Tłumaczenie czegokolwiek w formie wstępu napisanego przez autora tekstu jest sprawą karkołomną i najzwyczajniej niepotrzebną. Istnieje jednak rzecz, bez wspomnienia której Poemat zostanie wyrwany z osobistego kontekstu - bardzo dla mnie ważnego. Muszę się przyznać do rzeczy dla mnie podstawowej - otóż nie wierzę w poezję. Nie wierzę, że współcześnie jest to forma, która obchodzi kogokolwiek - poza małym, hermetycznym środowiskiem. Jest to ogólnik tak niebywale wyświechtany, że aż banalny, lecz nie zdziwi mnie fakt, gdy spotka się on ze sprzeciwem. Nie wierzę w poezję taką, jaką dziś widzę i napotykam w codziennej lekturze. Poezję, która odepchnęła od siebie pierwiastek najważniejszy - czytelników. Nie wierzę także, że to ludzie przestali czytać - przeciwnie - to poeci porzucili ludzi. Tak czuję, widzę i w to wierzę. Moja literatura znajduje się na tym samym biegunie co reszta. Ta mała, samotna i umierająca wysepka jest także moją wyspą, moim domem z którego wyrosłem. Widzę jednak z tej wyspy inny horyzont i za nim tęsknie, jak za przeszłością, która mam nadzieję wreszcie powróci. Właśnie z takimi myślami zaczynałem pisać Poemat o czasie przeżytym i pomyślałem go przede wszystkim jako tekst, który ma być czytany na głos. Ta prosta historia, inspirowana zwykłym życiem śląskiego czasu i przestrzeni, przeznaczona w moim zamyśle jest do odczytywania w gronie przyjaciół, bliskich i rodziny. Marzę o tym, że wróci ta piękna tradycja i umiłowanie do słowa żywego, a ja zostanę w tym renesansie skromnym rzemieślnikiem, który naprostował jedną, czy może dwie ścieżki.
od autora
Wydawnictwo: Zaułek
Data wydania: 2015-02-04
Kategoria: Poezja
ISBN:
Liczba stron: 70
Przeczytane:2015-02-01, Chcę przeczytać, 26 książek w 2015 roku,