu feministycznych powstań i narzekania. Jest za to codzienne zmaganie się z przeciwnościami losu. Ciche życie milionów kobiet na całym świecie.
Podczas pogrzebu wnuczka Diny, młoda Karna, wygłasza mowę i wyznaje dwie zbrodnie, których dopuściła się jej babka: zabójstwo własnego męża oraz Rosjanina...
Trylogia Diny składa się ze znakomitych tomów prawdziwych arcydzieł literatury norweskiej. Księga Diny, Syn szczęścia i Dziedzictwo Karny tworzą...