Wydawnictwo: OFICYNA
Data wydania: 2013-06-21
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 448
Zagłębiając się w tę książkę lądujemy w Capówce, wiosce gdzieś na wschodzie, którą co rusz nawiedzają stwory ze słowiańskiej mitologii. Gdyby nie stara Słaboniowa, z mieszkańcami byłoby krucho...
Starowinka żyje samotnie w swojej chałupince, za towarzystwo - jeśli nikt nie zajdzie na harbatę - mając kota Mruczka. Wieści ze świata czerpie głównie gości ze wsi - ale co ma wiedzieć, wie doskonale. Sympatyczna starowinka ma swoje mroczne sekrety, które z czasem przychodzi nam poznać.
Typowo, gdy mówimy o wiejskim bohaterze walczącym ze złem piekielnym, przychodzi nam na myśl Jakub Wędrowycz. Tu nie mamy jednak przerysowanego, rubasznego antybohatera, a skomplikowaną, gorzko prawdziwą kreację postaci, która swoje przeżyła i ma swoje spojrzenie na wiele spraw. Mądra zarówno doświadczeniem, jak i ludową mądrością okazuje się opoką miejscowej społeczności przed tytułowymi spiekładuchami, diabelstwem starym, które do ludzi ciągnie. Mamy tu więc apoteozę mądrości ludowej, tych setek lat tradycji, zwyczajów, podejścia do - jakże trudnego tam właśnie - życia. Czas tam płynie wolniej, w natłoku codziennych obowiązków nowości pojawiają się jakby opóźnione i stłumione.
W parze z tym idzie hołubienie ludowych zabobonów. Pal sześć, gdyby tylko o to ucieleśnienie słowiańskich strzygoniów i im podobnych niechcianych gości chodziło - wszak to miało być istotną częścią treści. Sęk tkwi w postaciach duchownych - czy to zakonnic, czy księży - gdzie charaktery rysują się w ciemnych barwach, bądź to mściwością, bądź łakomstwem malując obraz ludzi słabych, nieskutecznych, nierozumiejących z czym się mierzą. Szczególnie dziwi to w postaci księdza - egzorcysty. Niepohamowanie łakomy, naiwny i zadufany w sobie egzorcyzm prowadzi w bardzo dziwny i powierzchowny sposób - a przecież kto jak kto, ale ksiądz by uzyskać pozwolenie na egzocyzmy musi wykazać się nieprzeciętnymi cnotami, siłą wiary i wiedzą. Opisywana bezradność nosi znamiona nie tylko kreacji słabej przeciwwagi dla rozległej mocy protagonistki, bo tu cała wiara odarta zostaje z reprezentacji prawdy - a przecież Bóg jest Prawdą Najwyższą. Wiejski zabobon z kolei ukazuje się w lepszym świetle, zabobonem i przesądem nazywany tylko przez tych nowoczesnych, miastowych, a przecież na wsi to wiedzą swoje. Ile tu potrzeby stworzenia kontrastu, a ile osobistej niechęci, ciężko powiedzieć. Dużo tu też krytyki tych miastowych właśnie - nie tylko z punktu utraty wiary, ale i zerwania więzi z rodziną i pogoni za nieważnymi celami, w oderwaniu od zdrowego rozsądku.
To w zasadzie jedyne co mi trochę zgrzytało, bo styl Autorki porywa pięknym słowem, poetyckim wyważeniem opisów (wieczorne obserwacje i rozmowy z Hendrykiem), wiarygodnością wiejskiego języka i zwyczajów. Lektura mimo spokojnego, takiego zgodnego z naturą i tamtejszym rytmem życia, tempa porywa bez reszty - bałem się, że 10 dni do spotkania nie wystarczy z moim tempem na zakończenie lektury, a jednak!
Rzecz obowiązkowa dla miłośników mitologii słowiańskiej i subtelnej grozy w nie do końca sielskim otoczeniu - ale przecież i watek kryminalny sią tu pojawia!
W niewielkiej wiosce gdzieś na wschodzie Polski mieszka sobie samotnie starsza kobieta Teofila Słaboniowa. Jako jedyna osoba w okolicy zna się na zamawianiu, odczynianiu uroków i tym podobnych rzeczach, które w obecnych czasach są uważane za niechrześcijańskie. Toteż Słaboniowa nie jest osobą ogólnie poważaną przez społeczeństwo, a ludzie przychodzą do niej tylko chyłkiem, gdy nikt nie widzi, i gdy wszystkie inne sposoby okazują się nieskuteczne. Wtedy ona przychodzi, obserwuje, a następnie uwalnia ludzi od strzyg, południc Kozieła czy Kikimory, a przy okazji nieraz poddaje lokalnemu sierżantowi Garcii pomysły na popchnięcie naprzód prowadzonego śledztwa. Bije na głowę inne książki o staropolskich wierzeniach i podaniach, a bardzo realistyczna postać Słaboniowej spaja wszystkie te opowieści w jedną fantastyczną całość.
"Stara Słaboniowa i Spiekładuchy" Joanna Łańcucka
Bardzo mi się podobała ta lektura. Do Capówki zbliża się zło. Jedynie Słaboniowa ma szansę ochronić mieszkańców wioski przed zagrożeniem. Tajemnice mieszkańców, diabeł czyhający, strzygoń, zmora, południca. Stara kobieta, która walczy ze swoimi demonami, która zna się na urokach. Nawiązanie do mitologii słowiańskiej i wierzeń ludowych. Świetnie oddane realia małej wioski, szczególnie język.
Polecam.
Porządna, sympatycznie i z jajem przedstawiona wariacja na temat wiejskiej staruszki która wie więcej, niż się wydaje i więcej, niż chciałby miejscowy ksiądz. Niby temat znany, przynajmniej dla fanów słowiańszczyzny, niby wszystkie stwory już przerobione, a wypada to całkiem przyjemnie.
Zdecydowanie nie są to moje klimaty, lecz książka była w porządku - szału nie ma, ale również nie była to "zła" pozycja. Ogromną zaletą tej książki była tytułowa bohaterka, Słaboniowa, która została świetnie wykreowana i zawsze poprawiała humor, nawet w tych najmniej ciekawych momentach. Uważam, że dobrą decyzją było przeczytanie czegoś "innego niż zwykle", dlatego też będę pozytywnie wspominać tę książkę.
"Stara Słaboniowa..." jest dowodem na to, jak pisarstwo może ewoluować w trakcie jednej książki. Zaczęło się całkiem nieźle, po pierwszym rozdziale miałam wrażenie, że tak, całkiem niezłe czytadło, raczej nie mieszczące się w kręgu moich zainteresowań ze względu na wątek fantastyczny. Po drugim rozdziale uznałam, że jak to same takie opowieści będą, to chyba się wynudzę i mój entuzjazm opadł niemal do samego zera. A później? Później było już tylko lepiej. Z każdą stroną wyłaniał się portret Słaboniowej, coraz bardziej spójny i sensowny, wszystkie wątki powoli zaczynały układać się w całość. Niby zwykła wiejska baba, trochę wiedźma, ale kim była naprawdę Słaboniowa? Kobietą, której wyrządzono krzywdę, oficjalnie uznaną za czarownicę, więc nie wolno jej poważać, ale po cichu wielu uciekało się do niej po pomoc. To kobieta samotna, opuszczona, która nikogo nie obchodzi, nawet za bardzo własnych dzieci. Nikt nie wie przez co przeszła, ale osądzać ją bardzo łatwo. W rezultacie autorka stworzyła portret osamotnienia i braku zrozumienia, nawet ze strony najbliższych. Biedna starowinka żyła we własnym świecie, pomagając jak mogła wszystkim dookoła, a sama pozostając wyalienowana. Bardzo smutny obraz, a jakże prawdziwy. Pewnie wiele takich Słaboniowych jeszcze można spotkać. Książka czytała się bardzo szybko, język trochę przekombinowany, ale nie utrudniało to lektury. Ogólnie całość, wbrew pojedynczym przesłankom, wypadła zadziwiająco dobrze. To ważna lektura.
Ta książka przywróciła mi wiarę w to, że można ciekawie pisać o dawnych słowiańskich wierzeniach. To wszystko, co kłamliwie obiecuje się na okładce np. "Szeptuchy" tu rzeczywiście jest zrealizowane, i to w świetny sposób. Początkowo opowieść mnie nie porwała, pierwsze dwa rozdzialy wydały mi się troszkę niedopracowane, jakby czegoś im brakowało. Jednak dalej jest już tylko lepiej. Mam nadzieję, że autorka wyda jeszcze coś w podobnym klimacie, z większą jeszcze liczbą rozmaitych istot, bo te kilka, które w książce się pojawiły, tylko pobudziły mój apetyt na więcej.
Przeczytane:2022-01-16,
Lubicie książki z elementami wierzeń słowiańskich?
Od jakiegoś czasu zaczęło mnie do nich ciągnąć i jestem zachwycona.
We wsi Capówki mieszka Teofila Słaboń. Starowinka, która pochowała już męża i córkę. Zielarka, której temat sił nadprzyrodzonych nie jest obcy.
Wioseczka w której mieszka dozna ciemności, a nadciągające zło przybierze niebywałe rozmiary.
Zimny wiatr niesie ze sobą smród siarki, w głębi lasu widać czyjeś oczy, dziecko o twarzy starca sprowadza młode dziewczyny na bagna, a strzygoń wychodzi na krwawy żer.
Nasza babuleńka zna te sztuczki, zna podstępki jakim potrafią się kierować.
Wypędzanie zmor, uroki i strzygi to jej specjalność.
Trzeba bronić wioseczki i mieszkańców.
Autorka serwuje nam spotkanie z wierzeniami ludowymi, strzygami, kakimorami oraz ciekawymi zabobonami.
Miesza świat ludzi ze światem duchów.
Ukazuje ludzkie fantazje i tajemnice, które w dziwny sposób potrafią się zmaterializować.
Co takiego kryją malutka wioseczka, że wciąż jest nękana przez siły nieczyste?
Książka podzielona jest na opowiadania, które łącza się w całość, ponieważ nasi bohaterowie przeplatają się w nich.
Kibicujemy aby wszystko się udało i zakończyło sukcesem, aby zapanował spokój i każdy mógł cieszyć się swoim życiem.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki.
Babulka Słaboniowa skradła moje serce. Jej rady, język jak mówiła, anegtowy, wiedza. To wszystko było takie świetne, mieć taką babcię to byłoby wyzwanie. 🙂