Świat kobiet po tamtej stronie krat nie jest taki, jak go sobie dotąd wyobrażaliśmy.
Zakład Karny nr 1 dla Kobiet w Grudziądzu jest jak Alcatraz. Jego mury skrywają tajemnice, które zwykle nie przedostają się do świata ludzi wolnych. Wiele spośród osadzonych tam kobiet znamy z pierwszych stron gazet. Jaki los spotkał za więziennymi murami matkę małej Madzi z Sosnowca czy siostrę Bernadettę ze zgromadzenia boromeuszek? Jak traktowane są ,,dziecioboje" i czy to dobrze być ,,księżniczką na zamku"? Co to znaczy trafić na ,,dźwięki" lub do ,,świńskiego transportu"? Czy za kratami możliwe są burzliwe romanse i seks?
Więzienia dla kobiet to w naszej literaturze faktu teren wciąż nieodkryty. Teraz mamy okazję przyjrzeć się mu z bliska. Narratorką najnowszej książki Ewy Ornackiej i jej rozmówczynią jest skazana prawniczka, która niegdyś wydawała wyroki w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej, a potem sama trafiła do więzienia.
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2018-05-08
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 304
Los bywa przewrotny. Czasami śmieje się nam prosto w twarz, ucierając nosa w sytuacji, w której nigdy byśmy się tego nie spodziewali. Sama momentami odczuwam, jakby ktoś z boku przyglądał się mojemu postępowaniu i od czasu do czasu rzucał kłodę pod nogi ot tak, żeby sprawdzić, czy utrzymam się w pionie, czy też dam się przygnieść. Nie jestem chojrakiem. Czasem runę jak długa i nie podnoszę się przez dłuższy czas. Bywa, że od razu wstaję, otrzepuję ręce, wypinam pierś do przodu i udaję, że nic się nie stało. Człowiekowi trudno przyznać się do porażki. Jednak, jeśli istnieje możliwość, żeby coś poprawić, to czemu tego nie zrobić?
Beata Krygier trafiła do więzienia dla kobiet w Grudziądzu wskutek wyroku za oszustwa. Kobieta z tak zwanego dobrego domu, absolwentka prawa, przez pewien czas asesor sądowy trafia za kratki – to dopiero sensacja! Wśród oskarżonych o najokrutniejsze morderstwa i wielomilionowe kradzieże stara się przetrwać, szukając swojego miejsca w grupie więźniarek i próbując nie robić niczego wbrew sobie, a jednocześnie nie narazić swojego życia. To właśnie ona zostaje wybrana na narratorkę najnowszej książki Ewy Ornackiej Skazane na potępienie. Oczami byłej pani asesor oglądamy wnętrza więzienia w Grudziądzu oraz Kamieniu Pomorskim, za jej pośrednictwem poznajemy osadzone tam kobiety i ich historie. Właściwie niektóre z nich są nam doskonale znane z mediów – śmierć małej Madzi z Sosnowca, afera z Amber Gold, pranie brudnych pieniędzy w SKOK Wołomin czy maltretowanie dzieci przez słynną boromeuszkę, siostrę Bernadettę. Od autorki dostajemy wsparcie w postaci wycinków prasowych, które przypominają o wydarzeniach. Główne bohaterki tych spraw poznajemy z punktu widzenia współosadzonej, kobiety, która miała z nimi styczność na co dzień. Pomyli się jednak ten, kto wysunie na tej podstawie wniosek, że to kolejna opowieść o ciemnej stronie polskiego więziennictwa. W tym kontekście ten reportaż jest bardzo nietypowy. Podczas lektury Skazanych na potępienieodnosiłam wrażenie, jakbym czytała powieść, historię pogrążonej kobiety, która zostaje zmuszona do przejścia na tak zwaną drugą stronę i stara się zrobić wszystko, by przeżyć. W moim odczuciu Ornacka tak pokierowała swoją rozmówczynią, że efektem ich współpracy jest opowieść o kobiecej solidarności i przyjaźni, o próbie zrozumienia i akceptacji, o dawaniu szansy. Nie ma jednak tutaj miejsca na współczucie dla winnych najgorszych przestępstw. Bardzo zapadła mi w pamięć historia Anny, odsiadującej wyrok dwudziestu pięciu lat za zabicie własnego męża, który regularnie, przez wiele lat znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie. Nawet przez myśl nie przeszło jej ubiegać się o warunkowe zwolnienie – chciała swą karę odbyć w całości, bowiem czuła się winna temu, że odebrała swojemu dziecku ojca. Wzruszyłam się. Możecie mnie za to zlinczować.
Jak widzicie książka Skazane na potępienie, mimo że daleko jej do ckliwego romansu, gwarantuje całą paletę emocji – od wściekłości i strachu, przez współczucie, aż do prawdziwego wzruszenia. Zdziwieni? Uwierzcie, kilkakrotnie czułam ten specyficzny ucisk w gardle, który pojawia się, gdy muszę powstrzymywać łzy. Może mam zbyt miękki tyłek, nie wiem. Ale tym, którzy szukają sensacji, powiem, że będą mieli jej tu wystarczająco. Poszukujący wiedzy o funkcjonowaniu więzień poszerzą swoją wiedzę nie tylko o schematy, ale przede wszystkim o realia. A osobliwe poczucie, że ta książka jest więcej warta niż jakakolwiek inna będzie stanowiło wartość dodaną – dla mnie najważniejszą, decydującą o tym, że uważam tę książkę za idealną.
Na koniec kilka słów o samej Beacie Krygier. Ktoś zapyta, czy naprawdę wierzę w jej niewinność… Historia naszej narratorki zostaje opowiedziana na ostatnich stronach i nie przekonuje mnie do końca, ale kim ja jestem, żeby decydować o prawdzie? Czytając o więźniarkach, żadnej nie oceniałam, więc dlaczego miałabym to robić wobec niej? Każdej wymierzono karę więzienia – mnie nic już do tego. Ornacka tak skonstruowała tę książkę, że zabawa w sędziego i kata zupełnie nie jest potrzebna. Stworzyła reportaż, który przeszywa na wskroś w zupełnie innym wymiarze. Poznajcie go. Ta książka jest inna niż wszystkie.
Okładka tej książki dominuje w ciemnych odcieniach. Na środku widzimy kobietę, która zakrywa twarz dłonią, a i one są skute kajdankami. "Wstrząsająca opowieść z najcięższego w Polsce więzienia dla kobiet" - to zdanie widniejące na okładce zgadza się w stu procentach.
Grzbiet jest dopasowany do okładki - czarne tło i żółto białe napisy. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę dla książki. Na jednym z nich przeczytamy słów kilka o autorce oraz naszym narratorze. Na drugim zobaczymy trzy inne pozycje napisane przez Panią Ornacką.
Duża czcionka, zachowane odstępy między wersami oraz marginesy sprawiają, że czyta się łatwo i szybko. Są tutaj białe kartki, a wiem, że niektórzy z Was ich nie lubią. Jednak gwarantuje Wam, że dla tej książki warto się poświęcić.
Nie znalazłam w druku literówek ani żadnych innych błędów. Jestem jak najbardziej zadowolona z wydanie, jakie dostałam.
Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką, ale już wiem, że nie ostatnie. Swoim piórem niemal natychmiast zainteresowała mnie treścią, którą miała do przekazania. Czytałam tę pozycję jak zahipnotyzowana, naprawdę. Nie spodziewałam się, że tak się wciągnę już przy pierwszym spotkaniu z nową jak dla mnie autorką. Jest to literatura faktu, a nie często czytam książki z tego gatunku, więc moje zdziwienie rosło jeszcze bardziej. Pisarka, ale i dziennikarka śledcza ma w swym piórze coś, co skupia czytelnika natychmiast i sprawia, że czyta się linijkę po linijce, bardzo dokładnie i powoli, nie chcąc pozwolić na chociażby krótką chwilę. Nie wiem, jak mam wyrazić swój podziw w to, z jaką łatwością autorka intryguje czytelnika i tą prostotą, faktami z życia potrafi tak mocno wciągnąć czytelnika w swoje szpony. Naprawdę jestem w szoku i gdybym mogła ukłoniłabym się autorce z wyrazami szacunku jak i podziwu. Dzięki tej książce wiem, że moja przygoda z jej lekturami się nie zakończy, a rozwinie.
Ciężko będzie mi zrecenzować te lekturę jak każdą inną. To nie jest fikcyjna historia, a samo życie. Życie kobiet, które zabijały, mydliły oczy i robiły przekręty. Ale i nie tylko.
Narratorką jest Ewa Beata Krygier - asesor sądowy, pracowała w Wydziale Cywilnym Sądu Rejonowego w Gryficach, ale odeszła od zawodu sędziowskiego. Prowadziła własna kancelarię, a kilka lat temu zainwestowała w prywatną aptekę. W 2013 roku została skazana na cztery lata i osiem miesięcy pozbawienia wolności. W więzieniu spędziła dwa lata i sześć miesięcy. Wyszła na zwolnienie warunkowe.
Kilka przykładów kobiet, które są przedstawione w tej lekturze:
Katarzyna W. matka małej Madzi. Zabiła córkę z premedytacją mówiąc początkowo, że została porwana. Nie wiem, jak można być takim człowiekiem... Chyba każdy pamięta szukanie małej Madzi z Sosnowca? Detektyw Rutkowski podjął się poszukiwań, więc huczało o tej sprawie w Internecie, telewizji, wszędzie.
O, albo siostra Bernadetta, czyli Agnieszka F., była dyrektorka Ośrodka Sióstr Boromeuszek.Dopiero po kilku latach trafiła do Grudziądza. Spekulowano na jej temat, a bo już jest w podeszłym wieku, a bo to zakonnica. Jak dla mnie nie ma znaczenia, czy jest duchową osobą, czy tez nie. Znęcała się nad wychowankami? Znęcała. Robiła z nimi okropne rzeczy i nie miała serca, więc od razu powinna trafić za kratki. Ah, szkoda słów na takiego kogoś, bo człowiekiem to bym jej nie nazwała.
Znajdziecie również więźniarki powiązane ze sprawą Amber Gold czy SKOK Wołomin.
Po prostu... Włosy jeżyły mi się jeżyły gdy czytałam o tym, co te kobiety robiły. Niejednokrotnie byłam w tak głębokim szoku, że musiałam oderwać się chociaż na moment bo to było dla mnie za dużo. Nie wiem, naprawdę nie wiem, jak można później żyć ze świadomością tego, co się zrobiło. Dla mnie jest to kompletnie niewyobrażalne. Była to dla mnie trudna przeprawa z rzeczywistością. Zimny prysznic. Ale teraz wiem, że tę lekturę powinna przeczytać jak największa liczba osób. BY dowiedzieli się, jak jest naprawdę, by poznali historie osadzonych. To bardzo ważna lektura, przynajmniej dla mnie. Ciesze się, że miałam okazję ją poznać.
Reasumując, jest to książka dla ludzi o stalowych nerwach i... sercach. W niektórych przypadkach serce się dosłownie łamało w pół, gdy czytaliśmy o dzieciobójcach czy innych przypadkach np.znęcania się nad małymi dziećmi. Niejednokrotnie czułam ogromny ciężar na piersi i nie mogłam się go pozbyć. Trudna lektura, ale prawdziwa. Warto ją poznać wraz z kilkoma osadzonymi, jeśli fala przebicia prasy, Internetu czy telewizji do Was nie dotarła. Na pewno nie raz będziecie siedzieć z rozdziawioną buzią, pełni konsternacji i tak dalej. Jedno wielkie WOW.
Wciągnęłam się w tematykę true crime i oto kolejna pozycja,która zdążyłam przeczytać w styczniu.
Narratorem książki jest Beata Krygier. Pani sędzia, która wydawała wyroki w imieniu Rzeczypospolitej, z powodu swoich błędnych wyborów sama trafiła za kraty za wyłudzania finansowe.
Poznajemy świat kobiet w więzieniu z jej perspektywy. Opowiada o zasadach panujących w więzieniu, hierarchii, o codziennym życiu, trudnościach i smutkach.
Opowiada o kobietach ,które poznała. Pojawia się słynna Katarzyna( mama Madzi z Sosnowca) oraz siostra Bernadeta.
Książkę czyta się szybko. Jest wciągającą, gdyż opisuje prawdziwe historie. Co najbardziej przerażające? Wiele kobiet , niestety, nie umie odnaleźć się na wolności i jako recydywistki stale trafiają za kraty.
Wspólny mianownik tej historii? Kobiety same są sobie winne. Seria błędnych decyzji, nieodpowiednie towarzystwo, alkohol czy narkotyki....
Pani Beata mówi jedną ważna rzecz: wolność nie jest dana raz na zawsze....
Książka ciekawa ale mimo wszystko bardziej wciągnęła mnie książka Kataryny Bondy"Polskie morderczynie".
Przedstawienie życia, którego większość z nas nigdy nie doświadczy. Uświadomienie sobie, jak bardzo różni się ono od naszej normalności. Niesamowity wgląd w historie opisywane w gazetach, a raczej ich dalszy ciąg. Polecam!
Relacja z pobytu w więzieniu. Mnie bardzo zaciekawiła, przeczytałam w jeden dzień, nie mogłam się oderwać. Ksiazka, dzięki której wzrasta empatia do osób osadzonych, dobrze poznać historie, o których nikt nie mówi. Przerażające trochę niektóre historie. Polecam.
Książka opowiada historie kobiet z różnych środowisk, które za swoje (lub nawet nie swoje) czyny trafiły do więzienia o zaostrzonym rygorze. Różniły się one statusem społecznym, miejscem zamieszkania, wyglądem, dosłownie wszystkim, ale połączyła je odsiadka w Zakładzie Karnym nr 1 dla Kobiet w Grudziądzu. Historie bohaterek i więziennych realiów były dosyć dołujące. Niestety ich (bohaterek) losy pokazują, jak mało potrzeba, żeby życie człowieka zmieniło się diametralnie i to bynajmniej nie na lepsze. Jak kiepskie decyzje mogą zaważyć na całym późniejszym życiu.
Moi drodzy dziś porozmawiamy o tym, jak wygląda prawdziwe życie w zakładzie karnym. Nie wiem, jak Wy, ale ja bardzo często w rozmowach ze znajomymi, ilekroć zaczynamy rozmowę o odbywaniu kary pozbawienia wolności w więzieniach w Polsce, słyszę:
„W dzisiejszych czasach odbywanie kary w więzieniu jest niczym pobyt w sanatorium. Podatnik płaci, a więzień ma podane jedzonko jak w restauracji, spacerek, gazetka, telewizor, opieka medyczna. Żyć nie umierać”.
Dziś za sprawą Pani Ewy Ornackiej i jej książki „Skazane na potępienie” zajrzymy za kulisy więziennej rzeczywistości. Zanim jednak opowiem Wam, o czym możecie przeczytać, decydując się na lekturę tej książki, chcę zaznaczyć, że tytuł ten jest literaturą faktu, nic tu nie jest wytworem wyobraźni autorki, bowiem Pani Ewa jest m.in. dziennikarką śledczą, a pozycja ta jest zapisem rozmowy z jedną z byłych osadzonych Zakładu Karnego nr 1 w Grudziądzu. Naszą przewodniczką po świecie za kratami, a jednocześnie rozmówczynią autorki będzie Beata Krygier, paradoksalnie była asesor sądowa. Pani Beata pracowała w Wydziale Cywilnym Sądu Rejonowego w Gliwicach, a kiedy zrezygnowała z zawodu, prowadziła własną kancelarię. Jeśli chcecie wiedzieć, co takiego wydarzyło się w życiu Pani Beaty, że znalazła się po drugiej stronie barykady, koniecznie sięgnijcie po „Skazane na potępienie”.
Tak świat za kratami opisuje sama Pani Beata: „Początek tego świata rozpoczyna się za bramą. Dalej są już tylko mury, zasieki i kraty w oknach. Wszystko wokół wydaje się nierzeczywiste, niezrozumiałe, straszne, Dźwięk trzaskającej przy otwieraniu i zamykaniu kraty zastępuje śpiew ptaków i odgłosy ulicy. Zło i dobro skupia się tam jak w soczewce. Szybciej niż gdziekolwiek indziej traci się dotychczasową tożsamość i buduje nową, uczy odróżniać wrogów od przyjaciół.Człowiek, który trafia tam po raz pierwszy, jest jak rozbitek nieumiejący pływać. Rzucony na głęboką wodę albo przeżyje, albo utonie”.
Ciąg dalszy recenzji oczywiście u mnie na blogu.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2018/07/przewodniczka-po-wieziennej.html
Trudno uwierzyć, że ta historia zdarzyła się naprawdę. To nie tylko historia człowieka niesłusznie skazanego na dożywocie. To historia zbrodni sądowej...
Wstrząsająca opowieść z najcięższego w Polsce więzienia dla kobiet. Na motywach niniejszej książki (wydanej przez REBIS w 2018 roku pod tytułem Skazane...
Przeczytane:2018-12-01, Ocena: 6, Przeczytałam, Zmieniły właściciela, 52 książki 2018,
Ewa Ornacka jest jedną z moich ulubionych autorek, jeśli chodzi o reportaże ze świata przestępczego. Mafie, przestępcy, więzienie czy śledztwa to tematy, po których porusza się bez najmniejszych problemów. Szanuję ją za dogłębną analizę faktów, wywiady i bezstronność. Kocham za odwagę. Nie boi się poruszania trudnych tematów, rozmów i zaglądania tam, gdzie większość z nas nie chce sięgać nawet myślami. Tym razem wraz ze skazaną Beatą Krygier odkryła przed nami prawdziwy świat zza więziennych krat. Była radczyni prawna w pewnym momencie wylądowała po drugiej stronie. Najpierw pracowała w Gryficach, potem prowadziła własną kancelarię. Dopiero otwarcie apteki wywróciło jej życie do góry nogami.
Nie jedna osoba myśli sobie: Więzienie. A co to jest? Luksus. My, podatnicy płacimy, a skazani mają ciepłe łóżeczko, jedzonko i telewizor. Nawet leczenie bez kolejki. Spacerek, choć pod wydział to też jest. Żyć nie umierać.
Ja jestem jedną z tych osób i po przeczytaniu tej książki zmienię zdanie tylko trochę. Nie zawsze mają luksus i ciepło. A na własne bezpieczeństwo muszą uważać dniem i nocą. Tyle że wiadomo, że niewinny (z wyjątkami) do więzienia nie idzie. Chciałabym powiedzieć, że mają to na co zasłużyli, ale zbyt duża ilość osadzonych po skazaniu ma się lepiej niż przed. Ci nieliczni niewinni czy skazani za własną naiwność to historia osobna. Jak powiedziała Beata: przez własną głupotę odsiaduje wyrok. Dziś, choć minęło już wiele lat, to chyba tylko dzięki obietnicy ograniczonego zaufania wobec innych może powiedzieć, że żyje.
A jednak tak wiele osób, które zasługują na niewyobrażalne kary dopiero tam, za kratami czuje, że żyje. O nic się nie muszą martwić, a ich sława z zza murów robi swoje. Inni wolą się do nich nie zbliżać, nie pytać, nie podpadać. Wolą takich unikać.
„Początek tego świata rozpoczyna się za bramą. Dalej są już tylko mury, zasieki i kraty w oknach. […] Zło i dobro skupia się tam jak w soczewce. Szybciej niż gdziekolwiek indziej traci się dotychczasową tożsamość i buduje nową, uczy odróżniać wrogów od przyjaciół. Człowiek, który trafia tam po raz pierwszy, jest jak rozbitek nieumiejący pływać. Rzucony na głęboką wodę albo przeżyje, albo utonie.” *
Praktycznie wszystko dzieje się w Zakładzie Karnym nr 1 w Grudziądzu. Więzienie nazywane polskim Alcatraz, są jednym z najpilniej strzeżonym zakładem dla kobiet na terenie Polski. Teoretycznie przeznaczony jest dla tych najgorszych, najniebezpieczniejszych pań. A jednak nie jest to regułą. Beata Krygier, choć nie zabiła i nie dokonała żadnego ciężkiego przewinienia trafiła właśnie tam. Dla wielu osób pracujących w tym zakładzie był to szok. Same pozytywne opinie, pochwały czy tak zwane wnioski nagrodowe.
Beata odkryła przed nami praktycznie całą swoją historię. Od życia sprzed krat do momentu trafienia do aresztu, aż po zmianę zakładu karnego na ten ostateczny. A także jakże wyczekiwany koniec wyroku. Pokazała te lepsze, jak i te gorsze momenty życia zarówno przed, jak i w trakcie odsiadki. Opowiadając własną historię ukazała losy innych kobiet. Tych, które jej pomogły przeżyć w więziennych murach, ale też takich, które nie wahały się zrobić jej krzywdę wyczuwając w niej słabą istotę. I tak poznajemy częściowe losy matki małej Madzi z Sosnowca czy siostry Bernadetty ze zgromadzenia boromeuszek z Zabrza. Są narkomanki, morderczynie, oszustki. Jedne żałują swej postawy, inne mając szansę nic by nie zmieniły w swoim życiu.
* - cytat z „Skazane na potępienie” Ewa Ornacka, str. 5-6