Przerażająca historia Jaycee Lee Dugard, 11 letniej dziewczynki, która 10 czerwca 1991 r. wyszła jak codziennie na przystanek autobusu szkolnego w South Lake Tahoe w środkowo-wschodniej Kalifornii i na oczach ojczyma została porwana. Policja mimo śledztwa, w którym podejrzewano m.in. ojczyma, przez wiele lat nie odnalazła najmniejszego jej śladu. Dziewczyna odnalazła się po 18 latach (w sierpniu 2009 roku). Przez ten czas mieszkała w szopie porywacza - z dwójką dzieci, które z nią spłodził.
Wydawnictwo: HACHETTE
Data wydania: 2012-01-24
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 288
Straszne przeżycia, a więc i historia trudna do opisania. Coś takiego trudno też sprawiedliwie ocenić. Po pierwsze - książka różni się znacząco od pozostałych biografii porwanych dziewczyn, które do tej pory przeczytałam. Pojawiają się w niej fragmenty pamiętnika pisanego przez porwaną Jaycee. Są to strony pisane ręką dziecka - nastolatki, bo do porwania doszło, gdy dziewczynka miała zaledwie 11 lat. Cała opowieść jest nieco chaotyczna, nieuporządkowana. Czasem odnosiłam wrażenie, że ta młoda kobieta nie była po prostu gotowa na to, by opisywać te 18 lat, które spędziła w domu porywacza. Tak samo jak w opowieści Nataschy Kampusch uderzyło mnie tutaj wielokrotne usprawiedliwianie człowieka, który zgotował jej to piekło. Dziewczynka czekała na "lepsze dni" swego oprawcy, czekała by przyniósł jej jakąś niespodziankę bądź tylko z nią porozmawiał. Czytałam wprost niedowierzając, że ktoś mógł robić wszystkie te paskudne rzeczy dziecku. Kiedy okazywało się, że Jaycee miała okazję do ucieczki, a jej nie wykorzystała aż miałam ochotę krzyczeć "dziewczyno! co z Tobą jest nie tak?". Po chwili jednak przypominałam sobie, że przecież w dniu porwania ona była jeszcze dzieckiem! Z matką spędziła 11 lat. Z porywaczem i jego żoną aż 18. Nie znała innego życia, innego świata. Całą jej młodością, jej dojrzewaniem, wkraczaniem w dorosłość, jej "nową" rodziną byli oni: Phillip i Nancy Garrido.
Książkę warto przeczytać - co do tego nie ma wątpliwości. Czyta się jednak trudno, a od strony językowej i stylistycznej też pozostawia wiele do życzenia.
Przeczytane:2017-01-22, Ocena: 5, Przeczytałam, ***Zaginięcia i porwania, #Z wątkiem kryminalnym, Debiut powieściowy, #Wydarzyło się naprawdę,
W 2012 roku nakładem wydawnictwa Hachette ukazały się wspomnienia Jaycee Dugard, która w wieku 11 lat została porwana w drodze z domu na przystanek szkolnego autobusu w South Lake Tahoe, w górach Sierra Nevada, w Stanach Zjednoczonych.
Przez 18 lat swojego życia była torturowana, molestowana i przetrzymywana w nieludzkich warunkach przez porywacza – psychopatę Philipa Garrido za przyzwoleniem jego żony Nancy. W 1991 roku sprawa ta obiegła całe Stany, a mimo to dziewczynki nie udało się odnaleźć.
Przez lata tortur i znęcania dziewczynka starała się stworzyć sobie swój własny, mały, hermetyczny świat. Na początku martwiła się jedynie o własny los, o to, aby przeżyć, aby zobaczyć mamę i młodszą siostrę. Kiedy w wieku 14 lat urodziła pierwszą córeczkę, od tej pory musiała już dbać także o bezpieczeństwo dziecka. Trzy lata później na świat przyszła druga dziewczynka. Jaycee musiała więc opiekować się dwojgiem maluchów. W tej strasznej sytuacji starała się znajdować jakieś jaśniejsze strony i zapewnić swoim dziewczynkom wszystko, co tylko mogła. Nauczyła się postępować ze swoim oprawcą, wyczuwać jego nastroje i posunięcia. Życie w ciągłym lęku przed najgorszym i przebywanie w zamknięciu i izolacji przez 18 lat wpłynęło na jej psychikę i zaburzyło prawidłowy rozwój osobowości.
Gdyby nie przypadek – wizyta u kuratora nadzorującego zwolnienia warunkowe, prawdopodobnie nigdy nie natrafiono by na ślad 29-letniej wówczas Jaycee. Można zatem powiedzieć, że w całej tej tragedii bohaterka miała dużo szczęścia. Po odzyskaniu wolności musiała na nowo uczyć się przebywania wśród ludzi oraz nadrabiać straconych 18 lat. Jako dorosła kobieta i matka musiała również zająć się swoimi dorastającymi córkami, których dotychczasowe życie na terenie posiadłości ojca dalekie było od normalności.
„Skradzione życie” to zapis przerażających wspomnień z okresu niewoli. Te dramatyczne wydarzenia pełne są brutalnych zachowań, terroru i przemocy, manipulacji i prześladowania oraz przyzwolenia osoby trzeciej na to, co dzieje się za płotem posesji.
Ponowny powrót do tamtych wydarzeń, okrucieństwa i agresji seksualnej jest dla Jaycee bardzo trudny. Autorka próbuje usprawiedliwiać niektóre, może trochę chaotyczne, nie do końca chronologiczne zapiski, ale któż mógłby ją winić za takie drobiazgi. Horror, jakiego doświadczyła ta nieśmiała i dzielna 11-latka nie mieści się w żadnych granicach rozumowego pojmowania rzeczywistości.
Jeśli zatem chcecie bliżej poznać historię nagłego zniknięcia dziewczynki na oczach jej ojczyma oraz 18-letnie odosobnione życie autorki w oddalonej o 250 km od miejsca zamieszkania posiadłości, to koniecznie sięgnijcie po „Skradzione życie”. Nie jest to łatwa lektura, ale na pewno warta przeczytania.
Polecam.Link do niewiele ponad minutowego trailera ze zdjęciami Jaycee i jej porywaczy zamieszczonego na YOUTUBE znajdziecie tutaj.