Obyczaje czy maniery, których przestrzegali nasi dziadowie, nijak się mają do współczesnej rzeczywistości. Jak dziś powinien zachowywać się prawdziwy dżentelmen? Co jeszcze niedawno było pożądanym zachowaniem, a dziś traktowane jest jako gafa? I odwrotnie, nad czym dawniej dobrze wychowany osobnik nie byłby w stanie przejść, nie oburzając się, a obecnie jest to standardem w relacjach między ludźmi?
A co jeśli przyjrzymy się reprezentantom naszego państwa? Czy politycy wiedzą, co im przystoi? Autor ma co do tego wątpliwości, a przykładów nie trzeba długo szukać: ,,Do dobrych obyczajów, jak sądzę, należy także rzeczowe odpowiadanie na zadane pytania. Tej umiejętności nie posiadło wielu polityków".
Trzymasz w rękach zbiór felietonów publikowanych w ,,Powiatowej Gazecie Drawskiej" przez Michała MICHA Heppnera od 2013 roku. Książka ta to nie tylko opis zasad zachowania się w różnych okolicznościach. To również kronika zdarzeń, których my, Polacy, jesteśmy świadkami każdego dnia.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2022-01-14
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 411
„Powiedz mi, a zapomnę, pokaż mi, a zapamiętam, pozwól mi zrobić, a zrozumiem”.
Mam w ręce coś niebywałego i oryginalnego. Lektura niecodzienna i osobliwa. Oto SAVOIR-VIVRE XXI WIEKU w przekazie Michała Heppnera. Autor serwuje nam liczny zbiór felietonów, porad i zasad dobrego zachowania. Nie jest to dzieło naukowe, bez obaw. To zebrane w jedno wydanie dzieła autora publikowane w latach 2013 – 2020 na łamach Powiatowej Gazety Drawskiej. Kto lubił czytać gazety, być może miał okazję się z nimi zetknąć. A jeżeli to zupełna nowość, to teraz jest czas, aby delektować się nimi spokojnie i w swoim tempie.
Savoir-vivre to zbiór dobrych manier i kanonów zachowania w określonych sytuacjach i okolicznościach. Oczywiście każda kultura ma swój odrębny zbiór i nie każde zachowanie akceptowane u nas, może być za takie uznane pod inną szerokością geograficzną. Ale autor nie tylko nas poucza i strofuje, ile wskazuje i wytyka zachowania naszych polityków, z każdej partii, czy to będącej u władzy czy w opozycji. Prawie każdemu politykowi można coś wytknąć, ale są też tacy, którzy wiodą prym w tej dziedzinie. A naprawdę, to oni są na szczytach, czują się ważniejsi od nas, i to ich bycie na świeczniku, zobowiązuje do stonowanych zachowań. Ale czy tak jest zawsze? Czy możemy brać przykład z naszej klasy politycznej? Ja bym się bała …
Na przestrzeni tych kilku lat autor szydzi z polityki i polityków, ale z szacunkiem i w bardzo dostojny sposób, z zachowaniem zasad savoir-vivre. Lekka ironia i prześmiewczość przebija się z jego wieloletnich obserwacji zachowań uczestników krajowej sceny politycznej. Jest ciekawie i kolorowo, tym bardziej, że Michu ma sokoli wzrok i nic nie ujdzie jego uwadze. Oj nic. Wszystko dojrzy, wszystko usłyszy i szybko nam doniesie. Wrażenia z pierwszej ręki bawią nas i rozśmieszają, ale nie zawsze, czasami smutek człowieka ogarnia, jaką to mamy klasę polityczną. Klasę? To chyba za wielkie słowo …
Felietony są krótki i treściwe, każdy niesie ogromny przekaz i materiał do przemyśleń. Nie sposób się przy nich nudzić, tym którzy mają zbyt krótką pamięć, autor ją odświeży i odpowiednio ubarwi. Można otworzyć na dowolnej stronie i czytać bez zachowania chronologii, to w niczym nie przeszkadza. Tylko należy pamiętać, że utwory są ułożone według lat, począwszy od roku 2013.
Można odnieść wrażenie, że ta lektura to również rodzaj pamiętnika prowadzonego przez autora, wiele ciekawostek, spostrzeżeń i własnych racji autor nam odsłania. Możemy śmiało poznać jego poglądy polityczne i stosunek do władzy, niezależnie, kto w danej chwili nami rządzi.
Od tych opowiastek nie można się oderwać. Jeszcze jedna, jeszcze jedna, i już jesteśmy w kolejnym roku. Satysfakcja gwarantowana, nawet dla najbardziej wytrawnego odbiorcy. Jestem pewna, że każdy w niej znajdzie coś dla siebie, dla zaspokojenia swojej ciekawości. A jak jeszcze czytelnik potrafi z przymrużeniem oka spojrzeć na polityków, to zabawa będzie przednia. Polecam, idealna na piękne majowe dni. Wzruszy i rozbawi.
Przyznam szczerze, że biorąc do ręki tę lekturę nie byłam pewna czego tak właściwie mogę się po niej spodziewać, ale nie ukrywam, że jej treść mnie nie zawiodła, a momentami nawet bardzo rozbawiła.
Jestem świadoma tego, że chociaż nie wiem jak bardzo bym się starała popełniam gafy, nie wiem, czy znam kogoś kto ich nie popełnia. Jedni robią to świadomie, wówczas jest to odbierane jako żart, a inni nieświadomie. Ale uważam, że osoby publiczne (tu mam na myśli głównie polityków i dziennikarzy) powinny baczniej zwracać uwagę na to co, gdzie i do kogo mówią, bo tego wymaga od nich społeczeństwo.
Autor chwilami prześmiewczo, a czasami bardzo poważnie zwraca uwagę na zachowania naszych polityków ironicznie przytaczając ich błędy językowe czy te, które świadczą o ich kulturze, albo raczej o braku kultury.
Przyznam szczerze, że nigdy nie przepadałam za debatami politycznymi, czy rozmowami polityków, którzy często mówią nie wiadomo do kogo, ponieważ jak przy stole, czy w pomieszczeniu znajduje się na przykład pięć osób, to potrafią mówić wszystkie jednocześnie, i kto wówczas jest słuchaczem?
Zawsze wydawało mi się, że aby zostać wybranym do sejmu, senatu czy na jakiekolwiek inne stanowisko publiczne taki kandydat przede wszystkim powinien pokazać się od strony kulturalnej i językowej. Niestety nie jeden raz przekonaliśmy się o tym, że z kulturą nasi politycy nie mają wiele wspólnego, a często charakteryzują się iście patologicznym słownictwem.
Wiem, że zdarzy się mi popełnić pleonazm (wyrażenie składające się z dwóch bądź więcej wyrazów znaczących to samo, lub prawie to samo), mówiąc czasami coś szybko, lub chcąc szybko coś komuś przekazać, ale potrafię za to przeprosić i przyznać się do tego, że nie posłużyłam się poprawną polszczyzną. Nie uważam, aby wspomnienie pleonazmu nie należało do tematu savoir-vivre, ponieważ to znajomość zwyczajów i form towarzyskich pomaga nam wysławiać się poprawnie i świadczy o naszej kulturze i dobrym wychowaniu.
Jak wielu polityków nawet nie zna tego słowa, nie mówiąc już o kaleczeniu języka polskiego, które często jest przykre dla słuchaczy. Niestety w języku codziennym co rusz używane są takie określenia ,,masło maślane" i nie zawsze osoba mówiąca zdaje sobie z tego sprawę, a może tylko nie zastanawia się nad tym co mówi.
Nie wszyscy zwracają uwagę na to, jak wysławiają się osoby, które reprezentują nas, zwykłych szarych ludzi, którzy na co dzień nie chodzą może w garsonkach i garniturach, ale potrafią powiedzieć: ,,proszę", ,,przepraszam", ,,dziękuję".
Autor w książce podkreśla również, że nie zawsze pamiętamy o tym savoir-vivre podczas przedstawiania czy witania się z kimś. A przecież od lat obowiązuje kilka żelaznych zasad.
Myślę, że jeśli chodzi o wysławianie się, warto przypomnieć sobie kilka zwrotów, których raczej nie powinniśmy używać. Autor wspomniał w swojej książce sytuację, kiedy ustępująca pani premier w jednym z ostatnich swoich wystąpień, użyła określenia ,,tylko i wyłącznie" aż osiem razy (dokładnie policzył) w pięciominutowym przemówieniu.
Ciekawym tematem poruszonym w książce są również znaczenia różnych powiedzonek, których używamy, ale nie koniecznie wiemy skąd się wzięły i jakie mają znaczenie. Dla przykładu powiem: ,,dobry żart tymfa wart", czy wszyscy wypowiadający te słowa wiedzą czym ten ów tymf był? I dlaczego dobry żart jest jego wart? Odsyłam do książki, autor pięknie nam to wytłumaczył, to i jeszcze wiele innych powiedzonek używanych powszechnie.
I tak na zakończenie, ciekawa jestem ilu moich znajomych wie skąd się wzięło określenie savoir-vivre? Przyznam szczerze, że ja nie wiedziałam, chociaż domyślałam się, że pochodzi z języka francuskiego. Savoir znaczy wiedzieć, vivre znaczy żyć, stąd savoir-vivre można przetłumaczyć jako ,,wiedzieć jak żyć" lub ,,sztuka życia", a dokładniej jako znajomość dobrych obyczajów, form towarzyskich, reguł grzecznościowych.
Polecam tę książkę i jako świetną rozrywkę i jako coś w rodzaju lekcji, ponieważ często słysząc czy widząc popełniane błędy u innych zastanawiamy się nad tymi, które możemy popełnić sami.
Daleko mi do polityki, może właśnie dlatego, że zachowania naszych polityków, z panem prezydentem na czele, często bardzo odbiegają od tego czym kierują się zasady savoir-vivre. A przecież oni powinni być dla nas przykładem. Ja jednak za takie przykłady, dziękuję.
Myślę, że kto sięgnie po tę książkę, nie będzie mógł jej odłożyć na dłuższy czas, ponieważ krótkie i bardzo ciekawie napisane felietony wciągną go jak magnes.
Przyznam, że książka dość niezwykła, gdyż każdy jej rozdział przeznaczony jest na inne lata. Począwszy od roku 2013 kończąc na maju 2020 roku. Rozpoczyna się dość niewinnie, gdyż autor chce nam pokazać jak powinniśmy postępować, by nikt w naszym towarzystwie nie poczuł się źle. Dodaje również, że kiedyś obowiązywały zupełnie inne zasady kulturalnej konsumpcji niż teraz. Zastosowanie ich w niewłaściwy sposób mogłoby okazać się obraźliwe. Jednak są to rzeczy do których tak naprawdę garstka ludzi przykłada wagę. Lecz ta garstka istnieje i pasowałoby umieć się jakoś porozumieć, czy też dogadać.
Każdy rozdział zawiera kilka felietonów z życia autora naprawdę bardzo trafnych. Czyta się jak pamiętnik. Opowiada o rodzinnych zasadach przy stole, tradycjach i kar, jakie były stosowane gdy ich nie przestrzegano. Sama pamiętam, że do dziesiątego roku życia nie mogłam siedzieć przy stole z dorosłymi. Niemal każdy niepełnoletni gość musiał przebywać z dziećmi. Nie były to dobre czasy...
W kolejnych rozdziałach autor przytacza sprawy wykształceń lekarskich i paragrafów, które powinni znać, lecz niewielu się do tego stosuje. Wyraził swoją opinię o politykach, którym daleko do kulturalnego zachowania bez względu na to, czy byli przed kamerami, czy nie. Z zasłyszenia opisał nam sytuację, gdzie pewna osoba wyrażała się o kulturze naszego narodu. Stwierdziła bowiem, że w XXI wieku nie obowiązują już dobre maniery, a co za tym idzie, przepuszczanie kogoś pierwszego przez próg. Według tej osoby trzeba być bezpośrednim, spontanicznym i naturalnym. Jak sadzicie, czy autor wyraził tu swoją aprobatę?
A wy jak sądzicie, jak się mają życzliwe rady do stosowania ich w życiu codziennym? Zapewne wielu ich wysłucha, bo wypada, ale i tak zrobią po swojemu. Czy to zatem źle, że człowiek słucha siebie, a nie kogoś?
Powiem wam, że naprawdę nie spodziewałam się tak dobrej lektury. Niby to były felietony, jednak tak lekko i naturalnie opisane, jakbym słuchała opowieści mojej babci. Są mądre i ponadczasowe. JA JESTEM NIĄ ZACHWYCONA!
Przeczytane:2022-06-05,
Choć wszelkie antologie i inne zbiory czy to opowiadań, czy to innych tworów raczej nie znajdują się na mojej liście najczęstszych wyborów, to jednak książka Michała Heppnera z jakiegoś powodu wzbudziła moje ogromne zainteresowanie. Trzeba również zaznaczyć, iż z polityką raczej się mijam, choć staram się orientować w tym, co się dookoła dzieje. Kiedy więc otrzymałam od wydawnictwa propozycję zrecenzowania tej pozycji, coś w mojej głowie powiedziało mi “przeczytaj to”. Jakże mogłabym odmówić? W taki oto sposób książka trafiła w moje ręce, a ja dzisiaj mogę opowiedzieć Wam o niej kilka słów więcej.
Michał Heppner jest felietonistą, a jego teksty regularnie ukazywały się na łamach Powiatowej Gazety Drawskiej. W swoich tekstach autor odwoływał się do rzeczy aktualnych, komentował liczne wpadki (głównie językowe) osób publicznych, a także opisywał swoje własne przeżycia. Książka może stanowić również pewnego rodzaju kronikę przeszłych zdarzeń, których byliśmy świadkami.
Może zacznę od tego, że pozycję tę czytałam dość długo, jednak okazała się ona lekturą przyjemną. Autor ma bardzo lekkie pióro, co w przypadku felietonów i innych tekstów publicystycznych jest, uważam, niezwykle ważne. Choć każdy z tekstów jest dosyć krótki i nie zajmuje więcej niż dwie strony, to jednak na swój sposób każdy z nich wyczerpywał omawiany temat. Krótko, zwięźle i na temat – czyli teksty niemalże idealne.
Muszę się również przyznać do tego, iż w książce tej znalazło się całkiem sporo moich znaczników. Jakoś tak ciekawie wyszło podczas lektury, że zaznaczałam sobie ciekawe, zaskakujące lub po prostu przypominające coś fragmenty, by w przyszłości sobie do nich wrócić. Domyślam się, że nie wszyscy są w stanie to zrozumieć (a już na pewno istnieje pewna grupa ludzi, którzy uważają, że wszelkie zaznaczanie czegokolwiek w książkach to głupota) i co więcej, ja sama jeszcze do niedawna tego nie rozumiałam, a teraz proszę - sama odczuwam taką potrzebę. Dlatego też na tym przykładzie można wnioskować, iż książka ta jest rzeczywiście ciekawa i kieruje naszą uwagę na elementy, na które wcześniej nie zwracaliśmy uwagi.
Nie wiem do końca, co mogłabym tutaj jeszcze napisać. Ta książka to rzeczywiście pozycja, w której znajduje się sporo opisów poszczególnych elementów savoir-vivre’u, ale można ją również traktować po prostu jako utwór literacki, który ma za zadanie uprzyjemnić nam czas wolny, a przy okazji czegoś nauczyć lub o czymś przypomnieć. Jak pisałam wyżej, lektura tej pozycji przebiegała mi dosyć długo, jednak nie ze względu na to, że jest ona zła. Po prostu potrzebowałam więcej czasu na przemyślenie opisywanych kwestii, a to z kolei przyniosło mi same korzyści i pozytywne odczucia względem książki.
Savoir-vivre XXI wieku. Polityka okiem prowincjusza to pozycja zdecydowanie dla tych, którzy lubią wszelkie antologie, publicystykę, politykę oraz komentarze do tego, co się dzieje dookoła nas. Jestem pod dużym wrażeniem jakości tej pozycji i szalenie cieszę się, iż miałam szansę ją poznać. Tym samym mam nadzieję, że choć odrobinę kogoś z Was zachęciłam do sięgnięcia po ten tytuł.