Pewnej grudniowej nocy w małym mazurskim miasteczku, gdzie kamieniczki tłoczą się wokół Rynku jak na świątecznej pocztówce, straganiarka Rozalia Wójcik znajduje pod drzwiami swojego mieszkania mały, srebrny węzełek. Blask wpadającego przez okno księżyca oświetla zawiniątko jakąś dziwną, tajemniczą poświatą. Zawartość sekretnej paczki już na zawsze odmieni los kilku osób w miasteczku. Sprawi, że ich życie nabierze sensu. Stanie się to w Wigilię. Przygotuj się i ty na czas cudów. Pełna wzruszeń opowieść o tym, że niemożliwe staje się możliwe, a nadzieja umiera ostatnia.
Wydawnictwo: WasPos
Data wydania: 2022-10-20
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 271
Język oryginału: polski
Czas cudów
Srebrny węzełek-Małgorzata Manelska
W małym miasteczku mazurskim jest rynek otoczony kolorowymi wysokimi na 4 piętra kamieniczkami. A w ich oknach jaśniały blaskiem kolorowe lampki na choinkach. Z głośników z ratusza słychać było świąteczne melodie. Pora grudniowa mieszkańcy powoli przygotowują się do świąt. Owym miastem rządził burmistrz Jacek Mazur… Dla mieszkańców otworzył lodowisko. Po drugiej stronie rynku swoje stanowisko mają starsze państwo: Pani Rozalia -babcia Róża, które sprzedaje własny wyroby (rękawiczki, pyszne ciasteczka, zioła, kwiaty, przyrządzała przepyszne kakao). Była niskiego wzrostu pól na i nieco przygarbiona. Miała okrągłą twarz z dużymi zielonymi oczami, które patrzyły bystro, uważnie obserwowały i sprawiedliwie oceniały. Była bardzo pracowita. Wincenty- Wicek, handlował kozimi serami. Ten był równolatkiem Rozalii. Szczupły, średniego wzrostu. Miał starą wiecznie niezadowoloną twarz. Rozalia i Wincenty od lat tworzyli w miasteczku dosyć specyficzną parę. Wicek i Rozalia nigdy ze sobą normalnie nie rozmawiali wiecznie się przekomarzali, pouczali wzajemnie, burczeli, pokrzykiwali. Róża była uwielbiana przez dzieci. Wicek natomiast był małomówny, gburowaty i burkliwy. Z czasem to się zmieni. Pewnego dnia Rozalia wracając do domu znajduje pod drzwiami srebrnym węzełek a w nim … Blask wpadającego przez okno księżyca oświetla zawiniątko jakąś dziwną, tajemniczą poświatą.
I od tego czasu w jej życiu i innych mieszkańców nastąpi ciąg dziwnych, tajemniczych zdarzeń, które je odmienią. Anna i Paweł Nowiccy to małżeństwo, które prowadzi zastępczą rodzinę: oprócz 2 córek biologicznych Zosi i Basi wychowują jeszcze Kubę, Julka i Jessica oraz przygarnęli malutką Helenkę. Wszystkie dzieci otaczają miłością, opieką starając się im zapewnić nie tylko dobre warunki materialne, ale też dbać o rozwój duchowy pomagając im radzić sobie z wieloma traumami, które przeżyły w swoich rodzinach i są głęboko zakorzenione w ich psychice. Chłopcy są bardzo kochani, ale zbyt nadpobudliwi. Ciągle coś psocą, psują. Nie wynika to z ich złej woli. Tak kochają ciocię i wujka, że potrafią przyznać się do winy „zapłacić za szkody własnym kieszonkowym”. Jessica tęskni bardzo za swoją mamą do tego stopnia, że gdy ona zjawia się przed szkołą idzie z nią nie wracając do domu na noc. Zdarzenie to spowodowało niepokój rodziców lęk, zgłaszają zaginięcie na policję. Jednocześnie całe miasteczko szuka dziewczyny. Bardzo mocno angażuje się od Rozalia (Mateusz w spódnicy). Dzieci roznoszą ulotki o zaginięciu. Na szczęście Wszystko dobrze się kończy.
Magda i Marcin Markowscy są właścicielami lokalnego biura nieruchomości którzy bardzo pragną dziecka. Każdą utratę dziecka Magda bardzo przeżywa. Magda poznaje Jessicę w momencie, gdy dokuczają jej koledzy, a przez nią zaprzyjaźnia się z Anną. Dowiaduje się, że prowadzi ona rodzinny dom zastępczy. To bardzo podbudowuje Magdę. Pragną z Marcinem adoptować dziecko. Wigilia to noc pełna niespodzianek magii radości i zgody. To noc cudów.
Dziękuję Book-Tour Czytamdlaprzyjemnosci za umożliwienie mi przeczytania książki. To był piękny czas spędzony z ta lekturą. Autorka w sposób przystępny, ciepły (pomimo zimowej aury) ukazała życie bohaterów, ich problemy problemiki. Srebrny węzełek w klimacie
bożonarodzeniowym to piękna wzruszająca historia, skłaniająca do refleksji o miłości ,przyjaźni i nadziei .
To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, słyszałam o jej wcześniejszych powieściach, jednak nie miałam okazji czytać, postanowiłam to zmienić przy okazji "Srebrnego węzełka". Do sięgnięcia po tą książkę zachęcił mnie ciekawy opis i klimatyczna okładka, która bardzo przyciąga wzrok. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekki i przyjemny, co sprawia, że książkę czyta się naprawdę szybko. Fabuła została w interesujący sposób nakreślona, przemyślana i równie dobrze poprowadzona, a bohaterów ciekawie wykreowani, to postaci, które z powodzeniem moglibyśmy spotkać w rzeczywistości i w wielu kwestiach się z nimi utożsamić. Na szczególną uwagę zasługują młodsi bohaterowie, którzy totalnie skradli moje serce. Autorka w swojej powieści porusza wiele ważnych i życiowych tematów, między innymi temat bezpłodności, wychowywanie się w rodzinie zastępczej czy też samotność, które wywołują w Czytelniku całą paletę emocji. Pani Małgosia skupia się tutaj na relacjach międzyludzkich, więziach rodzinnych pokazuje jak ważna jest troska, wsparcie, bezinteresowna pomoc i empatia. Autorka niezwykle barwny i magiczny sposób oddaje klimat świąt, miałam wrażenie jakbym towarzyszyła bohaterom w tym ważnym dla nich czasie. "Srebrny węzełek" to poruszająca, wartościowa historia, która skłania do refleksji nad własnym życiem i jest pełna życiowych mądrości i prawd. Miło spędziłam czas z tą powieścią i chętnie w przyszłości sięgnę po kolejne powieści autorki. Polecam!
Co roku w święta dzieją się cuda, przyjeżdża dawno niewidziana rodzina, skłóceni sąsiedzi wreszcie zaczynają rozmawiać lub ktoś dowiaduje się, że wreszcie zostanie rodzicem, to wszystko sprawia, że zaczynamy bardziej wierzyć w to, że grudniowa magia jednak istnieje.
Srebrny węzełek to historia o mieszkańcach pewnego mazurskiego miasteczka, których los połączył w niesamowity sposób. Bohaterami są Rozalia Wójcik, starsza pani, która dorabia sobie na straganie, sprzedając własne wyroby oraz Wincenty Wróbel, starszy pan właściciel kóz, który również prowadzi swój stragan. Kolejnymi bohaterami jest rodzina Nowickich, Anna i Paweł mają dwójkę swoich córek oraz czworo dzieci, jako rodzina zastępcza oraz Magda i Maciej Markowscy małżeństwo, które bardzo chciałoby mieć dzieci, niestety im się to nie udaje.
Jest to na pewno historia, która rozgrzewa serca, jedna z tych, która chwyta swą prostotą, są tutaj przedstawione historie, z którymi większość ludzi zmaga się na co dzień, bezpłodność, nieposłuszne dzieci, gonitwa za pieniędzmi czy samotność. Jednocześnie pokazuje wiele pozytywów bezwarunkowa miłość, wsparcie, opieka czy pomoc, bardzo podoba mi się poruszony temat rodziny zastępczej i adopcji, ta opowieść pokazuje, że dzieci są różne i pochodzą z różnych środowisk, ale dzięki wsparciu i miłości każde z nich może wyjść na ludzi.
Jest to jedna z tych książek, która chwyta za serce i sprawia, że sami zaczynamy zastanawiać się nad własnym życiem i jesteśmy bardziej wyczuleni na problemy innych, jest tutaj wiele wątków, więc tak naprawdę każdy czytelnik może dostrzec w bohaterach cząstkę siebie lub kogoś nam bliskiego. Uwielbiam takie historie, które wywołują ciepło w moim sercu, jest to idealna książka na jeden wieczór, która sprawi, że poczujemy spokój, a na naszej twarzy zagości uśmiech.
To już druga, tegoroczna książka świąteczna, jaką miałam okazję przeczytać. I kolejna publikacja Autorki, której miałam już przyjemność czytać w przeszłości. A jakie są moje wrażenia po lekturze? O tym opowiem w dalszej części mojej opinii.
Jest grudzień. Wieczorową porą, jak co dzień po pracy, do domu wracała Rozalia Wójcik. Znalazła pod drzwiami swojego domu srebrny węzełek, z którego bił nietypowy blask. To, co znajdowało się w środku odmieniło losy wielu osób już na zawsze... Czy cuda się zdarzają? Jaką moc ma magia świąt Bożego Narodzenia? Co wydarzy się w Wigilię? Odpowiedzi na pytania, znajdziecie podczas czytania.
Pani Małgorzata po raz kolejny zabrała nas ze sobą na Mazury. Sprawiła, że już od pierwszych stron polubiłam się z bohaterami. Wspólnie z nimi przygotowywałam się do Świąt Bożego Narodzenia i odkrywałam to, co nieznane. Autorka w tej historii ukazała nam bardzo ważne uczucia, jakimi są : miłość, radość, smutek, tęsknota oraz przyjaźń.Zwłaszcza o pierwszym, najsilniejszym z uczuć, dowiadujemy się jak wielką ma w sobie moc. Jak mocno, każdy z nas jej potrzebuje. Nie liczą się więzy krwi ani wiek, bo najważniejsze jest to, że mamy wokół siebie osoby, które nas kochają, i które my kochamy. Wtedy niestraszne są nam wszelkie problemy, bo wiemy, że wspólnie poradzimy sobie ze wszystkimi zmartwieniami.
Muszę przyznać się Wam do jeszcze jednej rzeczy. Ta pozycja podobała mi się też bardzo dlatego, ze jedną z głównych bohaterek jest Pani Rozalia. To imię ma dla mnie znaczenie szczególne, ponieważ tak ma na imię moja córeczka. ☺Dlatego, książkę czytałam z jeszcze większą przyjemnością.☺
Uważam, że ta książka jest wspaniałym przykładem świątecznej historii, w której miłość ma ogromne znaczenie. Okres Świąt wyzwala w nas specjalne endorfiny, które powodują, że jesteśmy pełni optymizmu i wiary. Ta magia jest właśnie w tym czasie najbardziej odczuwalna. A jeżeli uwierzymy w świąteczne cuda, mogą się zadziać naprawdę niesamowite rzeczy. O tym jest ta pozycja. O cudach, wierze, przyjaźni i miłości. Jeśli lubicie książki świąteczne, szukacie w nich ciepła, miłości oraz tej odrobiny magii, sięgnijcie po nią koniecznie. Ja jestem zachwycona i to kolejna publikacja, która trafia na listę moich ulubionych 🎄🎄 POLECAM 😍😍 Przyznaję 10 ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10 punktów a Wydawnictwu WasPos dziękuję za egzemplarz do recenzji.
❄Po całym roku bieganiny i ogarniania swojego życia uświadamiamy sobie,że to koniec roku.Także bohaterowie tego doświadczają.
Połączenie histori kilku rodzin i osób łączący się w jedna wspólna całość pokazuje,że czas przed świetami może przynieść wiele emocjonujących i niezapomnianych chwil.
Problemy codzienne z dziećmi,czy niespełnione marzenia są zmartwieniami codziennego dnia.
Nie warto zamartwiać się z trudnej sytuacji,tylko działać,aby było lepiej.Sposób pozytywnego myślenia powoduje,że inaczej spojrzymy na świat i będziemy się cieszyć z małych rzeczy.
Powieść udawadnia,że życie potrafi zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie.
Siła miłości i pomocy do innym ludzi daje poczucie wartości i chęć do dalszego działania.To historia skłaniająca do refeksji nad naszym życiem.Jeden mały węzełek przyczynia się do szczęścia wielu osób.Potrzeba tylko wiary i chęci do zmian.
Książkę czyta się z zapartym tchem,by poznać tajemnice tytułowego „węzełka” i jego role w magiczną moc.
Odkrywanie całej historii jest emocjonujace i bardzo ciekawe.Przekonajcie się,że grudniowy czas może zmienić życie wielu ludzi-tylko trzeba otworzyć się na to,co oferuje nam los.
Sięgając po powieść poczujecie klimat świat i związanym z nim magicznym czasem.
Ja gorąco Wam polecam książkę
Małgorzata Manelska - autorka książek to autorka, której wszystkie książki posiadam w domowej bibliotece, i które polecam z czystym sumieniem. Dzięki niej odkrywam historię krainy wielkich jezior, a bohaterowie jej książek oraz ich losy już chyba na zawsze pozostaną w mojej pamięci. "Srebrny węzełek" to najnowsza, tym razem obyczajowa książka, z akcją osadzoną oczywiście na Mazurach, tyle że bez nawiązań do historii regionu, rozgrywającą się w okresie przedświątecznym. Autorka porusza w niej ważne tematy, nad którymi przez komercjonalizm świąt i ciągły pęd mało kto się zastanawia. W tej pięknej, pełnej wzruszeń, wartkiej akcji oraz humoru historii przypomina, że nie dla wszystkich czas oczekiwania na święta Bożego Narodzenia jest radosnym okresem. Szczególnie dla osób starszych (co stanowi jeden z pobocznych wątków), ale i dzieci, które nie obchodzą ich z biologiczną rodziną. Pani Małgorzata zwraca na ten fakt uwagę obrazując życie rodziny zastępczej. Rolę, jaką odgrywają w życiu tych dzieci tymczasowi opiekunowie oraz przysposobione rodzeństwo. Jak ci pierwsi na nowo próbują obudzić zaufanie do dorosłych, zapewnić im bezpieczeństwo, dać namiastkę tego, czego nie zaznały w rodzinnym domu i nie chodzi tu oczywiście o rzeczy materialne. Takich ludzi, jak i stworzonych przez autorkę - Anna i Paweł Nowiccy - nie jest wielu, bowiem trzeba sobie zdać sprawę, że to zawsze są dzieci z deficytami, z bagażem trudnych doświadczeń, potrzebami i problemami, na których również skupia uwagę. Trudno też rozstać się z dziećmi, które obdarzy się uczuciem, dlatego nie każdy nadaje się do stworzenia dla nich domu. Rodziny adopcyjne, jak i rodziny zastępcze wychowują dziecko innych rodziców. Te dwie formy opieki zasadniczo się od siebie różnią. Pod wpływem pewnych wydarzeń, na adopcję decydują się kolejni bohaterowie książki - Magda i Marcin Markowscy, choć by adoptować dziecko muszą przejść długi proces, który tu także zostaje wspomniany. W obu przypadkach ludzie ci to prawdziwi aniołowie, zmieniający czyjeś życie na lepsze. Pojawiają się też inne dobre dusze. Para staruszków, która podbiła moje serce - Rozalia Wójcik i Wincenty Wróbel, potwierdzający stwierdzenia: "kto się czubi ten się lubi", czy "stara miłość nie rdzewieje". Zawartość srebrnego węzełka, które starsza pani znalazła pod drzwiami swojego mieszkania odmieni nie tylko jej los, ale i kilku osób w miasteczku, w tym wspomnianych Nowickich i Markowskich. Co takiego zatem skrywa owy srebrny węzełek? Tego dowiecie się z lektury, natomiast powiem Wam, że tworząc te dwie postacie Pani Manelska zwraca uwagę na to, czego potrzebują seniorzy i do czego mogą być zdolni. A uwierzcie, pomimo sędziwego wieku są zdolni do wielu rzeczy, i to takich, na które niejedna młodsza osoba by się nie odważyła.
Czytając opis wydawcy, wiedziałam, że będzie to inna opowieść niż te, które autorka wydała wcześniej, lecz i tym razem jestem zachwycona. Z pewnością ta historia zadowoli fanów powieści świątecznych i zdecydowanie jest umileniem oczekiwania na sagę "Nawłociowe wzgórze". Może też być idealnym prezentem na nadchodzące mikołajki lub pod choinkę. Jeśli jeszcze nie poznaliście pióra Pani Małgosi, to śmiało możecie zacząć od tej pozycji, a później koniecznie przeczytajcie pozostałe, których recenzje znajdziecie w postach KNM.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwo WasPos
Pewnej mroźnej grudniowej nocy straganiarka Rozalia Wójcik znajduje na schodach kamienicy, w której mieszka zawiniątko. Zawartość nietypowego pakunku na zawsze odmieni losy kilku rodzin m.in. samej Rozalii oraz Magdaleny i Marcina Markowskich.
Ten rok wyjątkowo obfituje w książki zimowo-świąteczne. Z jednej strony cieszę się z tego, bo książek nigdy za wiele... Z drugiej strony zastanawiam się czy starczy mi czasu by je wszystkie przeczytać przed Świętami. W końcu trzeba mierzyć swoje siły na zamiary. Na szczęście na razie po książki zimowo-świąteczne mogę sięgać bez większego stresu, bo na stosiku hańby nie ma ich tak dużo. Przynajmniej tak jest w tej chwili...
Nie będę ukrywał, że do tej pory miałam farta i każda kolejna historia tego typu była ciekawa. Nie inaczej było ze Srebrnym węzełkiem, która nie skupiała się na pseudoświątecznych problemach typu za mała liczba ozdób, potraw czy prezentów. Tę książkę określiłabym jako życiową , słodko-gorzką historię opowiadającą o zwyczajnych ludziach mających radości i troski. Ich domowe obowiązki przeplatały się z magią Świąt rozumianą niekoniecznie jako coś nadnaturalnego. Tę magię tworzyli dobrzy, chętni do pomocy ludzie.
W Srebrnym węzełku poznajemy jedną z rodzin zastępczych, która pragnie dla swoich dzieci wszystkiego co najlepsze. Jednak niełatwa przeszłość dzieciaków nieustannie daje o sobie znać.
Mam nadzieję, że nawiązanie do tego ważnego tematu w przyszłości przyniesie owoce. Może będzie więcej rodzin pragnących dać dom poturbowanym przez los dzieciakom? Przecież każde z nich zasługuje na wszystko co dobre. Prawda?
Czytając książkę z satysfakcją odnotowałam, że wyraźnie poprawił się warsztat pisarski autorki. Kilka lat temu czytając jedną z jej wcześniejszych książek miałam drobne zastrzeżenia co do jej stylu pisania. Tutaj nawet gdybym chciała, nie mogłabym się do niczego przyczepić.
Srebrny węzełek to klimatyczna i w gruncie rzeczy przyjemna lektura, ale nie brakuje w niej poważnych życiowych tematów. Oprócz codzienności w rodzinie zastępczej poruszono temat adopcji dzieci i sposobów na wyłudzenie pieniędzy od starszych osób. Zdecydowanie trudno doszukać się w niej płytkich zachwytów okresem bożonarodzeniowym. Nie znajdziemy w niej ton lukru, ale historię, która mogłaby zostać napisana przez samo życie. Moim zdaniem Srebrny węzełek to książka wręcz idealna na czas, który zbliża się do nas nieśpiesznym krokiem.
Rok 1968. Marzenie młodziutkiej Kasi Skrockiej o wielkim świecie spełnia się. Dziewczyna załatwia w nielegalny sposób paszport i zaproszenie, by wyjechać...
Jest wiosna 1945 roku. Dwudziestosześcioletnia Stefania Popielarczyk przyjeżdża wraz z siostrą i jej rodziną do Groß Leschienen. Dziewczyna kilka miesięcy...
Przeczytane:2023-12-28, Ocena: 5, Przeczytałam,
"Wicek, myślałam, że umrę, jak zobaczyłam ten węzełek na podłodze! W niedzielę była pełnia, księżyc tak jasno świecił (...), że w pierwszej chwili pomyślałam, że dzieje się cud..."
Ach! Co to za klimatyczna historia, w sam raz na świąteczny czas. Czytałam ją z prawdziwą przyjemnością i taką błogością w sercu. Gdy za oknem pogoda stroiła sobie żarty, "Srebrny węzełek" okazał się bezpieczną przystanią, która roztoczyła przede mną iście bożonarodzeniową scenerię. I nie chodzi tu tylko o warunki atmosferyczne, ale przede wszystkim o ciepło wylewające się z kart książki i wpływające prosto do spragnionego magii serca. Żal było mi rozstawać się z tymi bohaterami, po prostu żal...
Akcja zimowej powieści Małgorzaty Manelskiej toczy się wokół tytułowego srebrnego węzełka, tajemniczego pakunku znalezionego przez wiekową już Rozalię. Wydarzenie to pociąga za sobą liczne zmiany i to nie tylko te widoczne gołym okiem, ale przede wszystkim duchowe przeobrażenia, dokonujące się na naszych oczach. Czasem gubimy się w naszym życiu i nie potrafimy odnaleźć właściwej drogi. Potrzeba bodźca, który pchnie nas w odpowiednim kierunku, zwróci uwagę na nieistotny dla nas do tej pory szczegół. Tak było i tym razem. Z pozoru nieprzyjemne zdarzenie dało w efekcie ciąg miłych wypadków, które zaowocowały prawdziwym szczęściem i spełnieniem.
Choć "Srebrny węzełek" ma pozytywny wydźwięk, nie brak tu też pełnych wzruszenia scen. Autorka nie unika trudnych tematów, wręcz przeciwnie, otwarcie pisze o porzucaniu dzieci i konsekwencjach tego czynu. Przywołuje problem pijaństwa rodziców skutkujący brakiem odpowiedzialności za małe istoty wymagające opieki i troski. Zwraca uwagę na tęskniące serca porzuconego potomstwa, które gotowe jest o wszystkim zapomnieć w zamian za odrobinę zainteresowania. Przeraziło mnie to, ta przeogromna potrzeba dzieci bycia zaakceptowanym j przynależnym do kogoś.
Tematy te, choć smutne, wcale nie pogłębiają ciężaru tej historii. Owszem, zwracają uwagę na pewne istotne kwestie, jednak bardzo szybko do głosu dochodzą pozytywne wibracje. Duże znaczenie ma tutaj dwójka bohaterów: Wincenty i Rozalia (określana przez lokalną społeczność mianem "ojca Mateusza w spódnicy"), którzy umiejętnie rozładowują nagromadzone na kartach książki napięcie. Nie bez znaczenia są tu również krótkie opisy nadchodzących wydarzeń na początku każdego rozdziału, utrzymane w żartobliwym tonie. Dzięki tego typu zabiegom autorce udało się przemycić do książki wiele ważnych treści, przy jednoczesnym zachowaniu lekkości lektury.
Zaczynając książkę miałam pewne obawy, że będzie ona zwykła, taka powszednia. Bałam się, że nie poruszy mojego serca jak poprzednie tytuły tej autorki. W sumie to nawet nie jestem w stanie stwierdzić z czego ten lęk wynikał. Wiem jedynie, że był całkowicie bezpodstawny, gdyż "Srebrny węzełek" bezapelacyjnie zdobył moje serce i z ogromną przyjemnością będę go polecać wszystkim miłośnikom wzruszających historii.
Moja ocena 9/10.