Słodki kłamca
Katarzyna Bester

Moja opinia:

   Kłamstwo ma krótkie nogi. Wiadomo. Czasem szybciej wyjdzie na jaw a czasem trzeba się oczekać nerwowo przebierając stopami w pełnym napięciu.

   Życie trzydziestoletniej Stelli jest unormowane. Ma pracę, którą kocha (jest nauczycielem tańca), ma znajomych i chłopaka. Do momentu, gdy los postanawia jej zagrać na nosie i wszystko jej odebrać. Przyłapuje swego chłopaka Gabriela miedzy nogami Niny - koleżanki z pracy. Całe szczęście, że w tym nieszczęściu nasza bohaterka może liczyć na Victorię. Na szaloną kobietę, która zmienia mężczyzn niczym rękawiczki. Jest fotografem a jej łóżkowe kontakty niejednokrotnie okażą się być przydatne. Na Alana, kolegę, także może liczyć. Ale on tak jak i Vic nie stronią od seksu i nowych obiektów. Co się stanie, gdy tych dwoje niewyżytych seksualnie osób spotka się? Ale ale, wracając do Stelli. Po tej traumatycznej sytuacji zmienia pracę i wyprowadza się od Gabriela. Przyjaciele jej pomagają. I tak pewnego dnia na drodze Stelli staje Ciasteczkowy Potwór, Robert oraz właściciel i sprzedawca rowerów, Adam - jej nowy sąsiad. Ten pierwszy pewny siebie, lubi rządzić, ma sieć kawiarni. Adam? Troskliwy, uprzejmy, ma wrażliwe serce. I Gretę. Którego z tych dwóch wybierze nasza bohaterka? 

   Oj, początkowy rozdział był troszkę szokujący i współczułam Stelli, że była świadkiem tych wydarzeń. Później niczym jej cień śledziłam jej poczynania. Śmiałam się momentami do łez momentami kiedy czytałam, jak Vic się wypowiada. Otwartość i bezwstydnictwo. Szaleństwo i zabawa. To cała Victoria. Przy takiej osobie nie sposób się nudzić. I bardzo dobrze. Stella szybciej się podniosła. Jej dylematy co do mężczyzn. Cóż, Robert to taki pan i władca. Lekkoduch. On rządzi. On wydaje komendy. Przystojny i dobry w łóżku. Adam i Greta natomiast po tragicznym okresie sprzed lat są dla siebie wsparciem. Stella znajduje w Grecie przyjaciółkę, ale całkiem inną niż Vic. Różnią się niczym woda i ogień. Ale to dobrze. A czy z pomocy sąsiedzkiej wyjdzie coś więcej? Musicie się przekonać sami. Kto okaże się być tym słodkim kłamcą? Kto zwiedzie Stellę a kto da jej to, czego ona potrzebuje? Jej rozterki i szukanie szczęścia - to jest to.

   Świetna historia o miłości pełna zawirowań. Akcja momentami zaskakująca i szokująca a w innym momencie pełna uniesień, także tych łóżkowych. Cudownie spędzony czas z książką. Ten debiut okazał się być strzałem w dziesiątkę. Nic mnie nie nudziło. Nie zauważyłam żadnych sztuczności w prowadzeniu dialogów. Przeczytałam od deski do deski.Do ostatniego zdania i ostatniej kropki byłam podekscytowana i zaciekawiona tym, co jeszcze autorka zaplanowała swoich bohaterom. Idealnie zaplanowane postacie. Bez przesadyzmu i nadmiernej słodkości. Choć słodki tytuł, to w w środku szalało tornado. Debiut jest taki udany to z niecierpliwością czekam na kolejne historie i kolejne książki autorki.

Polecam

Miałam już wcześniej styczność z książkami tej autorki, ale zupełnie nieświadomie zostawiłam sobie jej pisarski debiut ,,na koniec".

Ale czy to źle?

,,Słodki kłamca" to historia Stelli. Nauczycielki tańca, która przyłapała swojego chłopaka Gabriela na zdradzie. I to nie byle jakiej, bo z jej koleżanką z pracy.

Dziewczyna wprowadza się do swojej przyjaciółki Victorii, a swoje załamanie leczy lodami, których już powoli zaczyna brakować w okolicznych sklepach.

Kiedy Stella zaczyna szukać nowej pracy, a z pomocą przychodzi jej Alan - przyjaciel z dawnych lat, który załatwia jej rozmowę kwalifikacyjną w szkole tańca, w której sam pracuje.

W wyniku zbiegu okoliczności Stella poznaje Roberta, przystojnego właściciela sieci cukierni, z którym zaczyna umawiać się na randki.

A tuż po otrzymaniu nowej pracy, dziewczyna postanawia wynająć mieszkanie, przy okazji poznając zabójczo przystojnego sąsiada o imieniu Adam.

Czy któryś z panów okazał się tym, który pomógł Stelli po rozstaniu z Gabrielem? Tego musicie dowiedzieć się sami!

Książka może nie powala. Jest dość przewidywalna, ale przy tym bardzo lekka i zabawna, dlatego spokojnie można spędzić z nią przyjemny jesienny wieczór.

Kurczę blade... ;-( nie wiem, co mnie ciągnie do takich książek... Winna jestem zaległą opinię tej książce. Przeczytałam w święta. Jedząc wielkanocny sernik czytałam perypetie Ciasteczkowego Potwora. Fabuła to nic odkrywczego. Książek w tym typie czytałam już mnóstwo i, nie czarujmy się, przeczytam kolejne mnóstwo bo po prostu takich książek jest teraz jest zatrzęsienie. Wszystko jednak zależy od sposobu podania dzieła. Tu jest lekka, choć momentami przewidywalna fabuła, zwłaszcza zakończenie. Całość napisana lekkim, chociaż chwilami ubogim stylem. Zastanawiam się, czy kwestii tych sławetnych "pajęczyn" nie dałoby się podać jakoś inaczej... Trąci mi to nieco prymitywizmem.
Jeśli ktoś szuka szybkiej książki na kilka wolnych chwil to ten romans jest właśnie dla niego.