Jest w tej książce cały Egipt. Wyprawa z Beduinami przez pustynię. Pobyt w chrześcijańskim klasztorze i w siedzibie islamistów. Spotkanie z przywódcami kraju i mieszkańcami slumsów. A wszystko to opisane tak pasjonująco, że od lektury nie sposób się oderwać.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 1997-02-01
Kategoria: Podróżnicze
ISBN:
Liczba stron: 467
Tytuł oryginału: River in the desert
Język oryginału: angielski
Przeczytane:2022-02-01, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 26 książek 2022, 12 książek 2022, Wyzwanie - 40 książek 2022 rok,
W swoim czasie natknęłam się na tę książkę, ale z racji, że nie był to czas sprzyjający czytaniu, odłożyłam wówczas lekturę. Potem nigdzie książki nie mogłam znaleźć. Wreszcie mi się udało.
Książka spełniła moje oczekiwania lekturowe. To reportaż podróżniczy najwyższej wody. Autor opisuje podróż do Egiptu w roku 1990, jeszcze przed atakiem Iraku na Kuwejt. To znaczące, bo w pewnym momencie w książce rozmawia na temat Bliskiego Wschodu.
Autor objeżdża cały Egipt. Najpierw piramidy, potem wszystkie zabytki i miejsca z tym związane. Potem płynie w dół Nilu. Odwiedza Karnak. Potem jak już pozwiedzał Egipt Faraonów jedzie do miejsc zalanych przez Wielką Tamę, potem jedzie na południe kraju do klasztoru św. Katarzyny. Następnie odwiedza Aleksandrię i pustynię. Spotyka się z beduinami i z mieszkańcami wyznającymi islam.
W trakcie tych wędrówek ukazują się zalety autora jako podróżnika i wzorowego autora książek podróżniczych: znajomość tematu i miejsca, otwartość na inną kulturę, otwartość na ludzi, których spotka. Autor poszukuje istoty Egiptu i odkrywa, że jej sensem jest różnorodność i ogromna tradycja. Mieści się w tym kraju chyba cała spuścizna ludzkości. Jak to sam stwierdził, w tym kraju gdziekolwiek archeolog kopie to coś wykopie. Dalej, autor jest pozytywnie nastawiony do Egipcjan. Owszem, zauważa wady spotkanych ludzi, ale generalnie nie jedzie tam z postawą wyższości Europejczyka. Wprost przeciwnie, zdaje się dostrzegać to, co mają tamci ludzie, a nie mają Europejczycy. To chyba najbardziej widać w zderzeniu subtelnych opisów spotkanych Egipcjan z opisami turystów różnej maści.
Ale przede wszystkim książka jest napisana przepięknym językiem. To język oddający piękno miejsca i chwili. To język celnie, dowcipnie lub subtelnie podsumowujący spotkaną osobę albo przeżytą sytuację.
Zresztą autor przez całą książkę opowiada o miejscach ze swojego punktu widzenia. Zaznacza swoje subiektywne przeżycia i umie je wpleść w szerszy kontekst.
To jedna z lepszych książek podróżniczych, jakie czytałam.