Błyskotliwe dialogi, nietuzinkowi bohaterowie i zwodnicze tropy - Poświąteczne
morderstwo to wyjątkowy bożonarodzeniowy kryminał
Stary dobry wujek Willie, nienasycony łakomczuch i epickie utrapienie w jednym, przybywa na
wieś, aby spędzić z krewnymi święta. Traf chce, że w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia zostaje
znaleziony martwy w śniegu w stroju Świętego Mikołaja. Wygląda na to, że ktoś mógł zatruć jego
czekoladkę... A może chodziło o babeczkę?
Policja zaczyna krążyć po domu, a potomkowie Williego, dawni przyjaciele i dalecy krewni zostają
wciągnięci w zagmatwane śledztwo. Kto mógł zyskać na jego śmierci? Nadinspektor Culley,
próbując dociec, co się dokładnie wydarzyło, napotyka przeróżne komplikacje...
Poświąteczne morderstwo, po raz pierwszy opublikowane w 1944 roku, zręcznie wykorzystuje
schematy kryminałów Złotej Ery. Napisane jest z ogromną swadą i ze wspaniałym poczuciem
humoru.
,,Poświąteczne morderstwo, pełne ekscentrycznych krewnych, dziwacznych wydarzeń i
zabawnych dialogów, gwarantuje znakomitą rozrywkę".
Tom Nolan, ,,Wall Street Journal"
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2023-11-21
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 360
Tytuł oryginału: Murder After Christmas
“Poświąteczne morderstwo” to dzieło autora ukrywającego się pod pseudonimem Rupert Latimer. Czas literackiej aktywności Latimera, przedwcześnie zmarłego, przypadał na lata 30. i 40. XX wieku. To w tym okresie napisał on trzy powieści. Jedną z nich jest jest właśnie “Poświąteczne morderstwo” opublikowane po raz pierwszy w 1944 roku, które przywołuje ducha angielskich klasycznych detektywistycznych kryminałów, łącząc go z nieprzewidywalnym humorem i nietypowymi wydarzeniami.
Anglia, zima 1940 roku, trwa II wojna światowa. Atmosfera zaciemnienia, ograniczeń i braków w zaopatrzeniu stwarza trudności w organizacji Świąt Bożego Narodzenia. Rhoda i Frank Redpath zastanawiają się, czy zaprosić na święta jej niemal 90-letniego ojczyma, bogatego wujka Willoughby'ego. Wujek zwykle spędzał święta we Włoszech, ale wojenna rzeczywistość sprawia, że podróżowanie staje się utrudnione, stąd konieczność zaproszenia zamożnego krewnego do rezydencji Redpathów i zapewnienia mu cudownych świąt.
Wujek Willie to przecież ekscentryk, bogacz i miłośnik luksusowego stylu życia. Jego nagły przyjazd wzbudza nie tylko zaciekawienie sąsiadów, ale przede wszystkim rodziny, która zaczyna rozważać różne scenariusze związane z testamentem bogatego krewnego, mając nadzieję na korzystne dla nich zapisy w tym dokumencie. Gdy w drugi dzień świąt zostają znalezione zwłoki wujka, w dodatku w przebraniu świętego Mikołaja, zaczyna się pełna zwrotów akcji i nieoczekiwanych wydarzeń rozgrywka detektywistyczna, a w kręgu podejrzanych znajdują się wszyscy, którzy mogli zyskać na śmierci wujka Willoughby'ego.
Mimo że od samego początku można się domyślać, kto może paść ofiarą morderstwa, fabuła rozwija się w nieprzewidywalny sposób, a liczne wątki śledztwa dodają dynamiki opowieści. Autor zadbał także o świąteczny nastrój, mimo że wspomina niedogodności związane z trwającą wciąż II wojną światową
Latimer, choć operuje konwencją cozy crime, dodaje do niej specyficzny smak, wplatając w fabułę elementy humoru, co nadaje historii lekkości pomimo tematyki kryminalnej. Barwna plejada bohaterów, każdy z własnymi motywacjami i tajemnicami, sprawia, że czytelnik może podejrzewać każdego z nich. Autor nie zdecydował się jednak na tworzenie sympatycznych postaci, co nadaje powieści autentyczność, pokazując prawdziwe oblicze członków rodziny Redpathów. W końcu pod fasadą uprzejmości i dobroduszności może ukrywać się potencjalny morderca. Czy jest nim Frank Redpath, czy jego żona, a może to Angelina Freer albo Margery Doren, a nawet zacna ciotka Paulina? No właśnie, śledztwo mocno się komplikuje, kiedy na jaw wychodzą skrywane tajemnice i skomplikowane relacje rodzinne zgromadzonych pod jednym dachem bohaterów. Autor serwuje tym samym całą serię nieoczekiwanych zwrotów akcji, wprowadzając też zaskakujące elementy, takie jak zaszyte w fotelu babeczki bakaliowe, które dodają oryginalności narracji. Muszę przyznać, że zakończenie książki było dla mnie prawdziwym zaskoczeniem, co potwierdza umiejętność autora utrzymania intrygi do samego końca.
Książka Ruperta Latimera przenosi czytelnika do świata znanego nam z twórczości Agathy Christie, w którym istotą są zagadki kryminalne, inteligentni śledczy i realistycznie przedstawieni bohaterowie. “Poświąteczne morderstwo” to także podróż w czasie, ukazująca zmieniający się styl pisania kryminałów i przesunięcie punktu ciężkości w narracji. Pomimo pewnych trudności w odbiorze, spowodowanych czasem chaotyczną fabułą i mnogością bohaterów, Latimer na pewno wykreował nietuzinkową opowieść, pełną nieprzewidywalnych zwrotów akcji. “Poświąteczne morderstwo” to wyjątkowa podróż w świat retro kryminałów, skłaniająca do refleksji nad zmianami w literackim krajobrazie gatunku.
Polecam miłośnikom detektywistycznych klimatów i klasycznych kryminałów!
Ta historia w pewien sposób powaliła mnie na nogi. Napisana pół żartem pół serio, co sprawiło, że ciągnęło mnie do czytania. Wyobraźcie sobie taką sytuację, że zapraszacie do siebie starszą osobę z rodziny z nadzieją, że odmówi przyjazdu. W magiczny sposób ta osoba nie odmawia, więc prowadzona zostaje dyskusja na temat tego, kiedy umrze, gdzie i co później z nią się stanie. Najgorsze myśli mieli takie, że pozostanie on z nimi i będą mieli problem, bo ktoś inny z rodziny żył nawet sto dwa lata, a on dopiero dobiegał dziewięćdziesiątki. I co z tym zrobić?
Jak nie trudno zgadnąć, staruszek później umiera i prowadzony jest osąd, kto przyczynił się do jego śmierci. Powiem wam, że szybko się można tego domyśleć z powodu drobnych sugestii, mniej śmiesznych żartów, lub najbardziej zabawnych, bo każdego z nas bawi co innego. Kiedy rodzina się tutaj zbiera nie zachowują się normalnie. Ich zachowanie można przyrównać do smaku ogrzewanego kotleta, którego nikt nie miał ochoty jeść i głośno o tym mówili. Rodzą się problemy, bo staruszek miał swoje przyzwyczajenia i nagle ich nie wykonywał. Nie od razu wiedzą co się mu stało, tutaj dużo przypisane jest temu, co teraz? Jeśli chodzi o dalszą część, to zeznania będą bardzo różne, wybielające każdego z nich. Potrafią się tłumaczyć jak na kazaniu, by dogłębnie przekazać, że już przyjechał do nich dziwny i dopowiadają co mogło być tego przyczyną. Jestem bardzo ciekawa ilu czytających wychwyci winnego:-)
Ogólnie opowieść napisana jako schemat dosyć znany, starsza osoba, duża rodzina, trup i poszukiwanie winnego. Bywa tutaj mocno wciągająco, tylko opisane w tle wątki historyczne wprowadzały mi tu mały zamęt. Tylko domyślam się, że są tu po to, by przypominać sobie okres dawnych lat i tego, co następowało z ludźmi i wojskiem. Jakby autor nie chciał przekazać tylko pustego kryminału, ale i wstawniki tego co było, co przeżyli. Będąc zatem obiektywną, polecam ją przede wszystkim każdemu, kto lubi czarny humor, klasyczne kryminały i wątki dawniejszego życia. Ma większy druk, więc naprawdę szybko się czyta. Przekonajcie się sami:-)
Przeczytane:2024-06-21, Ocena: 4, Przeczytałam,
„- Chcesz powiedzieć, że będzie u nas mieszkał do końca wojny?
- Może tylko do końca życia, kochanie”[1].
Państwo Redpath chyba niezbyt cieszą się na odwiedziny wujka Williego. Ich rozmowy na ten temat cechuje czarny humor. Bogaty staruszek raczej rodzinie przeszkadza, ale wypada zaprosić go na święta, mając na względzie, iż wojna udaremniła jego zwyczajowy wyjazd do Włoch. „Ale można na to spojrzeć od bardziej optymistycznej strony: przypuszczalnie umrze tutaj, co będzie bardzo miłe”[2]. Redpath'owie muszą być zaskoczeni, kiedy te makabryczne żarty staja się faktem, a wujek zostaje znaleziony martwy w stroju Mikołaja. Wielu miało motyw, aby skrócić życie staruszka. Kto był najbardziej zdeterminowany? Kto najwięcej zyskał?
„Poświąteczne morderstwo” okazało się sympatycznym, acz dziwnym kryminałem. Jest to książka dla osób, które lubią angielski humor. Ta grupa najbardziej doceni dialogi jakimi raczy czytelników Rupert Latimer. Do tej powieści trzeba podejść z dystansem, wtedy zagwarantuje nam ona dobrą zabawę.
Autor wprowadza wiele postaci i w toku fabuły wywleka rodzinne tajemnice. Wydaje nam się, że wujek Willy przeszkadza dosłownie każdemu. Ja miałam wrażenie, że Rupert Latimer nie do końca umie przekazać to co chciał w tej książce zawrzeć. Mówiąc prosto, wkrada się tu chaos. Przykładowo, mówiąc o jakiś personach autor i jego bohaterowie zachowują się tak, jakby dla czytelnika było oczywiste, kto jest kim. Brakuje tu subtelnych wprowadzeń, cech charakterystycznych, które pomogą odbiorcy sobie wszystko poukładać. Rupert Latimer stara się pokomplikować fabułę i szeroki wachlarz postaci daje mu pole do popisu, jednak angielski humor nie ułatwia śledzenia treści. Trzeba się trochę „napocić”, żeby wyłapać wszystkie smaczki i niuanse.
Powieść „Poświąteczne morderstwo” poleciałbym raczej zdeklarowanym fanom literatury angielskiej. Rupert Latimer napisał nieco skomplikowany kryminał, acz utrzymany w klasycznym nurcie, czyli „bezkrwawo”. Jest też on na wskroś brytyjski, co potencjalni czytelnicy powinni wziąć pod uwagę.
[1] Rupert Latimer, „Poświąteczne morderstwo”, tłum. Tomasz Bieroń, wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2023, s. 8.
[2] Tamże, s. 9.