Śniadanie u Tiffanyego. Harfa traw

Ocena: 4.88 (8 głosów)

Bohaterowie dwóch znakomitych opowieści Trumana Capote'a składających się na ten tom odrzucają nudę ustabilizowanej egzystencji - jak żyjąca nieustannie "w podróży" ekscentryczna Holy Golightly z utworu tytułowego (w filmowej adaptacji wspaniale zagrana przez Audrey Hepburn) - lub uciekają przed ludzką bezdusznością i okrucieństwem w rzeczywistość dzieciństwa, jak mieszkańcy domku na drzewie z "Harfy traw". My zaś, wraz z nimi, wkraczamy w świat wyobraźni i poezji, może nie zawsze szczęśliwy, ale na pewno barwniejszy niż nasza codzienność. 

Informacje dodatkowe o Śniadanie u Tiffanyego. Harfa traw:

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 1999-02-01
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 8371802900
Liczba stron: 155

więcej

Kup książkę Śniadanie u Tiffanyego. Harfa traw

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Śniadanie u Tiffanyego. Harfa traw - opinie o książce

W obydwu utworach zawartych w tomie głównym bohaterem jest narrator, który wraca do swoich wspomnień. Różnią się oni wiekiem, gdyż w pierwszym przypadku jest to młody mężczyzna, a w drugim chłopiec, którego poznajemy, gdy ma jedenaście lat. Łączy ich natomiast to, że ich wspomnienia są wspomnieniami dobrymi, z których przebija nostalgia za przeszłym czasem, jak również to, że główną rolę w nich odgrywają kobiety. W "Śniadaniu..." jest to pełna młodzieńczego wdzięku, który przyciąga do niej mężczyzn, Holly Golightly, a w "Harfie..." ciepła i niezwykle wrażliwa Dolly Talbo.

W "Śniadaniu u Tiffany'ego" młody pisarz snuje opowieść o dziewczynie, którą poznał wiele lat wcześniej, jesienią 1943 roku, gdy zamieszkał w tej samej co ona kamienicy w Nowym Jorku. Wspomnienia te wywołuje spotkanie ze znajomym barmanem, który dzwoni do niego, by przekazać mu ważną wiadomość. Wiadomość ta, jak się pisarz domyśla, ma dotyczyć dawno niewidzianej Holly, która zniknęła z jego życia w dość nieoczekiwanych okolicznościach. Tak faktycznie jest, i powracają wspomnienia o Holly, która mieszkała wraz z kotem na wciąż nierozpakowanych walizkach, a na swej skrzynce listowej miała kartonik z napisem "Panna Holiday Goligthly, w podróży". Ta nietuzinkowa dziewczyna, blagierka, a może nie, z chłopięcą fryzurą, szykownie szczupła, o twarzy już nie dziecięcej, ale jeszcze nie kobiecej, zafascynowała go swą osobowością, a ona traktowała go jak siostra, nazywając go nawet imieniem swego brata, Fred. Uważany przez Holly za przyjaciela, a nawet w pewnym sensie opiekuna, do którego zawsze zwracała się o pomoc będąc w potrzebie czy też tylko w złym nastroju, pisarz został wciągnięty w jej orbitę, w której kręciło się wielu zamożnych mężczyzn, a stanowili oni źródło jej utrzymania. Holly, jak się narrator dowiedział po jakimś czasie, uciekła od swojej skomplikowanej i byle jakiej przeszłości, w której uczuciem obdarzała jedynie swego brata Freda, i w której pozostawiła o wiele starszego od siebie męża. Przypadek później sprawił, że udało się jej zaistnieć w świecie filmu, poznać ludzi z nim związanych, ale ona kochała żyć bez zobowiązań, bez narzucanych jej terminów, a największym jej marzeniem było być kiedyś tak bogatą, by móc pójść na śniadanie do Tiffany'ego. Wytworność tego miejsca i spokój w nim panujący dawały jej zawsze ukojenie, gdy ogarniał ją dziwny strach, wywołujący wewnętrzną, jak sama to nazywała, "trzęsionkę".

W tle gdzieś tam w Europie trwała wojna, pozornie niemająca wpływu na życie nowojorczyków, odczuwalne były tylko kłopoty aprowizacyjne, z którymi Holly radziła sobie świetnie, ale to jednak ona odczuła boleśnie jej skutki, tracąc najdroższą swemu sercu osobę.

Naiwna, a może udająca taką, dziewczyna dała się wciągnąć w mafijne rozgrywki i gdy, aresztowana, wyszła za kaucją, postanowiła uciec do Brazylii, licząc, że uda jej się tam znaleźć męża i szczęście. I tak zniknęła z życia pisarza, który nie opowiadałby jej historii, gdyby nie telefon Joe Bella.

Tę minipowieść świetnie napisaną przez Trumana Capote, w której zarówno fabuła, jak i bohaterowie intrygują, czyta się z dużym zainteresowaniem i przyjemnością. Holly może denerwować swym infantylnym, pełnym sprzeczności zachowaniem, ale Capote, jak sam o tym pisał, na jej przykładzie opowiedział gorzką historię dziewcząt, które w tamtych latach pojawiały się w Nowym Jorku uciekając przed nijakim życiem na wsi, by zrealizować swe marzenia o wielkim świecie i dostatnim, a być może nawet bogatym życiu. Dziewczęta te pojawiały się i znikały, podobnie jak Holly, która, jak sama twierdziła, była ciągłą podróżniczką, wciąż szukającą swego miejsca w życiu.

Collin Fenwick, narrator "Harfy traw", powraca po latach wspomnieniami do beztroskiego okresu, jaki spędził dorastając w domu dwu starych panien, kuzynek swego ojca, Vereny i Dolly Talbo, które zajęły się nim jeszcze przed tragiczną śmiercią ojca, gdy ten popadł w dziwny stan po śmierci żony i nie zajmował się nim jak należy. Był wówczas mizernym, za małym na swój wiek jedenastolatkiem. Młodsza z ciotek, Verena, prowadziła różne interesy i była zamożną kobietą, ale oschłą, a nawet śmiało można rzec - pozbawioną serca, która spędzała czas głównie na prowadzeniu swej księgowości. Natomiast druga, pełna ciepła oraz serdeczności, przy tym niezwykle wrażliwa na otaczający ją świat i mająca poetycką duszę Dolly, prowadziła dom i kuchnię. A oprócz tego ze swą murzyńską przyjaciółką Katarzyną produkowała ziołową nalewkę, którą sprzedawała. I to właśnie w Dolly, cichutkiej, przepraszającej prawie za to, że żyje, która z początku wzdrygała się na odgłos jego kroków, a jeżeli nie mogła go uniknąć, "zwijała się jak paprotka" (ogromnie mi się to określenie spodobało), Collin, gdy ochłonął po tym, co się wydarzyło w jego jedenastoletnim życiu i zwrócił na nią uwagę, po prostu zakochał się.

To Dolly "harfą traw" nazwała łan indiańskiej trawy, zmieniającej barwę wraz z porami roku, to ona słyszała w tym łanie jesienią, gdy wiatr po nim hulał, wygrywaną na suchych źdźbłach melodię człowieczych westchnień, jakby harfianych tonów. I to ona, zbuntowawszy się w końcu przeciw zamachowi na swą niezależność ze strony Vereny, wyprowadziła się z domu i zabrawszy Collina oraz Katarzynę, zamieszkała z nimi w domku w koronie potężnego drzewa, wywołując spore zamieszanie w społeczności miasteczka.

Powziąwszy decyzję o wyjeździe, Collin nie podejrzewał, że wspomnienia przywiodą go kiedyś z powrotem do miejsc, które poznał dzięki Dolly, a do których podświadomie tęsknił.

"Harfa traw" to pełna ciepła i nostalgii opowieść o minionym dzieciństwie, opowieść, w której Truman Capote w fascynujący sposób wprowadza czytelnika, pokazując pełną serdeczności zażyłość pomiędzy Collinem a Dolly, starszą i lekko zakręconą "damą", jak również przyjaźń łączącą Dolly z równie dziwaczną Murzynką Katarzyną, w świat, w którym współistnieją młodzi i starsi, w którym starość nie jawi się jako coś brzydkiego, zbędnego. Opowieść ta mnie zauroczyła lekkością i delikatnością fabuły oraz ekscentryzmem barwnych postaci, jakie pisarz w niej stworzył, a także, jak mogłoby być inaczej, łanem indiańskiej trawy, na której jesienny wiatr grał jak na harfie.

Na zakończenie muszę napisać, że książka jest znakomicie przełożona, gdyż tłumaczył ją sam Bronisław Zieliński, tłumacz większości książek Ernesta Hemingwaya.

Link do opinii
W tej krótkiej książeczce możemy przeczytać dwie powieści Trumana Capote. O pierwszej z nich wiele osób słyszało, może też za sprawą dość popularnego filmu. "Śniadanie u Tiffany'ego" opowiada o ekscentrycznej, żyjącej ciągle "w podróży" (bo przecież nie wie gdzie będzie mieszkać następnego dnia) Holly. Bardziej do gustu przypadła mi właśnie ta pierwsza powieść, chociaż za nic nie mogłam utożsamić się z główną bohaterką, co jednak trochę uniemożliwiło mi zrozumienie jej sytuacji. Chodź może nie tyle zrozumienie, co zaakceptowanie czy zgodzenie się z nią. "Harfa traw" to historia w zupełnie innym rodzaju. Myślę, że trójka głównych bohaterów uciekając do domku na drzewie, tak naprawdę chciała wrócić do beztroskiego dzieciństwa, bez problemów i kłopotów. Mimo, że narratorem powieści jest nastoletni Collin to odniosłam wrażenie, że nie miał on jakiegoś szczególnego wpływu na wydarzenia. Jest raczej biernym świadkiem, który tylko czasem "wkracza do akcji".
Link do opinii
Avatar użytkownika - greenlady
greenlady
Przeczytane:2014-04-08, Ocena: 6, Przeczytałam,
"Śniadanie u Tiffany'ego" czytała już dość dawno, ale po obejrzeniu filmu (wreszcie!) pokusiłam się po powtórkę. W egzemplarzu, który czytałam było również drugie opowiadanie Capote'a- "Harfa traw". To wspaniale opowiadanie, niby o niczym, ale o niczym, z takim wyrazem, że nic staje się wielkim czymś. A to głównie dzięki poetyckim opisom kilku dni spędzonych przez głównych bohaterów w domku na drzewie, dokąd uciekają przed problemami, rozterkami, po to, by udowodnić sobie i światu, że mogą i potrafią sami za siebie podejmować decyzje. Mój ulubiony cytat: "przetaczane beczki mąciły kocią cichość uliczek".
Link do opinii
Avatar użytkownika - en-ca_minne
en-ca_minne
Przeczytane:2013-11-24, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2013, Mam,
"Śniadanie u Tiffany'ego" Trumana Capote to moim skromnym zdaniem jedna z najpiękniej nakreślonych kobiecych charakterystyk w historii literatury. Nie ma się więc czemu dziwić, że w główną bohaterkę tej cudnej noweli wcieliła się jedna z najlepszych aktorek w historii kina - Audrey Hepburn - w mojej rodzinie (właśnie dzięki tej kultowej roli) nazywana po prostu wariatką :) "Śniadanie u Tiffany'ego" to historia fragmentu podróży młodziutkiej Holly Golightly, podróży bez określonego celu, niezaplanowanej i pewnie dlatego tak uroczej. Może jej celem miał być DOM? Ten, który określiła jako miejsce, gdzie czujesz się jak w domu. Historia zapisana jest słowami młodego nowojorskiego pisarza, który sąsiadując z główną bohaterką, zdążył ją pokochać i pewnie też trochę zrozumieć - a spróbujcie kiedyś zrozumieć wariatkę! Ta cudna historia o szukaniu i nie znajdowaniu zaczyna się wraz z pojawieniem się Holly, a kończy się wraz z jej zniknięciem. Jest lekka jak naszyjniki od Tiffany'ego, urocza jak sama Holly, ale i mądra jak... jak ona sama. Całość okraszona jest pięknym humorem słownym i sytuacyjnym (W powietrzu mogłyby pływać rekiny, nieprawdopodobne natomiast wydawało się, by zdołał się w nim unieść samolot), który wywołuje u czytelnika szczery śmiech. Na deser specjalnie dla mnie - odnaleziony kot z chuligańskim pyszczkiem!
Link do opinii
Avatar użytkownika - danutka
danutka
Przeczytane:2013-09-02, Ocena: 4, Przeczytałam, z_52 książki 2013,
Klasyka literatury, którą trzeba znać. A jak się zapomni to przeczytać jeszcze raz. Fragment historii dziewczyny, która boi się podjąć dorosłe, poważne życie, ciągle stara się być w ruchu, ciągle z kim innym, łapiąc okazje do zarobienia paru dolarów, by wkrótce je wydać, a jednocześnie tęskni za stabilizacją, za ciepłem domu, bezpieczeństwem u boku męża. Niedojrzała, ale urocza Holly Golightly nie podbiła jednak mojego serca. Pewnie znowu szybko zapomnę o jej eskapadach. (Ocena: 4/6)
Link do opinii
Avatar użytkownika - ewazub
ewazub
Przeczytane:2013-09-19, Ocena: 5, Przeczytałam, czytam regularnie w 2013 roku:), Mam,
Ekscytująca powieść Capote o pięknej, młodej dziewczynie, Holly Golithly, która szuka swojego miejsca w życiu, a jej wizytówka głosi, że jest w podróży. To mieszkanka jednej z kamienic, ale jej mieszkanie przypomina hotel, w którym ktoś zamieszkał na kilka dni. Holly to roztrzepana i zadająca się ze starszymi mężczyznami kobieta, która chce być szczęśliwa. Zaprzyjaźnia się z sąsiadem (narratorem), który nieśmiało przyznaje, że jest pisarzem, Holly chce mu pomóc wypłynąć na szerokie wody... Kobieta wyświadcza przysługę odwiedzając Sallego Tomato w więzieniu, co staje się początkiem jej problemów, a może pretekstem do wyjazdu i znalezienie swojego prawdziwego domu?
Link do opinii
Avatar użytkownika - Muminka789
Muminka789
Przeczytane:1998-04-08, Ocena: 5, Przeczytałam,
Inne książki autora
Letnia przeprawa
Truman Capote0
Okładka ksiązki - Letnia przeprawa

Pod koniec roku 2004 na aukcję do Sotheby'ego trafiły cenne dokumenty Trumana Capote'a. Wśród nich znajdowały się cztery szkolne zeszyty...

Portrety i obserwacje. Eseje
Truman Capote0
Okładka ksiązki - Portrety i obserwacje. Eseje

"Portrety i obserwacje" to zbiór esejów Trumana Capote obejmujący całą, bez mała czterdziestoletnią karierę pisarza. Kolekcję otwierają młodzieńcze szkice...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy