Jak siostra z siostrą, czyli czasem słońce, czasem deszcz...
Dawno, dawno temu żyło sobie siedem sióstr - księżniczek, które robiły wszystko razem, od jazdy konnej przez skoki w stosy liści w królewskim ogrodzie, aż po urządzanie fantastycznych imprez, na których dobrze się bawiły. Ale pewnego dnia księżniczki strasznie się pokłóciły. W zamku, pełnym do tej pory ich radosnego gwaru i śmiechu rozbrzmiewały teraz gniewne głosy.
Czy siostry kiedykolwiek znajdą sposób na wypełnienie swego królestwa na powrót odgłosami śmiechu i zabawą?
Współczesne dziewczynki marzące o tym, by być księżniczkami znajdą w tej optymistycznej bajce historię rodzącej się rywalizacji, ale także, a to chyba znacznie ważniejsze - bezwarunkowej siostrzanej miłości.
Konflikty między rodzeństwem w rzeczywistości rzadko są pokojowo rozwiązywane, ale sugestia, że mogłoby to przebiec tak łagodnie, jest przekazana przekonująco.
kirkusreviews.com
Przygotowana przez Coh, tętniąca życiem parada rysunków, szkiców pełnych ekspresji i misternie przygotowanych rozkładówek (w tym jedna, który wymaga trzymania książki w przeciwną, niż zwykliśmy to robić, stronę) sprawia, że strony niemalże fruwają. To książka dla wielbicielek księżniczek, pokazująca ich różnorodność, bo dziewczęta mają bardzo szeroki wachlarz zainteresowań.
publishersweekly.com
Smiljana Coh jest ilustratorką książek dla dzieci. Studiowała animację filmową na Wydziale Animacji i Nowych Mediów Akademii Sztuk Pięknych w Zagrzebiu. W swojej twórczości łączy tradycyjne i cyfrowe techniki ilustracyjne, lubi do ilustracji wprowadzać tkaniny i tekstury, aby uzyskać kolorowe obrazy. Mieszka i tworzy w Chorwacji.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2018-08-07
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 40
Przeczytane:2018-08-30, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
„Siedem księżniczek” to piękna historia o siostrzanej miłości, która choć czasem może przynieść trochę burzowych chmur, to jednak jest lepsza niż jej brak. Książeczka została wydana w twardej oprawie, okładka nieodparcie przywodzi mi na myśl niektóre albumy dziecka do wypełniania wspomnieniami przez rodziców. W ten oto sposób od razu zaklasyfikowałam ją jako lekturę dla najmłodszych i tak też jest w istocie. Czytałam 8-miesiecznej córce, ale lepiej sprawdzi się przy nieco starszym dziecku z dosyć oczywistych powodów.
Siłą nośną całej bajki są przepiękne ilustracje, które skradają serca najmłodszych słuchaczy, jak i mogą trafić w całkiem już wybredne gusta dorosłych czytelników. Treść jest stonowana i oszczędna, sprytnie komponuje się z wesołymi, pełnymi przyjaznych barw ilustracjami i razem tworzą ciekawą opowieść. Nastroje panujące w bajce są adekwatnie podkreślane za pomocą rysunków, barw oraz słów. Razem z księżniczkami i całym królestwem możemy się cieszyć, złościć, smucić, by ponownie zacząć się cieszyć już do ostatniej strony.
Przyznam szczerze, że jestem ciepła klucha przy czytaniu o relacjach rodzinnych, wzruszyłam się więc ogromnie czytając bajeczkę mojej całej rodzince, musiałam przełykać łzy, a oni dusili się ze śmiechu, że matka znów tak przeżywa, choć nie było ku temu jawnych powodów. Taki ze mnie typ człowieka, a historia mnie urzekła, gdy siostry zaczęły wspominać wspólne dobre chwile i nareszcie się pogodziły, przy okazji robiąc coś miłego dla siebie nawzajem. Dużo pozytywnych emocji oraz dobrych wzorców przekazuje nam ta krótka opowiastka.
Cała bajka zaczyna się od przedstawienia królewskiej rodziny. Na pierwszej stronie widzimy zamek, następnie portrety króla i królowej, by nareszcie ujrzeć wszystkich w komplecie, czyli rodziców z tytułowymi siedmioma księżniczkami. Każda dziewczynka ma imię sugerujące jej zamiłowania. W ten sposób poznajemy Liczydię, która kocha matematykę oraz architekturę, Melodię grającą i komponującą muzykę, Igiełkę uwielbiającą szyć i projektować modę, Dalię zajmującą się z zapałem ogrodnictwem, Leonię pasjonującą się zwierzętami, Otylię pływającą bez opamiętania oraz najmłodszą Tycjannę pochłoniętą przez świat sztuki (jak choćby malarstwo).
Księżniczki wszystko robiły razem, a dźwięk ich śmiechu był najpiękniejszy w całym królestwie, który rozbrzmiewał do czasu najstraszliwszej awantury. Dziewczynki miały do siebie pretensje niemal o wszystko i nie chciały się już więcej znać, toteż każda zamieszkała samotnie w innej wieży. Choć z początku było im dobrze, to jednak zaraz zaczęły czuć się nieszczęśliwe. Wtedy dowiadujemy się, że najgorszym dźwiękiem w królestwie wcale nie były głosy kłótni.
„Cisza była znacznie gorsza.”
Nie wiadomo, jak długo trwałyby takie ponure czasy, gdyby Tycjanna nie znalazła pewnego starego rysunku, który postanowiła posłać dalej, do jednej ze swych sióstr. Czy jeden obrazek może zmienić wszystko? Czy wspomnienia, jakie wywołał u jednej z sióstr, odżyją również w pozostałych dziewczynkach?
W moim odczuciu niektóre powody kłótni były uzasadnione i powinny być od razu uwzględnione. Można się zezłościć, jak ktoś ci nasypie cekinów do instrumentu muzycznego, czy zagraci cały pokój przyborami malarskimi. Dobrze jest znać granice swojej pasji i nie naruszać czyjegoś dobra, ale jak wiadomo, nie z takich powodów dzieci się kłócą (Ba! Dorośli też). Rozwiązania poddane w bajce też niekoniecznie są dla mnie adekwatne, a niektóre księżniczki jakby wcale w tych przykładach nie naprawiły swych małych błędów. Najważniejsze jednak wychodzi na to, że siostry postanowiły sobie wszystko wybaczyć i zadziałały po prostu w sposób, w jaki potrafiły najlepiej. Okazały swoje uczucia pewnymi gestami, okazując akceptację drugiej stronie, a nawet chęć uczestnictwa w tej pasji. Myślę, że trochę też zrozumiały na czym rzeczy polegają.
Ostatecznie okazuje się, aby żyć w zgodzie z osobami, na których nam zależy, to prócz poszanowania cudzych granic warto jest pójść na pewne ustępstwa, które zadowolą obie strony. Akceptacja polega na tym, że lubimy kogoś mimo wszystko, nawet jeśli czasem za głośno gra, czy gotuje śmierdzącą brukselkę.
http://www.bookparadise.pl/2018/08/siedem-ksiezniczek-smiljana-coh.html