Jeśli nie gustujesz w opowieściach, w których wystepuje huragan, urządzenie sygnalizacyjne, głodne pijawki, chłodnik ogórkowy, brutalny łotr i lalka imieniem Panna Penny - to książka ta najprawdopodobniej wpędzi cię w czarną rozpacz.
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2002-10-28
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 221
Tytuł oryginału: The Wide Window
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Jolanta Kozak
Ilustracje:Brett Helquist
Przed rodzeństwem kolejna przeprowadzka. Tym razem Wioletka, Klaus i Słoneczko trafiają do ciotki Józefiny. Kobieta z jednej strony jest ciepła i kochająca, z drugiej bardzo strachliwa co stwarza często nieciekawe sytuacje. Na przykład przez jej strach przed wybuchem kuchenki wszystkie posiłki są zimne. Jednak dzieci nie zamierzają narzekać, cieszą się, że są razem i szukają pozytywów w sytuacji, w jakiej się znaleźli. Niestety pech ich nie opuszcza, a Hrabia Olaf, który pragnie przejąć ich majątek, po raz kolejny pojawia się w ich życiu. Co tym razem wymyśli? Z czym będą musiały się zmierzyć dzieci? Jak będzie wyglądała ich codzienność w domu ciotki Józefiny?
Za nami trzeci tom serii, która nam zdecydowanie przypadła do gustu. Historia ciekawa, wciągająca, wywołująca emocje podczas czytania. To książka, przy której można się i wzruszyć i pośmiać. Skierowana do młodego czytelnika, jednak uważam, że i ten całkiem dorosły będzie miał przyjemność z czytania.
Okładka twarda i solidna. Dzięki niej książka posłuży dłuższy czas.
W książce znajdziemy ładne, czarno białe ilustracje, które przyciągają wzrok i zachęcają do poznania treści.
„Ogromne okno. Seria Niefortunnych Zdarzeń. Tom 3” to ciekawa propozycja zarówno dla starszych dzieci, jak i dla dorosłych. My polecamy z wielką przyjemnością.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA
Swoimi wrażeniami, jak zawsze, dzielę się na moim blogu, na który was serdecznie zapraszam:
https://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-seria-niefortunnych-zdarzen-ogromne-okno-lemony-snicket/
ZNOWU KŁOPOTY
Troszkę czasu minęło i dwa kolejne tomy ,,Serii niefortunnych zdarzeń" wróciły na sklepowe półki. Czekałem na nie, nie powiem, bo najpierw jako dzieciak chciałem to przeczytać, ale nie wyszło, więc potem, jako dorosły już, niedawno zresztą, serię poznałem i fajna się okazała. Zatem lecę dalej i nadal jestem zadowolony. Bo to po prostu jeszcze jedna porcja tego samego - trzecia z trzynastu w tym wypadku - i ten dzieciak wciąż gdzieś tam we mnie żyjący, cieszy się wchodząc raz po raz do tej rzeki, gdzie smutna opowieść o sierotkach łączy się z thrillerem, horrorem i przygodami.
Życie Wioletki, Klausa i Słoneczka wreszcie się odmienia. Tym razem trafiają bowiem do ciotki Józefiny, kobiety może i dziwnej, ale jakże wspaniałej. Jednakże codzienność pełna miłości i troski nie może trwać długo, bo Olaf nadal nie dał sobie spokoju i wciąż gotowy jest... no właściwie na wszystko, byle tylko osiągnąć swój cel. Na rodzeństwo czeka więc mnóstwo zagrożeń, wyzwań i kłopotów. Znowu...
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2023/01/seria-niefortunnych-zdarzen-ogromne.html
Ogromne okno opisuje los rodzeństwa Baudelaire gdy trafiają pod opiekę „ciotki” Józefiny mieszkającej w domy przytwierdzonym do skarpy nad Jeziorem Łzawym. Historia jaka znajduje się w książce jest przygnębiająca jak wszystkie wcześniejsze, i tak samo kończy się źle. Postać opiekunki sierot moim zdaniem jest nie spójna a jej poczynania nie logiczne i kłócą się z innymi wytarzaniami, podam tu dwa proste przykłady, po pierwsze Ciotka Józefina ze wszystkimi swoimi fobiami takimi jak: lenkiem przed handlarzami nieruchomości, lenkiem przed tym że jak będzie używać kaloryfera on wybuchnie i to samo tyczące się kuchenki, lęk przed naciskaniem klamek w obawie, że te się rozpadną i mały ich fragment wpadanie jej do oka oraz lęk przed korzystaniem z telefonu który w jej mniemaniu może porazić ją prądem. Daje w prezencie kolejkę elektryczną i grzechotkę, patrząc na wymienione fobie Józefiny obie te zabawki w jej mniemaniu powinny być niebezpieczne. Po drugie jak Józefina dostała się do Skisłej Groty skoro po utracie swojego ukochanego Ike'a bała się jeziora, więc jak widać nieścisłości jest sporo, mimo tego książka jest przyjemna w czytaniu.
Wioletka, Klaus i Słoneczko do sieroty, które miały przeżyć wspaniałe chwile u ciotki Józefiny. Rodzeństwo nigdy nie miało szczęśliwych przygód. Wręcz przeciwnie.
Pan Poe, bankier, który po śmierci ich rodziców, ma za zadanie przekazać dzieci do ich dalszych krewnych. I kolejną osobą, do której tym razem trafią jest ciotka Józefina, która mieszka nad Jeziorem Łzawym. Józefina to osoba, która boi się wszystkiego. Klamek, bo mogą rozprysnąć pod wpływem nacisku, a ich odłamek może wpaść do oka. Ma zimno w domu, bo boi się nagrzać. Zimna jest z tego samego powodu woda w czajniku. W ich życie wkracza Kapitan Szlan. Ale kim on jest naprawdę i dlaczego chce zaszkodzić dzieciom?
Cała seria jest cudowna. Każda z części wciąga bez reszty i czyta się ją jednym tchem. Ciężko jest odłożyć książkę, puki nie dowiemy się zakończenia. Bardzo polubiłam i zżyłam się z dziećmi. I chociaż mają nieprzyjemne przygody to jednak nie da się do nich nie czuć sympatii. Każde zakończenie poszczególnego tomu, sprawia, że nie można się doczekać kolejnych przykrych wydarzeń. Bo chociaż są one smutne, to są pełne emocji i niesamowitych przygód.
Książki przeznaczone są dla dzieci od 8 do 12 lat. Napisane są dużą czcionkę, dlatego nie powinny mieć problemu samodzielnie przeczytać przygody dzieci. Na uwagę zasługuje również okładka. Jest ona przepiękna i cudownie prezentuje się na półce.
[współpraca reklamowa] @harperkids_polska
W rozdziałach niniejszej książki Wioletka, Klaus i Słoneczko Baudelaire napotykają ciemne schody, wielką lipę, przyjaciół w potrzasku, trzy tajemnicze...
W kolejnej opowieści o sierotach Baudelaire znajdują się rozpanoszone kruki, gniewny tłum, nagłówek prasowy, aresztowanie niewinnych osób...
Przeczytane:2023-02-12,
Rodzeństwo Baudelaire z jednej strony wzbudza moje współczucie, lecz z drugiej – absolutnie fascynuje i sprawia, że po prostu potrzebuję czytać o ich kolejnych perypetiach. Z tego też powodu sięgnęłam po tom trzeci Serii Niefortunnych Zdarzeń. Pytanie tylko, czy Ogromne okno okazało się równie dobre, co poprzednie części? Więcej o tym w tej recenzji.
Tym razem losy sierot zostają przekazane w ręce ciotki Józefiny, która z początku nie do końca wzbudza zaufanie... później z resztą też nie jest lepiej. Okazuje się, iż ciotka ma wiele lęków, a każdy - nawet najmniejszy powód do obaw staje się czymś, przez co dzieci również muszą rezygnować z wielu rzeczy. W domu króluje zimne jedzenie – gotowanie na kuchence jest niebezpieczne; rozmowa przez telefon jest zakazana - kogoś może porazić prąd... a sytuacji nie poprawia fakt, że dom ciotki stoi w niepokojącym miejscu. Czy i tym razem rodzeństwu uda się uniknąć ogromnego pecha?
Powiem Wam tak: nie sądziłam, że gdy po raz kolejny wrócę do świata przedstawionego przez autora, jeszcze mocniej przywiążę się do głównych bohaterów tej serii. Wioletka, Klaus i Słoneczko bardzo mocno chwycili mnie w swoje sidła, a ja - chcąc nie chcąc, nie potrafię teraz o nich zapomnieć.
Przy lekturze tej części z początku poczułam pewnego rodzaju znużenie. Prawdopodobnie spowodowane to było tym, że w zbyt krótkim czasie postanowiłam poznać historię rodzeństwa Baudelaire, nie zostawiając sobie za dużej przestrzeni na głębsze przemyślenie tego, o czym czytałam. Na szczęście jednak odczucie to zniknęło po kilkunastu stronach, a ja na powrót zaczęłam czuć niepokój - w końcu nowy opiekun, nowy dom i nowe... wszystko mogły oznaczać dla znanych nam sierot tylko coś niezbyt dobrego.
Ciotka Józefina okazała się postacią niezwykle intrygującą, ale jednocześnie... dość irytującą. Jej lęki zdołały zawładnąć dosłownie całym jej życiem, a niektóre z nich były naprawdę absurdalne. Potrafiłam zrozumieć jej opory, jednak osobie, która tak mocno broni się przed użytkowaniem CZEGOKOLWIEK, zdecydowanie nie powinno się dawać pod opiekę dzieci. Może zabrzmieć to śmiesznie, ale naprawdę współczułam Wioletce, Klausowi i Słoneczku.
Autor po raz kolejny wciągnął mnie do swojego świata i mimo wszystko nie chciał z niego wypuścić. Wątek dotyczący ciotki Józefiny oraz jej lęków wzbudził moje współczucie, ale i ciekawość - w końcu nie codziennie spotykam na swojej literackiej drodze takie postacie. Równie interesujący okazał się wątek dotyczący Hrabiego Olafa, który, no cóż... nie jest zbyt lubianym jegomościem i w sumie nie ma się czemu dziwić. Za każdym razem jego obecność wywołuje moją irytację, ale podejrzewam, że nie tylko ja tak mam.
Lektura trzeciego tomu okazała się zaskakująca i zajęła mi głowę na chociaż kilka godzin. Wiem, że się powtarzam, ale naprawdę - przeokrutnie cieszę się z tego, że mogłam poznać pióro Lemony'ego Snicketa oraz tę kultową mam wrażenie serię. Z przyjemnością (i lekką obawą, nie ukrywam) sięgnę po kolejne części i mam nadzieję, że równie mocno mnie wciągną. Jeśli poszukujecie ciekawej lektury na (jeszcze) zimowe wieczory, to po raz kolejny polecam Wam ten cykl.