Powieść równie szczera i bolesna jak Moja walka Knausgarda
Historia splątanych relacji rodzinnych, konfrontacji z ojcem, wypierania prawdy
W spadku po rodzicach otrzymujemy bowiem nie tylko kolor oczu czy letniskowy domek...
Wszyscy przeciwko Bergljot. Dwie siostry, brat, matka i ojciec, od którego w trakcie rozmowy telefonicznej usłyszy: ,,Spójrz w lustro, a zobaczysz psychopatkę".
Bergljot po latach pisze e-mail do sióstr: ,,Żadna z was w żadnym momencie nie zapytała mnie o moją historię. Wywoływało to we mnie wielki smutek".
Dlaczego tak się stało? Jaka rodzinna tajemnica została zamieciona pod dywan, przysłonięta niedzielnymi obiadami i gwiazdkowymi prezentami?
Bez zamknięcia spraw z przeszłości Bergljot nie może uporządkować swojego życia i pozbyć się traumy z dzieciństwa. Teraz ponadto nieoczekiwanie została wykluczona ze spadku po ojcu, a jej walka o prawdę spotyka się z milczeniem.
Czy Bergljot rzeczywiście ma rację? A może kłamie?
Spadek, którego świetny polski przekład pióra Elżbiety Ptaszyńskiej-Sadowskiej trafia do polskich księgarń, był najgoręcej komentowaną i dyskutowaną książką w Norwegii w 2016 roku. Atmosferę podgrzewały dodatkowo sugestie, że autorka opisała w niej własną historię. Prawa do wydania książki sprzedano do 13 krajów.
Vigdis Hjorth (ur. 1959, Oslo) studiowała filozofię, literaturę i nauki polityczne, a karierę literacką rozpoczynała jako autorka książek dla dzieci. Cztery lata po debiucie w tej kategorii sięgnęła po tematykę dorosłą. Ma na swoim koncie 30 książek dla dzieci i dorosłych. Należy do najbardziej znaczących pisarek współczesnej literatury norweskiej. Zdobyła wiele nagród literackich, m.in. Nagrodę im. Soerena Gyldendala (2011), Nagrodę Krytyków (2012), Honorową Nagrodę Bragego (2014), Nagrodę im. Amalie Skram (2014) oraz Nagrodę Księgarzy (2016). W 2017 roku otrzymała nominację do Literackiej Nagrody Rady Nordyckiej.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2018-05-09
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 356
Tytuł oryginału: Arv og miljo
Niezabliźnione rany
Są takie książki, o których zapominam prawie natychmiast po tym, jak odłożę je na półkę, ale są też takie, które wiele dni po skończeniu nie dają mi spokoju – pozostawiają poczucie dyskomfortu, zmuszając do nieustannej analizy i refleksji nad przedstawionym problemem. Odkąd skończyłam czytać "Spadek" minęło już sporo czasu, a ciągle nie mogę przestać o nim myśleć i zebrać wszystkich uwag, by napisać recenzję.
Bo cóż mogę powiedzieć o tej książce? Że jest wstrząsająca? Do bólu prawdziwa? To wszystko prawda. Choć historia zaczyna się niepozornie, wręcz banalnie (czworo dzieci, jeden spadek, dwoje dostaje więcej, pozostała dwójka czuje się pokrzywdzona), to jest to zaledwie przedsionek rodzinnego piekła. W swojej powieści Hjorth dała popis mistrzowskiej narracji. Wprawdzie akcja książki nie pędzi na złamanie karku, a wydarzenia z przeszłości dość szybko zostają odsłonięte przed czytelnikiem, to jednak narastające napięcie pomiędzy bohaterami nie pozwala oderwać się od lektury.
"Spadek" jest opowieścią o ranach, które nie chcą się zabliźnić pomimo upływu lat. To wstrząsający obraz hipokryzji, która potrafi zrujnować życie. Zamiatanie pod dywan brudów z przeszłości, uciszanie wyrzutów sumienia, pierwotnie wpojony szacunek do rodziców. Szantaże emocjonalne, wybieranie tego, co wygodne, zamiast tego, co słuszne. Skuteczne uprzykrzenie życia niewygodnym członkom rodziny. Wszystko boleśnie prawdziwe.
W przypadku powieści Hjorth realizm nie polega tylko na dobrze skonstruowanej historii, ale siłą są przede wszystkim bohaterowie, zwłaszcza Bergljot. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak autentyczną kreacją człowieka złamanego, jednocześnie nie potrafiącego pogodzić się z tym, jak potoczyło się jego życie, a z drugiej strony nie mającego już najmniejszej nadziei na ukojenie bólu i odzyskanie wewnętrznego spokoju. Chaotyczna narracja i powtarzające się wypowiedzi oddają znerwicowanie, problemy z uzależnieniem, czy niepokój. Każdy dodatkowo wpleciony w fabułę tekst, czy to o bałkańskich konfliktach wojennych, zamkniętych w getcie Palestyńczykach, czy psychoanalizie, jest przeniesieniem problemu dręczącego główną bohaterkę na inny grunt. Całe życie Bergljot sprowadziło się do jednego problemu, a ona sama pozostała sześćdziesięcioletnim skrzywdzonym dzieckiem.
"Spadek" nie jest lekturą lekką i gwarantującą relaks. To powieść dla czytelników, którzy bardziej niż żwawą akcję, docenią złożony portret psychologiczny postaci, a przede wszystkim poświęcą swój czas na przemyślenie chociażby tego, jaki sens mają liczne wtrącenia, powtórzenia i retrospekcje (np. te dotyczące przyjaciół głównej bohaterki). "Spadek" nie jest powieścią, która krzyczy emocjami. Główna bohaterka nie lamentuje, nie dokonuje samookaleczeń, ani innych gwałtownych czynów. Jej degradacja jest powolna, jej żal zamyka się w pisaniu niewygodnych wiadomości do pozostałych członków rodziny, najczęściej pod wpływem alkoholu. To nie jest szarpanina młodego człowieka. To rozpacz kobiety u schyłku swojego życia. W tym przypadku szept jest głośniejszy od krzyku.
Vigdis Hjorth to norweska pisarka, która napisała ponad trzydzieści książek dla dorosłych, młodzieży i dzieci. Za swoją twórczość otrzymała wiele nagród m. in.: Nagrodę Krytyków 2012, Honorową Nagrodę Bragego 2014, Nagrodę im. Amalie Skram 2014 i Nagrodę Księgarzy 2016.
,,Spadek" to historia norweskiej rodziny toczącej spór o spadek i podział wakacyjnych domków na archipelagu Hvaler. Czwórka rodzeństwa: Bard, Bergljot, Astrid, Asa i ich osiemdziesięcioletni rodzice nie mogą porozumieć się w sprawie testamentu, a przy okazji tego sporu wychodzą na jaw pogmatwane relacje rodzinne i tajemnice sprzed lat.
Wszystkie wydarzenia zostały przedstawione z punktu widzenia Bergljot w formie jakby pamiętnika, ale nie po kolei. Bergljot od lat trzymała się z dala od rodziny. Od czasu do czasu rozmawiała z młodszą siostrą Astrid, która próbowała pogodzić ją z rodzicami. Bergljot czuła z tego powodu emocjonalną presję i nie dawała się zmiękczyć siostrze rozmowami o starości i śmierci, czuła się przez nią prowokowana i było jej przykro. Przebywanie z rodzicami było dla Bergljot torturą, jeśli nie chciała utonąć musiała trzymać się z dala od nich, by po raz kolejny nie zostać odtrąconą. Bergljot nie chciała robić dobrej miny do złej gry, nie chciała grzecznie przytakiwać, przymilać się i akceptować reżimu rodziców. Nie chciała udawać, że wszystko jest w porządku, nie chciała być nieszczerą, nie chciała trwać w fałszu, nie chciała wyprzeć się własnych przekonań. Zerwała z rodziną, ale mimo tego nie czuła wewnętrznej ulgi ani wyzwolenia.
W miarę wgłębiania się w rodzinną historię wychodzą na jaw kolejne tajemnice. Autorka pokazuje jak trudne i toksyczne mogą być relacje w rodzinie. Bergljot zrywa stosunki z rodzicami i izoluje się od nich, by nie musieć reagować na ich słowa, by uwolnić się od płaczu, wyrzutów i pogróżek, nie musieć wymyślać usprawiedliwień, nie musieć się nieustannie bronić i tłumaczyć, a mimo to i tak nigdy nie móc liczyć na zrozumienie. Wydarzenia z przeszłości sprawiły, że nie czuła już do matki żadnej miłości i tęsknoty, a raczej tylko furię. Siostry uznawały Bergljot za nieczułą, egoistyczną, destrukcyjną i pokazywały jej, że traktuje rodziców podle. Robiły z niej potwora, a ona za każdym razem czuła się zdesperowana, bo była bezsilna. Astrid i Asa nie były obciążone żadną przeszłością. Pozornie bez żadnych wyrzutów sumienia akceptowały niesprawiedliwość, nie próbowały rodzicom przemówić do rozsądku, aby relacje między rodzeństwem nie popsuły się na zawsze, aby Bard i Bergljot nie czuli się odtrąceni i pokrzywdzeni. Nie przejmowały się tym, że zachowały się nieprzyzwoicie. Rodzice nie rozmawiają między sobą o tym, co się wydarzyło w przeszłości. Zawierają milczące porozumienie, żeby uratować dobre imię i poczucie własnej wartości. Uważają, że to oni są ofiarą zdrady i bezduszności swojej najstarszej córki. Obdarzani są współczuciem i troską, i nie chcą przyznać ani odrobiny racji Bergljot nawet w cztery oczy, bo wtedy trudniej byłoby im odgrywać przedstawienie przed innymi. Nie tylko Bergljot jest ,,czarną owcą" w rodzinie. Bard także zostaje odtrącony. Ojciec nie potrafi powiedzieć jedynemu synowi ani jednego słowa uznania, nigdy go nie chwali, choć syn ma wiele osiągnięć. ,,Władza ojca opierała się na strachu. Jeśli okazałby choćby najmniejszy przejaw słabości, mógłby upaść, tego się bał. Ojciec mógł zaakceptować Barda tylko wtedy, jeśli był pokorny i uległy, a Bard nie chciał taki być. Ojcu się nie podobało, że Bard jest bogaty, mimo że pieniądze stanowiły dla ojca główną miarę, ponieważ kiedy Bard się wzbogacił, ojciec stracił nad nim władzę kryjącą się w pieniądzach."
Przez to, że historia rodziny została przedstawiona tylko z punktu widzenia Bergljot, to nie można być pewnym, czy jest to jedyna prawda. Może Bergljot częściowo mija się z prawdą skoro mogła być żoną przyzwoitego człowieka, mieć z nim trójkę dzieci, a mimo to kochać innego, żonatego i wciąż o nim myśleć. ,,To było potworne, obrzydliwe, ale co mogłam poradzić. Nie miałam stałej pracy, żadnego stałego dochodu, ale trójkę dzieci i miłego, przyzwoitego męża, a byłam namiętnie zakochana w innym, to straszne, haniebne, niewyobrażalne, jak ja mogłam, co się ze mną działo, skoro stać mnie było na coś takiego." Mąż Bergljot zarabiał duże pieniądze, więc mogła studiować bez kredytu studenckiego, ale była oszustką. Uciekała do swojej przyjaciółki Klary, która także spotykała się z żonatym mężczyzną i piła w towarzystwie utalentowanych, ale nieprzystosowanych do życia ludzi, niestabilnych psychicznie, zapijaczonych, biednych, zapuszczonych i wykolejonych. Instynktownie dążyła do upadku. Czyżby nie mogła zapomnieć o swojej przeszłości?
,,Spadek" to rewelacyjna psychologiczna powieść o norweskiej rodzinie, w której spór o spadek ujawnia splątane i kontrowersyjne zależności oraz bolesne wydarzenia sprzed lat ukrywane pod prezentami i błahymi rozmowami przy stole. Autorka z bezwzględną szczerością porusza temat winy, wpływu dzieciństwa na dorosłe życie, strachu przed rodzicielskim autorytetem, wypierania złych doświadczeń ze świadomości, zarażania dzieci lękiem rodziców, braku więzi i niezrozumienia między rodzeństwem oraz braku zainteresowania ojca życiem i osiągnięciami syna, nierównego traktowania dzieci przez rodziców pod względem emocjonalnym i materialnym. Wstrząsająca, przerażająca i dojrzała proza. Serdecznie polecam.
https://magiawkazdymdniu.blogspot.com/
A jeśli twoje życie oparte jest na kłamstwie? Kogo widzisz w lustrze i ile masek zakładasz, nie zdając sobie z tego sprawy? Tego dnia świat Lotte...
Przeczytane:2018-05-29, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, czytam regularnie, Egzemplarz recenzencki,
Vigdis Hjorth jest głośną pisarką norweską. W swoich powieściach analizuje rolę kobiety w relacjach rodzinnych i w związkach. Dała się poznać też jako krytyczna i nieustraszona uczestniczka debat społecznych. Za swoją twórczość otrzymała wiele nagród, a Spadek był najgoręcej komentowaną i dyskutowaną książką.
W spadku po rodzicach otrzymujemy nie tylko kolor oczu czy letniskowy domek…
Spadek to historia pewnej norweskiej rodziny. Rodzice i czwórka rodzeństwa w średnim wieku: Bård, Bergljot, Astrid, Åsa. Dwoje najstarszych dzieci, Bergljot i Bård nie utrzymuje kontaktów z resztą rodziny. Młodsze siostry mają dobre relacje z rodzicami, odcinając się od starszego rodzeństwa. Jednak stosunki w tej rodzinie jeszcze zaogniają się za sprawą spadku.
Na pewno niejednokrotnie słyszeliście, a może nawet byliście bezpośrednimi świadkami takiej sytuacji, gdy dochodzi do podziału majątku. Bardzo często podział jest krzywdzący dla którejś ze stron i wówczas spadek staje się prawdziwą kością niezgody. Podobną sytuację możemy zaobserwować w powieści norweskiej pisarki. Już i tak napięte stosunki jeszcze się pogłębiają. Ale prawda jest taka, że spadek to tylko jedna składowa tej powieści. Dużo ważniejszym tematem są przykre doświadczenia z dzieciństwa. Vigdis Hjorth powoli odkrywa przed czytelnikiem historię z przeszłości. Tajemnice, które zostały zamiecione pod dywan, bo tak było lepiej, a może bezpieczniej.
Śniło mi się, że jestem w miejscach ze swojego dzieciństwa, szłam razem z matką po Eiketunet i próbowałam jej wyjaśnić, jak bardzo się ze wszystkim męczę, jak się szamoczę, ale ona nie słuchała, nie chciała słyszeć, nie chciała zrozumieć, mówiła tylko o własnych sprawach, a ja pomyślałam: musze się wyprowadzić z domu! A tuz potem: przecież nie mogę, mam dopiero pięć lat!
Fabuła Spadku oscyluje między teraźniejszością a przeszłością i początkowo, dopóki nie przyzwyczaimy się do stylu Hjorth, wydawać by się mogło, że jest chaotycznie. Później zauważamy pewną prawidłowość i wcześniejszy chaos przestaje nam przeszkadzać. Częste powtórzenia w tekście po chwili nabierają głębszego sensu. Spadek jest książką trudną, ciężką w czytaniu i zdecydowanie nie nadaje się dla każdego czytelnika.
Główną bohaterką i narratorką opowieści jest najstarsza z córek, Bergljot i to z jej punktu widzenia poznajemy całą historię. Zapis książki śmiało można by nazwać pewnego rodzaju pamiętnikiem (nie mylić z dziennikiem, bo brak tutaj chronologii). Początek jest wprowadzeniem do zasadniczej części przedstawiającej dysfunkcyjną rodzinę. Vigdis Hjorth w bardzo szczery i mocny sposób opisuje relacje panujące w rodzinie, mocno odbiegające od normalności, brak więzi i jawną niesprawiedliwość.
Nie głaskać swojej blizny, zostawić wszystko za sobą, wyjść z głupiej roli ofiary, czy to nie byłoby wyzwolenie? Raczej tak. Ale nie ma nic wspólnego z pojednaniem się z rodziną. Nie wierzyłam w nie.
Spadek to powieść, którą należy traktować z szacunkiem. To lektura bardzo trudna, wyczerpująca, wymagająca namysłu i uwagi. Czytałam ją wolno, smakowałam ją po kawałku. Opisana historia jest kontrowersyjna, wstrząsająca i przejmująca do bólu. Sądzę, że szybko o niej nie zapomnicie, a może nawet będziecie do niej wracać.
Dla kogo Spadek? Dla tych z was, którzy poszukują czegoś więcej nad literaturę popularną. Dla czytelników lubiących książki ambitne, których nie czyta się przez dwie godziny. I w końcu dla wielbicieli prozy Vigdis Hjorth.
Zdecydowanie polecam.