Kolejna bezsenna noc Herberta Molina, emerytowanego oficera policji. Od pięćdziesięciu czterech lat nękają go cienie, które chcą, żeby odpokutował dawne winy. Molin przywykł do ich obecności i uczy się zajmować sobie czas po zmierzchu – układa puzzle lub tańczy tango z wykonaną na zamówienie lalką. W końcu nadchodzi moment zemsty – pewnego dnia o świcie Molin zostaje zachłostany na śmierć. Krwawe ślady na jego podłodze układają się w kroki tanga. Do śledztwa, prowadzonego przez Giuseppego Larssona, włącza się doświadczony policjant Stefan Lindman, którego zastajemy w trudnym momencie życia – właśnie dowiaduje się, że ma raka. Tymczasem popełnione zostaje drugie morderstwo. Funkcjonariusze natrafiają na trop prowadzący do międzynarodowej siatki neonazistów i stopniowo odkrywają motywy dokonanych zbrodni, które swoje źródło mają w wydarzeniach z czasów II wojny światowej.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2011 (data przybliżona)
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 555
Tytuł oryginału: Danslararens aterkomst
Język oryginału: szwedzki
Tłumaczenie: Wojciechowska Ewa
Mężczyzna na plaży Skania, wiosna 1987 roku, w taksówce umiera mężczyzna. Sekcja zwłok wykazuje, że został profesjonalnie otruty. Komisarz usiłuje...
Ystad, jesienna noc. Dwie nastolatki napadają na taksówkarza. Mężczyzna ginie, a aresztowane dziewczyny twierdzą, że zabiły go dla pieniędzy. Wkrótce...
Przeczytane:2017-10-07, Ocena: 4, Przeczytałam, 26 książek 2017,
Trochę trudno mi ocenić ,,Powrót nauczyciela tańca". Co w nim mi się podobało, to śledztwo, intryga kryminalna nawiązująca do II wojny światowej. Większość wydarzeń i splotów została przekonująco wyjaśniona, akcja prowadzona była na sposób skandynawski, a więc bez pośpiechu, ale skutecznie i do przodu, odsłaniała w wystarczającym tempie kolejne nitki albo też wypychała ku wierzchowi nowe. Co nie do końca mnie przekonało to watek jednego ze zbrodniarzy wojennych- Lehmanna. Jakoś nijak miał się do całej treści książki, autor nie umiał przekonująco nawiązać do niego więc w moim odczuciu prolog był tutaj tylko przyłatany. Ale zajmował tak mało miejsca, że nie miałam z tym większego problemu. Gorzej rzecz ma się ze Stefanem, głównym bohaterem książki. Już inni czytelnicy zauważyli, że jest on w jakimś stopniu cieniem Wallandera, a ja zgadzam się z tymi wrażeniami. Ale to jedna nielicznych wad powieści, więc lektura ,,Powrotu..." nie bardzo na tym straciła. Ogólne moje wrażenia są na tak.