Rękopis znaleziony w Saragossie

Ocena: 5.33 (3 głosów)

PRAWDZIWY Rękopis znaleziony w Saragossie! Ostatnia autentyczna i kompletna wersja arcydzieła -- w nowym tłumaczeniu.

Całe pokolenia polskich czytelników (z Wojciechem Jerzym Hasem, autorem kultowej ekranizacji, włącznie) znają Rękopis... w przekładzie Edmunda Chojeckiego z 1847 roku. Szkopuł jednak w tym, że - jak się okazuje - wersja Chojeckiego została przezeń spreparowana: jest kompilacją dwóch wariantów powieści, do których tłumacz dopisał własne fragmenty tam, gdzie połączenie obu wersji było niepełne lub absurdalne.

François Rosset i Dominique Triaire, francuscy badacze literatury i biografowie Potockiego, zidentyfikowali i przeanalizowali wszystkie dostępne manuskrypty i druki dotyczące Rękopisu znalezionego w Saragossie. Dzięki temu czytelnicy po raz pierwszy mają okazję poznać kultową powieść w takiej formie, w jakiej pozostawił ją po sobie autor, i w nowym znakomitym przekładzie Anny Wasilewskiej.

Informacje dodatkowe o Rękopis znaleziony w Saragossie:

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2015-11-05
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788308060469
Liczba stron: 856

więcej

Kup książkę Rękopis znaleziony w Saragossie

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Rękopis znaleziony w Saragossie - opinie o książce

Avatar użytkownika - Faraons
Faraons
Przeczytane:2016-07-08, Ocena: 5, Przeczytałam, 12 książek 2016,
Zaskoczyło mnie, że tak wspaniała powieść jest tak mało znana w Polsce, w ojczyźnie autora. Niezależnie od wersji (a jest ich słownie sztuk trzy!) to absolutnie obowiązkowa pozycja. Bogata w symbole i motywy, niezwykle metaforyczna, łącząca w sobie różne gatunki literackie, zasługuje na obecność wśród tzw. klasyki. Odnajdujemy tu i rycerskie przygody ze szpadą w ręku, i orientalną baśniowość, i zderzenie różnorodnych światopoglądów, religii, filozofii, i mieszankę romansu z powieścią grozy. A wszystko to okraszone hiszpańskimi krajobrazami. Jawa miesza się tu ze snem, rzeczywistość z iluzją - czytelnik, podobnie jak Alfons von Vorden, staje przed dylematem, co w tej historii jest prawdą, a co jedynie wytworem wyobraźni. A rozstrzygnięcie tego dylematu nastręcza mu trudności do ostatniego zdania.
Link do opinii
Avatar użytkownika - maja_klonowska
maja_klonowska
Przeczytane:2017-01-15, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2017, Mam,
,,Rękopis znaleziony w Saragossie" Jana Potockiego jest charakterystycznym dziełem epoki, w jakiej przyszło mu powstać. Nim jednak wspomnę o książce, warto - chociaż w sposób pobieżny- przyjrzeć się sylwetce jego autora, ponieważ jego życiowe doświadczenia z pewnością miały wpływ na tę powieść. Hrabia Jan Potocki ( 1761-1815) pochodził z magnackiej rodziny, której olbrzymie dobra pozwalały na możliwość spełnienia wszelkich fanaberii oraz na uzyskanie wykształcenia zgodnego z duchem epoki Oświecenia. Był to czas, kiedy nauka stała się modna, a racjonalne myślenie zyskiwało na znaczeniu. Mały Janek (wraz z młodszym bratem) miał więc wszystko, czego mógł zapragnąć - łącznie z możliwością uzyskania solidnego wykształcenia. Przez kilka lat pobierał nauki w Szwajcarii, a rodzice - bogaci arystokraci czas spędzali na podróżach po Europie. U progu dorosłego życia młody hrabia wyjechał do Austrii, gdzie wziął udział w wojnie o sukcesję bawarską. Wkrótce jednak opuścił ten kraj i udał się na Maltę. To będzie pierwsza z tak licznych podróży, które odbędzie w swoim życiu. Nawet dzisiaj, niektóre z miejsc, które Potocki odwiedził mają posmak egzotyki. Zawitał m. in. do Egiptu, Maroka, Turcji, Hiszpanii, Holandii, zobaczył również Kaukaz. Był również szefem działu naukowego rosyjskiej misji dyplomatycznej do Chin. Dzisiaj możemy sobie jedynie wyobrazić jak pełnie trudów - i co tu dużo mówić - niebezpieczeństw były te wyprawy. Podróże te zaowocowały nie tylko członkostwem w Towarzystwie Przyjaciół Nauk i petersburskiej Akademii Nauk, ale również spisanymi w języku francuskim relacjami i naukowymi rozprawami. Hrabia był także pionierem w zakresie badań historycznych i archeologicznych nad Słowiańszczyzną. Potocki jawi się więc jako człowiek o ogromnej wiedzy, prowadzący niezwykłe życie ( liczne podróże, lot balonem), który styka się z ludźmi stanowiącymi elitę kulturalną i polityczną swojego kraju oraz innych państw. Mimo tak wydawałoby się wspaniałego życia, Potocki był targany wewnętrznymi problemami, które doprowadzą do jego tragicznego, owianego legendą końca. Nic więc dziwnego, że tak nieprzeciętny człowiek stworzył dzieło wyjątkowe i chociaż napisane w języku francuskim, ma ono honorowe miejsce w historii literatury i kultury polskiej. Książka ,,Rękopis..." jest niezwykła, ale i sam proces jej powstawania, kolejne redakcje oraz tłumaczenia zasługują na osobną powieść. Dość powiedzieć, że sam jej manuskrypt zaginął, wiemy, gdzie są tylko poszczególne wersje bądź fragmenty. Dzisiaj znamy trzy wersje tej powieści, powstałe kolejno w latach 1794, 1804, 1810. Każda z nich jest prawdziwa, oryginalna, ale wzajemnie się od siebie różnią, wzbogacane o kolejne postaci czy wątki bądź przeciwnie - uproszczone. Obecnie przyjmuje się, że wersja powieści z roku 1810 jest ostateczna - pełna i skończona. Cóż ciekawego mamy więc w tej książce? Co interesującego znajdziemy w powieści, której fragmenty Potocki publikował za swojego życia, którą wciąż zmieniał, poprawiał, wplatając w historie bohaterów swoje przeżycia i doświadczenia? Co znajdziemy w historii, którą przeciętny Polak zna tylko z francuskiego przekładu? Przede wszystkim autor zbudował swoją historię na zasadzie powieści szkatułkowej. W ówczesnej Polsce taki zabieg był z pewnością nowatorski, ale literatura zachodnia ( zwłaszcza francuska) fascynowała się Orientem od dawna, więc ,,Księga tysięcy nocy" była wykształconemu odbiorcy doskonale znana( a jak pamiętamy Potocki odebrał dobre wykształcenie i był tak przesiąknięty kulturą francuską, że podobno ledwo mówił po polsku - co zresztą nie przeszkadzało mu być posłem podczas Sejmu Wielkiego). Powieść rozpoczyna króciutkie wprowadzenie, w którym czytelnik dowiaduje się, że podczas oblężenia Saragossy przez wojska Napoleona, pewien francuskich oficer odnalazł w jednym z domów rękopis jakiejś historii, gdzie ,, (...) mowa była o zbójcach, upiorach i kabalistach (...)". Kiedy dostał się do niewoli, hiszpański oficer ,,(...) podziękował za ocalenie dzieła, do którego przywiązywał wielką wagę, gdyż zawierało historię życia jednego z jego przodków". Na prośbę Francuza, oficer przetłumaczył mu zapiski i tę właśnie opowieść przeczyta czytelnik. Historię Potocki podzielił na sześć dekameronów( podzielone są na poszczególne dni, jak sama nazwa wskazuje jest ich 10, tylko szósty dekameron, w którym następuje zakończenie powieści ma dni 11). Jest rok 1739, a głównym bohaterem jest młodzieniec Alfons van Worden, który przemierzając góry Sierra Morena, kieruje się do Madrytu, by z rąk króla odebrać tytuł kapitana gwardii walońskiej. Podczas podróży przez krainę, którą zamieszkiwali zbójcy, Cyganie i łotrzykowie, gubi dwóch swoich służących. Niezrażony samotnością, dzielny i odważny szlachcic jedzie na przód, by w opuszczonej vencie ( mimo wcześniejszych przestróg oraz ostrzegającego napisu ) spędzić noc. Spoczynek przerywa mu pojawienie się ( oczywiście o północy) dwóch Mauretanek - Eminy i Zibeldy, które zapraszają go na wieczerzę. Piękne dziewczyny ( przypominają wschodnie księżniczki z arabskich baśni) informują młodzieńca, że są spokrewnieni i proponują mu przyjęcie wiary mahometańskiej. Niechętnym okiem patrzą na krzyż wiszący na piersi młodego człowieka, kuszą bogactwem, swoim ciałem i małżeństwem, ale chłopka odmawia. ,,Wtedy usłyszeliśmy pianie koguta i Emina zamilkła ... Kogut znów zapiał ... Człowiek przesądny mógłby oczekiwać, że obie piękności ulecą kominem". Dziewczyny jednak nie znikają, a wciąż namawiany Alfons, obiecuje tylko nie zdradzić nikomu imion pięknych towarzyszek. Po pożegnaniu, chłopak szybko zapada w sen, w którym przeżywa ponowne - już znacznie bliższe spotkanie z niezwykłymi kuzynkami. Jednak jakie jest jego zdziwienie, kiedy budzi się następnego dnia, nie w opuszczonej oberży, a ... pod szubienicą Los Hermanos, obok trupów dwóch wisielców - braci Zota. Co więc go spotkało ostatniej nocy? Czary i magia? Złe duchy drwiły sobie z chłopaka? A może to tylko sen? Tylko jak w takim razie znalazł się pod szubienicą? I kim były piękne dziewczyny? A może wcale nie istniały, były tylko jego wyobrażeniem? Zdziwiony nocnymi przeżyciami, ale niezrażony Alfons podejmuje dalszą podróż. Wkrótce na swojej drodze spotyka pustelnika, który opiekuje się opętanym przez złe moce nieszczęśnikiem o imieniu Pacheco. Duchowny proponuje chłopakowi spowiedź, usiłuje go wypytać o minioną noc, ale niezłomny Alfons pomny danego słowa - uparcie milczy. Nie przeraża go kolejna niespokojna noc, ani opowieść opętanego o zwodniczych marach, które go prześladują. Jednak dalsza podróż nie dojdzie do skutku, ponieważ przyszły kapitan zostaje zatrzymany przez wojska inkwizycji i trafia do lochu. To zaledwie fragment początku powieści, a właściwie zarys głównej historii, z której wyłonią się kolejne, pełne nieprzewidywalnych zwrotów akcji, w których aż roi się od szlachetnych rozbójników i ukrytych skarbów, mistyków i kabalistów, roztrzepanych uczonych, odważnych kawalerów, dumnych hrabiów ( jest nawet wicekról Ameryki(!)) i szlachetnych księżniczek, których liczne perypetie są tak niesamowite jak cała główna historia. Wciąż ktoś snuje jakąś opowieść, z której wyłania się kolejna ... Może wydaje się to trochę poplątane i niespójne, ale nic bardziej mylnego. To prawda, historie te trzeba czytać z uwagą, bo mnogość bohaterów i ich perypetie, często przerywane kolejną opowieścią z nowymi bohaterami, mogą wydać się zagmatwane, jednak wszystko tworzy harmonijną całość. Wraz z kolejnymi dniami, opowieści będą ulegać zakończeniu, wszystkie wątki zostaną wyjaśnione, aż do głównej historii ramowej, gdzie Alfons van Worden opowiada o swoim dalszym życiu po powrocie z gór Sierra Morena aż do objęcia urzędu gubernatora Saragossy. Bogactwo i wielowątkowość powieści sprzyja temu, by na kartce papieru spisywać równolegle do przeczytanych historii imiona bohaterów i zarys ich losów. Zresztą ta książka nadaje się doskonale do kolejnego przeczytania, za każdym razem znajdzie się w niej coś innego, ciekawego. W historii, którą daje czytelnikowi Potocki, odnajdziemy bowiem elementy powieści grozy np. ,,Historia Tybalda de La Jacquiere" czy powieści łotrzykowskiej- historie snute przez szlachetnego rozbójnika Zoto. Znajdziemy w tej powieści krytykę religii pojmowanej jako zabobon i stopień do kariery ( inkwizycja, podwójna moralność hierarchów kościelnych określanych jako ,,libertyńscy księża"). Znajdziemy odwołania do filozofii racjonalistycznej i materialistycznej ( pamiętajmy, że ,,Rękopis..." powstawał w czasie, kiedy rozum i wiedzę ceniono ponad wszystko), a mimo to okraszane sporą dawką fantastyki, bo zjawisk nieprawdopodobnych w tych historiach jest pełno. Wszystko to jest opisane ze spora dawką humoru, komizmu ( np. opowieść o rodzinie Soaerez, którą przewrotny los wciąż łączył ze znienawidzoną rodziną Moro). Nie brak również postaci komicznych, ukazanych wręcz w krzywym zwierciadle - jak osoba Busquerosa, (która swoją zaradnością, przedsiębiorczością przypomniała mi Kubusia Fatalistę lub Sancho Pansę) czy geometra Velasquez przedstawiony jak stereotypowy roztrzepany naukowiec, ale posiadający olbrzymia wiedzę. Jak wspomniałam wcześniej, Potocki był człowiekiem bardzo inteligentnym i ślady tej erudycji znajdziemy na kartach powieści. Nie ustrzegł się co prawda jakichś błędów czy nieścisłości, o których czytelnika informują bogate przypisy, ale nie rzutuje to na całość powieści. Jedynie, co mi ,,zgrzytało" podczas lektury, do czego Potocki mnie nie przekonał to obszerny wykład geometry funkcjonujący w powieści pod tytułem ,,System Velasqueza", w którym przeplata się wiedza i archeologia biblijna z ówczesną nauką - ( na szczęście dla mnie znajduje się pod koniec książki). Warto jednak w tym miejscu zaznaczyć, że autor pisał tę powieść w określonych realiach i inaczej odbierana była u progu XIX wieku a inaczej dzisiaj. My, współcześni, mamy już inny rodzaj wiedzy. To, co dla Potockiego( chociażby kolejny hiszpański grand lub francuski minister, do których nawiązywał w swej powieści) było ważne i powszechnie znane, dzisiaj jest nieistotne. Nauka również bardzo się rozwinęła, więc pewne rzeczy odbieramy inaczej. To, co naukowcy oświecenia zgłębiali w swoich pracowniach, co stanowiło milowy krok dla nauki i wiedzy, dzisiaj przeciętny uczeń odnajdzie na lekcji chemii bądź fizyki. Przełom XVIII i XIX wieku fascynował się kabałą, kartami tarota i nawiązanie do nich możemy odnaleźć w powieści ( ale tylko poprzez przypisy badaczy), bo dla nas współczesnych pozbawionych takiej wiedzy - taki obraz jest już nieczytelny. Jednak przeczytanie tej historii wciąż pozostanie dobra rozrywką, przecież lubimy opowieści o pięknych księżniczkach, piratach, perypetiach dumnych rycerzy i przygodach arabskich szejków, które się dobrze kończą. Może więc jest jakieś ziarno prawdy w legendzie która mówi, że Potocki napisał kilka opowiadań, by rozerwać chorującą żonę. Hrabinie tak spodobały się historie o rozbójnikach, duchach i przewrotnych księżniczkach, że Potocki postanowił rozbudować nowele do formy powieści. Tyle legenda, a jak było w rzeczywistości pewno się nie dowiemy(jednak znając perypetie małżeńskie Potockiego z pierwszą i drugą żoną, trzeba przyznać, że pewno niewiele w tej historii prawdy). Zresztą nie jest istotne, jak było w rzeczywistości, zostawmy to badaczom. Ważne, że taka historia powstała, że możemy ją dzisiaj przeczytać (w nowym tłumaczeniu i w formie najbardziej zbliżonej do wersji autorskiej) i świetnie się przy tym bawić. Obecne wydanie ,,Rękopisu..." posiada bogaty wstęp i przypisy, biogram dotyczący ważniejszych wydarzeń z życia autora, obszerną bibliografię poświęconą powieści i jej opracowaniom oraz informację od tłumaczki. Wszystko to pozwala łatwiej odczytać tę wielowątkową powieść.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Beata
Beata
Przeczytane:2016-06-09, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Reklamy