W XVI wieku położona w boliwijskich Andach kopalnia srebra Cerro Rico de Potosí finansowała w dużej mierze Imperium Hiszpańskie. Powstałe wokół niej miasto rozrosło się do rozmiarów większych niż ówczesny Londyn, a zamieszkujący je koloniści, wyzyskując miejscową ludność, pławili się w dobrobycie. Dziś Potosí to piekło na ziemi – jedno z najbiedniejszych miast w Ameryce Południowej, o powietrzu tak nasyconym metalami i kopalnianym pyłem, że jego mieszkańcy cierpią na liczne schorzenia, ślepną, powoli się duszą. Kopalnię w Potosí zachodnie korporacje eksploatują tak zachłannie, że góra, w której jest umiejscowiona, coraz bardziej się sypie. Na razie jednak w jej mroku umierają ludzie.
Ander Izagirre napisał wstrząsający reportaż, w którego centrum umieścił czternastoletnią dziewczynkę. Alicja ma młodszą siostrę, ich matka popadła w długi, często nie stać ich na to, by kupić choćby ziemniaki, więc nie zważając na przepisy, dziewczynka pracuje w kopalni, by przetrwać. Hiszpański reporter opisując historię konkretnych ludzi, pozbawionych jakichkolwiek praw pracowniczych, opuszczonych przez państwo, traktowanych jak nieopłacana zwierzęca siła, bo zarabiających ledwie tyle, by się wyżywić, odsłania do czego doprowadziła przeprowadzona przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy liberalizacja gospodarcza Południa. Podczas gdy zachodnie rządy bogacą się na spekulacji surowcami, posiadające te surowce biedne kraje popadają w jeszcze większą nędzę. Przyjmują więc zagraniczną pomoc wraz z jej warunkami, a więc wyrzekają się kontroli nad zachodnimi spółkami, nie ingerują w ich relacje z pracownikami, pozwalają na to, by dzieci harowały w zagrażających życiu warunkach.
Potosí. Góra, która zjada ludzi to historia niekończącego się wyzysku boliwijskiej ludności, najpierw przez konkwistadorów i kolonistów, a obecnie przez globalne korporacje, wspierane przez polityków i Kościół. Izagirre pokazuje, jak wyzysk ten rodzi anarchię i terror. Kradzieże, przemoc domowa, gwałty na kobietach i dzieciach są w Potosí na porządku dziennym. Górnicy umierają młodo, ale zanim to się stanie, w domu egzekwują swoją władzę w sposób równie bezwzględny jak w pracy czynią to ich przełożeni. Najbardziej jak zwykle – cierpią dziewczynki i kobiety.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2021-06-02
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 288
Tytuł oryginału: Potosí
Język oryginału: hiszpański
Tłumaczenie: Jerzy Wołk-Łaniewski
Przeczytane:2023-05-03, Ocena: 5, Przeczytałam, 2023,
To zatrważająca opowieść. I nie poruszył mnie zbytnio kolonialny wyzysk, ale los kobiet i dzieci. Gdziekolwiek (niemalże) byśmy nie znaleźli się na tym świecie, tam możemy być niemal pewni, że wcześniej, czy później trafimy do piekła męskiej przemocy seksualnej. A jakże to sobie "sprytnie" tłumaczą, powołując się na tradycję jakiegoś ichniego rozpustnego bożka. Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona, bo spodziewałam się tylko płaczu nad ciężkim losem górników. Na szczęście nie - reportaż jest wielowymiarowy i oddaje głos wszystkim. No prawie, bo jak w zakończeniu pisze sam autor zdarzają się też normalni, troskliwi mężczyźni i ojcowie. A ponieważ prawdopodobnie to rzadkość, to szkoda, że nie znaleźli się w tej opowieści.