Lars Mytting pisze z taką przenikliwością, empatią i uczciwością, że niewielu może mu dorównać.
Jo Nesbo
Miłość, suspens, natura i wiara w nadprzyrodzone splatają się w tej niezwykłej powieści w jedną całość.
Maja Lunde
Odkąd najstarsi mieszkańcy Butangen sięgają pamięcią, nad wioską rozbrzmiewały Siostrzane Dzwony. Mówiono, że kryją w sobie pradawną moc i ostrzegają ludzi przed niebezpieczeństwem. Zostały odlane na pamiątkę niezwykłych syjamskich sióstr Halfrid i Gunhild Hekne przez ich ojca, pogrążonego w żałobie po ich śmierci. Dzwony umieszczono na wieży starego drewnianego kościoła, pamiętającego jeszcze czasy pogańskie.
Życie w Butangen toczyło się spokojnym rytmem, do wsi rzadko przybywał ktoś nowy, aż w 1880 roku parafię objął młody, ambitny pastor, który postanowił wprowadzić wieś w nowe czasy. Przywiązani do odwiecznych tradycji mieszkańcy w większości odnosili się do duchownego z podejrzliwością. Dla Astrid, młodej dziewczyny z rodu Hekne, był on jednak kimś wspaniałym, fascynującym, kto sprawił, że zapragnęła innego życia. Może nawet mógł stać się kimś więcej... Kiedy jednak pastor zadecydował o rozebraniu i przeniesieniu starego kościoła i sprowadził do Butangen niemieckiego architekta, by przygotował kościół i dzwony do podróży do dalekiego Drezna, dziewczyna poczuła się zdradzona...
Bo czy można wywieźć do obcego kraju Siostrzane Dzwony, tak ściśle związane z wioską i rodem Astrid? I kim naprawdę jest ten architekt, tak utalentowany i wrażliwy, który otwiera serce przed dziewczyną? Astrid uświadamia sobie, że stoi przed niełatwym wyborem, a od jej decyzji zależeć będzie cała jej przyszłość...
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2022-02-23
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 480
Przyznaję, że swojej relacji z tą książką nie zaczęłam dobrze. Początek wypadł bardzo słabo, bywały momenty, gdy miałam ochotę rzucić ją w kąt i czytać coś innego.
Środek już zaczynał mnie interesować, za to zakończenie... och! Rewelacja!👌
Bardzo powolne tempo książki sprawiało, że momentami mi się dłużyła, a przy początku doprowadzało mnie to do szału.
Autor zawarł dużo opisów norweskiej przyrody i życia mieszkańców wsi Butangen.
Historia dwóch sióstr, które były ze sobą zrośnięte, jest wciąż żywa w pamięci mieszkańców. A nawet jeśli zdarzy się komuś zapomnieć, to dzwony nawołujące na niedzielne nabożeństwo szybko przywrócą mu pamięć. Gdyby nie utrata córek, Hekne by ich nie zasponsorował, nie powstałaby też wtedy lokalna legenda.
Astrid i jej rodzina jeszcze wiele lat później ponosi konsekwencje decyzji przodka.
"Siostrzane dzwony" to książka o miłości i śmierci, o codzienności, o życiu zgodnie z zasadami przyjętymi przez większość, a jednocześnie w postaci Astrid wyczuwamy tę chęć przygody i zmiany na dobre. Surowy norweski klimat i żywot ludzi, którzy musieli się tam żyć bardzo mnie zaciekawił, jednak muszę przyznać, że jeśli to byłoby moje pierwsze spotkanie z literaturą piekną to mogłabym się zrazić. Pomimo powolnego tempa kilka razy byłam zszokowana zwrotami akcji, a o zakończeniu myślałam jeszcze długo po przeczytaniu...
Za egzemplarz dziękuję @wydawnictwootwarte
SIOSTRZANE DZWONY
Lars Mytting
Premiera 23.02.2022
"Siostrzane dzwony" to pierwszy tom trylogii z serii "Hekne".
Pierwsze co dostrzegamy to piękna oprawa ze złotymi zdobieniami.
Do tego ilustracja dwóch dziewczynek, z charakterystyczną liczbą nóg.
Od tego wszystko się zaczyna...
Butangen to mała wioska na terenie norweskiej doliny. Czas płynął tu powoli, a mieszkańcy wierzyli w owianą tajemnicą legendę.
Siostrzane Dzwony mówiono, że kryją w sobie pradawną moc i ostrzegają ludzi przed niebezpieczeństwem. Zostały odlane na pamiątkę sióstr syjamskich Halfrid i Gunhild przez ich pogrążonego w żałobie ojca.
Dzwony zostaly umieszczone na wieży kościoła, który pamięta jeszcze czasy pogańskie.
Spokój wsi zakłóca młody i ambitny pastor, który chce tchnąć w nich ducha postępu.
Jedyną przychylną mu osoba jest Astrid, która jest nim zafascynowana i chce innego życia.
Niestety, kiedy pastor przedstawia jej swój plan rozebrania kościoła i przeniesienia go do Drezna, Astrid czuje się oszukana.
Kim jest sprowadzony przez pastora architekt?
Czy można od tak wywieźć dzwony, który są ściśle związane z wioską i rodem Astrid?
Przede wszystkim pierwsze co dostajemy to doskonały warsztat pisarski autora, niebywały kunszt słowa pisanego.
Istna uczta czytelnicza, niemal namacalne przeniesienie do tamtej malowniczej wsi, poznanie cudownej Asdrid, która skradła moje serce.
To pięknie napisana, wyjątkowa historia o miłości, wierze w to co nadprzyrodzone, to suspens doskonały.
Autor pisze drobiazgowo, opisując dokładnie sytuacje, daje nam możliwość namacalnego przebywania w miejscach o których pisze. Jestem zachwycona.
Książka niezwykle wciąga, mimo, że nie ma tu wartkiej akcji. Jest pewna magia, która zabiera nas do świata Astrid, do tajemniczych dzwonów, do odkrycia tego co nieznane.
Chociaż nie jest to rodzaj literatury, którą czytam często ta historia zostanie ze mną na długo i z niecierpliwością czekam na kontynuację.
Trafia ona na listę moich top 9 tego roku.
Zaciekawiłam Was? Macie w planach?
Wydanie. Wprowadzanie zmian nigdy nie jest proste. Młody pastor stanął przed szczególnie trudnym wyzwaniem, kiedy postanowił podjąć się zreformowania wielu panujących od dawna zasad w małej wsi ukrytej na dalekiej norweskiej północy. Jak mu się to udało dowiemy się z tej pięknej książki, która ogromnie cieszy oczy. Twarda oprawa z grafiką nawiązującą do treści mieni się złotem i na pewno będzie ozdobą każdej biblioteczki. Poważnie, nie mogę się napatrzeć.
"Czas płynął tu powoli. Wieś była zapóźniona o mniej więcej dwie dekady w stosunku do sąsiednich osad, zapóźnionych o lat trzydzieści względem norweskich miast, które z kolei ciągnęły się jakieś pół wieku za resztą Europy".
Symbolika. Podoba mi się to zderzenie dzwonów wzorowanych na zrośniętych (!) bliźniaczkach (identycznych? wzajemnie dopełniających się?) wobec tylu przeciwieństw, które wypełniają tę książkę. Nowoczesność kontra tradycja, miasto i wieś, nordyckie wierzenia i zabobony kontra religia chrześcijańska. A nad wszystkim tym unoszą się Siostrzane Dzwony owiane niesamowitą legendą, jakby były kolejnym bohaterem opowieści.
Tempo. Wielu z nas jest przyzwyczajonych do mrożących krew w żyłach thrillerów albo wyciskających łzy romansów. Dzisiaj musi być dużo i musi dostarczać. Tutaj nie ma zawrotnej akcji, za to jest piękny surowy klimat norweskiej wsi. Znajdziemy się już prawie na końcu świata, w odizolowanej, hermetycznej społeczności, gdzie nie wszyscy dają radę żyć... I w dodatku będziemy tam w 1880 roku!
Piękno. Wszystkie elementy tworzące tę powieść sprawiają, że historia w moim odczuciu jest w jakiś sposób magiczna i piękna. "Siostrzane Dzwony" to powieść dla czytelników, którzy chcą odpocząć od ciągłej pogoni. To spokojna lektura dla osób ceniących rozbudowane wątki historyczne i obyczajowe. Mało tego, jeżeli ktoś interesuje się Norwegią, to tym większa szansa, że książka się spodoba. A może wcale nie, może nic nie wiesz o tym kraju? To zapraszam w podróż w nieznane...
Egzemplarz do recenzji otrzymałam od wydawnictwa.
Na początku opornie szła mi ta książka, ale szybko wciągnęła mnie historia Siostrzanych Dzwonów, ich krewnej Astrid i perypetie przenosin kościoła z Butangen do Drezna. Polecam każdemu.
Hipnotyzująca, nastrojowa, zdobiona pięknymi złoceniami okładka to jedynie zapowiedź iście bajecznej, klimatycznej opowieści, jaką podarował swoim czytelnikom Lars Mytting. Ta zmysłowa, pełna ludowych wierzeń historia wciąga już od pierwszych stron, porywając czytającego w emocjonującą, niezapomnianą, iście duchową podróż w czasie, z której powrót do szarej rzeczywistości okaże się wyjątkowo trudny...
Uwielbiam klimatyczne historie o niewielkich, niemalże zapomnianych mieścinach, ich mieszkańcach, prowadzących pozornie zwyczajne życie. Pozornie, gdyż najczęściej, choć nie są tego w większości świadomi, ich życie przesycone jest magią, nierozerwalnie łączy się z istnieniem mocy nadprzyrodzonych, obecnością duchów tych, którzy zaznaczyli się w historii. Tak było oczywiście w tym przypadku, lecz autor tak umiejętnie wplótł wątek metafizyczny, że początkowo zafascynowany czytelnik nie jest w stanie odróżnić fikcji od prawdy, magii od zabobonów, w skutek czego z każdą kolejną stroną przepada w tej odurzającej lekturze coraz silniej, po ty, by wreszcie zatracić się w niej bez pamięci.
Lars Mytting włada poetyckim, nadzwyczaj sugestywnym stylem. Naszkicowane opisy działają na wszystkie zmysły i rozbudzają wyobraźnię do granic, dlatego czytający gubi się, otumaniony nie dostrzega, gdzie przebiega granica między jawą, a snem. Na ogromne brawa zasługuje baśniowy klimat, jaki w mistrzowski sposób ukazuje wielowymiarowość i osobliwość istnienia. Przenikające się rzeczywistości dosięgają najciemniejszych zakamarków ludzkiego serca, skłaniają do refleksji, ale i wywołują niepokój.
Wyjątkowa w każdym calu, dotykająca najciemniejszych zakamarków ludzkiej duszy, paraliżująca skrajnymi emocjami! "Siostrzane dzwony" to mistyczna, pełna wzruszeń, łez i uśmiechu, dopieszczona magicznym, odurzającym klimatem opowieść, w której nie sposób się nie zatracić. Wspaniały baśniowy klimat, zatarte granice między prawdą a fikcją, doskonałe kreacje bohaterów uwikłanych w nietypowy miłosny trójkąt, wszystko to nakreślone niebywale błyskotliwym piórem! Dla tak wybitnej uczty literackiej, warto zarwać całą noc!
"Siostrzane dzwony" to najpiękniej wydana książka, jaką posiadam w swojej biblioteczce. Twarda oprawa, złote napisy i zdobienia bardzo cieszą oko.
Lars Mytting zabiera czytelnika do mroźnej XIX wiecznej Norwegii. Butangen to mała wioska. Klimat tu jest surowy i nie ułatwia życia mieszkańcom. Życie toczy się tu spokojnym rytmem.
Wszystko zmienia się wraz z pojawieniem się nowego pastora. Chce on wprowadzić we wsi nowe rządy. Młody pastor fascynuje Astrid. Dziewczyna pochodzi z rodu Hekne, który podarował Kościołowi niezwykłe dzwony, stworzone na pamiątkę sióstr syjamskich.
Kai Schweigaard chce pozbyć się starego kościoła i na jego miejsce postawić nowy. Stary kościół słupowy ma zostać rozebrany i przeniesiony do Niemiec. W tym celu w Butangen pojawia się młody, niemiecki architekt, który ma przygotować kościół do podróży.
Astrid ten pomysł się nie podoba. Uważa, że miejsce Siostrzanych Dzwonów jest w wiosce i nie chce pozwolić na ich wywóz.
"Siostrzane dzwony" to niezwykła powieść. Napisana pięknym językiem. Nie często czytam literaturę piękną. Zawsze mam obawy, że będzie mnie nudzić. Nic takiego jednak nie miało miejsca.
Historia Astrid, jej rodu oraz kościoła wciąga i fascynuje. Nie brakuje w niej zwrotów akcji, których kompletnie się nie spodziewałam. Mimo spokojnej narracji ciężko się od tej historii oderwać. Cały czas zastanawiałam się jak potoczą się losy Astrid.
Opisy przyrody, zimnego klimatu i trudnego życia mieszkańców norweskiej wsi są ciekawe i nadają całej historii klimat. Do tego wpleciona jest magia. Mimo że w wiosce jest kościół chrześcijański i mieszkańcy uczęszczają na msze, to dawne tradycje i wierzenia egzystują tuż obok. Ściany kościoła zdobią węże i dawni bogowie. A w niezwykłość i magiczną moc Siostrzanych Dzwonów nikt nie wątpi.
Lars Mytting stworzył historię w niepowtarzalnym klimacie, która poleca sam Jo Nesbo. To po prostu trzeba przeczytać.
Gdzieś na końcu świata, w małej norweskiej wiosce pośród gór, chrześcijaństwo jeszcze nie zabiło pogaństwa. Ludzie boją się Boga, ale jeszcze bardziej boją się przesądów, które otaczają ich z każdej strony. Stary obrządek pogrzebowy, smarowanie ściany masłem, by przyciągnąć wiosnę czy podobizny pogańskich bogów w kościele. A wśród tego dwa dzwony na pamiątkę zrośniętych sióstr z roku Hekne, tkaczek, których historia obrosła legendą. Ich dźwięk niesie się po okolicy i nie tylko nawołuje na nabożeństwo, ale też ostrzega przed zagrożeniem i daje znać o początkach nowych czasów. A przynajmniej tak mówią opowieści.
Osią fabuły jest wybudowanie nowego kościoła. Miejsca, gdzie wierni nie będą marznąć i gdzie dawni bogowie nie będą przyglądać się mszy. Ambitny pastor postanawia sprzedać stary budynek, by można było przenieść go do Niemiec, gdzie cenią historię. Z pozyskanych funduszy natomiast zamierza wybudować budynek, który stanie się twarzą nowych czasów chrześcijaństwa. Bez duszy i bez pradawnej magii, która zdaje się być obecna wszędzie, gdzie sięga wzrok. I wszystko z pewnością poszłoby łatwo, gdyby dzwony nie były tak ważne dla jednej z mieszkanek wioski. Kobiety, która zdobywa serca mężczyzn z odległych krain i która swoim uporem gotowa jest walczyć o to, co może ulec zapomnieniu. I gdyby dzwony chciały wyjechać.
Lars Mytting powoli, niemalże leniwie, snuje opowieść, w której zderzają się światy. Dokładnie kreśli mentalność wioskowych ludzi, którzy odcięci są od nowinek nauki i rozwoju technologii. Ich głównym celem jest przeżycie zimy, a pogańskie zwyczaje łączą się z wiarą chrześcijańską. To one jako pierwsze chronią niemowlęta zanim te dostąpią chrztu i to one dbają o pomyślność przez resztę roku.
Dodatkowym atutem jest zderzenie poglądów zabobonnej bohaterki z miłośnikiem sztuki oraz człowiekiem o bardzo praktycznym podejściu do życia oraz świata. Ich relacja jest trudna, pełna tłumionych emocji i zmieszana z miłością.
Wszystko to ma ogromny potencjał i autor zdecydowanie wie, jak dopieszczać stworzony przez siebie świat, ale jednocześnie jest zaskakująco nudne. Doceniam opisy codzienności, dokładne kreowanie kolejnych bohaterów czy odbicie dziewietnastego wieku na prowincji Norwegi, a zderzenie pogaństwa z chrześcijaństwem zawsze sobie cenię, a jednak powieść czytało mi źle źle. Nie mogę o niej powiedzieć nic złego, a jednocześnie z niechęcią mówię o tym co dobre. Nie zamierzam lektury odradzać, bo technicznie przedstawia sobą dobry poziom, ale najzwyczajniej nie była dla mnie.
Ale! Polskie wydanie jest PIĘKNE i warto o tym wspomnieć. Wydawnictwo Otwarte ponownie pozwoliło Elizie Luty stworzyć okładkę tak ładną, że mogę na nią patrzeć i patrzeć. Dla okładkowych srok powinna być to wystarczająca zachęta do sięgnięcia po powieść.
przekł. Karolina Drozdowska
"Siostrzane dzwony" to najpiękniejsza książka do tej pory w moim zbiorze jeśli chodzi o okładkę.. no jest piękna i nie da się tego ukryć! Jak jest z wnętrzem tej powieści? Czy jest równie piękna?
Owszem tak.. książka zaczyna się od opowieści.. bardzo ciekawej, trudnej, magicznej wręcz.. opowieści o dwóch siostrach, które urodziły się z wadą.. jednak, każdy je pokochał.. a one rosły i miały się bardzo dobrze.. Jednak historia tych sióstr kończy się równie szybko jak się zaczęła (oczywiście jest tłem, tej historii i jest potem wspominana w powieści). Pomyślałam sobie, co będzie dalej? Skoro w zasadzie już wszystko wiem..
Autorka zafundowała mi piękną podróż po Butangen małej wiosce gdzieś bardzo daleko w Norwegii.. wiecie, taka wioska w której, zimą jest bardzo zimno, a cywilizacja, wiadomości i wszelkie nowinki techniczne przychodzą z dużym opóźnieniem.. Wręcz nawet jak już się pojawią.. to nie są zbyt chętnie akceptowane, i zbyt mile widziane.. dlaczego? Otóż dlatego, że mieszkańcy są bardzo zamknięci na to co nowe, nie widzieli nigdy innego świata.. a do ich miejscowości mało kto, kiedy zagląda.. bo i po co?
To historia jednej rodziny, jednego rodu który związany jest z Dzwonami.. Astrid.. to ona jest rodziną.. mało tego, mocno pamięta i opowiada dalej tą historię, nie chce żeby ludzie o niej zapomnieli, a dzwony są dla niej bardzo ważne! To historia miłości.. bo w końcu i Astrid ją poznaje.. uczy się kochać... co jej przyniesie los? Tego już zdradzić nie mogę..
Powiem tylko tyle, że ja osoba która nie czyta literatury pięknej na co dzień, jestem tą książką oczarowana... to taka bajkowa powieść, poznamy piękne krajobrazy, wierzenia.. wszystko.. Totalnie odpłynęłam do innego świata, całkowicie pochłonięta tą historią!
Dla kogo jest to książka? Przede wszystkim dla miłośników literatury pięknej.. oni odnajdą się w niej najszybciej.. ale uważam, że to jest jedna z tych historii, którą powinien poznać każdy..
To nie jest książka na jeden dzień/wieczór.. tą książkę trzeba przeżyć.. i poświęcić jej chwilę czasu.
Bestseller Larsa Myttinga przetłumaczony dotąd na 10 języków! Tę książkę po prostu musisz mieć na półce nad kominkiem - pisał o ,,Porąb i spal. Wszystko...
Drugi tom niesamowitej norweskiej sagi. Rok 1903. Od ponad dwudziestu lat w Butangen nie rozbrzmiewa już donośny dźwięk Siostrzanych Dzwonów. Jeden z...
Przeczytane:2022-04-08, Ocena: 5, Przeczytałam,
Siostrzana więź często jest bardzo silna. U bliźniaczek podobno niemal telepatyczna. A co można powiedzieć o bliźniczkach syjamskich, dwóch osobach zamkniętych w jednym ciele i nierozerwalnie ze sobą związanych? Czy możliwe jest by dzwony, które zostały odlane po ich śmierci zaklęły w sobie ich dusze? Legendy powtarzane od wieków przez mieszkańców norweskiej wioski Butangen mówią o skrywanej przez nie mocy ostrzegania przed niebezpieczeństwem.
Magiczny pierwszy tom cyklu „Hekne” przenosi nas do wioski, odgrodzonej od obcych zboczami niczym murem, gdzie wszystko toczy się swoim powolnym rytmem determinowanym porami roku. Żyjący tu ludzie akceptują swój trudny los, nie oczekując więcej, niż ten im daje.
Astrid Hekne jest inna. Jej młoda dusza od dzieciństwa wyrywa się poza obręb wioski. Wie, że poza jej granicami kryje się nieznany świat, o którym nie przestaje marzyć. W jaki sposób mężczyźni, którzy staną na jej drodze, młody ambitny pastor i romantyczny niemiecki student architektury wpłyną na jej losy? Jak bardzo zmieni je decyzja o przeniesieniu starego, średniowiecznego kościoła do odległego Drezna? Od wieków niezmiennego elementu, z którym łączy się życie i ogrom ludzkich emocji?
„Siostrzane dzwony” to ubrana w magię opowieść o życiu i śmierci, miłości odnalezionej i utraconej, zderzeniu wiary chrześcijańskiej z wciąż żywymi staronordyckimi wierzeniami i tradycji z pędem ku nowoczesności. To również historia lojalności, zemsty i zdrady, ale też poszukiwaniu swojego miejsca i samego siebie. Napisana subtelnie, w poruszającym do głębi stylu będąca jednocześnie afirmacją piękna i wyjątkowości średniowiecznych świątyń o strukturze szkieletowej, których zostało tak niewiele. Jedną z nich, świątynię Wang, możemy podziwiać w Polsce, w Karpaczu gdzie została przeniesiona z odległej Norwegii. Jej historia jest bardzo podobna do tej z Butangen. Równie mocno zachęcam Was do jej zwiedzenia, jak i do poznania historii rodziny Hekne, której ciągu dalszego już wypatruję.