Dokończenie gotyckiej baśni. Bohaterka, której losy śledzimy od wczesnego dzieciństwa jest już dojrzałą kobietą. Jak zakończy się jej przygoda? Przeczytajcie trzeci tom "Porcelany".
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2021-05-17
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 104
PORCELANOWA MATKA
„Porcelana” to kolejna z czterech majowych nowości od Non Stop Comics i jednocześnie kolejny z trzech tytułów wydanych w tym miesiącu, dobiegający końca (choć właściwie należałoby by chyba powiedzieć, że czwarty, bo „Fear Agent” też osiągnął swój finał, nawet jeśli czeka nas jeszcze jeden album z serii). A jaki jest to koniec? Równie udany, co w przypadku poprzednich części, w dobrym stylu wieńczący całość i dający miłośnikom serii wszystko to, za co ją polubili.
Życie naszej bohaterki toczy się swoim rytmem. Osiągnęła wiele, wydaje się być szczęśliwa, mieszka w zbudowanym przez siebie zamku, gdzie chroni prześladowane dziewczęta. Potrafi też kontrolować otaczające ją porcelanowe kreacje. Niestety, sielanka już wkrótce może zostać przerwana. Zagrożenie zbliża się nieubłaganie, atak nadciąga, a nasza bohaterka… Właśnie, stawi im czoła, czy zdecyduje się przed nimi uciec?
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2021/06/porcelana-tom-3-wieza-z-kosci-soniowej.html
Kontynuacja klimatycznej gotyckiej baśni. Dziesięć lat minęło, dziewczynka przemieniła się w damę. Jedyna spadkobierczyni bogactw i sekretów...
W świecie sprawiającym wrażenie magicznego odbicia naszej rzeczywistości, wychowana na ulicy Gamine próbuje uciec od wszechobecnych w Snow...
Przeczytane:2021-06-10, Ocena: 6, Przeczytałem,
Wydarzenia ukazane w tomie drugim sprawiły, że bohaterka serii stała się bardzo nieufna wobec świata zewnętrznego. Teoretyczny spokój i całkowite odcięcie się od problemów miał zapewnić jej wysoki mur wieży, w której zamieszkała. To pozornie idylliczne miejsce, przypominające „raj” stało się domem, w którym mogła ona spokojnie wychowywać swoje potomstwo. Mowa tutaj zarówno o jej dwóch córkach (Tori i Ari), jak i wszystkich porcelanowych „tworach”, które stały się jej dziećmi, epatując coraz mocniej prawdziwym człowieczeństwem. Kilka lat wytchnienia pozwoliło zapomnieć o wielkim zagrożeniu. Taki stan rzeczy nie mógł jednak trwać wiecznie. W końcu jej wrogowie zaczęli działać, zmuszając ją do obrony. Jak na prawdziwą „matkę” przystało, jest ona zdeterminowana do ratowania swoich latorośli i zrobi wszystko, aby wróg pożałował swojej decyzji.
Historia od samego początku pokazywała swoją nietuzinkowość. Autor nie bał się łączyć tutaj mocnych, trudnych i emocjonalnych tematów z dużą dawką fantastyki, dodatkowo całość jeszcze doprawiając solidną szczyptą baśniowości. Pierwszy tom stanowił świetne wprowadzenie, oczarowując czytelnika gotyckim klimatem. Część druga to widowiskowa akcja, która potrafiła w kilku momentach mocniej wcisnąć w fotel. Część ostatnia to z kolei najlepsze z możliwych zakończeń tej opowieści, które idealnie oddaje klimat całej serii. Jeśli jednak ktoś liczy na wyjaśnienie wszelkich pojawiających się w historii wątków i rozjaśnienie niektórych zawiłości fabularnych, to może poczuć się odrobinę zawiedziony. Autor postanowił pozostawić czytelnikom trochę miejsce do własnych interpretacji, mocniej skupiając się na fragmentach, które będą wywoływać u odbiorcy mocne reakcje emocjonalne.
Benjamin Read kolejny już raz tworzy tutaj świetny obraz głównej bohaterki. Tym razem stara się ukazać jej obecne życie, które zostało naznaczone decyzjami z przeszłości i wydarzeniami, których była uczestnikiem. Wspomnienia te momentami dość mocno ją „przygniatają” co widać zarówno w jej zachowaniu, jak i obliczu (pomiędzy drugą i trzecią częścią minęło ponad dziesięć lat). Bardzo istotną rolę w całej historii pełnią tutaj również „porcelanowe” istoty, których dotknęła szeroko pojęta ewolucja (zarówno fizyczna, jak i duchowa). Niejednokrotnie będzie pojawiać się tutaj niezwerbalizowane pytanie, co czyni nas tak naprawdę ludźmi?
Same pozytywy dostrzega się również w oprawie graficznej dzieła, które nadal prezentuje się znakomicie. Chris Wildgoose kolejny razem przepełnia album pracami, z których wylewa się steampunkowa estetyka. Do tego dochodzi jeszcze jego finezja i niesamowita subtelność niektórych kadrów, na których można (a nawet trzeba) zatrzymać się nieco dłużej. Najbardziej jest to widoczne w rozkładówkach, które dosłownie zapierają dech w piersi.