Różowe linie przebiegają przez kontynenty, kraje, miasta, domy, sypialnie – i nasze głowy.
Mark Gevisser, reporter z RPA, przez siedem lat jeździł po całym świecie i dokumentował, jak kwestia praw osób o różnych orientacjach seksualnych i tożsamościach płciowych dzieli współczesne społeczeństwa.
Po obu stronach tych frontów są ludzie tacy jak Ciocia Tiwo, która wprawiła Malawi w stan szoku, organizując pierwsze w kraju homoseksualne zaręczyny; Michael, który uciekł z Ugandy przed dyskryminacją i przemocą, by po dramatycznych perypetiach osiąść w Kanadzie; Pasza, transpłciowa kobieta, która w moskiewskim sądzie toczy spór o prawo do widywania syna; Martha i Zaira, para lesbijek z Meksyku, walczących o jednoczesne uznanie ich za matki; grupa transpłciowych dzieciaków z Michigan, które otwierają przed dorosłymi świat skomplikowanych tożsamości płciowych. Ich historie otwierają oczy i serce, pokazując, że spory na Różowej Linii – także te, które z coraz większą temperaturą toczą się w Polsce – w istocie dotyczą tego samego: tego, czym jest prawo do życia w zgodzie ze sobą, czym jest tożsamość, rodzina i przede wszystkim czym jest miłość.
Wydawnictwo: Poznańskie
Data wydania: 2022-06-15
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 671
Tytuł oryginału: The pink line: journeys across the world'squeer frontiers
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Adrian Stachowski
Myślę, że wszyscy doskonale wiemy i widzimy, jak traktowane są osoby ze społeczności LGBTQ+ na świecie - tak w ogóle. Nie da się od tego uciec, choć wiele osób bardzo by tego chciało - w końcu, według nich takie rzeczy są “nienormalne”. Kiedy otrzymałam okazję poznania książki na ten temat, nawet się nie zawahałam. Po prostu wiedziałam, że muszę poznać tę pozycję i zobaczyć na własne oczy, jak wygląda sytuacja w rejonach położonych zdecydowanie daleko ode mnie. Czy Różowa linia okazała się tak dobrą pozycją, jak się tego spodziewałam? O tym w tej recenzji.
Mark Gevisser jest dziennikarzem pochodzącym z RPA. Przez kilka lat jeździł po świecie i zbierał materiały, które miały pomóc mu w stworzeniu obrazu tego, jak traktowane są osoby ze społeczności LGBTQ+ oraz znalezieniu punktu przebiegu różowej linii, dzielącej społeczeństwa. Wśród kilku historii znalazło się miejsce dla Cioci Tiwo, która zszokowała całą Malawię, wyprawiając pierwsze homoseksualne zaręczyny oraz dla Paszy, która jest transpłciową kobietą i toczy nierówną walkę w sądzie o prawa do widywania syna. Czy uda im się spełnić marzenia o bezpieczeństwie i prawie do bycia sobą?
Powiem szczerze, że zaczynając lekturę tej pozycji, nastawiłam się na coś nie tylko otwierającego mi oczy i uświadamiającego, ale i w pewnym sensie łamiące serce. Nie pomyliłam się za bardzo, ponieważ książka Marka Gevissera obfituje w wiele emocji, choć sam autor raczej powstrzymuje się od subiektywnych spostrzeżeń. To właśnie przedstawione tutaj ludzkie historie nadają całej książce tej emocjonalności, ale i bez nich ta pozycja nie zapadłaby mi tak w pamięci.
Czytanie tej książki nie było łatwe. Przyznaję, że z początku czytałam ją nieregularnie i tylko po kawałeczku. Coś ciągle mnie od niej odciągało, jakby chciało powiedzieć, że to jeszcze nie czas na nią. W końcu jednak udało mi się przysiąść do niej na dłużej, a to, co przeczytałam, zostanie ze mną na bardzo długo. Przede wszystkim autor bardzo ciekawie przedstawia poszczególne historie, choć to w dużej mierze również zasługa rewelacyjnego tłumaczenia Adriana Stachowskiego.
Różowa linia. Jak miłość i płeć dzielą świat porusza wiele tematów i problemów, na jakie natknęły się osoby ze społeczności LGBTQ+, a które obecne są tak naprawdę wszędzie. Wszechobecna transfobia, homofobia i jeszcze inne negatywne reakcje względem tych osób przyczynia się właśnie do przedstawionych przez autora sytuacji. Rodzic, który nie może spotkać swojego dziecka, ponieważ... jest po prostu sobą. To brzmi przerażająco i okrutnie smutno. Po przeczytaniu tej książki mam ogromną nadzieję, że kiedyś doczekamy w końcu takiego dnia, kiedy żadna z tych osób nie doświadczy nienawiści czy niesprawiedliwości tylko ze względu na swoją tożsamość, czy orientację.
Jestem pod bardzo dużym wrażeniem tej pozycji i cieszę się, że miałam szansę ją poznać. Zaznaczyłam sobie w niej kilka fragmentów i cytatów, a do samej pozycji na pewno będę kiedyś wracać. Jest to ten rodzaj literatury, który może otworzyć oczy wielu osobom. Jeśli nieobca Wam literatura faktu, w której nie brak konkretnej treści popartej wieloma źródłami - to ta pozycja zdecydowanie jest dla Was.
Przeczytane:2023-01-14, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Jestem dumna, że dzisiejsza recenzja dotyczy mojego debiutu literackiego, jakim jest reportaż autorstwa Marka Gevisser, który podróżując po świecie przez siedem lat dokumentował „Jak kwestia praw osób o różnych orientacjach seksualnych i tożsamościach płciowych dzieli współczesne społeczeństwa” oraz przedstawiający osoby, które chcą pokazać, że nie jest ważna orientacja seksualna, ale to, jakim, kto jest człowiekiem. Kim są bohaterowie dzisiejszej recenzji to już zostawiam do waszego poznania, ale uprzedzam, że mogą pojawić się łzy, bo bohaterowie naprawdę wiele przykrych krzywdzących chwil przeszli tylko dlatego, iż np. nie są heteroseksualni.
Zdaję sobie sprawę, że minie jeszcze wiele lat, zanim społeczeństwo przestanie zwracać na to uwagę i będzie oceniać człowieka, jakim jest dla innych, a nie to, z kim spędzą czas w łóżku. Dla mnie pozycja, nad którą warto pochylić się, bo niektórzy odkryją, że miłość i człowieczeństwo jest najważniejsza. Żyje wśród nas wiele osób, które nie mają pojęcia co oznacza, że ktoś jest homoseksualny, heteroseksualny itd. nie potrafi określić, jakiej jest orientacji itp. ale tylko dlatego, że nie zwracał/ła na to uwagi, a Ich światopogląd oparty jest na tym, że to człowiek się liczył nie orientacja.
W tym reportażu poznasz drogę osób, które przeszły przez piekło, a ich życie nie było happy endem, ale dzięki temu, że miały siłę do walki utarły szlaki innym młodszym pokoleniom i pokazały którędy mają podążać. Jaką traumę niosą wszystkie te historie to już zostawiam dla Was. Jeżeli wśród waszych znajomych, rodziny jest ktoś, kto potrzebuje wsparcia to dajcie jemu/jej, wysłuchajcie, przytulcie i bądźcie przy nich. Mam nadzieję, że pokolenie mojej córki, ale i te starsze będzie żyć w świecie, w którym nie ma przemocy ani uprzedzeń bez względu na to czego dotyczy, czy koloru skóry, orientacji, czy sposobu myślenia. 670 stron, które mogą zmienić coś w naszych głowach.
Mamy XXI wiek i boli mnie, że niektóre kraje w temacie orientacji są bezlitośni. Ile osób zmuszone zostały do opuszczenia władnego domu rodzinnego ze względu na to, że nie jest się heteroseksualnym. No kurka wodna ostatnio rozmawiałam z kolegą (byłym policjantem) i na pytanie, ile w całej swojej karierze miał wezwań do domu „rodzin tęczowych”? Odpowiedź była super, a brzmi, że zero! Rozumiecie? Osoby, które rządzą naszym krajem wspierają rodziny hetero, że tak powinno być, gdzie to do tych domów jest najwięcej zgłoszeń o przemocy w rodzinie.
Polecam obowiązkowo dla każdego, kto chce zrozumieć, kto chce poznać jak to jest żyć w kraju, w którym za bycie osobą należącą do społeczności LGBT jest kara śmierci i hańba dla całej rodziny.