Szesnastoletnia Tai zupełnie nie podziela zapału mamy i siostry do gotowania i choć nie ma jeszcze jasno sprecyzowanych planów na przyszłość, wie na pewno, że nie będzie kontynuować tradycji rodzinnych i nie podąży w ślady matki, właścicielki dobrze prosperujacej restauracji. Zupełnie nie rozumie swej najlepszej przyjaciółki, Lindy, która zamierza wziąć udział w konkursie gotowania, organzowanym corocznie w miście. Można więc sobie wyobrazić zaskoczenie matki i siostry Tai, kiedy oświadcza im, że również ma zamiar w nim uczestniczyć. Czyżby Tai z dnia na dzień pokochała gotowanie? A może nie gotowanie, tylko przystojnego kuzyna koleżanki, Nate'a, który jest jednym z uczestników konkursu?
Wydawnictwo: Da Capo
Data wydania: 1996 (data przybliżona)
Kategoria: Dla młodzieży
Kategoria wiekowa: 15-18 lat
ISBN:
Liczba stron: 126
Język oryginału: angielski
Przeczytane:2018-01-22, Ocena: 2, Przeczytałam, 52 książki 2018,
Wcześniej czytałam wiele książek z tej serii i minęło sporo czasu aż sięgnęłam po kolejną- Przepis na miłość. Nie wiem, czy moje wymagania wzrosły, czy zrobiłam się wybredna, a może jest tak jak uważam i to po prostu banalna, powierzchowna historyjka, o dziewczynie która z dnia na dzień nauczyła się wspaniale gotować (tak wspaniale, że pokonała osoby z pasją, robiące to od lat) i zarozumiałym, egoistycznym i kompletnie bez charakteru chłopaku, w którym zakochuje się i tworzy piękną, szczęśliwą i w ogóle kolorową parę w ciągu tygodnia.
To właśnie postać Nate'a sprawiła, że oceniam tę książkę tak nisko. Nie odznaczył się niczym, zupełnie mi się nie spodobał i gdyby to była gruba książka, z pewnością odłożyłabym ją.
Z każdej, nawet najgorszej ksiązki staram się wyciągać wnioski, czasem dotyczą one jakiejś rady na przyszłość, ale tym razem utwierdziłam się w przekonaniu, że nie można napisać dobrej książki o prawdziwej miłości na 126 stron. Po prostu się nie da i już. Te kiedyś znienawidzone i nudne opisy teraz doceniam, bo to one nadają każdej historii niepowtarzalny klimat, którego tutaj zabrakło.