Czy można zabić w obronie swoich ideałów?
W pracowni słynnego londyńskiego artysty znaleziono uduszone dwie piękne kobiety. Jedną z nich jest Elissa Beck, żona szanowanego czeskiego chirurga, a drugą modelka malarza – Sarah Mackeson.
Prowadzący śledztwo nadkomisarz Runcorn nie jest w stanie wskazać mordercy. Niechętnie zwraca się o pomoc do Williama Monka, swego byłego podwładnego, teraz prywatnego detektywa.
Monk przekonuje się, że dowody wskazują na Kristiana Becka – męża jednej z ofiar. Doktor znany był z całkowitego oddania sztuce leczenia, czy byłby zatem zdolny zabić własną żonę?
Ścigając się z czasem, William udaje się do Wiednia – miasta młodości Becków. Być może pośród wspomnień rewolucyjnej zawieruchy i namiętności kryje się odpowiedź na pytanie kto naprawdę zabił Elissę Beck oraz Sarah Mackeson.
Informacje dodatkowe o Pogrzeb we fiolecie:
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2011-08-31
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
978-83-7506-675-3
Liczba stron: 360
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2019-08-08, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2019,
„Pogrzeb we fiolecie” to książka, którą dostałam w prezencie. Przeleżała na półce chyba parę lat, bo zawsze była jakaś inna lektura, która wydawała mi się bardziej interesująca – tym bardziej że jakoś odrzucał mnie ten dziwny tytuł. Ale w końcu nadszedł czas i na nią. spodobała mi się jej mroczna odkładka, taka klimatyczna, nastrojowa. Pomyslałam: może będzie tajemniczo i intrygująco?
Niestety - nie było. Początkowo jakoś nie mogłam się w nią wciągnąć – choć tak naprawdę nie wiem, dlaczego, bo zarówno operacja przeprowadzana przez doktora Becka, jak i prezentacja bohaterów, opisane są w sposób ciekawy. Właściwie można powiedzieć, że dalej robi się już tylko znacznie mniej ciekawie…
To moja pierwsza książka Anne Perry i od razu powiem, że po kolejne nie sięgnę, bo to nie mój styl i nie mój klimat. Choć akurat klimat mógłby być mocną stroną tej książki, jako że akcja toczy się w ciekawych czasach wiktoriańskich mamy więc piękne suknie, eleganckie damy i dżentelmenów, mamy rozwijający się świat, postępy w medycynie i kształtowanie się nowego światopoglądu. A mimo to autorka opisuje to wszystko jakoś tak bezbarwnie, że nie słyszymy szelestu jedwabiu, przepychu, nawet dorożki konne specjalnie nie zachwycają… Nie wiem, czego to jest wynikiem – może po prostu autorka za bardzo się stara, żeby pokazać szerokie tło – i w tych opisach giną ważne, dodające uroku szczegóły? Na tym bogatym i niezwykłym tle toczy się śledztwo, związane z tajemniczą śmiercią dwóch modelek pozujących artyście – malarzowi. I niestety śledztwo to – wypada nieco blado. W ogóle mnie nie wciągnęło, nie interesowało mnie, kto zabił i dlaczego, a wyjaśnienie zagadki wydało mi się płytkie i zbyt czytelne. Także samo prowadzone przez – w sumie dość interesującego detektywa – dochodzenie, mimo że rozgrywa się we wspaniałych miejscach (w pewnym momencie trafiamy też do Wiednia) – nudziło mnie. Było ciągiem rozmów, myśli, bez polotu, bez zaskoczeń, bez życia. Zabrakło mi napięcia, misternie tkanej intrygi i wyrazistych bohaterów, choć na pozór William Monk i jego żona Hester to postaci nietuzinkowe.
Trudno mi powiedzieć, dlaczego powieść mi się nie podobała – wydaje mi się, że to styl pisania sprawił, że nie byłam w stanie wciągnąć się w klimat i zaangażować w śledztwo.
Niemniej uważam, że znajdą się osoby, które ta książka zachwyci – jeśli ktoś lubi klimat wiktoriańskiej Anglii i kryminały retro – powinien być zadowolony (choć ja lubię jedno i drugie, a nie zachwyciłam się…).
Podsumowując: ciekawie wymyślona zagadka kryminalna i śledztwo toczące się w otulonym mgłą Londynie z pewnością znajdą swoich zwolenników. Ja do nich nie należę, choć nie żałuję, że przeczytałam tę książkę. Nie jest nudna – raczej: bezbarwna.