Sen bywa realniejszy niż życie
Proste historie, które składają się na ludzkie życie. Ich odkrycie wymaga jednak wielkiej odwagi. Bo do prawdy dotrzeć najtrudniej…
Oto opowieść o kobietach, które nie chcąc dopasować się do istniejących reguł, szukają swojego miejsca na ziemi. Pragnąca miłości Magda, uwięziona w toksycznym związku Karina, mała dziewczynka, która wie więcej, niż mogłoby się wydawać, i Blanka, zapamiętująca swoje sny tak dokładnie, jakby były rzeczywistością – wszystkie muszą przeciwstawić się męskiej dominacji i kobiecej uległości. Cena będzie jednak bardzo wysoka…
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2021-05-21
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 246
Język oryginału: polski
Boicie się snów?
Dostając propozycję przeczytania tej książki skusiły mnie dwie rzeczy.
Po pierwsze, że to debiut i tu chyba nikogo nie zdziwię. Debiuty kocham.
Po drugie tytuł. Tak oczywisty, że aż ciekawy. Czy ma coś wspólnego z treścią książki?
Poznajemy historię Blanki, Magdy, Kariny, Marka, Krzysztofa i kogoś jeszcze.
To opowieści składające się na ich życie, na problemy, tęsknoty, nie taka praca, nie ten partner, coś stracone, coś zapomniane.
Niby nic wielkiego, każdy z nas boryka się z podobnymi problemami.
Jednak czy napewno? Blanka ma zdolność zapamiętywania swoich snów, brzmi przerażająco.
Mała dziewczynka w piwnicy też nie brzmi zbyt sielsko. Śliczna żona jednego z bohaterów, która "chlała" do upadłego.
Książka nie jest lekką historyjką. Dostajemy taki kocioł, że nasz mózg nie wie co myśleć.
Do tego tytuł i korytarz i czemu ten kot jest bez rodowodu?
To walka o zaistnienie w świecie, o przeżycie i utrzymanie się na powierzchni.
Momentami to nie tylko obyczajówka. Dałabym namiastkę thrillera i to ciekawego. Historia staruszki mnie wciągnęła jak dziecko cukierka. Chętnie bym jej dalej posłuchała. Trzy kobiety, dziewczynka i świetna historia. Momentami dziwna, niezrozumiała, ale w rezultacie mega.
Zakończenie dodało finalnego smaczku. Chętnie przeczytam kolejne książki, które wyjdą spod pióra autorki. Coś innego, coś ciekawego, coś nieoczywistego, coś... może właśnie dla Ciebie
Lubicie czytać książki, które na pierwszy rzut oka są nieoczywiste, dziwne? Intrygują okładką, nietuzinkowym tytułem?
Dostając propozycję od pani Joanny nie wiedziałam w sumie na co się porywam. Zapoznałam się z opisem i stwierdziłam, że to będzie kolejne ciekawe wyzwanie. I takie było.
"Rudy kot bez rodowodu i zielony korytarz" to książka z literatury obyczajowej, w której poznajemy kilku bohaterów. Ich przemyślenia są ciekawe, czasami ironiczne, miejscami bardzo trafne. Niektórzy mogą się z nimi nie zgodzić, inni przybiją piątkę. Kobiety, które poznajemy nie zgadzają się z pewnymi regułami, które rządzą światem. Oczywiście w ich życiu pojawiają się mężczyźni, jednak nie goszczą w nim długo. Z pozoru każda z historii jest inna, nie łączy się, jednak im dalej posuwamy się do przodu czytając książkę, tym więcej mają one ze sobą wspólnego.
Zaintrygowała mnie postać Blanki, która zapamiętuje swoje sny i tak naprawdę nie wiadomo, na ile pokrywają się z rzeczywistością. Książka pobudza czytelnika do przemyśleń na temat naszego życia. Podobało mi się to jak autorka przedstawiła pracę w korporacji, pogoń za pieniądzem, statusem, ale przy tym zerowym życiu osobistym. Przyznam, że postrzegam ją tak samo, dlatego nigdy bym się tam nie zatrudniła.
Jest to inna książka. Nie czyta się takich na co dzień.
Polecam serdecznie, jeśli szukacie lektury nie tak prostej, jak mogłoby się wydawać, a jednocześnie mogącej być bliżej Waszym poglądom niż myślicie.
Przeczytane:2021-07-02, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam u siebie !, 12 książek 2021, 26 książek 2021, 52 książki 2021, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021,
Zawsze obawiam się takich „prostych” książek. Prostych opowieści z prostym przekazem. Dlaczego? Kilka razy nacięłam się na ową prostotę. Okazywało się, że lekkie i proste opowiastki nie nadawały się nawet na usypiacza. I to chyba jest najsmutniejsze. A może ja już mam wyrobiony na tyle gust, że ta prostota jest dla mnie zbyt… prosta? Myślę, że nie koniecznie! Jest tyle wspaniałych łatwych powieści, które sprawiły mi wiele radości przy popołudniowym czytanku. Czy Rudy Kot mnie jakoś zachęcił?
Oczywiście! Właśnie z powodu tytułu! Mam w domu takiego jednego kawalera, który jest Rudy i ma cztery łapki. Uznałam, że książka o takiej nazwie nie może być zła! Nawet jeśli byłaby słaba – szukałabym jej mocnych stron! Na szczęście nie musiałam tego robić, bo „Rudy Kot” okazał się być lekką lekturą, prostą – w dobrym słowa znaczeniu, taką, która pozwala na odpoczynek przy czytaniu, a nie denerwowaniu się, że nie dostało się nic wartego grzechu.
Co zaserwowała nam Autorka? Historię trzech kobiet, których problemy opierają się na mężczyznach. Blanka to babeczka, która zapamiętuje swoje sny – do tzw. co do joty. Jej życie w sporej mierze odbywa się w korpo swerze, więc nie do końca chyba umie się tam odnaleźć. Magda, nauczycielka, która kocha czytać (brzmi znajomo?) i nadal marzy o wielkiej, romantycznej miłości. Karina czuje, że w jej związku coś się wypaliło, a wszystkie znaki na Ziemi i niebie niemalże krzyczą, by w końcu odpuścić. Coś, co mocno charakteryzuje tę powieść to fakt, że od początku jest oparta na swoistym chaosie. Oczywiście nie każdy to lubi, choć ja, która uwielbia mieć chaos w życiu i w pracy – doskonale się odnalazłam.
Wspólnym mianownikiem bohaterek jest fakt, że nie chcą się na siłę dostosowywać, że pragną mieć swoje „ja” i nieodpartą chęć, by się jednak nie poddać panującym regułom. Nie jest to lekka historia i na pewno trzeba ją czytać z uwagą. Wręcz namawiam, by ci, którzy nie specjalnie mogą czytać rozbrykane (początkowo) historie – niech się przemogą, bona prawdę warto! Mnie jako właścicielce Rudego Kota, kobiecie, która właśnie przy boku mężczyzny odnalazła swoje prawdziwe oblicze i na co dzień, nie tylko charakterkiem jest chaotyczna, owa książka naprawdę przypadła w upodobania 🙂