Oliwia, młoda autorka powieści romantycznych, odczuwa coraz większe niezadowolenie ze swojego życia. Problemy rodzinne i brak sukcesów literackich to tylko część jej zmartwień.
Najwięcej frustracji przysparza jej relacja z Czarkiem, która zupełnie nie przypomina ognistych romansów, jakie Oliwia opisuje w swoich książkach. W ich sypialni od dawna wieje chłodem, a Czarek zdaje się robić wszystko, by każdą chwilę spędzać w zaciszu własnego biura.
Szukając ucieczki od codziennych problemów, Oliwia zaczyna eksperymentować ze świadomym śnieniem. Fantastyczne, szalone sny przynoszą jej zapomnienie i ulgę. W każdym z nich pojawia się jednak tajemniczy mężczyzna o imieniu Miron, który z biegiem czasu staje się zadziwiająco realny. Wkrótce rzeczywistość zaczyna się niebezpiecznie mieszać z wytworami kobiecej wyobraźni...
Jolanta Kosowska i Marta Jednachowska
Matka i córka. Pozornie dzieli nas sporo. Dwa pokolenia, dwa temperamenty, dwie dusze. Łączą nas więzy krwi, ta sama wrażliwość, miłość do zwierząt i pasja podróżowania. No i ta książka.
Jolanta Kosowska, autorka szesnastu powieści, z zawodu lekarka.
Marta Jednachowska, miłośniczka koni i lekarka weterynarii.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2023-10-20
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 398
Ilustracje:Tony Ross
"Pamiętaj, żeby zawsze wracać tam, gdzie na ciebie czekają."
Ostatnie wieczory uprzyjemniała mi książka "Spotkamy się we śnie" Jolanty Kosowskiej i Marty Jednachowskiej. Przyznam, iż dopóki nie zapoznałam się z informacją umieszczoną na okładce książki nie zdawałam sobie sprawy, że Marta Jednachowska to córka poczytnej pisarki. Wiadomość ta jeszcze wzmogła moją ciekawość, którą rozbudziła już wcześniej opinia jednej z bookstagramerek. Jak się okazuje, zachwyty koleżanki nie były przesadzone. "Spotkamy się we śnie" to naprawdę świetna książka, zaskakująca nietuzinkową fabułą i oryginalnym zakończeniem. Oj, finał wprowadził mętlik w mojej głowie: sprawił, że zaczęłam zastanawiać się nad tym, jak powinno wyglądać prawdziwe uczucie.
Ale, zacznijmy od początku.
"Spotkamy się we śnie" to powieść, w której znajdujemy historię początkującej pisarki Oliwii, która pozostaje w związku z Czarkiem, mimo stale rosnącego niezadowolenia z tego faktu. To znaczy, kobieta wciąż zdaje się wierzyć w swoją miłość do partnera, jednak jego zachowanie coraz częściej przysparza jej zmartwień. W momencie, gdy pojawia się myśl czy warto dalej być razem, bohaterce zaczyna się śnić tajemniczy mężczyzna. Co ciekawe, odwiedza on Oliwię co noc, a każde kolejne spotkanie dostarcza kobiecie coraz więcej emocji. W międzyczasie bohaterka zaczyna interesować się świadomym śnieniem i stopniowo wprowadza zdobytą wiedzę w życie.
Czy jej związek z Czarkiem przetrwa próbę, na jaką został wystawiony?
Kim jest Miron i jaką rolę odegra w życiu Oliwki?
Tego warto dowiedzieć się z lektury powieści.
Jeśli o mnie chodzi, od pierwszych stron wpadłam w tę powieść po same uszy. Nie mogłam się powstrzymać przed ciągłym czytaniem, mimo późnej pory i natłoku innych obowiązków. Historia opowiedziana przez autorki na kartach "Spotkamy się we śnie" idealnie wpasowała się w mój gust czytelniczy: wątek romansowy i ta lekka doza świata nadprzyrodzonego. Uwielbiam książki, w których pewne elementy wymykają się logicznemu pojmowaniu. Tak właśnie jest w tym przypadku. Kwestia oniryzmu odgrywa w powieści znaczącą rolę, jednak nie jest to rzecz, którą możnaby jednoznacznie zaszufladkować. Wprowadza do powieści składniki trudne do określenia, przez co cała historia nabiera innego wymiaru.
Osobiście, wprost przepadam za tego typu opowieściami.
Tematyka snów zainteresowała mnie również z tego względu, że swego czasu sama próbowałam świadomie sterować sennymi marzeniami. Choć nie odniosłam na tym polu takich sukcesów jak Oliwka, zdarzyło mi się świadome śnienie i przyznam, że jest to naprawdę fajna rzecz. Miałam również możliwość nawiązać więź z jednym z bohaterów moich snów, z tym że, początkowo obcy mężczyzna okazał się być znanym aktorem 😄 niestety, specyfika snów i nasze możliwości z tym związane wciąż są nie do końca zbadane, dlatego też tematyka ta wzbudza zainteresowanie wielu ludzi. Od zawsze, to co pozostawia wiele wątpliwości i możliwości nadbudowana rzeczywistości cieszy się dużym zainteresowaniem.
Przyznam, że "Spotkamy się we śnie" zdobyło moje serce. Uwielbiam pióro Jolanty Kosowskiej, a połączenie go z młodym rozwijającym się talentem, nadało książce świeżości i nutki niepewności, związanej z obecnością kogoś nowego. Jak dla mnie, to spotkanie było naprawdę udane.
Szczerze polecam! 😍
Moja ocena 9/10.
„Spotkamy się we śnie” to książka napisana w duecie przez Martę Jednachowską oraz Jolantę Kosowską. Przyznam szczerze, że nie miałam okazji czytać wielu książek pisanych w duecie, a zdecydowanie są one intrygujące. Wnoszą świeży powiew, coś nowego, połączenie dwóch stylów, a to może okazać się ciekawym połączeniem.
Oliwia to młoda kobieta, która jest pisarką. Jej twórczość skupia się na romansach, w których zaczytują się kobiety żądne wspaniałych miłosnych historii, które z reguły kończą się happy endem! Mogłoby się wydawać, że autorki piszące właśnie takie powieści z pewnością muszą być w swoim życiu niezwykle szczęśliwe i czerpać inspiracje z własnych doświadczeń. W przypadku Oliwii nic bardziej mylnego. Kobieta czuje się niezwykle samotna, mimo iż mężczyzna, z którym się związała, cały czas jest obok. Niestety jednak jest obok, a nie z nią. Czarek ucieka bowiem w pracę, w której spędza większość czasu, unikając kobiety. Dodatkowo rodzinne problemy, zastój w pisaniu, to nagromadzające się kłopoty, z którymi Oliwia przestaje sobie radzić. Kobieta nie czuje się szczęśliwa i próbuje w swoim życiu znaleźć ukojenie. Właśnie to popycha ją do zgłębienia tematu świadomych snów, którymi zaczyna się interesować, a z czasem stosować w swoim życiu. Jest to swego rodzaju ucieczka kobiety przed codziennością. Oliwia po nabyciu tej umiejętności z czasem coraz bardziej zatraca się w snach, które powoli zaczynają zastępować jej rzeczywistość. Spotyka w nich również mężczyznę, który staje w jej życiu bardzo ważny. Miron, który jest wytworem wyobraźni kobiety, staje się jej spełnieniem marzeń, o którym nie przestaje rozmyślać. Dodatkowo w otoczeniu kobiety pojawia się Tomek, który, podobnie jak ona jest pisarzem. Odnajdują wspólną nić porozumienia, bardzo dobrze im się rozmawia, co w jeszcze większym stopniu odsuwa kobietę od Czarka.
W książce znalazły miejsce również elementy fantastyczne, co nie do końca przypadło mi do gustu, gdyż raczej stronię od tego gatunku w literaturze. Niemniej jednak sam pomysł na książkę, jak również jego realizacja okazała się dla mnie bardzo ciekawa i wciągająca.
Osoba głównej bohaterki niestety momentami mnie irytowała, gdy zaczynała traktować sny, realnie, jak swoje życie, z którego małymi krokami się wycofywała, zaczynając żyć tym, co działo się w snach!
Dla mnie książka była ciekawym połączeniem, czymś nowym. Nigdy nie spotkałam się ze świadomymi snami, które zdecydowanie okazały się dla mnie intrygującą nowością. Autorki uświadamiają jednak czytelnikowi, jak cienka jest granica między jawą a snem. Jak szybko możemy zatracić się w tym, co nierealne i sprawić, że nasze życie zmieni się nie do poznania. Książka intryguje i wciąga czytelnika, lawirując na krawędzi, zastanawiamy się, co przyniesie los i jakie będą dalsze losy Oliwi. Mnie sam pomysł na książkę, jak również całość historii bardzo przypadły do gustu, choć nie ukrywam, że pewne wątki były dla mnie irytujące. Stąd moja nieco obniżona ocena książki, ale jak wiadomo każdy ma swój gust i dobrze jest samemu przekonać się, czy Wam historia Oliwi, która zaczęła mieszać swoje realne życie z sennym, przypadnie do gustu! Wielkim atutem jest styl książki, który jest lekki, przyjemny i czyta się bardzo przyjemnie i szybko.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi sztukater.
🫧 „sᴘᴏᴛᴋᴀᴍʏ sɪę ᴡᴇ śɴɪᴇ” ᴊᴏʟᴀɴᴛᴀ ᴋᴏsᴏᴡsᴋᴀᴍᴀʀᴛᴀ ᴊᴇᴅɴᴀᴄʜᴏᴡsᴋᴀ🫧
Istnieją rzeczy, których nawet nie potrafimy sobie wyobrazić.
▪𝗥𝗘𝗖𝗘𝗡𝗭𝗝𝗔 ▪
Sny przenoszą nas do zupełnie innej rzeczywistości. Jedne są przyjemne, drugie lekko straszne. Ale mimo wszystko nie mamy wpływu na to co się nam śni. Tak było w przypadku głównej bohaterki książki „Spotkamy się we śnie”. Oliwia za każdym razem kiedy zasypiała śniła tak realnie, że zatraciła się w tych doznaniach całkowicie. W ten sposób kobieta uciekała przed problemami życia codziennego i jedyne co chciała robić to spać, aby móc żyć życiem ze snu. Fantastyczne, szalone sny przynoszą jej zapomnienie i ulgę. W każdym z nich pojawia się jednak tajemniczy mężczyzna o imieniu Miron, który z biegiem czasu staje się zadziwiająco realny. Wkrótce rzeczywistość zaczyna się niebezpiecznie mieszać z wytworami kobiecej wyobraźni…
To pierwsza taka książka, która miesza sny z rzeczywistością. Autorki stworzyły naprawdę oryginalną historie, gdzie zmyślony świat przenikał się z tym realnym tworząc czytelniczy taniec zmysłów. Świadomie śnienie pomogło Oliwi ucieć od problemów. Jednak cienka granica między snem, a jawą była bardzo cienka, bo łatwo się było w tym zatracić. Autorki poprzez tę historie uświadamiają nam pewną prawdę! A mianowicie przedstawiając historie Oliwii, na jej przykładzie pokazują, że o związek należy dbać cały czas. Trzeba pielęgnować relacje, bo gdy przestajemy to robić, związek umiera. Nie można zapominać, że poza pieniędzmi pracą i karierą jest ta druga osoba, która nas kocha i trzeba jej okazać miłość, szacunek i przede wszystkim bliskość.
Nie spodziewałam się, że fabuła książki będzie taka rozbudowana. Działo się naprawdę dużo, przez co nie mogłam się oderwać od lektury. Opisy snów były tak barwnie napisane, że z łatwością można było sobie zobrazować całą akcje z głowie.
„Spotkamy się we śnie” to słodko-gorzka historia, w której bohaterowie muszą zmierzyć się z nieprzewidzianymi sytuacjami. Jak już wspominałam ta historia idealnie sprawdzi się na leniwy wieczór. A bohaterowie dostarczą wam dużą dawkę emocji i niezapomnianych przeżyć. Bardzo życiowa, bolesna i zarazem piękna historia.
„To my decydujemy o tym, co dla nas jest iluzją, a co prawdą.”
Sen jest ważnym elementem naszego życia, gdyż między innymi to od niego zależy nasze zdrowie. Ważnym jego elementem są marzenia senne, których najczęściej nie pamiętamy po obudzeniu. Zasypiając nie wiemy, w jakiej rzeczywistości znajdziemy się za chwilę, ale bywa też tak, jak u bohaterki książki „Spotkamy się we śnie”, że jawa miesza się ze snem, w którym też nie brakuje zmartwień, ale wszystko wydaje się łatwiejsze.
Oliwia Lotka jest popularną pisarką romansów. Na jej spotkania autorskie przychodzi zawsze wiele fanów jej twórczości. Niestety jej życie prywatne coraz bardziej chyli się ku upadkowi. Nie ma wsparcia u swego partnera Czarka, ani nie może liczyć na zrozumienie ze strony matki. Oboje uważają, że zawód pisarki nie jest tym, który warto wykonywać, gdyż nie gwarantuje odpowiednich dochodów finansowych. Z Czarkiem tworzą związek od ośmiu lat, ale już dawno proza życia wkradła się między nich i coraz bardziej oddalają się od siebie.
Dla Oliwii zawsze sny były ważnym elementem życia. Stara się je zapamiętywać i analizować. To wyrobiło u niej umiejętność świadomego śnienia, co pozwala jej odpocząć od przyziemnych, codziennych spraw. W jednym z kolejnych snów poznaje tajemniczego mężczyznę, który wybawia ją z opresji. Ma na imię Miron i początkowo jest do niej nastawiony niezbyt sympatycznie. Jednak z czasem, w kolejnych snach poznają się bliżej, a ona orientuje się, że Miron jest dla niej kimś więcej, niż tylko postacią ze snu.
Po raz pierwszy spotkałam się romansem, w którym dużą rolę odgrywa tzw. OOBE, czyli świadome śnienie. Jest to z pewnością coś nowego, świeżego i odbiegającego od standardowej formy romansu. To wyróżnia tę powieść od dotychczasowych książek pani Jolanty Kosowskiej, nie tylko ze względu na temat, ale też dlatego, że napisała ją razem ze swoją córką, Martą Jednachowską. Obie panie świetnie się uzupełniają, wiec trudno jest rozróżnić, którą część pisała mama, a którą córka. Styl bardzo mi odpowiadał. Jest płynny, lekki, treściwy, barwny, delikatny, ale też emocjonalny, bez nadmiernie długich opisów, z wartką akcją naznaczoną przemyśleniami bohaterki.
Bardzo podobało mi się zestawienie dwóch przestrzeni czasowych: realizmu z oniryzmem. Mieszanie się rzeczywistości ze snem nadaje powieści charakteru fantasy i pokazuje, że w życiu dzieją się czasami rzeczy, które wychodzą poza naszą percepcję postrzegania. Doskonałym pomysłem było wyszczególnienie treści snów kursywą, więc można łatwo odróżnić, co dzieje się w realnym świecie, a co w marzeniach sennych.
Osobiście lubię, gdy w historię wplecione są wątki z zakresu ezoteryki, czy mistyki, gdyż dodają one nieco magii do pozornie zwyczajnej historii o perypetiach głównej bohaterki. Poza tym dowiadujemy się, co nieco o świadomym śnieniu. To interesujący sposób na ukazanie pragnień i marzeń Oliwii. Ukazane też zostało sceptyczne podejście ludzi do tego rodzaju doświadczeń, a wiadomo, że świadome śnienie, czyli inaczej OOBE jest możliwe.
Drugi element, który przykuwa uwagę, to proces powstawania powieści i kariera pisarska. Autorki uświadamiają, że napisane powieści to dopiero początek drogi, zwłaszcza dla początkujących pisarzy. Odsłaniają kulisy rynku wydawniczego i problemy, z jakimi mierzą się autorzy książek.
Bardzo też podobał mi się wątek związany ze zwierzętami, gdyż przyjaciółka Oliwii, Magda jest weterynarzem i prowadzi hodowlę seterów irlandzkich. Jest, zatem też poruszana kwestia pomocy naszym czworonogom i troski o ich dobro, co była wzruszające i przejmujące.
Autorki zabierają nas przy okazji do różnych zakątków świata w jednej powieści. Odwiedzamy m.in. Wenecję, afrykańską sawannę, Prowansję i Chorwację, ale też bardzo plastycznie opisane są widoki i stworzenia ze snów.
Trudno mi jest określić jednoznacznie, do jakiego gatunku można zaliczyć powieść tego rodzinnego duetu. Są w niej elementy obyczajowe, romansu, ale też fantasy i mistyczne. Taka mieszanka daje niesamowite, momentami niemal eteryczne doznania, nakreślone tajemniczością, bajkowością, niezwykłością zdarzeń, więc przez fabułę niemal się płynie, mimo że wyłaniają się też w niej trudne tematy.
Poruszane są zagadnienia związane z relacjami w związku, ale też z rodziną i przyjaciółmi, podążaniem za marzeniami i miłością. Rozwój fabuły jest zaskakujący, więc czytałam tę powieść z zainteresowaniem. To zasługa świetnego stylu, oryginalnego pomysłu na fabułę, ciekawych postaci i nieoczywisty rozwój sytuacji. Wszystkie wątki zostały doprowadzone do końca i wyjaśnione. Bardzo podobało mi się zakończenie, które zaskoczyło mnie pozytywnie i pozostawiło z miłym odczuciem. To wspaniale napisana historia, która zabiera nas w odmęty ludzkiego umysłu, który potrafi oderwać się - dosłownie - od przyziemnych spraw. Autorki pokazują, że wszystko jest możliwe, jeżeli tego naprawdę chcemy i dążymy do realizacji.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem Novae Res
Zastanawiam się, czy świadome sny, takie jakie opisują autorki, są możliwe. Jednak w temat nie wnikam.
Oliwia jest pisarką pracujacą w domu. Jej powieści nie są zbyt dobrze odbierane. Jest w związku z Cezarym, mającym własną firmę. Zapracowany Czarek nie ma dla niej zbyt wiele czasu. Praca pochłania go, co nie podoba się dziewczynie. Na szczęście ma jeszcze przyjaciół: Tomka, spełniającego jednocześnie rolę jej manadżera oraz Magdę. W dodatku, w jej rodzinnym domu, matka uważa ją za nieudacznicę.
Ostatnio w jej życiu pojawiają się dziwne sny. Codziennie spotyka w nich tajemniczego mężczyznę o imieniu Miron. Przy nim czuje się bezpieczna i kochana. Dowiaduje się od Mirona, że nad snami można zapanować i próbuje to robić. Czy uda jej się? Czy Miron istnieje naprawdę, czy to tylko wymysł wyobraźni Oliwii?
W większości, rozdziały rozpoczynają się snem Oliwii, potem fabuła powraca do świata rzeczywistego. Książki Pani Joli zawsze wciągały mnie już od pierwszego rozdziału. Tym razem było inaczej. Bo i powieść pisana w duecie, i fabuła wyjatkowa. Poczatkowo książka mnie nie intrygowała. Jakieś dziwne sny: smoki, potwory - jak z filmu science-fiction. Jednak z każdym przeczytanym rozdziałem, coraz bardziej mnie wchłaniała, by na końcu całkowicie zaskoczyć. Wszystko, od początku, łączy się w piękną całość. Wyjątkowa, intrygująca. Serdecznie polecam.
Recenzja
Współpraca reklamowa z @noveares
Premiera 20.10.2023 r.
„Spotkamy się we śnie” - Marta Jednachowska, Jolanta Kosowska
Kiedy rzeczywistość zaczyna przytłaczać, wejście w świat snów może okazać się lekiem na całe zło.
Oliwia jest pisarką, która kocha pisać o różnych historiach, zarówno tych romantycznych, jak i zwykłych. Ma wspaniałego menadżera i przyjaciela w jednym, przyjaciółkę, która zawsze ją wspiera oraz ukochanego, który… No właśnie. Skupia się na pracy i rozwijaniu firmy. Nie ma między nimi dawnej namiętności i uczucia. Żyją z dnia na dzień. Ona czuje się opuszczona i zaniedbywana. Ona uważa, że obi to dla nich, bo z pisania historii nie da się wyżyć. Nie widzi jej pasji i szczęścia. Dlatego, Oliwia wchodzi w świat snów, gdzie przeżywa wiele niesamowitych przygód. Jednak to nie dla nich ona tam wraca. Tajemniczy mężczyzna coraz mocniej się do niej zbliża i zaprząta jej umysł. Już nie tylko we śnie, ale i na jawie. Bohaterka jest zafascynowana nowymi zjawiskami i nie może się doczekać kiedy nadejdzie sen.
Autorki wykonały kawał dobrej roboty, bo stworzyły nie tylko fascynującą historię, która kręci się wokół jawy i snu, ale przede wszystkim o tym jak należy dbać o swój związek. Nie można czekać aż samo się naprawi. Trzeba podlewać swoją relację codziennie. Nie wpadać w wir pracy. Pieniądze są ważne, bo bez nich nie będziemy w stanie się utrzymać, ale miłość wypełnia wszystkie pustki. Trzeba umieć znaleźć równowagę. Bo miłość to przede wszystkim wsparcie, poczucie zrozumienia i szczęścia. To pierwsza osoba o której się pomyśli jak zdarzy się coś dobrego i chcemy się pochwalić, albo gdy wydarzy się coś przykrego.
Ukazany świat snów jest niezwykły. Kiedy umiemy świadomie śnić, to wszystko wydaje się nieprawdopodobne. Sama chciałbym umie to co bohaterowie. To tak jakby żyć podwójnie. Jedno życie jest normalne ze zwykłymi problemami, a drugie pozwala na rozkwitnięcie marzeń. Co z jednej strony jest piękne, bo przynajmniej w jednym świecie można robić to co się chce, ale z drugiej, pragnienie bycia tylko w nim jest zbyt kuszące. A gdy dochodzą uczucia, to już nie może być tak łatwo.
Wiele rzeczy mnie zafascynowało i nie mogłam się oderwać od lektury. Opisy snów i nowych przygód były niezwykle piękne, przerażające, słodkie i niezwykłe. Emocje i uczucia odczuwałam na wielu frontach. Bardzo udana lektura, która ma wiele przeznaczeń i fantastycznych rzeczy.
Wreszcie prawdziwa i życiowa historia, która porusza serce i duszę. Pozwala na przypatrzenie się relacji starej i nowej oraz poczuciu co w życiu jest najważniejsze.
10/10
Po tę książkę sięgnęłam z kilku powodów. Lubię czytać powieści polskich autorek i autorów, lubię ,,pióro" Jolanty Kosowskiej i lubię analizować sny, tak więc pośrednio sam tytuł mnie zachęcił. Lubię również poznawać nowych autorów, a że książka jest debiutem Marty Jednachowskiej, więc miałam możliwość spełnienia kilku moich ,,lubię" ?
Fabuła książki jest dość specyficzna, ponieważ czytelnik ma okazję przebywać zarówno w życiu realnym głównej bohaterki jak i w jej snach, które są nie tyle ciekawe, co odrobinę kontrowersyjne.
Powieść obyczajowa przeplatana jest różnymi wątkami, które mają różny wpływ na fabułę. Znajdziemy tutaj wątek romantyczny, dramatyczny a nawet namiastkę fantazji.
W snach człowiek może przenieść się w różne miejsca, może spotkać różnych ludzi, doświadczyć mniej lub bardziej ryzykownych sytuacji a nawet spotkać istoty nadprzyrodzone lub baśniowe, ale może również przeżyć coś bardzo emocjonalnego, co odbije się na jego samopoczuciu na jawie.
Historia przedstawiona w książce może wydać się nieco bajkową, ale autorki poruszyły w niej wiele poważnych życiowych tematów.
Już samo połączenie świata snów ze światem jawy jest nieco enigmatyczne, ale myślę, że wiele kobiet chciałoby w swoich sennych marzeniach spotkać kogoś takiego jak Miron.
Moją uwagę przykuły trzy z wielu wątków. Jednym z nich jest związek dwojga młodych ludzi, pozornie szczęśliwych, zakochanych, ale również funkcjonujących w tym związku bardzo dla niego ryzykownie. On, skupiony na rozwijaniu firmy, rzadko obecny w domu i ona, osamotniona, często spędzająca czas jedynie sama ze sobą lub z którymś z dwójki przyjaciół. Każde z nich zatopione emocjonalnie w swoim własnym świecie. Czy taki związek ma szansę na przetrwanie?
Drugim wątkiem jest przyjaźń, a właściwie to dwie przyjaźnie. Jedną jest przyjaźń między dwoma kobietami, ale również przyjaźń między kobietą a mężczyzną. Dobrze jest mieć w życiu kogoś na kogo w każdej chwili można liczyć, ale czy nie bywa tak, że człowiek ufnie polegający na związku zwanym przyjaźnią nie zauważa symptomów innych uczuć? Czy przyjaźń między kobietą a mężczyzną zawsze jest bezinteresowna, czy może jedna ze stron delektuje się tą przyjaźnią licząc na więcej?
Pozostaje jeszcze wątek snów, który z pewnością jest tym najważniejszym w fabule, ponieważ nakierowuje główną bohaterkę, sprawia, że kobieta zaczyna tęsknić za czymś, czego nie doświadcza w życiu poza snem. Czy można zakochać się w kimś wymyślonym? Czy można czuć emocje tak silne, że trzymają człowieka jeszcze długo po przebudzeniu? Myślę, że można i pewnie niejedna osoba tego doświadczyła.
Są sny, których w ogóle nie pamiętamy i są takie, które pamiętamy tak dokładnie jakbyśmy przed chwilą obejrzeli film. Od czego to zależy? Na to pytanie potrafią odpowiedzieć jedynie specjaliści zajmujący się pracą ludzkiego mózgu funkcjonującego w fazie odpoczynku i snu.
Tej książki nie da się czytać bez emocji, ponieważ są one obecne zarówno we fragmentach, w których opisywane są senne przygody bohaterki, jak również we fragmentach odnoszących się do codziennego życia tej kobiety.
Myślę, że ta książka wiele osób skłoni do refleksji. Czasami przejmujemy się czymś na co nie mamy wpływu, dostrzegamy rzeczy nieistotne, a nie widzimy tego co może być dla nas ważne. Bezgranicznie oddając się pracy zapominamy, że istnieje jeszcze inny, równie ważny świat, w którym powinniśmy uczestniczyć z takim samym zaangażowaniem.
Jak często nie potrafimy powiedzieć co jest dla nas ważne, a co ważniejsze. Jak często mylimy sprawy błędnie oddając się czemuś co tak naprawdę nie jest zbyt istotne.
To nie jest łatwa książka, chociaż napisana pięknym stylem. Przyznam szczerze, że znając ,,pióro" Jolanty Kosowskiej nie potrafiłam rozpoznać wszystkich treści przez nią napisanych, chociaż były momenty, w których styl Jolanty Kosowskiej był bardzo wyraziście dostrzegalny.
Polecam tę książkę osobom, które lubią czasami zatracić się w fabule niezbyt przewidywalnej. Ta lektura taką właśnie jest. Do ostatniej strony nie jesteśmy w stanie odgadnąć, jak się zakończy. Jest tutaj coś zagadkowego, coś romantycznego, a nawet odrobina kryminału. Myślę, że wielu osobom ta książka się będzie podobała, a kto zna już powieści Jolanty Kosowskiej ten z pewnością sięgnie i po tę powieść. Mam nadzieję, że wkrótce przeczytam kolejną książkę Marty Jednachowskiej, bardzo ciekawa jestem jej indywidualnego podejścia do fabuły.
Jestem osobą twardo stąpającą po ziemi, co przekłada się na wiele aspektów w moim życiu. Również na dobór książek, które czytam, dlatego na przykład nie sięgam po fantastykę. W żaden sposób nie umniejszam temu gatunkowi literackiemu, ale dla mnie po prostu nie znajduje się on w obrębie mojego komfortu czytelniczego. Jednak, jak w każdej dziedzinie życia, tak również w literaturze, zdarzają się powieści fantastyczne, dla których robię wyjątek, ponieważ zwyczajnie ciekawość bierze górę. Właśnie tym razem nadszedł moment, aby opowiedzieć wam o jednej z takich książek. Przyznam szczerze, że tak jak od momentu zapowiedzi tej książki byłam jej bardzo ciekawa, tak samo mocno obawiałam się jej lektury. A mowa oczywiście o powieści duetu Jolanty Kosowskiej i Marty Jednachowskiej ,,Spotkamy się we śnie".
Zanim jednak opowiem wam o samej książce, pozwólcie, że w kilku słowach wyjaśnię, dlaczego w momencie, kiedy zaczynałam ją czytać, moja jej ciekawość mieszała się z pewnymi obawami. Otóż autorki na jej kartach podejmują między innymi bardzo intrygujący mnie temat świadomego śnienia, o którym chciałam dowiedzieć się czegoś więcej, ale jednocześnie niepokoiło mnie, czy moja wyobraźnia jest na tyle bujna, aby nadążyć za, jak się przekonacie, sięgając po książkę, bardzo rozbudowaną wyobraźnią Marty, która jak obie Panie przyznają, była inicjatorką powstania tej książki. Przecież mogło się okazać, że jestem zbyt ,,przyziemna", aby dobrze ją zrozumieć i docenić tak jak na to zasługuje. No dobrze, nie będę dłużej trzymała was w niepewności. Bardzo szybko okazało się, że moje obiekcje były zupełnie niepotrzebne, gdyż książka jest wspaniała. Co więcej, choć powieść w pierwszej chwili wydaje się magiczna, to tak naprawdę jest bardzo życiowa. Nie wybiegajmy jednak przed szereg i zacznijmy od początku.
Poznajcie Oliwię, młodą pisarkę, która nie czuje się spełniona w swoim życiu. Jej praca, nie znajduje uznania w oczach najbliższych. Dla matki jest córką, która nie spełniła pokładanych w niej oczekiwań, a związek, który tworzy ze swoim chłopakiem Czarkiem, przypomina stare małżeństwo idealne już tylko dla osób z zewnątrz, a tak naprawdę naznaczone rutyną. Codziennością spędzaną razem, a jednak osobno. Namiętność, która kiedyś wypełniała ten związek jest już tylko wspomnieniem. Kobieta coraz dotkliwiej odczuwa, że teraz jej miejsce w życiu Cezarego zajęła praca, której poświęca on coraz więcej czasu. To ona stała się dla niego najważniejsza. Oli próbuje uciec od swojej samotności, trosk i codziennych problemów w sny, które zawsze miały dla niej duże znaczenie. Od kiedy pamięta, zapisywała je w swoim notatniku i starała się je interpretować. W momencie, kiedy my czytelnicy zaczynamy towarzyszyć kobiecie na kartach powieści, ani ona, ani tym bardziej my sami nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo mocno już wkrótce właśnie sny wpłyną na życie Oliwi, wywracając je niemalże do góry nogami.
A wszystko ma swój początek, w momencie, kiedy dziewczyna wspólnie ze swoim przyjacielem Tomkiem decydują się zgłębić metody osiągnięcia stanu świadomego snu, a także idąc o krok dalej nauczyć się panować nad swoimi snami, po to, by mieć wpływ na to, co się w nich dzieje. Jak się możecie domyślać, Oliwi się to udaje i od tej pory każdej nocy w jej snach dzieją się rzeczy, których nawet nie potrafimy sobie wyobrazić. Tylko tu może czuć się prawdziwie wolna, może być sobą, realizować swoje marzenia. Sny są magiczne, fantastyczne i różnorodne, ale każdy z nich łączy postać mężczyzny, który, choć na początku nie jest do Oliwi przyjaźnie nastawiony, to z biegiem czasu staje się jej przewodnikiem sennym, a w sercach obojga rodzi się uczucie. To przy Mironie każdej nocy Oliwia czuje emocje, które w realnym świecie, w życiu z Czarkiem dawno już wygasły. Tylko gdzie jest granica między jawą i snem i co stanie się w momencie, kiedy sen zacznie mieszać się z jawą i stanie się niepokojąco realny? Na te pytana oczywiście znajdziecie odpowiedzi czytając książkę, do czego już teraz każdego gorąco zachęcam.
Autorki oddały w nasze ręce wyjątkową książkę, w której nieuchwytny świat snu nieosiągalny dla wszystkich przeplata się z bardzo realnymi życiowymi problemami, z którymi z kolei na pewno wielu z nas może się utożsamić. Zacznijmy od relacji na płaszczyźnie matka - córka. Relacja Oliwi z rodzicielką jest pełna dystansu. Niemalże każde spotkanie w domu rodzinnym kończy się dla młodej kobiety przykrościami ze strony matki, która nie potrafi zrozumieć, że jej córka ma prawo do ułożenia sobie życia na własnych zasadach. Tylko ona może decydować jak ma ono wyglądać. Jednak aby to zrozumieć, potrzebna jest szczera rozmowa. Kiedy jej zabraknie między ludźmi tworzy się przepaść, którą coraz trudniej jest pokonać. Pisarki uświadamiają nam jak wielką ma ona moc sprawczą w życiu każdego z nas. I jeśli tylko się na nią zdobędziemy, jej skutki mogą nas bardzo zaskoczyć.
Kolejna bardzo ważna lekcja, którą odbieramy dzięki tej niezwykle wartościowej książce, to fakt, że należy dbać o to, co jest naprawdę ważne w naszym życiu i pielęgnować to każdego dnia na nowo, gdyż nic co dostajemy od życia nie jest nam dane na zawsze. Dlatego, tak bardzo ważna jest dbałość o związek, miłość i każdą relację międzyludzką, na której nam zależy. W przeciwnym razie bowiem źle zbudowana hierarchia naszych życiowych wartości może przyczynić się do utraty, wszystkiego, co udało nam się zbudować. Niestety poświęcając całe zaangażowanie w rzeczy w mniej ważne, często o tym zapominamy.
,,Spotkamy się we śnie" to bardzo mądra, angażująca czytelnika książka, o miłości i poszukiwaniu szczęścia, którego czasami szukamy bardzo daleko nawet w snach, podczas gdy może ono czekać gdzieś blisko nas, chciałoby się powiedzieć na wyciągnięcie ręki. Kiedy wreszcie to do nas dotrze zdajemy sobie sprawę, że nie potrafiliśmy docenić tego, co mamy. To także zajmująca historia o skomplikowanych wyborach i trudnych decyzjach przyjaźni i chorobie, a więc o wszystkim tym, z czego składa się, życie, któremu każdego dnia próbujemy nadać sens.
Myślę, że pisanie o tej książce czegokolwiek więcej jest zbędne, gdyż na pewno już wiecie, że warto ją przeczytać. Czas spędzony na jej lekturze dostarczy wam wiele dojmujących emocji, które będziecie mogli wręcz poczuć. Od samotności, chłodu, zwątpienia, zagubienia, lęku, aż do miłości, namiętności i szczęścia. Warto wspomnieć, że w opisywanej historii nie zabraknie zaskoczeń i ciekawych zwrotów akcji. To wszystko sprawia, że całość czyta się naprawdę świetnie i niepostrzeżenie dociera do końca z poczuciem, że chciałoby się więcej. Na szczęście książka ma otwarte zakończenie, co pozwala nam czytelnikom mieć nadzieję, że kiedyś powstanie kontynuacja. Ja bardzo na to liczę, gdyż debiut tego wspaniałego duetu twórczego okazał niezwykle udany, czego serdecznie gratuluję. Mama i córka doskonale sprostały temu, jak przypuszczam niełatwemu zadaniu. Nie ukrywam też, że czekam na samodzielną książkę Marty.
Teraz już was zostawiam, abyście mogli niezwłocznie zabrać się za czytanie ,,Spotkamy się we śnie", a sama będę przeszukiwać internet w poszukiwaniu informacji dotyczących świadomego śnienia, gdyż ta powieść stała się dla mnie impulsem do tego, aby spróbować wyćwiczyć u siebie tę umiejętność.
http://kocieczytanie.blogspot.com/2023/11/spotkamy-sie-we-snie-jolanta-kosowska.html
Unosisz się do nieba, płyniesz wśród chmur, czujesz przyjemny powiew wiatru, który muska twoją twarz. Czujesz się wolna, niezmącona żadną troską, problemami. Je zostawiłaś daleko za sobą, za granicą, która oddziela cię od trudów codzienności. Teraz masz chwilę, by odetchnąć pełną piersią, zanurzyć się w toni ciepła, harmonii, marzeń. Być panią swojej historii, móc decydować o wielu sprawach, być bardziej odważną, stanowczą. Świat, nad którym się unosisz, dzieli z tobą smutki i radości. Koi, otula, chroni. Gdy zło spróbuje przekroczyć tę bezpieczną krainę, zburzy na chwilę spokój, wprowadzi koszmary, przyspieszy serce, ten magiczny świat wprowadzi słońce, ciepłe promienie, które przegonią senne zmory, jakie zakłóciły beztroskę i równowagę, którą tutaj odzyskiwałaś po trudach dnia codziennego.
To był dla mnie cudowny balans między jawą a snem. Gdzie pragnienia, marzenia, radości mieszały się z bólem, samotnością i niezrozumieniem. Gdzie człowiek wśród najbliższych czuje się osamotniony, porzucony, bagatelizowany, a jedyne ukojenie i uwagę otrzymuje w snach. Szczęście, które motywuje go do działania, radość, która wreszcie jest szczera, naturalna bez żadnych niepotrzebnych grymasów. Człowiek otrzymuje tam zrozumienie i wsparcie, które nie może uzyskać w świecie realnym. Nadzieję, ukojenie, pocieszenie i wiarę we własne możliwości, że nic nie stoi na przeszkodzie, by sięgać gwiazd. Ten świat, ta bańkowa kraina, dotyka najczulszych strun duszy, uwydatnia to, co jest piękne. Czasami wprowadzi ból, spotęguje strach, zmartwienia, które momentami nie pozwolą spokojnie i smacznie spać. Jednak gdy słońce nieśmiało wyjdzie zza chmur, wszystko, co złe, odejdzie w zapomnienie, powróci radość, szczęście i siła, by realizować to, co jest dla nas najlepsze.
Przez powieść się po prostu płynie. Gdy przeczyta się pierwsze słowa, poczuje się ten ból, smutek i niechęć bohaterki do powrotu do realnego świata, ciekawość pociągnie dalej, by poznać jej myśli, przeżycia, doznania. Chęć zrozumienia, dlaczego w codziennym życiu, otoczona przez ludzi, czuje się samotnie, odstawiona na boczny tor. Jak to się stało, że sen stał się ważniejszy, bardziej namacalny i pożądany niż rzeczywistość, w której żyje, z którą obcuje na co dzień. Dlaczego partner życia, z którym miało się wspólnie kroczyć przez trudy codzienności, woli spędzać każdą chwilę w pracy, bagatelizując drugą połówkę? Dlaczego tak trudno porozmawiać o tym, co nas boli, co nas denerwuje, tylko tłamsimy to wewnątrz siebie? I dlaczego rodzic, który powinien nas kochać bez względu na wszystko, wciąż podcina skrzydła i wprowadza w kompleksy i poczucie winy, życiowej porażki?
Ta historia zabiera nas do świata marzeń, ludzkich przeżyć, emocji, które odrywają od ziemi, a czasami boleśnie do niej gniotą swoim ciężarem. O tym, że warto coś zmienić, gdy nie czujemy się dobrze w otaczającej rzeczywistości. O tym, że szczęście jest często na wyciągnięcie ręki, jednak nie dostrzegamy go i gonimy za czymś, co jest nieuchwytne, nienamacalne. O tym, że warto rozmawiać, bo rozmowa, nieraz bardzo bolesna, może oczyścić atmosferę i wnieść do świata więcej światła. Dajcie się porwać tej niesamowitej historii. Autorki mocno was zaskoczą, pozwolą na moment zapomnieć o otaczającej rzeczywistości, rozbudzą sny, marzenia, otulą ciepłem i spokojem, pobudzą zmysły, wprowadzą nieco magii i tajemnicy. Gorąco polecam!
Świetny pomysł na fabułę, ciekawie napisana, wciągająca (na tyle, że nie mogłam jej odłożyć i prawie zarwałam nockę). Nie powiem, że wątek miłosny jakiś niesamowicie skomplikowany, ale nie było nudy.
Autorki opisują świadome śnienie na tyle przekonująco, że aż musiałam sprawdzić czy to rzeczywiście możliwe.
Tytuł powoduje u mnie ogromną ciekawość, co do treści książki, jest owiany tajemnicą, i nie ukrywajmy po przeczytaniu jej świetnie pewnie byłoby zrobić, i dodać zdjęcie, nazwa tej książki idealnie moim zdaniem będzie prezentować się na Instagramie, może właśnie w jesionno- zimowym, lub jesiennym, albo zimowym klimacie, jeśli tylko nauczę się robić idealne Instagramowe zdjęcie, to myślę, że właśnie ta książka będzie jednym z pierwszych, i / lub idealnych modeli na moich zdjęciach na ten właśnie portal społecznościowym, a dla moich obserwatorów, jeśli będę, będzie zarówno polecajka, jak, i być może obietnicą, niekoniecznie spełnioną, prawdopodobnie nie, ale przecież
"Spotkamy się we śnie"Kiedy Oliwia i Marcello wyjeżdżają na długo wyczekiwany urlop, nic nie zapowiada chaosu, w jakim już wkrótce pogrąży się cały świat. Zakochani wraz...
Kolejny świt to nowa nadzieja - na miłość, na szczęście, na nowy początek.Wyspa wiecznej wiosny, Madera, jest cichym świadkiem miłości Julii i Filipa....