JOHN GLATT, BESTSELLEROWY AUTOR NEW YORK TIMES, PRZEDSTAWIA POTWORNĄ HISTORIĘ TURPINÓW: POZORNIE NORMALNEJ RODZINY, KTÓREJ MROCZNE SEKRETY WSTRZĄSNĘŁY CAŁYM ŚWIATEM.
14 stycznia 2018 roku siedemnastoletnia dziewczyna wyszła przez okno swojego domu w Perris w Kalifornii i drżącymi palcami wykręciła numer alarmowy 911. Trzęsącym się głosem powiedziała operatorce, że jej rodzeństwo w wieku od 2 do 29 lat od dawna maltretowane jest przez rodziców. Zapytana o adres, zawahała się. ,,Nigdy nie wychodziłam z domu" powiedziała.
Dla rodziny, sąsiadów i przyjaciół z internetu Louise i David Turpinowie byli obrazem prawdziwej domowej harmonii: ubierali trzynaścioro swoich dzieci w pasujące do siebie stroje i kupowali im drogie prezenty. Ale to, co odkryła policja w ich domu, przyćmiło najbardziej szokujące przypadki wykorzystywania dzieci.
PRZEZ LATA DAVID I LOUISE PRZETRZYMYWALI SWOJE DZIECI W CAŁKOWITEJ IZOLACJI ZNĘCAJĄC SIĘ NAD NIMI I GŁODZĄC JE.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2022-02-09
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 368
Tytuł oryginału: The Family Next Door
Tłumaczenie: Adrian Napieralski
14 stycznia 2018 roku siedemnastoletnia dziewczyna wyszła przez okno swojego domu w Perris w Kalifornii i drżącymi palcami wykręciła numer alarmowy 911. Trzęsącym się głosem powiedziała operatorce, że jej rodzeństwo w wieku od 2 do 29 lat od dawna maltretowane jest przez rodziców.
Zapytana o adres, zawahała się. „Nigdy nie wychodziłam z domu” powiedziała. Dla rodziny, sąsiadów i przyjaciół z internetu Louise i David Turpinowie byli obrazem prawdziwej domowej harmonii: ubierali trzynaścioro swoich dzieci w pasujące do siebie stroje i kupowali im drogie prezenty. Ale to, co odkryła policja w ich domu, przyćmiło najbardziej szokujące przypadki wykorzystywania dzieci.
Cieżko mi się wypowiedzieć na temat tej książki. Jest to dla mnie wręcz nie rzeczywiste że coś takie wydarzyło się naprawdę. Przed przeczytaniem tej pozycji natkełam się na reportaż o tej rodzinie na YT. Dodatkowo książkę te wygrałam i uznałam ze to znać aby bardziej wgłębić się w te historię. Czytając nie wierzyłam. Targały mną wiele emocji od płaczu, przez wściekłość aż przez niedowierzanie. Jak można tak potraktować swoje dzieci. Jak można pozbawić podstawowych rzeczy jak kąpiel czy jedzenie, karmić tylko mrożonkami czy przykłuwać łańcuchami do łóżek. Dzieci te, o dziwo nie wszystkie nie miały dostępu do edukacji. One nie potrafią funkcjonować same bez pomocy, ponieważ nawet te teoretycznie dorosłe są nadal pod względem fizycznym i psychicznym dziećmi.
Uważam, że książka jest tylko dla ludzi o mocnych nerwach. Pozycja jest napisana w nieoczywisty sposób, prawie zero dialogów, tylko same opisy.
"Rodzina z domu obok" John Glatt
Przez całe lata David i Louise Turpinowie przetrzymywali swoje dzieci w całkowitym odizolowaniu od świata - ruwieśników , rodziny, opieki medycznej, cywilizacji. Pozornie normalna rodzina, do czasu, kiedy prawda skrywanych tajemnic wstrząsa światem.
A wszystkie tajemnice wychodzą na światło dzienne (dosłownie)14stycznia 2018roku kiedy siedemnastoletnia córka Turpinów ucieka przez okno w domu i wykręca numer alarmowy 911. Mówi dziecinnym głosem o swoim rodzeństwie przetrzymywanym i maltretowanym przez rodziców.
Dla znajomych byli bogatą i pełną ciepłych relacji rodziną. Prawda była szokująca.
Jest to wręcz obowiązkowa lektura dla osób które uważają, że nie powinny się mieszać w sprawy sąsiadów i wychowywania przez nich dzieci. Gdyby Turpinowie mieli innych sąsiadów i gdyby system ówczesnej oświaty nie był tak wadliwy, to życie dzieci, byłoby całkiem inne. Jakie życie mieli, tego dowiecie się z książki.
Polecam waszej uwadze.
Książka, która pozostanie w mojej głowie na długo.
Historia rodziny, która odizolowała się od świata. Stworzyła swego rodzaju sektę i przez lata żyła na własnych warunkach.
To fakty z życia małżeństwa, którzy więzili swoje dzieci. Przywiązywali do łóżka, ukrywali przed światem. To historia prawdziwa, która w 2018r. ujrzała światło dziennie.
Jedno z dzieci uciekło i zadzwoniło na 112. Wtedy te trudne przeżycia usłyszeli wszyscy.
Przerażająca, niemożliwa. A jednak…
Czy znasz historię Turpinów?
John Glatt to ponoć jeden z najlepszych zagranicznych pisarzy true crime. Jak już się domyślacie, książka oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, jakie miały miejsce przez lata w Stanach Zjednoczonych. Koszmar trzynaściorga rodzeństwa został ujawniony w styczniu 2018 roku, kiedy to jedna z córek małżeństwa Turpin wymknęła się przez okno i powiadomiła policję. Tymi wydarzeniami żyła cała Ameryka. Teraz, dzięki książce "Rodzina z domu obok" dowiaduje się o nich Polska.
Autor dzieli powieść na trzy części. W pierwszej opisuje korzenie i pochodzenie rodzin Louise i Davida Turpinów oraz moment ich poznania się, ucieczki z domu i ślubu. Oboje pochodzili z rodzin wyznających wiarę Kościoła zielonoświątkowego. Można nawet rzec, że kościół ten był swoistą sektą. W wieku 16 lat lat Louise uciekła z domu z dwudziestodwuletnim Davidem. Ucieczka ta była spowodowana sytuacją rodzinną. Jej matka, molestowana przez swojego bogatego ojca, "sprzedawała" mu swoje córki. W zamian za pieniądze i milczenie, Louise oraz jej dwie siostry: Elizabeth i Teresa wysyłane były do dziadka, który wykorzystywał jej seksualnie. Bunt szesnastoletniej dziewczyny ujawnił się w postaci ucieczki i ślubu z Davidem.
"Louise wyznała Elizabeth, że zamierza jak najszybciej poślubić Davida i urodzić mu dwanaścioro dzieci".
W drugiej części autor przedstawia życie rodziny. Horror "niezwykłej trzynastki", jak ich poźniej nazwano, czyli dzieci Turpinów, trwał przez lata. Chłopcy i dziewczynki w wieku od 2 do 29 lat były od samego początku (praktycznie od urodzenia) więzione i głodzone przez swoich rodziców. Stały się ofiarą znęcania fizycznego i psychicznego. Przypinani łańcuchami (czasem przez wiele miesięcy) codziennie otrzymywali tylko jeden posiłek: kanapkę z kiełbasą lub masłem orzechowym, czasem frytki lub burrito, podczas gdy rodzice objadali się w pizzeriach i restauracjach. Mogli myć się tylko raz do roku, w związku z czym chodzili ekstremalnie brudni. Nie mogli wychodzić ze swoich sypialni (tylko w wyjątkowych przypadkach), mieli nowe zabawki i ubrania, których nie mogli nosić ani się nimi bawić. Czy tak postępują rodzice?
" ...choć Matka zawsze miała zapas w lodówce, nigdy go nie dostawała. Opisała również, jak Matka kupowała ciasto. Nie pozwalała go nikomu tknąć i czekała, aż spleśnieje, by je w końcu wyrzucić".
W trzeciej opisuje losy rodziny od momentu ucieczki jednej z córek i ujawnienia koszmarnego życia całej trzynastki.
Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, co te dzieci przeżyły. "Rodzina z domu obok" to mrożąca krew w żyłach, makabryczna i przerażająca historia rodziny Turpinów. Dla społeczeństwa byli zwykłą, szczęśliwa rodziną, zaś w domu panował horror. Świetnie napisana, z wieloma potwierdzonymi faktami.
Każdy rodzic powinien pamiętać, że: "dzieci są darem dla swoich rodziców, dla rodziny, dla przyjaciół, w końcu są też darem dla społeczeństwa".
Co was najbardziej przeraża w historiach #truecrime?
Do tej pory myślałam, że jestem osobą o mocnych nerwach, ale myliłam się, gdyż ta historia mnie pokonała.
~"RODZINA Z DOMU OBOK" Johna Glatta autora "Zaginionych dziewczyn" to kolejna wrzynająca się w ludzki umysł i przerażająca historia literatury faktu, która poprzez ogrom okrucieństwa pozostanie z nami na długo.
Jest to następna opowieść, która już od początku łamie stereotyp kochającego rodzica, wywołując w czytelniku niewyobrażalny ogrom negatywnych emocji, okraszonych pokładami złości, strachu oraz bezsilności ludzkiej na cierpienie najbardziej niewinnej jednostki, która są dziećmi.
~Historia, którą przedstawił nam John Glatt to prawdziwy i potworny horror trzynaściorga maltretowanego rodzeństwa Trupim, mieszkających w domu Perris w Kalifornii.
Jest to mroczna, niewyobrażalna i bestialska wręcz historia dzieci więzionych przez własnych rodziców i ich "długa" droga do wolności, która tak naprawdę mogłaby trwać jeszcze latami, gdyby nie odwaga jednej z ofiar, a mowa tutaj o siedemnastolatce. Nastolatce, która zdecydowała się przeciwstawić okrucieństwu własnych rodziców.By móc uratować siebie oraz własne rodzeństwo w wieku od 2-29 lat z rąk największych katow - rodziców. Rodziców, którzy powinni zapewniać bezpieczeństwo, okazywać ciepło wraz z ogromnymi pokładami miłości!
~"Rodzina z domu obok to lektura przy której niejednokrotnie musiałam odłożyć książkę, gdyż ogrom nieludzkiego okrucieństwa przerażał i mnie, wywołując tym samym natłok mrocznych myśli, frustracji oraz złych emocji oklejonych łzami.
Do dziś nie jestem w stanie odtworzyć w swojej wyobraźni tego czego bezkarnie dopuszczali się na swoich dzieciach David i Louise Turpin wyrodni rodzice, którzy każdego dnia torturowali fizycznie, psychicznie, bili głodzili, przykuwali łańcuchami do łóżka na długie tygodnie, trzymali w klatkach, a tym samym nie udostępniali dostępu do służby zdrowia, higieny oraz edukacji.
~Tylko dla czytelników o mocnych nerwach.Jest to niełatwy dokument przedstawiający patologiczny obraz domu, którzy stworzyli rodzice własnym dzieciom.
Reportaż przez, który zastanawiamy się ile jest takich domów obok nas?
Polecam J.K.
"Rodzina z boku obok" to po "Zaginionych dziewczynach" druga książka autora opisująca prawdziwą historię
Słyszeliście o rodzinie Turpin?
To oprawcy, którzy więzili trzynaściorga swoich dzieci, katowali, bili, głodzili i pomiatali niczym rzeczą.
14 stycznia 2018 roku siedemnastoletnia dziewczyna wyszła przez okno swojego domu w Perris w Kalifornii i wykręciła pełna strachu numer alarmowy.
Trzęsącym się głosem powiedziała operator ce, że jej rodzeństwo w wieku 2 do 29 lat jest maltretowana przez swoich rodziców.
Zapytana o adres powiedziała "nigdy nie wychodziłam z domu"...
Louise i David uchodzili za przykładnych rodziców, mających grzeczne dzieci i drogie rzeczy.
Jednak to co odkryła policja w ich domu zmieniła wszystko, najbliższe otoczenie doznało szoku co działo się tuż obok.
Autor bardzo szczegółowo, dokładnie i przejmująco opisał historię, która czytając ją wydaje się czymś odrealnionym.
Setki pytań rodzą się czytając kolejne rozdziały.
Pełne okrucieństwa zachowanie wobec własnych dzieci. Dlaczego?
Autor opisuje cała sprawę łącznie z wczesnym życiem rodziców, aż po proces.
Książka jest pełna szokujących opisów, brutalna, rozsadza głowę, a wyobraźnia w tym przypadku nie jest sprzymierzeńcem.
Jeśli lubicie książki na faktach, prawdziwe historie koniecznie sięgnijcie po tą.
Napewno historia jest warta uwagi. To przerażające, że osoby, które powinny nas chronić, którym ufamy bezwarunkowo potrafiły tak zniszczyć swoje dzieci.
Tragedia, jaka spotkała trzynaścioro rodzeństwa Turpin nie miała prawa się zdarzyć.
14 stycznia 2018 roku siedemnastoletnia Jordan odważyła się wyjść z domu przez okno i zadzwoniła pod numer alarmowy 911. Z strachem i trzęsącym się głosem opowiedziała operatorce o tym, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami jej rodzinnego domu.
Louise i David Turpinowie uchodzili za idealnych rodziców. Rodzina i sąsiedzi nigdy nie przypuszczali, że za drzwiami domu numer 160 przy Muir Woods Road odbywa się prawdziwy horror z wykorzystaniem dzieci.
John Glatt w swojej najnowszej książce dość skrupulatnie opisał piekło jakie przeżyło rodzeństwo Turpin. To, czego doświadczyli ze strony osób, które powinny je kochać, przytulać i być dla nich pocieszeniem w złych chwilach, nie mieści się w głowie. Louise i David przez wiele lat torturowali i głodzili swoje dzieci, czego efektem był opóźniony rozwój psychiczny, fizyczny i emocjonalny. Najstarsza z rodzeństwa, która w chwili uwolnienia miała 29 lat, nie ważyła nawet 40kg. To jest niewyobrażalny horror. Nie potrafię wyobrazić sobie, co trzeba mieć w głowie i jakim być potworem, żeby doprowadzić swojego dzieci do takiego stanu. Te dzieci, choć dorosłe, były przerażone i nie było mowy, żeby choć słowem przeciwstawiły się swoim rodzicom.
Czytając reportaż Johna Glatta nasuwa się pytanie czy tej tragedii można było uniknąć? Otóż myślę, że tak. To, co przeżyli było skutkiem zwykłego niedopatrzenia i zaniedbań ze strony osób trzecich. Wystarczyło choćby sprawdzenie przez władze, czy szkoła, którą "prowadził" David spełnia swoje warunki.
"Rodzina z domu obok" to wstrząsająca historia, którą napisało samo życie. Nie jest to łatwa lektura, ale naprawdę warto sięgnąć po ten reportaż, by przekonać się jakie okropieństwa dzieją się we współczesnym świecie.
W jakich relacjach jesteście ze swoimi sąsiadami? Co możecie powiedzieć o rodzinach, które mieszkają kilka domów od was? Ile jest takich przypadków, gdzie o sąsiadach możemy powiedzieć, że to wspaniała, kochająca się rodzina, a tak na prawdę w ich domu rozgrywa się dramat?
Tak właśnie jest w przypadku rodziny Turpinów. Książka "Rodzina z domu obok" przedstawia losy trzynaściorga rodzeństwa, maltretowanych przez swoich rodziców.
Louise i David Turpinowie mieli uchodzili wśród społeczeństwa za dobrą rodzinę. Jednak to co się działo za murami ich domu przeszło ludzkie pojęcie.
Dramat trzynaściorga dzieci skończył się dopiero 14 stycznia 2018 roku, kiedy to jedna z dziewczynek wyszła prze okno swojego domu w Perris i zadzwoniła pod numer 911.
Czytając tę książkę nie raz łapałam się za głowę i myślałam, jak to możliwe, że nikt nie zainteresował się tą rodziną. Dzieci teoretycznie uczyły się w domu, bez żadnej kontroli. Sąsiedzi wypowiadając się na ich temat mówili, że dzieci są bardzo nieśmiałe i wychudzone.
Rodzina powinna kojarzyć się każdemu dziecku z poczuciem bezpieczeństwa i miłości. Niestety coraz częściej rodzice zachowują się jak sadyści, a dzieci traktują gorzej jak zwierzęta.
Jest to bardzo trudna, ale i ważna lektura.
Historia małżeństwa, które trzynaścioro swoich dzieci więziło w domu. Głodzone, skute łańcuchami, bez możliwości mycia.
Reportaż mrozi krew w żyłach.
John Glatt jest niewątpliwie moim ulubionym autorem reportaży. Kolejna książka w jego dorobku znów nie zawodzi - dostajemy pełną historię, począwszy od "źródła" powstania opisanego zła, a więc dzieciństwa Turpinów (rodziców), przez szczegółowy opis kolejnych lat koszmaru dzieci, aż po proces i zakończenie historii. Wspaniałe jest tak obszerne nakreślenie historii. Autor ponadto opisuje na chłodno, bez subiektywnego komentarza, co pozwala w pełni zatracić się czytelnikowi we własnych emocjach i spostrzeżeniach. Historia oczywiście nie do pomyślenia, tragiczne piekło, jednak oceniając książkę - wzorowa moim zdaniem pozycja z literatury faktu/reportażu.
Czy zastanawialiście się kiedyś co się dzieje w domu/mieszkaniu obok? Kto tam mieszka, jakie ma zwyczaje? Czy nie terroryzuje bliskich?
Powiem Wam, że ja po tej książce zaczęłam się nad tym zastanawiać.
Niby normalna rodzina. Mąż, żona, gromadka a raczej gromada dzieci (co dla obcych było szokiem). Wyprawy do Disneylandu. Uśmiechnięte choć raczej blade i wychudzone buzie. Wszyscy w takich samych ubraniach. Ustawione od najstarszego do najmłodszego. Zawsze w szeregu. Nie widywane za dnia tylko nocami. Czy to normalne? Czy już ta sytuacja nie powinna nikogo zaalarmować?
Czy to normalne, że dziecko przychodzi do szkoły brudne i śmierdzące i nikt a przede wszystkim szkoła nie reaguje? Czy można kąpać się raz na rok? Czy można spać wygodnie przykutym łancuchami do łóżka? Czy można mieszkać w niesprzątanym domu, gdzie wszędzie walają się ludzkie odchody? Czy można się bez wyrzutów obżerać podczas gdy trzynaścioro twoich dzieci głoduje?
To się stało. Niestety to nie fikcja. Turpin-wystarczy wpisać to nazwisko w internety bądź przeczytać tę książkę.
Na początku została przedstawiona historia rodzin tych ,,rodziców" od pradziadków aż do momentu ich poznania się. Później ich wspólne życie, momenty, kiedy rodziło się każde z ich dzieci, sposoby ich wychowywania, wiadomo - straszne. W tej książce opisane były dwie sytuacje, kiedy sąsiedzi coś podejrzewali, ale nie zareagowali. Uznali, że ta rodzina po prostu jest dziwna i tyle. Koszmar dzieci trwał nadal, a można było temu wcześniej zapobiec. Po tym wszystkim dzieci wymagały dużo wsparcia medycznego, lecz najbardziej psychicznego.
Faktycznie, książka mi się podobała. Jest fajnie napisana. Czytało się ją szybko i ciężko było się od niej oderwać. Choć treść... trudno powiedzieć, żeby pod tym względem była fajna, mimo to czytałam z chęcią. Nie mogłam doczekać się momentu przełomowego, kiedy dzieci dzięki jednej z sióstr w końcu uwolniły się od tego horroru, jaki zafundowali im rodzice. Czasami ciężko mi było pojąć, jak rodzic może być zdolny do takiego okrucieństwa wobec swojego rodzonego dziecka. Masakra!
Historia bardzo smutna i tragiczna, lecz zakończenie szczęśliwe. Jak najbardziej polecam tę książkę. Powinniśmy poznawać takie historie, żeby być bardziej wrażliwym i czujnym na to, co dzieje się wokół nas.
Książka interesująca z uwagi na bardzo ciekawą i przerażającą historię, którą opowiada. To, co przydarzyło się rodzeństwu Turpinów budzi grozę i zdumienie jak we współczesnym świecie może dojść do nadużyć na taką skalę. Jednak sposób prowadzenia tej historii, liczne powtórzenia, błędy językowe, sprawiają, że czytanie tej książki jest chwilami męczące.
Josef Fritzl był 73-letnim, emerytowanym inżynierem z Austrii. Wydawało się, że prowadzi normalne życie ze swoją żoną Rosemarie, mimo że jedna z ich córek...
Morderstwo wśród elit Manhattanu Wstrząsająca historia Thomasa Gilberta Jr., przystojnego i czarującego chłopaka z nowojorskich elit, oskarżonego o zamordowanie...
Przeczytane:2023-10-10, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Egzemplarz recenzencki, czytam regularnie, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023,
Niewyobrażalny horror trzynaściorga rodzeństwa Turpin więzionych przez własnych rodziców i ich droga do uwolnienia. Historia prawdziwa.
John Glatt głównie pisze biografie i reportaże o prawdziwych zbrodniach, a jego książki są czytane na całym świecie. To moje drugie spotkanie z tym brytyjsko-amerykańskim autorem. Idealny tata to był wstrząsający dokument, ale jeszcze przed lekturą założyłam, że ta książka będzie bardziej wymagająca i wykańczająca.
Louise i David Turpinowie uchodzili za miłą i szanującą się rodzinę. Louise zawsze marzyła o licznym potomstwie i doczekała się trzynaścioro dzieci. Wszystko w obrazku mogłoby wyglądać pięknie, ale… No właśnie. Zawsze musi być jakieś ale.
Na podstawie ich życia i po przeczytaniu reportażu Glatta nasuwa się wniosek, który wraca do mnie dość często, zwłaszcza ostatnio – nie każdy musi być rodzicem; nie każdy musi koniecznie mieć dzieci. Nie jestem okrutna. Jedynie podkreślam fakt, że nie każdy dorósł do tej roli i nie każdy jest na tyle dojrzały i odpowiedzialny.
Co można powiedzieć o Louise i Davidzie Turpinach? Na pewno to, że chcieli być rodzicami i pragnęli wielkiej rodziny. Tylko w jakim celu? Tego chyba się nie dowiemy. A nawet jeśli, to będą raczej spekulacje. Może się komuś wydawać, że zadałam dziwne pytanie, ale nie.
Turpinowie zrobili ze swoich dzieci więźniów. Dzieci w wieku od 2 do 29 lat (przy czym te najstarsze wyglądały jakby miały niewiele ponad dziesięć lat) były przetrzymywane w zaciemnionych pomieszczeniach, w brudzie i smrodzie. Jeden posiłek dziennie i kąpiel raz do roku – to musiało wystarczyć do egzystencji. Najstarsza córka ważyła zaledwie 37 kg. Dzieci/więźniowie były bite, podduszane a także przykuwane łańcuchami do łóżek, czasem nawet na kilka miesięcy.
Żadnej z ofiar nie pozwalano się myć częściej niż raz do roku (…) Jednym z powodów nałożenia kary było mycie przez dzieci rąk powyżej nadgarstków, co wiązało się z oskarżeniem o „zabawę w wodzie”. Za karę przykuwano je łańcuchami.
Policjanci zlokalizowali w domu dwanaścioro dzieci, choć zaskoczył ich fakt, że siedmioro z nich było już dorosłymi osobami w wieku od 18 do 29 lat.
Prawda nigdy nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie jedna z córek, siedemnastoletnia Jordan, która dwa lata planowała ucieczkę. To dzięki niej ujawniono dramat trzynaściorga dzieci, z których większość nie potrafiła pisać, ani czytać, a nad wszystkimi „wspaniali rodzice” znęcali się psychicznie i fizycznie.
Najgorsze może wydawać się jednak to, że ta tragedia, ten horror, nie rozegrał się gdzieś, Bóg wie gdzie. Ta historia wydarzyła się w Stanach Zjednoczonych, w Perris, 60 km od Los Angeles. I nie sto lat temu, nie pięćdziesiąt, tylko niedawno, bo Jordan wyszła przez okno domu, w którym była więźniem, 14 stycznia 2018 roku. Zastanawiam się czy można było zapobiec temu dramatowi w jakikolwiek sposób. Czy naprawdę nikt nie interesował się tą rodziną? Nikogo nie odchodziło, że żadne z trzynaściorga dzieci nie wychodzi z domu, nie ma znajomych, nie spotyka się z nikim? To co najmniej dziwne. Ale nie mnie to oceniać.
Rodzina z domu obok to wstrząsający reportaż, niestety nie dla każdego czytelnika. Nie wszyscy poradzą sobie z ogromem cierpienia, przez który musiały przejść niczemu niewinne dzieci. Niemniej lekturę tej książki polecam, bo może pomoże nam otworzyć oczy i zauważać rzeczy, na które w normalnych warunkach nie zwracalibyśmy uwagi.