Pełna magii i humoru powieść o tym, że każdy z nas chciałby zostać odnaleziony.
O sile przyjaźni i miłości, o zbiegach okoliczności przynoszących nadzieję i drugich szansach, które należą się każdemu.
Starzejący się pisarz, Anthony Peardew, po śmierci ukochanej żony zaczyna zbierać i katalogować przedmioty zgubione przez innych. Jego pierwszym zaskakującym znaleziskiem jest puszka po ciasteczkach z ludzkimi szczątkami, pozostawiona w pociągu. Czując, że ma coraz mniej czasu, przekazuje w testamencie swojej zaufanej asystentce Laurze osobliwą kolekcję wraz ze szczególnym zadaniem - kobieta ma oddać odnalezione przez niego przedmioty ich właścicielom. W wypełnieniu tego pozornie niewykonalnego zadania pomaga jej ogrodnik Freddy, a także Sunshine, urocza dziewiętnastolatka z zespołem Downa, która przejawia wyjątkowe zdolności w odgadywaniu, skąd pochodzą przedmioty. Nikt nie przypuszcza, jaką lawinę nieprzewidzianych zdarzeń uruchomi to nietypowe ostatnie życzenie Strażnika rzeczy zagubionych.
Jednocześnie w domu coraz silniej zaznacza swoją obecność duch żony pisarza - Theresy, która także próbuje przekazać swoją ostatnią wolę...
Powieść Ruth Hogan docenili dziennikarze, wydawcy i czytelnicy na całym świecie - została bestsellerem ,,The Sunday Times", a prawa do jej tłumaczenia sprzedano do prawie 30 krajów. Tylko w samej Wielkiej Brytanii kupiono ponad 500 tysięcy egzemplarzy.
Jeśli lubisz klimaty z La La Land, zakochasz się w powieści Ruth Hogan!
Ruth Hogan - studiowała anglistykę na University of London. Przez 10 lat pracowała w dziale HR w administracji publicznej. Po wypadku samochodowym, a później po przejściu terapii nowotworowej, zajęła się pisaniem. Mieszka w wiktoriańskiej willi z mężem i psami, lubi kolekcjonować drobiazgi. The Keeper of Lost Things (2016) jest jej debiutancką powieścią.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2018-06-20
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: The Keeper of Lost Things
Triumf prostoty
Choć wakacje dopiero się zaczęły, nie mam wątpliwości, że "Strażnik rzeczy zagubionych" będzie jedną z najlepszych letnich lektur. Ba! Wiem, że będzie to jedna z najlepszych książek przeczytanych w tym roku i na pewno znajdzie się w końcoworocznym podsumowaniu!
Nic nie zapowiadało tego, że powieść Ruth Hogan tak bardzo mnie zachwyci. To nieprawdopodobne, że przy tak niewielkim skomplikowaniu fabuły i postaci można osiągnąć tak znakomity efekt. "Strażnik rzeczy zagubionych" jest niezwykle ciepłą, pełną uroku plątaniną ludzkich losów i historii, paletą osobowości, w której nawet czarne charaktery wzbudzają sympatię (lub przynajmniej uśmiech na twarzy czytelnika). Zwyczajni (niezwyczajni) bohaterowie – mijamy ich na przystankach autobusowych, spotykamy w sklepie, oglądamy w lustrze – chwytają za serce. Mogło być kiepsko, mogło być kiczowato, ale autorka obroniła powieść prostotą, humorem i – co najważniejsze – siłą uczuć. Ruth Hogan niewątpliwie zna umiar i doskonale wie, w których momentach uniknąć przesady (by nie przesłodzić).
Dawkowałam, oszczędzałam, jak tylko można. Byle dłużej cieszyć się urokiem tej historii, byle jak najdłużej móc zagłębiać się w losy różnych bohaterów. A uwierzcie mi, jest się w czym zagłębiać. Zwykłe-niezwykłe opowieści – piękne w swojej prostocie, magiczne i urzekające, a mimo to autentyczne. Trudno znaleźć mi inną powieść, która niosłaby w sobie taki ładunek ciepła i pozytywnej energii. Jedyne co przychodzi mi do głowy to to, że powieść Ruth Hogan jest literackim przeniesieniem "Amelii" lub "Po prostu miłość"; z takim samym ładunkiem tkliwości i wrażliwości, która nie jest nadmuchana i patetyczna.
"Strażnik rzeczy zagubionych" jest powieścią jak kubek ciepłego kakao z pianką, jak babcina drożdżówka z lukrem. Idealna by rozkoszować się nią w słoneczne, leniwe popołudnia, doskonała na jesienną pluchę, lub zimowe otulenie kocykiem – ciepła, urocza, podnosząca na duchu, dająca nadzieję i przynosząca ukojenie. Jeśli do tej pory nie sięgnęliście po powieść Ruth Hogan, nadróbcie to koniecznie. Dajcie się oczarować.
Przeczytane:2018-06-25, Ocena: 5, Przeczytałam,
Nie ocenia się książki po okładce, ale okładka „Strażnika rzeczy zagubionych” przyciąga uwagę, jest piękna, tajemnicza i trochę magiczna. Czy taka jest cała powieść? Zapraszam :)
Starzejący się pisarz, Anthony Peardew, po śmierci ukochanej żony zaczyna zbierać i katalogować przedmioty zgubione przez innych. Jego pierwszym zaskakującym znaleziskiem jest puszka po ciasteczkach z ludzkimi szczątkami, pozostawiona w pociągu. Czując, że ma coraz mniej czasu, przekazuje w testamencie swojej zaufanej asystentce Laurze osobliwą kolekcję wraz ze szczególnym zadaniem — kobieta ma oddać odnalezione przez niego przedmioty ich właścicielom. Nikt nie przypuszcza, jaką lawinę nieprzewidzianych zdarzeń uruchomi ostatnie życzenie Strażnika rzeczy zagubionych.
Zanim zaczniecie czytać „naparzcie sobie pysznej herbatki”. Powieść otuli ciepłem, rozgrzeje, a Wy rozpłyniecie się w aromacie niezwykłych historii zwyczajnych — niezwyczajnych przedmiotów. Książka jest piękna, niesamowicie pozytywna, emocjonalna i dość oryginalna.
Fabuła toczy się głównie w willi Padwie, miejscu przepełnionym zapachem róż, oazie dla pogubionej w swoim życiu Laury. Tak jak jest wspomniane w opisie, kobieta otrzymuje bardzo odpowiedzialne i z pozoru niewykonalne zadanie. Bo jak znaleźć właścicielkę zielonej gumki do włosów czy niebieskiego guzika od płaszcza? A prowizoryczna urna, w której znajdują się ludzkie prochy? To dopiero wyzwanie. Otoczona przyjaciółmi – Freddym i Sunshine podejmuje się tego niełatwego zadania. Myślę, że podobnie jak ja pokochacie Sunshine. Dziewiętnastolatka, która sama o sobie mówi, że ma swój zespół. Szczera, prostolinijna i obdarzona niezwykłą intuicją dziewczyna, jest bardzo jasną postacią tej książki.
Współczesna historia przeplatana jest opowieścią o młodym wydawcy Bomberze oraz jego przyjaciółce (imię). Co łączy oba te wątki, oczywiście nie zdradzę, ale to dość oryginalne połączenie, więc zachęcam Was, abyście sami je zgłębili. Autorka w powieści ukazała wachlarz relacji i emocji. Mamy miłość głęboką i prawdziwą, taką aż po grób, przyjaźń, braterstwo dusz oraz przywiązanie, wręcz rodzinną więź, jaka powstaje między człowiekiem a zwierzęciem podczas wspólnego mieszkania pod jednym dachem.
W „Strażniku” głównymi bohaterami wcale nie są ludzie. To zagubione rzeczy, które pozornie pozbawione jakiejkolwiek wartości, kryją w sobie różne historie. Niekiedy radosne wspomnienia o czasie dzieciństwa, niekiedy bolesne, bprzywodzące na myśl utratę kogoś bliskiego. Po lekturze na pewno inaczej spojrzycie na ulicznego „śmiecia”. Ta książka jest magiczna – tak jak magiczne potrafi być życie.