Polska, XIII wiek. W sercu Żywiecczyzny mieszka Sambor, charyzmatyczny zakonnik, który dzięki bogatej wiedzy medycznej i altruizmowi cieszy się poważaniem wśród okolicznej ludności. Pewnego dnia ratuje życie młodej dziewczyny i noworodka. Ten szlachetny uczynek wywołuje lawinę nieoczekiwanych wydarzeń, a bogobojny medyk staje przed nie lada wyzwaniem. Kim jest Żywka i jaka tajemnica stoi za jej pojawieniem się pod kapliczką Świętego Krzyża? Co łączy dziewczynę z rycerskim rodem herbu Przedświt? Słowiańskie serce to pełna zwrotów akcji powieść historyczno-obyczajowa z wątkiem miłosnym. Anna Krzysteczko snuje barwną opowieść o ludziach, których losy wyznaczane są przez wielkie namiętności, niebezpieczne intrygi oraz słowiańskie obrzędy i zwyczaje.
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2024-10-17
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 368
„nikt nie widzi belki w swoim oku, zaś drzazgę z cudzego gotów jest wydłubać gołymi rękami razem z okiem”
Gdy widzę książkę z tytułem nawiązującym do naszych przedchrześcijańskich wierzeń, a do tego uroczą okładkę, wówczas bez zastanowienia mam ochotę ją przeczytać. Zawsze jestem ciekawa, jak ten wątek wykorzysta autorka danej powieści i podobnie stało się w przypadku książki pt.: „Słowiańskie serce”. Dodatkowo moje zainteresowanie wzmocnił ciekawy opis redakcyjny, który obiecywał historię z romantycznym wątkiem osadzonym w czasach, które dziś trudno nam sobie wyobrazić.
Od razu, wraz z otwarciem pierwszej strony, wkraczamy w konkretną akcję. Najpierw poznajemy zakonnika, którego imię klasztorne to Samuel, ale wszyscy znają go, jako Sambor. Tego dnia, gdy zaczyna się ta historia, znajduje on ledwo żywą dziewczynę o imieniu Żywia leżącą pod kapliczką Świętego Krzyża. Stan Żywii jest tragiczny, a do tego w ręku dziewczyna trzyma zawiniątko z bladym niemowlęciem, którą ksiądz początkowo wziął za lalkę. Nie wiedząc, co zrobić i jak jej pomóc, Sambor wpada na pomysł, by oddać ją pod opiekę Jadwigi Piekarzowej, bogatej mieszkanki Żywca, która odziedziczyła piekarnię i duży dom po swoich rodzicach. Niestety, zakonnik nie ma w tym momencie pojęcia, że w ten sposób zgotował dziewczynie piekło.
Debiutancka powieść Anny Krzysteczko „Słowiańskie serce” zabiera nas na Żywiecczyznę, do XIII wieku, a konkretnie do 1285 roku. Mimo, że od razu jesteśmy świadkami konkretnych zdarzeń, to fabuła wciągała mnie powoli w swoje nurty. Jest to jednak wrażenie jedynie początkowe, gdyż z każdym kolejnym rozdziałem przybywa wydarzeń, wątków i postaci wzbudzających często skrajne odczucia, a to wszystko skupiało moją uwagę do końca.
Atutem jest historyczne tło, jakie towarzyszy wydarzeniom, wraz z opisami pięknych terenów, słowiańskich wierzeń i panujących wówczas obyczajów. Styl pisarski jest bardzo barwny, plastyczny, oddający różnorodny charakter ludzkich osobowości i wyzwalający mnóstwo emocji. Autorka zgrabnie i sugestywnie ukazuje ówczesne realia życia, panujące zasady, prawo, obyczaje, ale też bezprawie i zło tkwiące w człowieku. Uderza fakt, że są to osoby deklarujące się, jako wierzące, chodzące do kościoła, modlące się, a w życiu postępujące wbrew temu, co wyznają.
To też opowieść, w której zderzają się dwa światy: pierwszy to ten, który wkroczył na nasze ziemie wraz z chrztem Mieszka I w 966 roku, a drugi to świat wierzeń Słowian, które są duszone przez panującą religię chrześcijańską.
„Słowiańskie serce” to niewątpliwie ciekawa pozycja czytelnicza, wyróżniająca się pod względem poruszanych tematów, miejsca akcji i zawiłych losów głównych bohaterów, którzy zostali wplątani w sytuację wynikającą z niespodziewanych splotów wydarzeń. Śledzimy ich dzieje w narracji trzecioosobowej, dzięki czemu wiemy, co się z nimi dzieje, ale też poznajemy inne wątki, które uzupełniają nam całą opowieść.
Historia pokazuje też, jak łatwo popaść w niełaskę, bez weryfikacji, czy dana sprawa jest prawdziwa, czy nie, co widać na przykład w chwili, gdy ma miejsce mało sprawiedliwy sąd nad bohaterką w sądzie. Liczą się pieniądze i władza, a nie sprawiedliwość i to doskonale zostało naświetlone.
To sprawia, że jeszcze bardziej integrujemy się z bohaterami, zwłaszcza z piękną, młodą, nieszczęśliwą Żywią, wokół której jest wiele niejasności. Nie wiemy skąd się ona wzięła na tych terenach, dlaczego znalazła się w takiej dramatycznej sytuacji i kim właściwie jest. I chociaż stopniowo jej przeszłość jest ujawniana, to wrażenie tajemnicy towarzyszy nam niemal przez większość fabuły. Nie brakuje, więc w niej zwrotów akcji, zaskakujących wydarzeń, emocji, a przede wszystkim słowiańskiego klimatu. Nie do końca jestem usatysfakcjonowana zakończeniem, które może sugerować kontynuację, więc mam nadzieję, że autorka dopisze ciąg dalszy losów Żywii i Sambora.
Egzemplarz książki otrzymałam w ramach współpracy z portalem Sztukater
Dzisiaj recenzja powieści, która pochłonęła moją słowiańską duszę od pierwszej strony, a moje słowiańskie serce otoczyła kokonem zainteresowania i zachwytu.
On zakonnik, by ją ratować wyrzeka się zakonnego habitu, ona pewna siebie młoda dziewczyna, która pragnie otoczyć opieką i wychować swojego małego braciszka ( czy na pewno braciszka?). Losy Żywki i Sambora plotą się ze sobą jak nici na wrzecionach życia sprawiając, że ich problemy i życiowe losy zainteresują każdego czytelnika, który kocha powieści z historią i słowiańszczyzną w tle.
Pisarka w niezwykle ciekawy sposób przedstawiła związek dwojga ludzi. Chrześcijanina, wierzącego w Boga i dziewczyny, której sercu wciąż bliskie są słowiańskie bóstwa, wierzenia i przesądy.
No właśnie, to co równie mocno zainteresowało mnie w tej powieści to fenomenalnie przedstawiony świat ludzi żyjących w XIII wieku, słowiańskich obrzędów czy wierzeń, a nawet przyśpiewek. Ich mentalność i codzienne życie.
Mamy w tej powieści szeroki rys historyczny dawnej Żywiecczyzny, do której na kartach książki przenosi nas pisarka. A niezwykle lekki i barwny język, jakim powieść jest napisana sprawia, że czujemy się tak, jak byśmy wraz z głównymi bohaterami tam byli i przemierzali te tereny.
Jest to pełna emocji powieść o marzeniach, o uczuciach, targanych przez życiowe wichry. Powieść, w powstanie, której, ma wrażenie pisarka włożyła swoje, całe serce. Słowiańskie serce.
Bardzo lubię wątki magiczne w książkach, a takich jest tu trochę, więc mocno wczułam się w klimat. Podobało mi się też bogate tło historyczne i opisy Żywiecczyzny sprzed wieków, zwłaszcza że byłam kiedyś w okolicach Żywca i mogłam przemierzyć z bohaterami niektóre szklaki. Mam nadzieję, że autorka pociągnie historię dalej, bo czuję teraz wielki niedosyt. Czekam niecierpliwie na kontynuację!
Polska, wiek XIII. Na Żywiecczyźnie mieszka zakonnik Sambor, bogaty w wiedzę medyczną. Pewnego razu ratuje życie młodej dziewczyny oraz noworodka. Szlachetny gest mężczyzny jest początkiem nieoczekiwanych i nieprzewidywalnych wydarzeń, które zmienią jego życie.
Liczyłam na ciekawą historię... Liczyłam, że spędzę z nią miło czas. Niestety, ale przeliczyłam się, bo ta historia jest kompletnie absurdalna... Bohaterowie zachowywali się nieadekwatnie do czasów, w których żyli... Nie wiem, czym było to spowodowane... Czyżby autorka nie zrobiła porządnego researchu? Miałam wrażanie, że tak było w rzeczywistości, bo jej wiedza o tamtych czasach była szokująco niska. I co najgorsze, praktycznie nie starała się czegokolwiek dowiedzieć... Nawet na potrzeby książki... Trochę to smutne a trochę dziwne, bo zawsze wydawało mi się, że autorowi zależy na dobrej książce, przy której miło spędza się czas. I, która zapadnie w pamięci... Oczywiście mam na myśli, że w sensie pozytywnym. Tymczasem tutaj było odwrotnie. Z niechęcią wracałam do fabuły. Z niechęcią śledziłam losy bohaterów, którzy tak na marginesie zachowywali się jakby mieli coś nie tak z głową. Wszyscy... Ich zachowanie dość często było dziecinne. Albo byli po prostu niedorozwinięci.
Słowiańskie serce to książka, która mnie kompletnie rozczarowała. Jestem rozczarowana nierealistyczną fabułą. Irytującymi bohaterami. Tak naprawdę swe oko mogłam przymknąć jedynie na styl autorki, ale raczej już więcej po jej książki nie sięgnę.
Myślę, że kategoria romans umniejsza tej książce. Pięknie opisane strony Żywca z dawnych lat, mnóstwo ciekawostek historycznych, legend, a to wplecione przyjemnie w nietuzinkowa historie. Gorąco polecam.
Żywiecczyzna, XIII wiek. Zima w górach jest surowa i codzienność wystawia ludzi na ciężkie próby. Nocą, gdy ktoś próbuje wtargnąć do domu Żywki, kobieta...