Jaką historię skrywa przed nami wszechświat? Jak narodziły się pierwsze ciała niebieskie? Kiedy ciemności zastąpiło światło? Jak powstały pierwsze gwiazdy? Jak formowały się w galaktyki? Czym są czarne dziury? I dlaczego właściwie niebo jest ciemne?
Na te oraz wiele więcej pytań odpowiada astrofizyczka Emma Chapman. Jej książka ,,Pierwsze światło" to przewodnik po najmniej zbadanym okresie w historii wszechświata. Autorka z humorem i zaangażowaniem w przystępny sposób przybliża nam nawet najbardziej skomplikowane pojęcia z zakresu astronomii i astrofizyki. Entuzjazm, z jakim Emma Chapman opisuje losy wszechświata, jest zaraźliwy!
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2021-06-23
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: First Light: Switching on Stars at the Dawn of Time
Przeczytane:2021-06-26, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2021,
Zaczynałam „Pierwsze światło” z taką myślą - ojej, znowu książka o kosmosie, czy będzie w niej coś jeszcze, o czym nie wiem? Przeczytałam dwie albo trzy pozycje od Neila deGrasse'a Tysona, jedną od Stephena Hawkinga, oglądam kosmiczne filmy science fiction i mam za sobą wszystkie sezony „Teorii Wielkiego Podrywu”, to chyba jestem ekspertem, c'nie?
Żartuję oczywiście, na szczęście okazało się, że kosmos ma jeszcze czym mnie zaskoczyć. W zasadzie jeszcze się nie spotkałam z tym, by ktoś tak dokładnie przyglądał się gwiazdom i o tym jest ta nowość wydawnictwa Muza SA. Tytuł jest znaczący, autorka bowiem opowiada o mitycznej pierwszej gwieździe, od której pochodzi m.in. nasze Słońce.
„Pierwszym człowiekiem, który zrozumiał, że światło składa się z różnych barw, był angielski fizyk Isaac Newton. W 1666 roku rzucił wiązkę promieni słonecznych na szklany pryzmat i zaobserwował, że z drugiej strony pryzmatu wydobywa się tęcza. Ponieważ brakuje mi tu miejsca na zamieszczanie diagramów, sugeruję, abyście spojrzeli na okładkę płyty Pink Floyd >Dark Side of the Moon<”.
Emma Chapman ma lekkie pióro, dobrze się czyta jej pracę pomimo trudnej tematyki, w treść wplata żarciki, ale bez przesady. Wydaje mi się, że jest nawet przystępniejsza dla laika niż sławniejszy od niej Tyson, a jednocześnie da się odczuć, że to osoba kompetentna. Przede wszystkim skupia się na historii i opowieści, a nie na skomplikowanych naukowych zawiłościach. Jeśli opisuje jakieś odkrycie, to więcej miejsca zajmie u niej charakterystyka badacza, analiza jaki efekt to wywołało w środowisku naukowym i wśród opinii publicznej, a samo odkrycie będzie opisane pokrótce, żebyśmy mniej więcej wiedzieli, o co chodziło. Dla mnie zaskoczeniem była wiadomość, jak wiele kobiet wpłynęło na rozwój astrofizyki, chociaż nieraz rzucano im kłody pod nogi.
Czy można przez 300 stron pisać ciekawie o gwiazdach? Jeśli ktoś jest tym zafascynowany, to pewnie, że tak, może o tym mówić godzinami. Autorka potrafi czytelnika tą swoją fascynacją porwać i to się ceni. Polecam lekturę dla ciekawych świata i kosmosu.