Ciasto się samo nie upiecze, a morderca się sam nie znajdzie. Trzeba działać.
Bohaterka planuje spędzić wraz z rodziną sielankowe wakacje w swoim domu nad jeziorem, które szczęśliwym zrządzeniem losu nie zostało jeszcze odkryte przez turystów. Po rozleniwiającej atmosferze tego miejsca nie zostanie jednak wkrótce żaden ślad, bowiem pewnego dnia kobieta odnajduje ciało Mariana, jej sąsiada samotnika, który najprawdopodobniej został zamordowany. Nie wierząc, że policyjne śledztwo przyniesie jakiekolwiek efekty, kobieta postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. A że ma dar do wpadania w tarapaty i nie zawsze postępuje zgodnie z prawem, to prywatne dochodzenie może zamienić się w niebezpieczną przygodę z szalonym zakończeniem...
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2018-10-17
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 274
Język oryginału: polski
Drogi Czytelniku, jeżeli uważasz, że dom, dzieci, praca i stabilizacja, to nuda. Jeśli tęsknisz za życiem pełnym przygód i martwisz się tym, że nic ciekawego...
Przeczytane:2018-10-31, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2018,
Czarująca bohaterka powieści Marzeny Bieniek Rzuć babą o podłogę, czyli jak się pozbyć zakalca spędza miłe i błogie wakacje z rodziną, w domku nad jeziorem. Odpoczywają w tajemniczym i dzikim miejscu, jeszcze nie odkrytym przez turystów, świętują, gawędzą ze znajomymi przy grillu. Czas płynie powoli. Jednak tę sielankową atmosferę zakłócają niepodziewane, mrożące krew w żyłach wydarzenia. Nasza bohaterka odwiedza starszego sąsiada Mariana i znajduje jego zwłoki. Podejrzewa, że został zamordowany. Policja rozpoczyna rutynowe dochodzenie, które się ciągnie i nie przynosi żadnych wymiernych efektów. Bohaterka, wraz z siostrą i znajomą, rozpoczynają na własną rękę prywatne śledztwo. Jakie przyniesie ono efekty i jak będzie wyglądać, oczywiście możemy się tylko domyślać. Kłopoty ich oczywiście nie ominą, wpadną w tarapaty, ale jak przystało na sprytne kobiety, wyjście z sytuacji zawsze znajdą. Czy rozsądne, to już inna sprawa. Ale gwarantuję, że dobrej zabawy nie zabraknie, chociaż wypada zachować odrobinę powagi, bo morderstwo to „poważna sprawa”.
Rzuć babą o podłogę, czyli jak się pozbyć zakalca to powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym. Ogarnia nas tajemnicza atmosfera, wkoło wyczuwa się obecność mordercy, jego tajemnicze kroki, oddech na naszych plecach. Gęsia skórka ogarnia nasze ciało, tętno nam niespodziewanie przyśpiesza, skrajne emocje nami targają. Ta opowieść takie właśnie gwarantuje nam niespodzianki emocjonalne, rozpędzoną huśtawkę nastrojów.
Zostawiając na chwilę z boku wątek kryminalny, śmiało można stwierdzić, że lektura jest niesamowicie zabawna, kolorowa, z wielką dawką dobrego humoru. Bohaterowie w żaden sposób nie są wyidealizowani, są bardzo rzeczywiści i normalni, jak nasi znajomi i sąsiedzi. Lubią się bawić, grillować, relaksować i … spać do późna, gdy dzień wcześniej się zabalowało.
Akcja jest bardzo dynamiczna, wydarzenia płyną rwącym nurtem, pojawiają się dodatkowe wątki, które nie tylko wzbogacają akcję, ale pozwalają lepiej ogarnąć całość, niespodziewane zwroty akcji są liczne i zaskakujące. W tej powieści wszystkiego można się spodziewać, nic nie jest oczywiste i oczekiwane. Tak jak jej zakończenie.
Lekturę czyta się bardzo przyjemnie. Znakomity relaks i odprężenie od codziennych trosk i kłopotów. Nie oszukujmy się, dziarska i prowadzona w ukrycia przed najbliższymi akcja pojmania mordercy, to znakomita i przesympatyczna uczta dla ducha.
Wartością dodaną powieści jest prowadzona w pierwszej osobie, przez główną bohaterkę, narracja. Wzbogaca ona nasze wyobrażenia, wszystko mamy podane jak na tacy, z pierwszej ręki, wiemy i odczuwamy tyle, co nasza bohaterka. Mamy nieodparte wrażenie, że to my jesteśmy w centrum wydarzeń, i tylko fakt, że w pewnych chwilach postąpilibyśmy inaczej, sprowadza nas na ziemię i uzmysławia nam, że my jednak jesteśmy po drugiej stronie wydarzeń.
Polecam gorąco! Miła i zabawna lektura na chłodne, jesienne wieczory. W jednej ręce kubek gorącej herbaty, w drugiej Rzuć babą o podłogę, czyli jak się pozbyć zakalca, i już jesteśmy bliżej lata. Ambros