Głęboka poetycka opowieść o dorastaniu, pasji i niemym krzyku wśród fal.
Przejmująca historia kobiety dotkniętej przemocą seksualną.
Olivia ma 21 lat, kiedy rzuca staż w bankowości, aby żeglować wokół wybrzeży Australii w towarzystwie dwójki przyjaciół. Z fascynacją odkrywa, że życie oferuje szereg ekscytujących możliwości, i nie wyobraża już sobie powrotu do dawnej rutyny. Jest synestetyczką i życie na morzu działa magicznie na jej zmysły i postrzeganie świata.
Mija parę lat i Oli można już nazwać wilkiem morskim. Postanawia wziąć udział w rejsie w towarzystwie pięciu mężczyzn, aby dostarczyć jacht z Nowej Kaledonii do Auckland. Wkrótce przekona się, że na morzu, pod pokładem, nikt nie usłyszy jej krzyku...
Po przeprowadzce do Londynu morskie przygody Olivii to już przeszłość. Teraz ceni sobie poukładany tryb życia. Jednak kiedy poznaje Hugona, traumatyczne wspomnienia spod pokładu nagle w niej ożywają.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2021-03-10
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 304
Tytuł oryginału: Below Deck
Tłumaczenie: Ewa Bórówka
Sophie Hardcastle w swojej powieści „Pod pokładem” porusza temat młodej, dwudziestojednoletniej Oli, która porzuca staż w banku i udaje się w podróż morską z pięcioma zupełnie obcymi mężczyznami. Powieść ta jest napisana poetyckim językiem, jednak bardzo przyjemnie się ją czyta. Książka opowiada o niemym krzyku Oli wśród fal, sile kobiet i odkrywaniu siebie na nowo. Podejmuje trudne tematy takie jak: strata bliskich, miłość, przyjaźń, dorastanie czy nawet gwałt. Mimo trudnych tematów świat przedstawiony jest barwnie opisany, co dodaje książce lekkości.
„Pod pokładem” to powieść, która wstrząsnęła mną od samego początku. Z każdą stroną wynosimy z książki pewne przemyślenia i refleksje. Uważam, że dojrzalsi czytelnicy wyniosą z niej piękne wartości. W artystyczny sposób przedstawia ludzkie problemy. Książka jest odpowiednia dla osób w każdym wieku. Jej prostota przeplata się z poetyckim stylem co razem tworzy spójną harmonię. Zdecydowanie polecam tę historię każdemu!
Dodam jeszcze, że wydanie jest przepiękne i ciężko oderwać od niego wzrok.
#wydawnictwomova #sophiehardcastle #podpokladem
@wybranka_ksiazek
Nie ma co udawać – w naszym świecie stereotypy istnieją i prowadzą do cierpienia oraz często niesprawiedliwych, złych czynów. Wkładanie w ramy, uprzedzenia i uważanie się za lepszego mogą prowadzić do ścieżki, gdzie nie ma litości, do zapomnienia, że po drugiej stronie tej historii jest ktoś więcej, ktoś, kto stanie się ofiarą. Czy to nie czas, by wreszcie z tym skończyć? By wreszcie przestać usprawiedliwiać? Żeby wreszcie zacząć działaś i doprowadzić świat do słusznego postępu? To retoryczne i górnolotne pytania, ale wierzę, że mogą być wyjściem do poprawy.
Olivia właśnie kończy studia i dostała propozycję wspaniałego stażu w prestiżowej firmie. Wszyscy bliscy są z niej dumni i nawet nie biorą pod uwagę, że ona może nie chcieć go przyjąć. Gdy wątpliwości wreszcie padają z ust młodej kobiety, wywołuje to kłótnię. Olivia na drugi dzień budzi się pijana na małym statku i poznaje niezwykłego, starszego mężczyznę. Rozpoczyna to podróż Olivii przez życie, gdzie piękno miesza się z koszmarem, gdzie trudno przebić niekończącą się ciszę, gdzie nikt nie słyszy krzyku. Czy Olivia poradzi sobie z doznanymi przeżyciami? Czy da się zakończyć cierpienie? I czy po niektórych wydarzeniach da się żyć dalej?
Książka od razu przyciągnęła mnie swoją tematyką. Wiedziałam, że to powieść dla mnie, która da mi wiele tematów do przemyśleń. Z tego względu nie wahałam się i przy pierwszej możliwej okazji czytałam. Czy moje czytelnicze przeczucia okazały się słuszne? W bardzo dużej mierze tak, ponieważ tematyka jest tutaj naprawdę niezmiernie ważna i o tym powinno się mówić. Jednakże mam do samego warsztatu literackiego nieskończoną liczbę zastrzeżeń i to właśnie od nich zacznę.
Pierwszy problem pojawił się na płaszczyźnie stylu literackiego, gdyż od pierwszych stron mnie drażnił. W składni jest naprawdę bardzo dużo błędów stylistycznych, na co zwykle nie zwracam aż takiej uwagi, ponieważ doskonale wiem, że to trudna sprawa, a ja sama popełniam je notorycznie w swoich recenzjach. Lecz tutaj kuły mnie w oczy i nie umiałam w żaden sposób wyjaśnić ich istnienia. W powieści brakowało mi poza tym odpowiednich opisów. One oczywiście były, ale w żadnej mierze nie pomagały mojej wyobraźni. Nie odznaczały się plastycznością, a ja po prostu ich nie czułam, co w przypadku całej historii jest naprawdę karygodne. By zrozumieć bohaterkę należy rozumieć jej otoczenia i odczucia – nie potrafiłam tego.
Lekturę zepsuł mi opis na tyle książki, ponieważ zdradza on prawie cały przebieg opisanego życia Olivii. I tutaj można ten aspekt uznać za zaletę albo wadę. Osobiście wolałabym sama odkrywać krok po kroku przeżycia Oli i współodczuwać z nią. Jednak rozumiem też zamysł osoby, która zdecydowała się zdradzić tak wiele – to naprawdę dość specyficzna książka, gdzie sama fabuła nie jest najważniejsza. Tym bardziej że autorka zachwyciła mnie przenikliwością obserwacji, które pochodziły z prostych wydarzeń i pod pozorem oczywistości ginęły, a są istotne w naszym życiu. Też mocno doceniam wątek synestezji, którego dotychczas nie spotkałam w literaturze. Uwrażliwia on na emocje i piękno świata, co w dalszej części lepiej pozwala wczuć się w opowieść.
Wszystkie wymienione aspekty bardzo mnie zawiodły, lecz prym pod tym względem wiodą bohaterowie, gdzie kreacja jest karygodna. W ogóle nie mogłam utożsamić się z Oli, zarazem czując, że to mój obowiązek i że to historia wszystkich kobiet, a nie tej konkretnej. Wszystko we mnie krzyczało, żebym czuła, rozumiała i dała się ponieść destrukcyjnym emocjom. Tylko na tym się kończyło, ponieważ nie potrafiłam. Podobnie miałam z postacią odgrywającą olbrzymią rolę w powieści – z Maggie. Dostajemy w słowach informację, że to wyjątkowa kobieta i że jej historia i osoba porusza i zmienia bieg wydarzeń poszczególnych bohaterów. Ale słowa to jedyne, co dostajemy. Nie mam żadnego potwierdzenia w zachowaniu, że taka właśnie było.
Tutaj chciałabym już skończyć moje narzekanie na warsztat literacki i przejść do najważniejszej części, czyli wspomnianej tematyki. "Pod pokładem" ma wiele niedociągnięć i wad, ale wszystkie one są przykryte tym, co chce autorka przekazać swoim czytelnikom. Wszystko to da się wybaczyć i zapomnieć w kontekście przeżyć Oli. Odczuwam to jako pewnego rodzaju manifest o kobiecości i krzywdzie, która nadal spotyka wiele kobiet, mimo że już dawno pozornie wyszliśmy z tej epoki. Bagaż doświadczeń, jakie niosła Olivia jest obezwładniający. Czy była winna? Czy można w ogóle zadać takie pytanie? Tutaj zdradzę Wam pewną część książki. To książka o braku wiary, o upokorzeniu i gwałcie – tam, gdzie nikt nie przyjdzie z pomocą i gdzie nic nie da się udowodnić. Morze ma w sobie piękno, ale i mroczne tajemnice. Najwyższa pora coraz głośniej mówić o tym, jak są traktowane kobiety, że każda z nas musi się bać. Uważać na strój, uważać, co mówi, gdzie chodzi i jeśli przydarzy się coś złego, nie ma żadnej pewności, czy wsparcie i pomoc przybędzie.
"Pod pokładem" jest wartościową pozycją, która mimo moich obiekcji warsztatowych jest godna przeczytania. Pozwala choć w małej mierze zrozumieć uczucia kobiety stłamszonej od dziecka, wykorzystywanej jako narzędzie, zgwałconej i odstawionej do społeczeństwa bez żadnego wsparcia, by dalej żyła – jakby nigdy nic. Porusza i obezwładnia.
„Na morzu nikt nie dosłyszy krzyku. Horyzont jest nieprawdopodobnie daleko.”
Właśnie te zdania mnie zaintrygowały do przeczytania książki. I jestem pod ogromnym wrażeniem tej powieści. Spodziewałam się po niej czegoś innego. I jestem mile zaskoczona, bo bardzo mi się ona podobała. Jest ona wyjątkowa i poruszająca. Wzbudza całą gamę emocji. Mimo, że porusza trudne tematy tj. gwałt, odrzucenie przez rodziców. Czyta się ją przyjemnie. Jest pięknie napisana i wydana. Po prostu cudo.
Macie swoją ulubioną książkę, taką najulubieńszą, którą śmiało możecie nazwać książką Waszego życia? "Pod pokładem" to właśnie taka książka. Chciałabym nie znać jej treści, i móc przeczytać ją jeszcze raz, poznać na nowo, odkryć w niej nowe przesłania, rozkoszować się tym poetyckim językiem. Zawsze czytam z nadzieją, że wśród oceanu książek znajdę perłę. I znalazłam ją.
Oli to wchodząca w dorosłość dziewczyna, z fenomenalną perspektywą na przyszłość; studia, staż w banku, o jakim marzą jej znajomi. Jednak pojawia się coraz więcej wątpliwości, czy to na pewno dla niej? Spełnia marzenia swoje, czy rodziców, aby wpasować się w ich obrazek?
Postanawia zmienić swoje życie i wraz z dwójką nowo poznanych osób zaczyna żeglować wokół wybrzeży Australii. Wtedy jeszcze nie wie, że będzie to przyjaźń od serca.
Po paru latach śmiało może nazwać się wilkiem morskim, ma ogromne doświadczenie na łodzi, a potrzebując pieniędzy zaciąga się na morze w towarzystwie pięciu mężczyzn. Z czasem pozornie niewinne gesty, omyłkowy dotyk, staną się zwiastunem tragedii do jakiej dojdzie na otwartym morzu, pod pokładem. Ta trauma zostanie z nią już na zawsze, a dotyk kochanej osoby będzie palił jak rozżarzony węgiel.
Uderzyło mnie zdanie wypowiedziane przez jednego z członków załogi, który dowiedział się o zajściu. "Skoro nie chciałaś seksu, czemu po prostu nie krzyczałaś?".
"Pod pokładem" to przejmująca historia o poszukiwaniu siebie oraz o doświadczeniu gwałtu i radzeniu sobie z traumą. Nigdy nie przeczytałam książki tak bogato poetycko, tak obrazowo używając porównań z którymi nigdy się nie spotkałam. Opisy emocji sprawiły że byłam w stanie poczuć to co bohaterka, ten sam paraliżujący strach, radość od której rosło serce w dobrych momentach, słyszałam skrzypienie desek pokładu i delikatny szum wody.
Żadna przeczytana przeze mnie książka nie miała stron tak gęsto usianymi znacznikami, prawie na każdej stronie był fragment, który chciałam zachować.
Po zakończeniu lektury pozostał mi jedynie strach że nie spotkam pozycji, która będzie tak bardzo "moja", jak właśnie "Pod pokładem", że żadna kolejna nie wzbudzi we mnie tylu emocji co książka ze zdjęcia. To sprawia że ze strachem sięgam po kolejną lekturę, chcąc zachować jak najdłużej w głowie obraz jej poprzedniczki. Nigdy nie rozumiałam, jak niektórzy mogą wracać do książek, których treść już znają, czytać po raz kolejny. Teraz już rozumiem, i tęsknię do czasu w którym znowu ją sobie przypomnę
"Na morzu nikt nie dosłyszy krzyku."
"Pod pokładem" Sophie Hardcastle to znakomity przykład literatury pięknej. Piękno tej książki ukryte jest w bolesnej historii.
Już na wstępie warto zaznaczyć, że w książce mamy do czynienia z główną bohaterką, która jest jednocześnie zwykłą i niezwykłą postacią.
Zwykłą - ponieważ jej życie jest typowym życiem dwudziestokilkulatki.
Niezwykłą - ponieważ jest synestetyczką, co oznacza, że słyszy kolory.
Olivia mając 21 lat postanawia odrzucić staż w banku i zakończyć nieudany związek z chłopakiem. Przypadek sprawia, że trafia na łódź Maca, doświadczonego wilka morskiego, który wraz z niewidomą Maggie zaraża Oli pasją do żeglowania. Po kilku latach Olivia czuje się na tyle pewnie za sterami, że decyduje się na rejs z pięcioosobową ekipą mężczyzn, aby dostarczyć jacht z Nowej Kaledonii do Auckland. Jednak podczas podróży przeżyje osobisty dramat ...
"Pod pokładem" jest bardzo emocjonalną książką o niewypowiedzianych słowach, żalu i stracie. Jest podróżą po oceanie oczekiwań. Zmaganiem młodej kobiety z samą sobą, z rodzicami, z mężczyznami. W historii Olivii jest coś, co porusza serce a wydarzenia rozgrywające się na morzu stanowią doskonałe tło dla dramatu, jaki przeżywa.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej powieści i autorki, która na niecałych 300 stronach potrafiła wyrazić całą gamę emocji. Potrafiła subtelnie zaniepokoić czytelnika, zachwycić prostotą słów, pobudzić wyobraźnię.
Dlatego polecam Wam tę książkę, gdyż łatwo jest się w niej zatracić. Przekonajcie się sami czy historia Olivii stanie się też trochę Waszą ?.
Dwudziestokilkuletnia Olivia mieszka z pogrążonym w smutku dziadkiem. Kiedy budzi się na łodzi, nie wiedząc jak się tam dostała, poznaje mężczyznę, Maca, który zmienia jej życie na zawsze. Razem z Macem i jego przyjaciółką, Maggie, Oli uczy się żeglować po otwartym oceanie. Wiele ją łączy z Maggie – obie słyszą świat w kolorach.
Cztery lata później Olivia, biegle władając językiem morskim, jest jedyną kobietą na jachcie z Noumea do Auckland. Jednak dziewczyna szybko się dowiaduje, że w ciemności, pod pokładem, nikt nie usłyszy jej krzyku…
Po przeprowadzce do Londynu, Oli porzuciła życie na morze na rzecz sztuki, do której od zawsze pałała miłością. Na swojej drodze spotyka Hugo, a wspomnienia wracają jak bumerang.
Podczas lektury, cały czas znajdujemy się w głowie Olivii, śledząc jej myśli. Jej życie można określić jako skomplikowane i trudne. Występują w nim chwile rozpaczy, zagubienia, rozczarowania, ambicji, miłości i strachu. Bycie częścią życia Olivii było burzliwe, przejmujące i parzące.
Polecam serdecznie.
Ciężkie i trudne książki są potrzebne! W ciągu kilku stron potrafią sprawić, jakby na człowieka wylano kubeł zimnej wody i wystawiono na siarczysty mróz. Po takim doświadczeniu spojrzenie na niektóre kwestie diametralnie się zmienia.
•
Po śmierci ukochanego dziadka Olivia postanawia rzucić wszystko i oddać się marzeniom, co w jej przypadku oznacza rejs wokół Australii. Nieznajomy marynarz, którego poznała w barze z czasem staje się jej najlepszym przyjacielem, uczy ją żeglarskiego fachu i zaraza miłością do morskiej toni. Zdobyte doświadczenie sprawia, że po kilku latach Olivia jest wytrawną żeglarką, która nie boi się wyzwań. Ale czy sterowanie jachtem, na którego pokładzie znajduje się pięciu obcych mężczyzn jest na pewno bezpieczne?
•
„Pod pokładem” to znakomita, nietuzinkowa i niedługo historia o dorastaniu. Nie można odmówić jej pięknego języka, który w niepowtarzalny sposób opisuje piękno natury. Autorka w ciekawy sposób dzięki życie głównej bohaterki na cztery okresy - z każdego wyłania się obraz innej osoby, Olivii, która niesie coraz większy bagaż doświadczeń. Przyznam, że historia o sile i słabości poruszyła mnie do głębi, jednak nie czytało mi się jej łatwo i przyjemnie. Ilość niewypowiedzianych emocji i ogromnego żalu skutkowała częstym odkładaniem lektury - cieszę się, że za każdym razem do niej wracałam! To piękna, chociaż trudna i bolesna historia o kobiecej sile i słabości (tak, w przypadku Olivii te kwestie nierozerwalnie się ze sobą łączą i stanowią siłę napędową).
21 letnia Olivia porzuca dotychczasowe życie, by stać się żeglarką. Jej miłość kończy się wraz z z podróżą, która zostawia w jej sercu niezasklepioną ranę. Nikt nie słyszy jej krzyku, nikt jej nie pomoże. Trawiona cierpieniem nie potrafi w pełni stanąć na nogi. Niewykrzyczany żal zabija ją od środka, każdego dnia coraz bardziej. Nie pomagają spełnione marzenia, miłość do mężczyzny. Umarła w środku i jej ciało jest już tylko wrakiem na dnie oceanu.
Przecudna, po prostu fantastyczna historia, która wywołała we mnie ogrom przeróżnych uczuć. Aż krzyczą z mojej głowy, by wyjść na powierzchnię. To nie jest książka o żeglarstwie. To książka o ogromnym bólu i upokorzeniu, ale także o kobiecej sile. To książka, przy której płakałam i myślę, że osoby będące ofiarami molestowania, też będą płakać, namacalnie utożsamiać się z Olivią. Do tego dochodzi poetyckie pióro autorki, tak niebywale proste, a tak głębokie, że czuję je, myślę o nim, ale nie jestem w stanie opisać słowami. Kilka fragmentów udostępniam na drugim zdjęciu. Są tak wymowne, że chciałam je wyjątkowo zachować w tym poście. Bardzo wam polecam.
Dziękuję @wydawnictwomova za egzemplarz.
Przeczytane:2022-07-02, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek 2022, 12 książek 2022, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2022, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku, 52 książki 2022, #Z wątkiem kryminalnym, Psychologiczne,
CIAŁO PAMIĘTA...
Powieść "Pod pokładem" Sophie Hardcastle wywarła na mnie duże wrażenie. Jest to głęboka w swojej wymowie, poetycka opowieść o kobiecie, jej dojrzewaniu, odkrywaniu pasji, zmaganiu się z traumą, przeżyciami, doznaniami, lękiem i bólem, który skrywa się pod zwyczajną, wydawać by się mogło, powierzchownością. To lektura obowiązkowa dla wszystkich kobiet, choć nie tylko, książka, którą po prostu trzeba przeczytać. To historia z rodzaju inne niż wszystkie, inteligentna, niełatwa w odbiorze, ale bardzo wymowna, wartościowa i potrzebna.
21 letnia Olivia jest synestetyczką. Otaczający świat, dźwięki i nastroje odbiera za pomocą barw. Uwielbia ocean, a dzięki swoim przyjaciołom Macowi i Maggie zdobywa doświadczenie w żeglowaniu. Dziewczyna jest naprawdę dobra w tym co robi, zaznajamia się z muzyką oceanu, słyszy go, wyczuwa i stara się rozumieć. Po czterech latach żeglowania trafia jej się rejs z Nowej Kaledonii do Auckland. Oli jest jedyną kobietą na pokładzie, ale wydaje się, że nikt nie ma z tym większego problemu. Ocean, jacht, żywioł i przygoda kończy się jednak rozczarowaniem, bólem i traumą. Bo na otwartym morzu nikt nie usłyszy krzyku ginącego pośród fal. Oli próbuje się pozbierać po tym przez co przeszła podczas rejsu, ale jej ciało doskonale pamięta... Dzięki pomocy Maggie i Maca udaje jej się choć częściowo dojść do siebie, jednak niektóre sytuacje nadal wywołują w niej panikę, budzą lęki i bolesne wspomnienia. Kobieta ma nadzieję, że praca w małej londyńskiej galerii pozwoli jej uporządkować życie i rozpocząć je na nowo. Niestety... jej ciało wciąż pamięta.
Opowieść Sophie Hardcastle skojarzyła mi się początkowo z powieścią Sergio Bambarena "Dalekie wiatry", którą czytałam już dosyć dawno, ale dotąd przechowuję w swojej pamięci. Poetycki język, barwne postrzeganie rzeczywistości, pasja w konfrontacji z potęgą żywiołu, który trzeba poznać i zrozumieć sprawiają, że historia nabiera wyjątkowego charakteru. Próba wyrażenia siebie i pokonania własnych ograniczeń przemawia do nas niemal z każdej strony tej powieści. W jakim stopniu jest to możliwe zależy tylko od każdej z nas.
Nie spodziewałam się, że książka tak bardzo mnie poruszy i jednocześnie urzeknie. Zawsze doceniam literaturę, która jest inna, nieoczywista, wnosi coś nowego, nietuzinkowego i przełamuje utarte schematy. "Pod pokładem" idealnie wpisuje się w te reguły i na pewno pozostanie w pamięci na długo.
Powieść Sophie Hardcastle nie jest feministyczną historią dla kobiet, ale głębokim studium złożonej kobiecej natury. Autorce udało się przełamać wszelkie stereotypy ukazując różne oblicza człowieka. Stąd tak duża ilość tematów, jakie zostały poruszone w tej książce. Mamy zatem toksycznych rodziców, samotność, stratę, gwałt, anoreksję, z drugiej strony kryzys klimatyczny, rasizm, odmienność płciową i feminizm. Wobec tak istotnych kwestii nie da się przejść obojętnie, podobnie jak nie da się ominąć powieści Sophie Hardcastle "Pod pokładem". Co prawda okładka nie przyciąga jakoś specjalnie uwagi, ale pobudza wyobraźnię i moim zdaniem bardzo dobrze współgra z fabułą powieści. Dlatego chcę zwrócić Waszą uwagę, że z pozoru niczym nie wyróżniająca się oprawa, skrywa tak wyjątkową opowieść.