Nowa powieść autorki bestsellerowej sagi o starym domu!
Dwór na Lipowym Wzgórzu należy do rodziny Horczyńskich niemal od dwustu lat. Stanowi także wielką atrakcję dla turystów odwiedzających Podlasie. Jego właścicielką jest Aniela, słynna malarka. Zmęczona światowym życiem postanawia osiąść w rodzinnych stronach. Zakłada na Lipowym Wzgórzu Akademię Sztuk Anielskich, której pomysł narodził się dzięki lokalnej legendzie o aniołach. Czy zyska poparcie kobiet z rodziny Horczyńskich, czyli Sabiny, Klary i Lilianny?
Przyjazd redaktora prowadzącego program ,,Maluchem przez Polskę", niesforna przyjaciółka podbijająca internet motywującymi filmikami, odkrycie podziemnych korytarzy we dworze, poszukiwanie przez Anielę ukochanego Witka, który przed laty zniknął bez wieści... Wszystko to sprawia, że życie mieszkańców dworu pełne jest atrakcji, humoru, ale czasem także trosk.
Zmartwieniem Anieli jest również konflikt Horczyńskich i ich sąsiadów Gajowiczów. W czasie wojny na Czarnym Szańcu doszło do pogromu oddziału partyzantki, w którym zginęli członkowie obydwu rodzin. Czy odnalezienie dzienników z czasów wojny pozwoli Anieli oczyścić dobre imię ojca, którego podejrzewano o zdradę?
Tajemnicza, intrygująca i pełna emocji opowieść o potrzebie bycia kochanym, poszukiwaniu szczęścia i roli przeznaczenia. Autorka udowadnia, że trzeba podążać za głosem serca, otaczać się życzliwymi ludźmi i realizować swoje życiowe pasje.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2019-05-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 480
Są takie autorki, po których książki sięgam w ciemno, ciesząc się na każdą kolejną zbliżającą się premierę. I nie chodzi tu jedynie o samą przyjemność czytania, choć jest ona oczywiście niezwykle istotna. Jednocześnie zauważam wtedy pewną tendencję, która sprawia, że lektura nigdy nie bywa nudna i zawsze pozytywnie mnie zaskakuje. Z każdą kolejną książką pisarki te rozwijają swój warsztat i tworzą coraz ciekawsze historie. Do nich z całą pewnością mogę już zaliczyć Ilonę Gołębiewską.
Dwór na Lipowym Wzgórzu stoi do dziś, choć podczas swojej dwusetletniej historii miał wiele trudnych momentów. Przez lata, po wojnie, o jego odzyskanie walczyła rodzina Horczyńskich. Obecnie Aniela, uznana światowa malarka, zdecydowała się osiąść w nim na stałe i stworzyć miejsce do którego będą zjeżdżać goście z całej Polski. Aby rozsławić dwór pojawia się redaktor programu "Maluchem przez Polskę", niektórzy bohaterowie przeżywają niezwykle trudne chwile, inni mają okazję zdobyć odrobinę sławy, a właścicielka dworu czeka na utraconą przed laty miłość. Dwór na Lipowym Wzgórzu jest miejscem, które tętni życiem i gdzie nie można się nudzić.
Jestem trochę zła na autorkę. Stworzyła miejsce, do którego chciałoby się pojechać i bohaterów, których z chęcią by się poznało. Cała historia jest taka rzeczywista, że trudno uwierzyć, że to tyko wyobraźnia Ilony. Z chęcią poznałabym taki dwór na Podlasiu i pojechałabym tam choćby jako gość. Jednym słowem muszę się obejść smakiem ;) Ale po kolei.
Podaruj mi jutro to pierwszy tom nowego cyklu pisarki Dwór na Lipowym Wzgórzu. Tym razem autorka przenosi nas na malownicze Podlasie, gdzie znajduje się dwór rodziny Horczyńskich. Jest to miejsce historyczne i skrywa w sobie trochę tajemnic, które pozostawiły po sobie poprzednie pokolenia. Aniela, główna bohaterka i właścicielka odzyskanego dworu postanawia stworzyć miejsce, do którego będą przyjeżdżać goście, a pomagają jej w tym mieszkańcy dworu, którzy w nim pracują a jednocześnie są bliskimi znajomymi i przyjaciółmi właścicielki.
Ilona Gołębiewska stworzyła barwną paletę postaci, wśród których każdy jest w stanie znaleźć kogoś sobie bliskiego. Przekrój wiekowy również jest spory, sama Aniela już jakiś czas temu skończyła być w wieku średnim. Duży plus, bo zazwyczaj trafia się na bohaterki bardzo młode, albo trochę starsze, ale zazwyczaj nie bardziej niż czterdzieści kilka lat, a tu pozytywne zaskoczenie.
Bohaterowie nie zawsze stoją po właściwiej stronie barykady. Pojawiają się postacie dwuznaczne moralnie, a nawet całkowicie złe. Mi osobiście strasznie przypadł do gustu redaktor Rakoczy, który mimo wszystkich przywar, jakimi został obdarzony, był postacią wprawiającą mnie w dobry humor.
Podoba mi się podjęcie przez pisarkę tematów trudnych, chorób, które dotykają nas niespodziewanie i są zawsze dużym i traumatycznym doświadczeniem. Ta książka potrafi zwrócić uwagę nie tylko na samą przeprawę z chorobą i leczenie, ale również na niezwykle ważną profilaktykę.
W książce pojawiają się wątki bardzo różnorodne, jeden z nich dotyka czasów II wojny światowej i walki z okupantem, a także podejrzeń o zdradę. Dużo tu tajemnicy i podejrzeń, trochę poszukiwań i wreszcie niezwykła historia odwagi i poświęcenia.
Historia jest niezwykle płynna, nie znalazłam w niej nic, co by mi zgrzytało. Autorce udało się dobrze połączyć wiele wątków, bez poczucia łączenia ich na siłę. Widać, że z każdą kolejną historią te wątki stają się coraz bardziej naturalne i jest ich coraz więcej. Język, plastyczny i lekki, również sprzyja dobrej lekturze.
"Podaruj mi jutro" to świetny początek kolejnej serii. Pierwszy tom przesycony jest historią miłości, cierpienia i tajemnic sprzed lat, które łączą się z współczesnymi losami mieszkańców Dworu. Znajdziecie tu wiele nietuzinkowych postaci, które przeżywają swoje wzloty i upadki. Wszystko ubrane w barwny język, który wszystko doskonale spaja. Dla mnie to idealna lektura.
Zaczynając od okładki, muszę przyznać, że jest przyjemna dla oka, nawet bardzo. Pełno kwiatów, zieleni, w tle majaczy nam dworek, a z lewej strony widzimy młodą kobietę, zapewne zamyśloną. Ogólnie taki widok jak tu, sielska atmosfera, pełno zieleni i błękit nieba - jakoś do mnie przemawia. I ten tytuł " Podaruj mi jutro"... coś w sobie ma. Coś, co przyciąga. :)
Jest to egzemplarz recenzencki, nie wiem, jak wygląda finalnie, ale wydawnictwo jak zwykle spisało się na medal - zero literówek, kremowe strony i duża czcionka, dzięki której czyta się wygodniej i lepiej. Podoba mi się akcentowanie rozdziałów, wygląda zdecydowanie inaczej niż w 90% pozostałych wydawanych powieści. Czymś się wyróżnia.
Co do wydania więc - jestem zadowolona.
Jest to moje drugie spotkanie z Iloną Gołębiewską i uważam je jako pozytywne. Cieszę się, że w miarę szybko od poprzedniego spotkania sięgnęłam po następną powieść. Dowiodło to, że pióro, jakim posługuje się p.Gołębiewska - jest dla mnie. Czyta mi się niebywale lekko i przyjemnie. Czuję się jak zaczarowana, poznając strona za stroną. Mam nadzieję, że to nigdy się nie zmieni - więc z miłą chęcią sięgać będę po następne wydawane przez pisarkę tytuły. Żałuję jedynie, że przez natłok pracy, nie mogłam czytać jej ciągiem, wtedy na pewno pochłonęłabym ją w ekspresowym tempie. Zaciekawiła mnie niesamowicie swoją fabułą, co nie często się zdarza.Więc już teraz wiem, że nie raz sięgnę z pewnością po książkę autorki - wiem, że się nie zawiodę.
Dostałam niezwykle ciekawą historię, z tajemniczą przeszłością. Sam pomysł na osadzenie miejsca akcji w małej wsi, w dworku - już był dla mnie ciekawym i istotnym. Lubię takie dworki, zawsze mnie interesowały i zbudzały wiele emocji. Każdy zresztą skrywa jakieś tajemnice, które mają drugie dno lub niosą ze sobą historię, która potrafi wstrząsnąć nie jednym człowiekiem. Na okładce widzimy również takie zdanie "Opowieść o niezwykłej sile kobiet, odkrywaniu prawdy i przeznaczenia, przed którym nie można uciec". To również utwierdziło mnie w przekonaniu, że historia nie jest napisana byle jak, po łebkach. Jest dopracowana pod każdym szczegółem i już nie mogę się doczekać ciągu dalszego z serii Dworu na Lipowym Wzgórzu. Już tęsknie za tymi bohaterami...
I to wcale nie za jednym. Jest ich sporo. Aniela, Witek, Emil, Klara, Lilianna, Sabina, Basia, Kalina i tak dalej... Jednak to Aniela jest tutaj główną bohaterką, do której moje serce biło z ogromną sympatią. Współczułam jej, nawet bardzo. Nikomu nie życzę i nigdy bym nie życzyła takie losu, jaki spotkał właśnie ją. Jednak dzięki doświadczeniom stała się silniejszą i mądrzejszą kobietą.
Jest jeszcze Julia, która zwróciła szczególnie moja uwagę. Jest to bohaterka, która poznajemy mniej więcej w połowie opowieści, ale już od samego początku zainteresowałam się tą postacią. Skrywa wiele tajemnic i też szczerze mówiąc, było mi jej żal. I takiego losu, który spotkał ją, nikomu również nie życzę... Nie chcę zbyt wielu detali zdradzać, więc powoli będę zbliżać się do końca.
Postacie są wykreowane świetnie. Są z krwi i kości, tak, jakby wyjęci z naszego prawdziwego życia. Każdy z nich jest inny, ma inny charakter, myśli inaczej dzięki czemu bohaterowie nie zlewają się nam w jedno, obojętne coś. Cieszę się, że mogłam ich poznać i już nie mogę się doczekać, aż poczytam kiedyś znów o nich... :)
Książka ma swoje tempo, przy którym ani nie uśniecie, ani nie będziecie biec jak na maratonie. Idealne tempo, dzięki któremu szybko Czytelnik wciąga się w fabułę i nie chce z niej wychodzić. Przyznam szczerze, że gdy zamykam oczy i wyobrażam sobie ten dwór... Aż chciałabym się tam znaleźć. Odpocząć przez pewien czas, wyciszyć się i uzyskać spokój ducha. To miejsce jest tak magiczne, a jednocześnie tak... normalne, że jest to niepokojąco dziwne. Myślę, że nie tylko ja jestem pod urokiem tego dworku. :)
Reasumując uważam, że jest to powieść, która może się Wam spodobać. Pełno tajemnic, z wątkiem obyczajowym, ale nie przesadzonym. Opowiada o problemach, o życiu, o tym, co nas spotyka. O przyjaźni, wiecznej miłości - która istnieje i nie możecie się jej wypierać. Wiele wątków jest tutaj wspomnianych, ale najważniejsze jest to, że książka sama w sobie jest rewelacyjna. Mnie się spodobała i cieszę się ogromnie, ze miałam możliwość ją przeczytać. Polecam zatem mocno Wam - myślę, że też możecie ją polubić. :)
,, (...) miłość jest potrzebą, siłą i wartością życia. A życie to nic innego jak suma oddechów, spojrzeń, dotyków dłoni i zapewnień, że nigdy nie zostaniemy sami. Czas uczy nas pogody ducha, poznawania samych siebie i gruntuje w nas myśl, że mimo wszystko poradzimy sobie z każdą przeciwnością losu. Najważniejsze, by słuchać siebie, iść za głosem serca, obdarzać innych ludzi miłością, bo to właśnie oni będą lustrem, w którym przyjdzie nam się przeglądać dzień po dniu. To, co ofiarujemy innym, zawsze do nas wróci… chociaż czasami przyjdzie nam na to poczekać''.
Są takie książki, po które sięga się w ciemno. Człowiek nie boi się zagłębić w ich treść, bo wie, że otrzyma rewelacyjną historię, która go do reszty pochłonie. Ja tak mam, gdy za każdym razem zabieram się za najnowszą książkę Ilony. Jej każda kolejna lektura podnosi wysoko poprzeczkę. Widać ile przelewa w historie miłości, emocji, pasji. Czytając, czytelnik ma wrażenie jakby sam przenosił się do tego świata, który wykreowała autorka. Czuje wszystkimi zmysłami to, co dzieje się w powieści. Bajeczne krajobrazy pojawiają się przed oczami, słychać rozmowy postaci, śmiech dzieci. Przy książkach Ilony zapominam o wszystkim i znikam w świecie bohaterów na kilka godzin.
,, (...) życie to taka piękna, a zarazem straszna rzeczywistość i nie ma jednego sposobu, by przeżyć je dobrze. Nie ma powtarzalnego wzoru, który zawsze i wszystkim zapewni sukces, miłość, zdrowie. Jednak najważniejsze to iść za głosem serca i czuć, że zmierza się we właściwym kierunku. To jedyna recepta, by żyć szczęśliwie. Nauczyła się, że nie należy nigdy oceniać innych ludzi, bo nie wiemy, jakie problemy właśnie przeżywają. Nie wolno narzucać swojego zdania, udzielać dobrych porad na życie. Ważne, by nie zamykać się na istniejące między ludźmi różnice, a widzieć w nich szanse na poznanie innych sposobów patrzenia na świat''.
Los postawił Anielę Horczyńską w trudnej sytuacji i zmusił do podejmowania decyzji, na które do końca nie była przygotowana. Przeszłość również była obarczona piętnem trosk, żalu i nieustającej walki o własne szczęście. Ostatnim wybawieniem stał się rodzinny dwór na Lipowym Wzgórzu. Tutaj Aniela osiadła, czy na długo? Czy odnajdzie w tym miejscu miłość i radość, którą utraciła?
Opowieść opowiada o ogromnej sile kobiet, o tym, jak ważne jest, by się badać, o trudnych decyzjach z którymi każdy człowiek się boryka i o tym, żeby cieszyć się z każdej nawet najdrobniejszej rzeczy. Znajdziemy też w powieści tajemnice, przeszłość, która wciąż daje o sobie znać, oskarżenia, obawy, lęki, strach, jak również miłość, szczęście, radość, ciepło, przyjaźń. Ta cała paleta barw, emocji sprawia, że czytelnik bez pamięci zatraca się w czytanej powieści. Otulony ciepłą kołdrą wsłuchuje się w opowiadaną historię, w której zawarta jest magia, czar i głębia. Sama zapragnęłam znaleźć się w Lipowym Wzgórzu. Spróbować wypieków Basi, na żywo wysłuchać historii rodziny Anieli, wypić lipową nalewkę, zapomnieć o troskach i cieszyć się chwilą, gdzie czas płynie leniwie, słychać śpiew ptaków, a promienie słońca rozgrzewają twarz.
,,Nie ma nic cenniejszego w życiu niż pasja. To ona dodaje skrzydeł, wyznacza drogę, daje nadzieję i sprawia, że każdy kolejny dzień jest wyzwaniem''.
Przy tej powieści się zatrzymałam, wyciszyłam, odprężyłam. W pełni zatraciłam się w czytanej historii, którą stworzyła autorka. Naładowała mnie pozytywną energią, podniosła na duchu. Nie myślcie jednak, że jest tu tylko cukierkowo. O nie. Ilona nie szczędzi bohaterów, podrzuca im liczne kłody pod nogi, pokazuje ich w pozytywnej, jak i negatywnej odsłonie. Jednych się lubi, a drugich pragnie uśmiercić. Są żywi, barwni, charakterni, prawdziwi tacy jak my z bagażem doświadczeń, z troskami, oczekiwaniami. Mimo że w książce przeplata się wiele postaci, to czytelnikowi nie przeszkadza w odnalezieniu się w powieści. Każdy ma swoje miejsce i każdy z nich wnosi wiele ciekawych wątków pełnych emocji. Bardzo zżyłam się z bohaterami, przeżywałam z nimi wzloty i upadki. Najbardziej z nich wszystkich polubiłam Anielę. Ciepła, czuła, miła, potrafi wysłuchać, wesprzeć bezinteresownie. Gdyby żyła naprawdę chętnie bym się z nią zaprzyjaźniła.
Podsumowując, książkę wam gorąco polecam. Autorka stworzyła kolejną opowieść, która wciąga od początku do końca. Fabuła osadzona jest w urokliwym i bardzo klimatycznym miejscu, gdzie po przeczytaniu lektury od razu chce się jechać do takiego Lipowego Wzgórza, by tam odpocząć i zregenerować siły, a także by naładować swoje akumulatory. Gorąco polecam!
Ilona Gołębiewska to pisarka, którą dopiero odkrywam. Pierwsza książka, którą przeczytałam to „Teatr pod Białym Latawcem” i co tu dużo mówić — po prostu mnie zachwyciła. Ilona nawet o trudnych sprawach pisze tak subtelnie, tak naturalnie, że nic nie jest w stanie nas przytłoczyć, a zmusza do zastanowienia się, do zwolnienia na chwilę i spojrzenia na siebie pod innym kątem. Sama o sobie mówi, jako o specjalistce od sag rodzinnych i faktycznie - „Podaruj mi jutro” jest tego najlepszym przykładem.
Losy rodziny Horczyńskich naznaczone są latami nieporozumień, zatargów, tajemnic. Bohaterowie, a właściwie bohaterki, bo w głównej mierze to kobiety są tu siłą napędową, muszą na nowo odnaleźć to, co ich łączyło, spajało jako rodzinę, która przecież zawsze powinna być razem i na pierwszym miejscu. Czy w rodzinnej posiadłości, Dworze na Lipowym Wzgórzu odnajdą spokój?
„Podaruj mi jutro” ma bardzo uniwersalny przekaz — na zmiany nigdy nie jest za późno, a jeżeli pokochamy siebie i z uśmiechem będziemy patrzeć na swoje odbicie w lustrze, to i o miłość innych będzie łatwiej. Jednak jeśli myślicie, że to kolejna oklepana historia o tym samym, albo o zgrozo, że to romansidło — to mocno się zdziwicie. Jest w niej wątek tragicznej miłości, zdrady, zakłamania i może on wycisnąć łzy z oczu, jednak to przede wszystkim bardzo dobry przekrój przez ludzkie losy z cieniami i blaskami, z tajemnicą, chorobą, śmiercią, ale i radością i spokojem, że choć niekiedy potrzeba czasu, to elementy układanki zwanej „życie” w końcu znajdą swoje miejsce. Zwłaszcza jeżeli wiemy, że stoją za nami dobre i wspierające dusze.
Cała powieść skąpana jest w kwiatach lipy (i ciekawostka, można naleźć kilka przepisów, jak je wykorzystać), a powszechnie wiadomo ma ona właściwości lecznicze, czy może być lekiem na samotność i stargane wichurą życie? Sprawdźcie sami :) Polecam!
Kilka dni temu miała swoją premierę najnowsza powieść Ilony Gołębiewskiej pt. „Podaruj mi jutro”. Jest to pierwsza część trzy tomowej sagi rodzinnej, której akcja rozgrywa się w niewielkim miasteczku Lipowczany na Podlasiu. Burzliwe dzieje dworu na Lipowym Wzgórzu, który od niemal dwóch wieków należy do rodziny Horczyńskich już od pierwszych stron intrygują i wprowadzają w niepowtarzalny klimat tej przeuroczej, choć może czasem zapominanej części naszego kraju.
Aniela Horczyńska jest właścicielką rodzinnej posiadłości w Lipowczanach. Udaje jej się doprowadzić do końca dzieło swojego ukochanego ojca, który przez większą część życia nie ustawał w wysiłkach o odzyskanie rodzinnego dziedzictwa po przodkach. Od czasu II wojny światowej dwór na Lipowym Wzgórzu zmieniał właścicieli, a trudne koleje losu odcisnęły na nim swoje piętno. Teraz, po latach, Aniela pragnie ofiarować mu drugie życie, choć początkowo ma po temu sporo wątpliwości. Tym bardziej, że Antoni Gajowicz – zwaśniony sąsiad zza miedzy również ma ochotę na posiadłość Horczyńskich. Do głosu dochodzi wojenna przeszłość obu rodzin oraz niewyjaśnione dotąd zdarzenia, które odciskają swoje piętno na współczesnym życiu bohaterów. Jak się jednak okazuje nigdy nie jest za późno na realizację marzeń, o które warto walczyć do samego końca. Los może nam przecież zesłać zupełnie niespodziewane rozwiązania, a zagadkową przeszłość warto wreszcie zamknąć w mrokach dawnych dziejów.
„Podaruj mi jutro” to przepiękna opowieść o życiu, rodzinie, korzeniach i trudnej przeszłości, która staje się obciążeniem dla kolejnych pokoleń. To historia o poszukiwaniu szczęścia, prawdziwej przyjaźni, bezinteresownej dobroci i ludzkiej życzliwości oraz o sile miłości, która może przezwyciężyć wszystkie przeciwności. Autorka niespiesznie snuje swoją opowieść nadając jej magicznego charakteru okraszonego nutką nostalgii. W tym ciepłym, baśniowym klimacie odnajdujemy całkiem rzeczywiste i bardzo autentyczne sprawy i problemy dnia dzisiejszego, którym warto poświęcić większą uwagę. Wojenna przeszłość rodów wcale nie nastraja nas bajkowo, a zmaganie się z ciężką chorobą uświadamia, że nikt nie jest niezniszczalny. Jak więc widać powieść pani Ilony jest bardzo różnorodna i jestem przekonana, że trafi w gusta wielu czytelników. Powiem Wam, że niektóre momenty przywodziły mi na myśl „Nad Niemnem” – tamtejszą mogiłę z krzyżem powstańczym oraz zwaśnionych że sobą od lat Korczyńskich i Bohatyrowiczów.
Dwór w Lipowczanach i jego burzliwe dzieje uświadamiają, że było to tylko jedno z wielu miejsc, z którymi wojenna, a może nawet bardziej powojenna historia nie obeszła się łagodnie. Wiele znaczących rodzinnych posiadłości nie miało tyle szczęścia i zniknęły gdzieś zapomniane, bądź zdewastowane nie mając właścicieli. Lipowe Wzgórze dzięki Anieli i jej przyjaciołom może tętnić życiem i przyjmować coraz to nowych turystów. Akademia Sztuk Anielskich przyciąga zainteresowanych przeróżnymi warsztatami i pokazami, a reklama w prestiżowym programie telewizyjnym głosi, że nie ma piękniejszego miejsca na Podlasiu.
I ja się z tym zgadzam w zupełności. Chętnie sama odwiedziłabym Lipowczany, mogłabym też pokusić się o zorganizowanie warsztatów rękodzieła w akademii, wśród tych wszystkich przesympatycznych bohaterów, którzy tak dzielnie wspierają Anielę w jej życiowych przedsięwzięciach. Muszę jednak uzbroić się w cierpliwość i poczekać na dalsze losy mieszkańców dworu na Lipowym Wzgórzu, który zapewne skrywa przed nami jeszcze wiele tajemnic.
Pani Ilono, dziękuję za te wszystkie piękne emocje i miłe wrażenia jakich dostarczyła mi lektura „Podaruj mi jutro”. Już nie mogę się doczekać kolejnych odwiedzin w lipowczańskim dworze, który swoją gościnnością przekona do siebie każdego, nawet najbardziej wymagającego czytelnika. Bardzo polubiłam bohaterów – fantastycznych ludzi, których śmiało mogę nazwać przyjaciółmi. I nawet Antoni Gajowicz, który początkowo wcale nie wzbudzał mojej sympatii ostatecznie stał się mi bliskim staruszkiem. Mam nadzieję, że jeszcze o nim usłyszymy.
Bardzo gorąco polecam lekturę pierwszej części sagi rodzinnej zatytułowanej „Dwór na Lipowym Wzgórzu”. Znajdziecie w niej wiele ciekawych wątków i spędzicie mnóstwo miłych chwil. Gwarantuję, że nie będziecie chcieli opuszczać tego klimatycznego i urokliwego miejsca.
Ciekawa historia rodziny Horczyńskich i ich tajemniczego dworu na Lipowym Wzgórzu, bardzo przypadł mi do gustu cytat
"życie to taka piękna, a zarazem straszna rzeczywistość i nie ma jednego sposobu, by przeżyć je dobrze"
Książki tej autorki to lektura nietuzinkowa, chociaż miłośnicy tego typu literatury być może stwierdzą, że takich książek jest na rynku czytelniczym mnóstwo. Jeśli chodzi o mnie, to myślę, że żadna z kolejnych powieści tej autorki nie zostanie przeze mnie przyjęta obojętnie. Dlaczego?
Autorka ma bardzo poetycki styl pisania, co sprawia, że podczas czytania jej powieści, człowiek wycisza się i wpada w błogi nastrój.
(…) Czarne jak smoła nocne niebo raz po raz darzyło świat istną symfonią dźwięków i obrazów, jedynie potwierdzając, że matka natura jest największą mistrzynią tworzenia spektakularnych widowisk. Porywisty wiatr z minuty na minutę coraz mocniej uderzał w ogromne połacie lasu, który zdawał się uginać pod jego naporem. (…)
Ta książka to mieszanka nostalgii, wzruszeń, humoru i intrygujących zdarzeń.
Główna bohaterka to osoba pełna optymizmu i potrafi tym optymizmem skutecznie zarazić innych. Jako osoba zawodowo mająca kontakt z osobami starszymi, wiem jak ważne są dla nich chwile, które pozwalają na spełnianie marzeń, chwile w których króluje poczucie, że jest się dla kogoś ważnym, pożytecznym. Aniela jest kobietą, taką jak wiele starszych pań, ale nie poddaje się, uparcie dąży do celu wciągając w to ludzi ze swojego otoczenia. A ludzie ci ją kochają, właśnie za ten jej optymizm, jej wielkie serce dla innych i empatię, która towarzyszy jej na każdym kroku. O ile piękniejsze jest życie takiej starszej osoby, kiedy ma ona świadomość tego, że kocha i jest kochana, chociaż często jej najbliższe sercu osoby tego nie chcą zauważać. To trudna sztuka, ukrywanie własnych słabości, ale jakże ważna dla innych.
(…) Tu się tak do końca nie zgodzę… pewnie, że się boję, i to nie wiesz nawet jak. Ale wolę spróbować, niż umrzeć z poczuciem, że mogłam coś zrobić, a się nie odważyłam. Chcę teraz dać coś innym. Miałam… w sumie to mam wspaniałe życie, chcę się podzielić (…)
Autorka nie szczędzi czytelnikom wzruszeń i chociaż stara się w fabułę wpleść odrobinę humoru, to jednak tych wzruszeń jest tutaj sporo, które przeplatają się w różnych wątkach.
Jednym z takich wątków jest choroba nowotworowa jednej z bohaterek i uświadomienie jak ważne w życiu są profilaktyka i samokontrola. Autorka moim zdaniem porusza sumienia wielu ludzi, otwiera świadomość na to, jak często człowiek lekceważy siebie i swoje zdrowie unikając wizyt kontrolno-profilaktycznych u lekarzy i nie myśli o tym, że w jego organizmie może zadomowić się ciężka choroba.
Każdą chorobę można przezwyciężyć albo się jej poddać, ważne jest jednak, aby mieć tę świadomość, że coś się w życiu zaniedbało. Bardzo często po wygraniu z takim dramatem zdrowotnym człowiek dostaje jakby nowe życie, i wtedy dopiero zaczyna je tak naprawdę doceniać.
(…)- Pani Kalino, proszę powiedzieć, co tak naprawdę jest najważniejsze w życiu? – zapytał nagle Rakoczy (…) – Jak to co? Codzienność! Każdy nowy dzień to nowa szansa. Trzeba wstać z wysoko podniesioną głową i powiedzieć, że zrobimy wszystko, co tylko zamarzy nasza głowa. Trzeba kochać siebie, być dobrym dla tego człowieka, którego widzimy codziennie w lustrze. Nie ma nikogo ważniejszego na tym świecie. (…)
Kolejnym wątkiem zasługującym na uwagę jest wątek miłosny. Piękny, wzruszający i… taki niecodzienny. Bo czyż można spokojnie mówić o miłości, która trwa kilkadziesiąt lat, oderwana od rzeczywistości kochanków, których los brutalnie rozdzielił w najpiękniejszym momencie ich życia? Nie jest ważne czy masz lat 19 czy 80+, każda miłość jest piękna, pod warunkiem, że jest szczera i prawdziwa.
Moim zdaniem ważny jest wątek dotyczący rodziny, a tak właściwie relacji między matką a córką. Wiem, że bywają takie sytuacje, przekonałam się podczas wielu lat mojej pracy z seniorami, że dzieci odsuwają od siebie swoich rodziców, i chyba żadne wytłumaczenie nie jest w takiej sytuacji dobre. Można popełnić w życiu wiele błędów rodzicielskich, ale kto tych błędów nie popełnia? Każdy rodzic w pewnych chwilach zadaje sobie pytanie, czy zrobił dla swojego dziecka wszystko tak jak należy, albo tak jak tego oczekiwało jego dziecko. Nie wszyscy seniorzy mają tyle szczęścia w tym odsunięciu rodzinnym co bohaterka tej powieści, która ma wokół siebie wielu przyjaznych ludzi. Często ten senior zostaje sam, a samotność niestety zabija częściej niż najgorsza choroba, dobrze jak można ją sobie zrekompensować książką, telewizją czy muzyką, ale są ludzie, którym nic nie zrekompensuje uczucia i pustki jakie ranią ich serce.
Wiele mogłabym jeszcze napisać o tej cudownej książce, ale myślę, że lepiej będzie jak każdy odbierze fabułę po swojemu.
Z całą pewnością mogę zapewnić, że jest to lektura, która wzruszy, trochę rozbawi, doda w niektórych wątkach dreszczyku grozy i zrelaksuje nawet najbardziej wybrednego czytelnika. To książka o przyjaźni, miłości, tęsknocie, radości z życia, spełnianiu marzeń i… wybaczaniu.
(…) Oboje byli zgodni co do jednego. Przeszłość jest częścią każdego z nas, nie można jej zapomnieć, wyprzeć, ukryć. Jednak trwanie w niej przypomina zamknięcie się w więzieniu. Ten, kto nie potrafi zaprzyjaźnić się z bieżącą chwilą, puścić w niepamięć mroki przeszłości, ten nigdy nie zazna, czym jest szczęście. (…)
Na koniec dodam jeszcze tylko, że miłym akcentem są wstawione na końcu książki przepisy, między innymi na syrop z kwiatów lipy, Lipówkę podlaską czyli nalewkę na kwiatach lipy czy galaretkę z kwiatów lipy. A ponieważ w moim ogrodzie mam trzy dorodne drzewa lipy, to w tym roku mam zamiar skorzystać z tych przepisów. (Nastaw płynny na nalewkę już przygotowałam)
Cóż mi pozostało, chyba tylko zaproszenie do spędzenia kilku wspaniałych godzin na Lipowym Wzgórzu w towarzystwie świetnie wykreowanych osobowościowo postaci. Ciekawe dialogi są dopełnieniem całości, a jak ktoś wyostrzy wyobraźnię, to z całą pewnością poczuje nawet ten cudowny zapach kwiatów lipy.
Dwór na Lipowym Wzgórzu należy do rodziny Horczyńskich niemal od dwustu lat.Stanowi także atrakcję dla turystów odwiedzających Podlasie. Jego właścicielką jest Aniela,słynna malarka. Zmęczona światowym życiem postanawia osiąść w rodzinnych stronach. Zakłada na Lipowym Wzgórzu Akademię Sztuk Angielskich,której pomysł podsuneła jej lokalna legęda o aniołach.
W ramach promocji dworu zapraszają redaktora Rakoczy prowadzącego program "Maluchem przez Polskę ". Niesforna przyjaciółka Kalina podbija Internet motywującymi filmikami.Odkrywają podziemne korytarze we dworze.Aniela odnajduje swojego ukochanego Witka,który przed laty zniknął bez wieści...Wszystko to sprawia,że życie mieszkańców dworu pełne jest atrakcji , humoru, ale także trosk.
Zmartwieniem Anieli jest również konflikt Horczyńskich i ich sąsiadów Gajowiczów. W czasie wojny na Czarnym Szańcu doszło do pogromu oddziału partyzantki ,w którym zginęli członkowie obu rodzin.Czy odnalezienie dzienników z czasów wojny pozwoli Anieli oczyścić dobre imię ojca ,którego podejrzewano o zdradę....?
Jest to pierwsza książka tej autorki jaka przeczytałam i bardzo mi się podobała. Z przyjemnością siegnę po kolejne i poczekac na dalsze losy bohaterów. Bardzo ciekawa była tejamnica i zwyczaje Lipowego Wzgórza.
„Podaruj mi jutro” Ilony Gołębiewskiej to jedna tych powieści, na którą w tym roku czekałam najbardziej. Powieść otwiera serię zatytułowaną „Dwór na Lipowym Wzgórzu” i zaprasza od progu czytelnika swoim niepowtarzalnym klimatem pachnącym kwitnącymi lipami.
Dwór na Lipowym Wzgórzu należy do rodziny Horczyńskich niemal od dwustu lat. Stanowi także wielką atrakcję dla turystów odwiedzających Podlasie. Jego właścicielką jest Aniela, słynna malarka. Zmęczona światowym życiem postanawia osiąść w rodzinnych stronach. Zakłada na Lipowym Wzgórzu Akademię Sztuk Anielskich, której pomysł narodził się dzięki lokalnej legendzie o aniołach. Czy zyska poparcie kobiet z rodziny Horczyńskich, czyli Sabiny, Klary i Lilianny?
Przyjazd redaktora prowadzącego program „Maluchem przez Polskę”, niesforna przyjaciółka podbijająca internet motywującymi filmikami, odkrycie podziemnych korytarzy we dworze, poszukiwanie przez Anielę ukochanego Witka, który przed laty zniknął bez wieści… Wszystko to sprawia, że życie mieszkańców dworu pełne jest atrakcji, humoru, ale czasem także trosk.
Zmartwieniem Anieli jest również konflikt Horczyńskich i ich sąsiadów Gajowiczów. W czasie wojny na Czarnym Szańcu doszło do pogromu oddziału partyzantki, w którym zginęli członkowie obydwu rodzin. Czy odnalezienie dzienników z czasów wojny pozwoli Anieli oczyścić dobre imię ojca, którego podejrzewano o zdradę?
Tajemnicza, intrygująca i pełna emocji opowieść o potrzebie bycia kochanym, poszukiwaniu szczęścia i roli przeznaczenia. Autorka udowadnia, że trzeba podążać za głosem serca, otaczać się życzliwymi ludźmi i realizować swoje życiowe pasje.
Najnowsza powieść Ilony Gołębiewskiej od pierwszych stron emanuje trudnym do opisania klimatem, który z każdą kolejną kartką wciągał mnie coraz bardziej i głębiej, przenosząc w zupełnie inną rzeczywistość.
Nie powiem, że się tego nie spodziewałam, sięgając po nią taką miałam nadzieję i zdecydowanie nie zawiodłam się. Ta powieść uratowała, a raczej pomogła mi pożegnać trwający o jakiegoś czasu kryzys czytelniczy i recenzencki.
Nie pierwszy raz już autorka i jej styl pisania wpływają na mnie tak pozytywnie, podobnie rzec się miała podczas czytania sagi o Starym Domu.
„Podaruj mi jutro” to ciepła powieść o poszukiwaniu, nie tylko sensu działania, ale również o szukaniu prawdy, która ma moc uzdrawiania. To opowieść o sile, która drzemie w każdej kobiecie, nawet jeśli ona nie zdaje sobie z tego sprawy. To historia o wybaczaniu, miłości, relacjach rodzinnych i sąsiedzkich, a także o tym w jaki sposób zatajanie prawdy może wyrządzić krzywdę na wiele lat.
Nie bez pardonu mówi się, że „najgorsza prawda jest lepsza, od najpiękniejszego kłamstwa”. Autorka zdecydowanie idzie ten wiekowy deseń i ja to ogromnie doceniam.
"Ludzie powiadają, że po każdej nocy nastaje dzień, po każdej burzy wychodzi słońce, a po jakimś czasie każdy problem staje się jedynie wspomnieniem."
Ilona Głębiewska ma dar do kreowania świata, w którym bohaterowie są zwykłymi ludźmi, z zaletami owszem, ale przed wszystkim z wadami. Jak każdy z nas. Dlatego z taką łatwością przychodziło mi identyfikowanie się z postaciami.
„Najważniejsze, by słuchać siebie, iść za głosem serca, obdarzać innych ludzi miłością, bo to właśnie oni będą lustrem, w którym przyjdzie nam się przeglądać dzień po dniu. To, co ofiarujemy innym, zawsze do nas wróci… chociaż czasami przyjdzie nam na to poczekać''.
W powieści ujęło mnie jeszcze to, że poruszany jest temat relacji na linii matka – córka. Tak mało się o tym mówi w kontekście sformułowanym przez autorkę. W większości powieści te relacje są dobre, idealne, a smutna prawda jest taka, że często te relacje są mocno zaburzone i przenoszone żale doprowadzają do ogromnego kryzysu w rodzinie. Cieszę się, że Ilona Gołębiewska nie unika trudnych tematów, tylko próbuje nadać im rzeczywisty kształt.
„Podaruj mi jutro” to tak naprawdę początek. Nowa przygoda i nowe przesłanie na życie. Niezmiernie jestem ciekawa dalszych losów pań z rodziny Horczyńskich. Tym bardziej, że autorka wprost czaruje słowem, dzięki czemu mogę przenieść się w zupełnie inne miejsce, które nie jest tylko nierzeczywistym opisem, a odczuwalną zmysłami ucztą dla wyobraźni.
Z niecierpliwością oczekuję kolejnej części sagi o Dworze na Lipowym Wzgórzu, do którego zapraszam i Was.
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Autorce
(która nie zapomina o swojej wiernej, oczarowanej fance)
oraz Wydawnictwu MUZA.
https://przeczytajka.blogspot.com/2019/08/podaruj-mi-jutro-ilona-goebiwska.html
Warszawa spowita zimową aurą, sklep z pięknymi rzeczami i siostry, których życie zaczyna się komplikować za sprawą przypadkowego zdarzenia. Fortuna Vintage...
Jeden dzień, jedno spotkanie, jedna decyzja... Tyle wystarczy, by odmienić swój los lub stracić coś bezpowrotnie. Majka i Michał są tego przykładem. ...
Przeczytane:2019-06-02, Ocena: 5, Przeczytałam, Zmieniły właściciela, 52 książki 2019,
Szczerze muszę przyznać, że z Iloną Gołębiewską nie miałam jeszcze do czynienia. Nie zmienia to jednak faktu, że chciałabym to nadrobić i jedyne co mnie ogranicza to czas. No, ale może kiedyś, jak i setki innych książek...
"Podaruj mi jutro" nie jest książką, po którą sięgnęłabym ot tak poprostu i to z bardzo prostego powodu - to nie moja bajka. A dokładniej nie mój gatunek. Ale, że ja lubię eksperymentować, szczególnie z powieściami obyczajowymi, które są dość lekkie w odbiorze to do dzieła.
Ilona Gołębiewska to młoda kobieta, która na swoim koncie ma dziesiątki publikacji naukowych oraz sześć książek w tym cykl "Stary dom" czy osobną powieść "Miłość ma twoje imię", oraz tomik poezji. Nie zaszkodzi wspomnieć, że w swoim dorobku ma także bajki, baśnie i opowiadania dla dzieci i młodzieży. Autorka to doktor nauk społecznych w zakresie pedagogiki, ale jej największymi zainteresowaniami są edukacja seniorów, rozwój osobisty oraz coaching. Pani Ilona jednak nie od dziś już marzy o założeniu swojej fundacji.
"Podaruj mi jutro" to już szósta powieść spod pióra Ilony Gołębiewskiej. Dla mnie pierwsza, ale jak wspomniałam zrobię wszystko by nie była ostatnia.
Dwór na Lipowym Wzgórzu od niemal dwustu lat z przerwą należał do rodu Horczyńskich. Od niepamiętnych czasów stanowi atrakcję dla turystów odwiedzających Podlasie. Aktualnie jego właścicielka jest Aniela Horczyńska, słynna malarka. Chwilowo zamieszkała w dworku wraz z córką i wnuczką, gdyż zmęczona światową sławą chce osiąść i odpocząć w rodzinnych stronach. Postanawia na Lipowym Wzgórzu założyć Akademię Sztuk Anielskich, której pomysł narodził się z myślą o lokalnej legendzie o aniołach. Tylko czy rodzina Anieli ją poprze? Jakie zdanie na ten temat będą miały Sabina, Klara i Lilianna?
Jak się okazuje światowa sława wcale nie jest taka męcząca, gdy próbuje się odpocząć na swoim. Konflikt Horczyńskich z sąsiadami Gajowiczami trwa od czasów wojny, a chcąc oczyścić dobre imię ojca, od którego ten konflikt się zaczął Aniela zrobiłaby naprawdę wszystko. Do tego przyjaciółka nagrywająca motywacyjne filmiki i podbijająca nimi internet oraz redaktor programu "Maluchem przez Polskę" nie pomagają w znalezieniu chwili samotności i ciszy. A przecież trzeba dodać, że kobieta nie zapomniała o ukochanym Witku sprzed lat i którego pragnie odnaleźć mimo wszystko.
Historia niezwykle tajemnicza i intrygująca czym zdobyła moje serce. Szybka do czytania, ale nie do zapomnienia co dodaje jej kolejnego plusa. Świetna gra uczuciami to zdecydowany atut Ilony Gołębiewskiej. Wiele atrakcji i humoru, jakie funduje autorka bohaterom i przy okazji czytelniczkom to zdecydowanie ogromna zaleta. Zdecydowanie czekam na dalsze losy kobiet z rodu Horczyńskich, a w międzyczasie postaram się wyskrobać czas na cykl "Stary dom". Dziewczyny i kobiety polecam, bo warto oddać swe serce i umysł staremu Dworkowi na Lipowym Wzgórzu oraz jego mieszkańcom