Wydawnictwo: Genius Creations
Data wydania: 2016-12-19
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 370
W ciągu kilku dni świat Anieli runął. Straciła prawie wszystko, co kochała i to z jej winy. Teraz musi odpokutować swoje grzechy. Minął rok od feralnych zdarzeń. Dziewczyna studiuje, wkładając w to całą swoją energię oraz ciężko pracuje, by utrzymać matkę i młodszego brata. Jej życie wygląda dokładnie tak samo każdego dnia: praca, szkoła, praca... Jednak gdy spotyka aroganckiego mężczyznę z czarnymi żyłami, jej świat po raz kolejny przewraca się o sto osiemdziesiąt stopni. Ale czy to dobra zmiana? Kim jest ten gburowaty mężczyzna o granatowych oczach? Czy Aniela ma jeszcze szansę na szczęśliwe życie u boku rodziny?
Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce. Gdy pierwszy raz zobaczyłam ją, nie przykuła mojej uwagi. Okładka kojarzyła mi się z kolejnym paranormal romance. Miałam rację, ale po dokładnym przyjrzeniu, stwierdziłam, że co mi szkodzi ją przeczytać. Nie każde książki z tego gatunku są takie same, a te oczy na okładce przyciągały mnie. Mimo wszystko okładka ma jakieś znaczenie... Czy pożałowałam swojej decyzji? Nie, z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że warto było przeczytać tę powieść.
Pierwsze co przykuło moją uwagę to nietypowy wątek fantastyczny. Tego jeszcze nie było, a to jest wielki plus. Ludzie, którzy zajmują umieszczaniem się Nomen (tłum. imię jest wróżbą, stanowi znak)... Tak, to mi się spodobało i dzięki temu od razu książka zyskała moją sympatię. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tym i jestem pod wrażeniem pomysłu autorki, który swoją drogą został bardzo dobrze poprowadzony.
Kreacja bohaterów też mi przypadła do gustu. Mimo że zdarzało się, że Aniela potrafiła mnie zirytować, polubiłam tę dziewczynę, tym bardziej że była ludzka i tak samo jak realni ludzie przechodziła przemianę pod wpływem wydarzeń. No i bardzo spodobał mi się Zoltan. Jego historia wzruszyła mnie i mimo jego aroganckiego i często wyprowadzającego z równowagi zachowania, rozumiałam go i chciałam mu pomóc. Poza tym opisy jego urody też zrobiły na mnie wrażenie. Ale nie przerażajcie się! Nie są to długie opisy rozkochanej kobiety. Zwykłe zwrócenie uwagi na wygląd, który po prostu przypadł mi do gustu i według mnie idealnie pasował do historii.
Oczywiście, jak się pewnie już domyśliliście, w powieści występuje wątek romantyczne. Nie mam na jego temat zdania... Jestem rozdwojona. Przyznaję, że był słodki, ale nie tak jak spotyka się w typowo młodzieżowych książkach. To tak, jak na ulicy widzimy dwoje ludzi, którzy są dla siebie czuli i widać, że się kochają. To jest ten rodzaj słodyczy. Choć trudno mi w to uwierzyć, bo jednak nie możemy zapomnieć, jak czasami zachowywał się Zoltan.
Jedyną rzeczą, na która mogę ponarzekać, są przeskoki czasowe. Zaobserwowałam już, że wiele w szczególności młodych pisarzy ma z tym duży problem. Często traciłam orientację w czasie. Myślałam, że to ciąg dalszy, a dopiero po chwili zrozumiałam, że dzieje się to ileś miesięcy później.
Książka nie jest ambitną powieścią, przy której możemy snuć szerokie refleksje na temat życia. Jednakże jest przyjemna w odbiorze i wprost idealna na wieczór, by się odstresować po ciężkim dniu. Właśnie na takie dni polecam ją wszystkim nastolatkom.
Marcja nie jest zwykłą nastolatką. Choroby, z którymi zmaga się od dzieciństwa, sprawiły, że musiała dojrzeć zbyt szybko i zyskać bolesną świadomość...
Podczas trzęsienia ziemi siedemnastoletnia Chloris zostaje uratowana przez monstrualne ptaszysko. Orzeł jest Homanilem - dwudziestoletnim chłopakiem o...
Przeczytane:2017-08-03, Przeczytałam, Mam, 52 książki - 2017,
Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad znaczeniem swojego imienia? Czy odgrywa ono jakąś rolę w naszym życiu? Czy odzwierciedla charakter człowieka? Czy jest integralną częścią nas samych? A może to my sami jesteśmy odpowiedzialni za własne czyny? Osobiście podczas lektury Pryncypium cały czas zastanawiałam się nad tym, co wpływa na moją osobowość. Lokum - czyli impulsy ciała, Ipsum - czyli to, co przekazuje psychika, a może Nomen - czyli ukryte znaczenie imienia?
Nomen, Ipsum, Lokum, oto czym jesteśmy. Oto czym jest człowiek. Pierwsze nie może istnieć bez drugiego, drugie bez trzeciego, a trzecie bez pierwszego. Ważne jest, by cała trójca żyła ze sobą w zgodzie, wówczas nic lepszego nie może nas spotkać.
Zoltan jest potężnym, bogatym członkiem starożytnej tajnej organizacji, która stoi na straży praw "Pryncypium i strzegącej wiedzy o Nominach. Jest przy tym arogancki, ironiczny, pewny siebie, a do tego skrywa pewną tajemnicę, posiada dar, ale jaki... tego już musicie dowiedzieć się sami. Aniela zaś to uczciwa, stanowcza, wrażliwa, pogodna, młoda choć już doświadczona przez los dziewczyna, która po śmierci ojca stara się zapewnić swoim najbliższym byt i uratować rodzinne gospodarstwo. W przyszłości pragnie prowadzić praktykę weterynaryjną. Dzieli ich wszystko - od statusu społecznego po osobowość i wyznawane wartości. Jednak jest coś, co ich łączy. To wspólna historia. Co się stanie, gdy tę dwójkę połączy uczucie? Czy pomimo różnic będą w stanie być razem?
Nikt przecież nie jest do cna zły, każdy ma w sobie odrobinę dobra, choć bywa że ukrywa je na samym dnie serca.
Postaci są wyraziści, z barwnymi osobowościami, w żaden sposób ich zachowanie nie jest sztuczne. Między głównymi bohaterami iskrzy, ciągle sobie dogryzają, a ich dialogi są cięte, doprawione odpowiednia dozą humoru.
A ile razy człowiek razy może sklejać na nowo swoje serce?
Pełno w tej powieści burzy uczuć, namiętności, zmysłowości, nietrafionych decyzji i pomyłek oraz nuty fantastycznego świata. Połączenie tego nierealnego świata z rzeczywistym wyszło udanie i bardzo intrygująco. Wątek tajnej organizacji dodał fabule elementu tajemnicy, a czytając zagłębiamy się w ten świat ze strony na stronę coraz bardziej. Natomiast jeśli chodzi o wątek septyki i znaczenia imion, to Melissie Darwood należą się brawa za wielką wyobraźnię i oryginalny motyw, z którym jak do tej pory w książkach jeszcze się nie spotkałam. Polecam Waszej uwadze wątek z odbieraniem porodu owcy, który jest rewelacyjny i jestem pewna, że i Wam się spodoba.
Powieść wywołuje masę intensywnych emocji. Nawet nie spodziewałam się, że ta historia tak mnie wciągnie, napięcie pojawia się od pierwszych stron i towarzyszy do samego końca. Choć muszę przyznać, że początek był dla mnie dość ciężki. Te wszystkie nieznane mi dotąd nazwy (Nomen, Ipsum, Lokum, Laufer) wydawały się nieznane, ale z każdym kolejnym rozdziałem wszystko zaczynało przybierać wyraźne kształty i stawało się jasne. Wszystkie wątki autorka zgrabnie i satysfakcjonująco domknęła. A że to fantastyka, to tym bardziej jestem zaskoczona tym, jakie wrażenie na mnie zrobiła ta lektura. Prowadzona narracja z kilku punktów widzenia (najczęściej są nimi Zoltan i Aniela), pozwala na inne spojrzenie na to samo wydarzenie. Czyta się przyjemnie, co jest zasługą przystępnego stylu, języka i romantycznego klimatu.
Pryncypium to niesztampowa powieść paranormalna skierowana do młodzieży (choć i starszemu czytelnikowi może się spodobać) z nieprzesłodzonym romansem w roli głównej o wpływie i znaczeniu imion w naszym życiu.