Przyszłość. Świat, jaki znamy, od dawna nie istnieje. Społeczność zamknięta została pod potężną Kopułą 144. Pozbawiona znacznej części historii, wiedzy i osiągnięć technologicznych swoich przodków, rozwinęła własny obraz społeczeństwa i kultury. Nie ma zwierząt ani roślin, są tylko ludzie i drożdże, z których produkuje się niemal wszystko. I jest jeszcze Tech – superkomputer wymyślony po to, by nad wszystkim czuwał, poznawał ludzi i skutecznie ich chronił. Inspektor Jonton Mart jest szarym urzędnikiem CorpPolicji w zamkniętej i najnowocześniejszej części kopuły. Pewnego dnia dostaje niecodzienne zadanie: ma sprawdzić adres w dystrykcie niższej kategorii i wyjaśnić zagadkę z nim związaną. Co kryje się za tajemniczym adresem? Jak wygląda świat przyszłości? Czy ludzkość znowu znalazła się na skraju zagłady? I czym tak naprawdę jest Tech – maszyną, a może bogiem?
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2015-10-14
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 134
Lubię klimaty science fiction, może nie należą one do moich faworytów, ale lubię je i z chęcią po nie sięgam, jeśli się nadarzy okazja, a "Sprawa Jontona" własnie taką okazją się stała. Podchodziłam do niej z mieszanymi uczuciami, bo to cieniutka książeczka, zaledwie sto czterdzieści stron. I o czym można napisać, mając tak niewielkie pole?
Tomasz Dziedzic stworzył ciekawy świat, a przynajmniej próbował. Niby mamy tę nową rzeczywistość, pełną nowych pomysłów. Jest ona naprawdę ciekawie opisana, jednak dostajemy na jej temat jedynie suche informacje. Dowiadujemy się od bohaterów, jak działa Kopuła, w jaki sposób funkcjonują ludzie, ale nie widzimy tego. Otrzymujemy teorię, ale bez ukazania w praktyce. Ponadto brakło mi podstaw, odpowiedzi na pytania jak, kiedy i dlaczego. Wymagający czytelnik może być nieco zawiedziony tym faktem.
Jeśli chodzi o bohaterów mamy niezwykle wąski zakres. Znajdziemy tu naszego inspektora Jontona Marta, jego towarzysza, detektywa Hana Jatodara i garstkę bohaterów epizodycznych, których mogę wyliczyć na palcach jednej dłoni. Można by sądzić w takim razie, że dzięki temu, lepiej będzie się można na nich skupić, ale dawało mi się, że postacie są by...być, tak po prostu. Nie zagłębiamy się w nie, niewiele się o nich dowiadujemy, nie znamy ich motywów, wydają się papierowe.
Śledztwo zaczyna się już od pierwszych stron i tak właściwie to tylko wokół niego powinna skupia się książka. W trakcie czytania jednak zauważyłam, że akcja obiera rożne kierunki, coraz bardziej oddalając się od początkowego założenia i prowadząc nas w zupełnie inne strony. Historii nie można odmówić nagłych zwrotów akcji i szybkości działania autora. Mamy ciekawą intrygę, niebanalną i skomplikowaną i mimo że później schodzi ona na dalszy plan, została dobrze poprowadzona.
Tomasz Dziedzic ma całkiem przystępny styl, choć poważnym zarzutem jest rażąca obojętność. W trakcie czytania nie czułam żadnych emocji, żadnego napięcia, a jedynie taką nijakość. Miejscami miałam problem z przebrnięciem, ponieważ czytało się ciężko i trzeba się odpowiednio skupić. Zawiłości i niejasności nie raz zawitały do mojej głowy, zmuszając mnie do powtórnego przeczytania fragmentu albo wysilenia szarych komórek.
"Sprawa Jontona" posiada potencjał i myślę, że byłby on wykorzystany, gdyby książka miała większa objętość, bo sto trzydzieści stron to zaledwie opowiadanie, w którym nie można się wystarczająco rozwinąć. Jednak ostatecznie bardzo miło spędziłam czas z tą lekturą i jeśli komuś nie przesadzają niedociągnięcia, a jest zainteresowany, niech sięgnie po książkę.
------
http://mojeksiazki-ola.blogspot.com/2015/10/sprawa-jontona-tomasz-dziedzic.html
Przeczytane:2016-12-22, Ocena: 3, Przeczytałem, Mam,
Wizja przyszłości, w której jedyne co pozostało to ludzie i drożdże, z których produkuje się większość rzeczy.
Historia dzieje się pod Kopułą 144, w której mieszkańcy żyją już od setek a może nawet tysięcy lat, z nie do końca wiadomych powodów. Po świecie, który znamy, nie pozostało wiele, nie ma już zwierząt, ani nawet roślin. Książki można zobaczyć jedynie w muzeach, a drewno, jak i wiele innych materiałów oraz minerałów, jest czymś niezwykle cennym i rzadkim. Sama Kopuła 144 jest podzielona na 7 dystryktów. Te z kolei dzielą się na jeszcze biedniejsze, wewnętrzne (od 4 do 7) oraz bogatsze, czyli zewnętrzne (1 do 3). Są tak sklasyfikowane głównie ze względu na przydatność oraz zamożność ich mieszkańców. Im niżej dany dystrykt się znajduje, tym gorsze warunki w nim panują. Ogromne różnice można zauważyć już pomiędzy dystryktem 3 i 4. Wewnątrz kopuły panują ściśle określone zasady, które dotyczą choćby ubioru czy fryzury. Nie są one mimo wszystko całkowicie respektowane w biedniejszych strefach, ze względu na to, że sektory wewnętrzne rządzą się własnymi prawami. Mieszkańcy każdego regionu znacznie różnią się od siebie, jednak większość z nich łączy zamiłowanie do przenoszenia się w tzw. Tech. Jest to maszyna, która w połączeniu ze specjalnymi substancjami służy ludziom do osiągania innego stanu świadomości. Jeśli chodzi o bohaterów, nie ma ich zbyt wielu, jest to zaledwie dwie główne postacie oraz kilka epizodycznych. Tytułowy charakter, Jonton Mart to inspektor 4 stopnia pochodzący z trzeciego dystryktu. Nigdy nie zajmował się zadaniami w terenie, jednakże otrzymuje takie zlecenie od swojego tech-naczelnika. O sprawie wiadomo niewiele, a miejsce, do którego musi się udać, znajduje się w czwartym dystrykcie. Wszystko wskazuje na pomyłkę, mimo to, Jonton, który zawsze pragnął zostać prawdziwym detektywem z przeszłości, podejmuje się tego wyzwania. W rozwiązaniu zagadki będzie mu pomagał detektyw Han Jatodar, który całe życie spędził w czwartym dystrykcie, zdobywając w ten sposób wiedzę na temat wszystkich stref. Dzięki niemu Jonton dowie się wielu rzeczy, o których nie miał do tej pory pojęcia, a te z kolei doprowadzą go do celu. Niestety, żadna z postaci nie jest zbyt przekonująca. Zarówno Jonton, Han, jak i pozostali bohaterowie są raczej słabo opisani i sztuczni. Nie dowiadujemy się zbyt dużo ani o nich, ani o tym, co nimi kieruje. Fakt, że Han wie o świecie praktycznie wszystko, a Jonton prawie nic, nie był do końca wiarygodny. Podobnie dzieje się ze światem pod Kopułą 144. Teoretycznie, zdobywamy wiele informacji na jego temat, jednak czuć niedosyt oraz brak głębi. Sama akcja dzieje się bardzo szybko, przez co nie ma miejsca na postoje czy złapanie oddechu. Być może dzieje się to w zbyt zawrotnym tempie, ponieważ wiele zagadek zostaje rozwiązanych w kilku akapitach. Zdarza się, że początkowo nasz bohater nie ma o czymś pojęcia, by nagle, kilka zdań później, być już u celu. W książce pojawiają się różne wątki, takie jak bunt religii przeciw systemowi, czarna wizja przyszłości czy powszechneco by było, gdyby maszyny stały się zbyt inteligentne. Język oraz składnia zdań w niektórych miejscach, nie do końca pasują do wykreowanego świata, jednak mogą to być tylko moje odczucia. Na pewno nie jest to książka wybitna czy bardzo dobra. Trzeba raczej ocenić ją jako przeciętną. Jest to spowodowane głównie tym, że historia jest zdecydowanie za krótka. Gdyby bohaterowie zostali nieco lepiej opisani, świat zyskał trochę więcej życia, a akcja została rozpisana bardziej szczegółowo i przemyślanie na pewno pozytywnie wpłynęłoby to na ocenę. Przeczytanie Sprawy Jontona może nie będzie stratą czasu (mimo wszystkich niedociągnięć czytało się całkiem dobrze i przyjemnie), ale na pewno nie zostanie nam w pamięci na dłużej.
Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://niefantastycznie.blogspot.com/2016/12/historia-detektywa-jontona.html