Sławny dziennikarz śledczy Eric Schlosser kopał głęboko, żeby ujawnić sekrety zarządzania amerykańskim arsenałem jądrowym. Command and Control przedstawia przełomowe relacje z wypadków, kiedy o włos uniknięto katastrofy, pokazuje nadzwyczajne bohaterstwo i punkty zwrotne, bada dylematy, które istnieją niemal od zarania epoki jądrowej: jak rozmieścić broń masowego zniszczenia i nie zostać przez nią zniszczonym? Tej kwestii nigdy nie rozwiązano - a Schlosser wskazuje, że połączenie ludzkiej omylności i skomplikowanej technologii nadal stanowi ogromne zagrożenie dla ludzkości.
Znakomicie napisany pierwszorzędny thriller Command and Control przeplata szczegółową opowieść o wypadku w podziemnej wyrzutni rakietowej w rolniczym rejonie Arkansas z relacją z wydarzeń sprzed ponad pięćdziesięciu lat. Opisuje wysiłki amerykańskich naukowców, polityków i wojskowych, aby nie dopuścić do kradzieży broni jądrowej, sabotażu, nielegalnego użycia lub nieumyślnego odpalenia. Schlosser przygląda się też zimnej wojnie z nowej perspektywy: opowiada historie pilotów bombowców, dowódców jednostek rakietowych, inżynierów i zwykłych techników, którzy ryzykowali życiem, aby nie dopuścić do jądrowej zagłady. Pośród falujących wzgórz i na małych farmach w Damascus w stanie Arkansas toczy się walka, aby nie dopuścić do wybuchu pocisku balistycznego, który przenosi najpotężniejszą głowicę jądrową zbudowaną przez Stany Zjednoczone.
Informacje dodatkowe o Poza kontrolą. Broń jądrowa i iluzja bezpieczeństwa:
Wydawnictwo: PWN
Data wydania: 2015-09-28
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
978-83-7705-669-1
Liczba stron: 754
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2015-11-29, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Gdy miałam 7 lat miała miejsce katastrofa elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Dokładnie 26 kwietnia 1986 przegrzał się reaktor. Skażenie promieniotwórcze szybko dotarło także do Polski. Byłam wtedy dzieckiem, więc podano mi jod. Mówiło się, że odpowiednie dawki jodu otrzymali także wszyscy pracownicy medyczni. Moi rodzice niestety nie należeli do uprzywilejowanych grup. Nie dostali jodu. Po upływie 29 lat od katastrofy odnoszę wrażenie, że obecnie rodzące się dzieci (potomkowie ówczesnych maluchów) cierpią bardzo często na rzadkie choroby. Na niektóre z nich nie ma lekarstwa. Także tamto napromieniowane pokolenie zapada dziś na różnego rodzaju odmiany nowotworów, choć naukowcy zapewniają że nie ma to żadnego związku z katastrofą w Czarnobylu...
Pewnie zastanawiacie się po co to wszystko tu piszę. Otóż jestem świeżo po lekturze książki autorstwa Erica Schlossera "Poza kontrolą. Broń jądrowa i iluzja bezpieczeństwa". W trakcie czytania i po jej skończeniu przypomniała mi się moja (wyżej streszczona) historia. Dlaczego? Ponieważ w tej publikacji dziennikarz śledczy postanowił przyjrzeć się amerykańskiemu arsenałowi nuklearnemu. W trakcie czytania często natrafić można tu na rozważania dotyczące prób bezpiecznego sposobu wdrażania broni masowego rażenia. Czy taki sposób w ogóle istnieje? Według autora to ludzka omylność i złożoność technologii są w dużej mierze powodem zagrożeń. Poznałam tu opisane dość szczegółowo przypadki, w których udało się na szczęście uniknąć katastrofy. Jednocześnie autor cały czas podkreślał, że można było uniknąć tych przerażających wypadów na wiele sposobów. Przeczytałam tu także o różnych zabezpieczeniach na wypadek kradzieży, sabotażu, wykorzystywania bez zgody czy przypadkowego zdetonowana pocisków atomowych. I na koniec zobaczyłam nowe oblicze zimnej wojny. Oczami jej uczestników.
Całość obejmuje ponad 50 lat. Oparta na do niedawna jeszcze utajnionych dokumentach i wielu przeprowadzonych wywiadach z ludźmi, którzy zaprojektowali, obsługiwali broń jądrową, dowodzili nią i próbowali ją kontrolować. Autor zabrał mnie w przerażający, ale fascynujący świat. Ukazał, że mało prawdopodobne zdarzenia mogą stać się nieuniknione, mało ryzykowne mogą mieć straszne konsekwencje a najbardziej błyskotliwe umysły mogą odczuwać tylko złudzenie kontroli. To trzeźwe spojrzenie na wypadki atomowe, błędy wynikające z zaniedbania czy wpadek biurokratycznych. Jeden wypadek w szczególności wprowadza napięcie w narracji: Incydent w stanie Arkansas w 1980 roku. Każdy rozdział rzuca więcej światła na to, co sprawiło, że ten incydent wystąpił. Autor przeplata go z fragmentami poświęconymi ogólnym zagadnieniom dotyczącym bomb atomowych i mechanizmom ich kontroli od 1946 roku do końca zimnej wojny. Dodatkowo dziennikarz identyfikuje i opisuje sylwetki kilku bardzo ciekawych, światowych przywódców.
Autor wspomina tu wielokrotnie film "Doktor Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę" i po pewnym czasie odniosłam wrażenie, że i sama książka przypomina swą formą przedziwną rzeczywistość tegoż filmu. Niby jest epizodyczna a jednak stanowi spójną całość. Zaczyna się dość powoli, ale nie dajcie się zmylić. Szybko dociera się do fragmentów, w których z trudem można nadążyć za tempem rozgrywających się tu zdarzeń. Najbardziej przeraża fakt, że opisane tu wypadki wydarzyły się naprawdę. Prawdopodobnie w chwili gdy piszę tego posta gdzieś na świecie ma miejsce podobny incydent. Może nawet kilka. Eric Schlosser odmalował tu mrożący krew w żyłach obraz świata, w którym żyjemy. Rzeczywistości, w której jedna chwila nieuwagi może zmienić losy wielu pokoleń. Niepokój jaki bije z każdej strony tej publikacji można porównać do prozy Howard Phillips Lovecraft. Autor przeraża poprzez częste odniesienia do tego, co mogłoby się wydarzyć używając słów: jeśli i może. Schlosser mówi tu o zagrożeniu życia, ale jego opisy są często bezkrwawe. Jest to jedna z tych książek, w których każda strona podaje pełne informacje, jednocześnie nie za dużo na raz. Aż 93 strony poświęcono tu na przypisy. Ponad 40 kolejnych zajmuje bibliografia. Ciekawym wydał mi się dołączony tu rozdział zatytułowany "Uwagi o źródłach". To z jego treści dowiedziałam się jak poszczególne informacje pozyskane przez autora wpływały na powstającą publikację. Jak zmieniały one jej kształt i wydźwięk...